O nas
NEON to nasza kuchnia z azjatyckim twistem . Wszystko przygotowujemy na miejscu. W kuchni rządzi Jan Kilański - laureat polskiego Top Chefa, a jego sous-chefem jest Gary. Oprócz kuchni mamy tutaj bar, w którym rządzi: Borys, Kubens i Jurek.
Oceny (28)
karta jest niezmienna, dosyć skromna. Smakował mi tylko ryż, reszta taka sobie.
Restauracje
nie jestem koneserem "chińszczyzny" ale wszystko mi smakowało
Restauracje
Mimo nie za dobrych doswiadczen z obsluga, wracamy juz trzeci raz do Neona - odpowiada nam mozliwosc dobrania sobie wiekszego zestawu z pysznych tapasow. Bardzo dobre, nienachalne sosy, mieso delikatne, dodatki rowniez pycha. Niestety oprocz jednej z pan, obsluga traktuje cie jak nachalnego natreta, jesli tylko wyjdziesz poza zamowienie. 2 razy z irytacja pani tlumaczyla opis jednego z dan, dajac nam do zrozumienia, ze powinnismy wiedziec, co kryje sie pod nazwa. Ponadto kwestia glosnej muzyki - pani stwierdza, ze moze sciszy muzyke, po czym nie scisza - jednoczesnie nie slyszy zamowienia, bo muzyka jest za glosna. Rozwiazaniem jest miejsce na dworzu, ale w takim razie wizyty w Neonie polecamy tylko do wrzesnia.
Restauracje
Byłem z dziewczyną w tej restauracji jakieś 2 tygodnie temu. Wystrój ok, chociaż niespecjalnie przemawia do mnie otwarta kuchnia i bar tak blisko stolików (małe pomieszczenie) co wiąże się z lekkim hałasem i lekkim zaduchem (do przeżycia). Jeżeli chodzi o obsługę to nie ma żadnych zastrzeżeń. Samo menu dość krótki, ale czasami jest to zaletą. Tutaj nie czułem, że wybór dań zaspokajał moja ciekawość. W przystawce znajduje sie dokładnie to samo co można dołożyć jako "dodatek" do głównego dania (np: bułeczki, a raczej jedna bułeczka.) Jeżeli chodzi o ceny to według mnie za duże. Gdyby dania / przystawki przychodziły w odpowiedniej wielkości to co innego, a tu zamawiając przystawkę, zupę i danie + picie wychodziłem głodny (tak samo partnerka). Jedna bułeczka bao za ok 15 zł to chyba lekka przesadza (pyza z sosem ;))
Restauracje
Generalnie jest smacznie. Idea, że nie można robić rezerwacji a przyjść po prostu z 'ulicy' jest trafiona. Przez to, że karta jest krótka, dania są szybko wydawane, jest duża rotacja i można mieć pewność, że znajdzie się wolne miejsce. Zamówiliśmy po dwie przystawki i były kapitalne (chipsy krewetkowe obłęd). Trudno nazwać dania główne... głównymi, bo część z nich jest raczej wielkości przystawek. Niestety, daniom brakowało wyrazistości. Okej- na stole stoją sosy i można sobie dodać ostrości (jak w Azji) ale to nie to samo. Jak się bierze kurczaka, który ma w nazwie 'chili', to zakłada się, że będzie ostry, a był co najwyżej lekko pikantny. Ceny są bardzo w porządku, więc po prostu najlepiej wziąć po 2 dania. Napoje bardzo dobre (piwo imbirowe, herbata tajska). Wystrój na piątkę. Niestety, przez otwartą kuchnie inspirowaną azjatyckimi ulicami i streetfoodem i problemy z wentylacją, na sali jest parno i cały dym i zapach z kuchni idzie na gości. Przez pół godziny na sali był dym i para, jakby w kuchni szalał ogień. Całe ciuchy poszły do prania. Czekam na rozwinięcie karty.
Restauracje
Byłem w dniu otwarcia - wszystko pięknie wykończone, drinki pozostały :) Wydanie dań w tempie ekspresowym!
Restauracje