• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdański miecznik. Wykuje broń dla rycerza i wiedźmina

Robert Kiewlicz
3 czerwca 2024, godz. 08:00 
Opinie (87)
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze

Mało kto wie, że wiedźmiński miecz został wykuty w Gdańsku. To dzieło miecznika (z łac. ensifer) Jana Chodkiewicza, który dziecięcą pasję do białej broni przekuł w kowalskie mistrzostwo. Od kilkunastu lat w okolicach Opływu Motławy funkcjonuje jego kuźnia, gdzie powstają miecze i szable dla pasjonatów, bractw rycerskich, a nawet wiedźminów. Chodkiewicz to także założyciel i instruktor fechtunku długim mieczem w Fechtschule Gdańsk oraz zwycięzca największych międzynarodowych turniejów Dawnych Europejskich Sztuk Walki

.


Co robi miecznik w XXI wieku w Gdańsku?

- Wykonuje miecze ostre i tępe. Głównie do nauki fechtunku. W kuźni pracuje nas trzech. Nasze miecze są głównie używane do ćwiczeń szermierki przez grupy, które zajmują się rekonstrukcją dawnych sztuk walki - opowiada Jan Chodkiewicz.


Kariera miecznika zaczęła się jednak od gałęzi leszczyny i chęci do pojedynków z kolegami.

- Zaczęło się, jak miałem kilkanaście lat. Zawsze chciałem się zmierzyć z kuzynami czy kolegami w walce na miecze. Czasami były to właśnie gałęzie leszczyny z dowiązanym jelcem gdzieś w Bieszczadach, a czasami kijki na stoku narciarskim. To z czasem się przerodziło w robienie najpierw broni drewnianej i piankowej u zarania Fechtschule Gdańsk, wtedy jeszcze zwanej ARMA Danzig - wspomina Chodkiewicz. Później zainteresowałem się stalą. Pierwsze książki o pracy z metalem znalazłem porzucone przy Politechnice Gdańskiej. Na początku czytałem podręczniki dla technikum, ponieważ podręczniki akademickie sprawiały mi pewną trudność. Czytałem je jednak tak wiele razy, że z czasem udało mi się te arkana posiąść.
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze
  • Jan Chodkiewicz, kowal kujący miecze


Przed każdym kowalem jest bardzo dużo nauki



Wiedza na temat obróbki metali nie przyszła łatwo. Jak twierdzi Chodkiewicz, absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Gdańskiego, aby zostać kowalem czy później miecznikiem, trzeba się nauczyć naprawdę bardzo wielu rzeczy.

- Na początku nic nie umiałem. Pamiętam, jak będąc na studiach, poszedłem do kuźni wodnej w Oliwie, a kowal na początku sprawdzał, co potrafię robić. Skończyło się na tym, że malowałem płoty, bo nie umiałem ani kuć, ani prostować. Jednak spotkałem na swojej drodze wielu ludzi, którzy poszerzyli moją wiedzę i praktyczne umiejętności. Na początku był to Dariusz Wilk z Oliwy, potem płatnerz Jacek Matera, a później moim mistrzem został Remigiusz Bystrek. Pracowałem razem z nim przez dłuższy czas. To on wysyłał mnie na wszystkie kursy i dzięki niemu zdobyłem najpierw stopień czeladnika, a później mistrza. Gdyby nie on, to pewnie w ogóle nie miałbym tych uprawnień.


Kowal jak rzeźbiarz kształtuje w ogniu stal



Obecnie białą bron wytwarza się na dwa sposoby. Można ją wstępnie wyciąć ze stali. Produkty, które są wytwarzane masowo, są właśnie wycinane z odpowiedniej blachy i potem szlifowane.

- Drugą grupą są te kute od początku z okrągłego pręta czy płaskownika. Dla mnie, jako kowala, bardzo ważne są kwestie odpowiedniego uformowania odkuwki, czyli zmian grubości, szerokości i długości detalu. Kowal jest swego rodzaju rzeźbiarzem, formuje w ogniu pewien kształt. To on definiuje wstępnie wszystkie późniejsze parametry fizyczne broni. Jak zachowuje się w powietrzu, jak się obraca w dłoniach i czy świszcze. Potem szczegóły, przekrój ostrza czy sztychu, co wpływa na to, jak miecz tnie, czy przetnie ciało, czy ciało i kość, czy przejdzie przez warstwy ubrania, albo jak się zachowa, gdy napotka kolczugę czy pełną zbroję - tłumaczy Chodkiewicz.

Dlaczego broń musi świszczeć?



- Oznacza to, że ma odpowiednie przyspieszenie sama z siebie. Teraz mało kto o tym pamięta, ale jak się czyta Pana Tadeusza czy inne dawne poezje bądź ballady rycerskie (opowieści o Królu Arturze, czy Pieśń o Rolandzie), to cecha ta jest nierozerwalnie związana z bronią - dodaje Jan Chodkiewicz. - Świst jest bardzo prostym sposobem na określenie, czy broń jest prawidłowo rozpędzona oraz czy jej energia jest taka, jaka powinna być. Dużo zależy od operatora, ale wystarczy broni w cięciu pozwolić lecieć swobodnie. Przy braku hamowania powinna sama świszczeć. W Kenjutsu jest nawet specjalny termin na ten gwizd - Tachi Kaze - "Wiatr miecza".

Miecz z Gdańska wystąpił w grze Wiedźmin 3



- Największą satysfakcję dała mi dotychczas praca dla CD Projekt RED. Stworzyłem miecz, którym posługiwano się przy tworzeniu scen do gry Wiedźmina 3. W ten właśnie sposób kowal zdefiniował przedmiot, który później był używany przez kaskadera w Motion Capture. Przy pierwszych częściach gry używano podobno broni aluminiowej lub drewnianej. W części trzeciej zamówiono wykonaną przeze mnie broń stalową - federy i miecz, także mogę powiedzieć, że jakiś mały kamyczek w tworzeniu tego tytułu jest też moim drobnym udziałem.


Obecnie gdański miecznik wytwarza różne rodzaje broni. Szable, kordy oraz miecze.

- Głównie federy, czyli miecze ćwiczebne. Są wąskie oraz mają charakterystyczne poszerzenie przy klindze zwane schilt - z niem. tarcza. To bron do nauki fechtunku, elastyczna, z grubymi krawędziami, pozwalająca trafiać cięciami i pchnięciami na pełnej prędkości. Są też miecze ćwiczebne z szeroką klingą. Mają one większą moc i trzeba uważać, jak się nim trenuje - mówi Chodkiewicz.

Praca nad mieczem trwa cały tydzień



Materiał na miecz nagrzewa się w kuźni gazowej do 1100 stopni Celsjusza. Chodkiewicz do robienia kling używa głównie stali sprężynowej. Taki miecz może kosztować od 1 tys. do 15 tys. zł.

- Ten za 1 tys. zrobiony jest szybko i jest wycinany, a miecz za 15 tys. zł jest kuty i ma mnóstwo szczegółów, które trzeba robić ręcznie, które trzeba poprawiać, które mogą nie wyjść, więc trzeba zrobić kilka podejść, żeby zrobić to dobrze - tłumaczy Jan Chodkiewicz. - Kucie i obróbka cieplna ostrego miecza na zamówienie trwa około tygodnia. Najpierw następuje odkucie wstępne. Kolejny dzień zajmują wszystkie profile i prostowanie. Parę dni trwa samo zrobienie dokładnej odkuwki. Później jest wyżarzanie i normalizacja - procesy obróbki cieplnej. W każdym z tych procesów następuje prostowanie, bo materiał cały czas pracuje. Na końcu mamy hartowanie i odpuszczanie, później szlif - maszynowy i finalnie ręczny.

Każda broń musi przejść testy



Test twardości, udarności oraz sprężystości - w tym test na ugięcie - to podstawowe badania, jakie musi przejść każda broń.

- Mamy specjalną machinę, która w sposób powtarzalny wygina klingę o konkretne parametry. Sprawdzamy, czy hart jest na tyle dobry, że klinga wraca do swojego kształtu. Jest to związane wytrzymałością na rozciąganie i granicą plastyczności metalu. Kiedy się ją przekroczy, to głownia pozostanie wygięta.
Klientami Jan Chodkiewicza są głównie osoby prywatne.

- Muzea raczej nie są zainteresowane. Na wystawach często pojawiają się repliki niskiej jakości, ale prawdziwym problemem jest budżet i kryteria przetargu. Dla takiej instytucji najważniejsza jest cena, a przecież rzemieślnikowi płaci się głównie za jego wiedzę i umiejętności, które w zależności od jakości kosztują - jak w każdym fachu.

Miejsca

Opinie (87) 1 zablokowana

  • Moze zgrzesze ale przekuwamy miecze na lemiesze

    I z pokoju sie ciesze.

    • 4 2

  • Mieczy ci u nas dostatek, ale i te dwa wezmiem na dodatek. (1)

    • 3 1

    • Przyjmiemy na znak zwycięstwa!

      • 1 0

  • I takiego gościa

    To ja szanuję!

    • 5 0

  • Ciekawe, czy już ze dwa Ulfberhty sobie czy dla klientów (kolejne dwa) zrobił (1)

    Nazwa przez nikogo nie jest zastrzeżona, w zasadzie do końca nie wiadomo, co oznacza. Znaleziono jeden w osadach na dnie Wisły we Włocławku, w Norwegii kilkadziesiąt. Fajnie, gdyby taki mistrz podszedł do tematu i wykuł takie. Waga, wymiary, skład są do osiągnięcia. Choć były i informacje, że w Europie technologię niezbędną dla zrobienia Ulfberhtów osiągnięto z powrotem dopiero po 800 latach! Miecze wiedźmińskie to fantastyka, Sapek i inni. A te na U - były w użyciu realnie.

    • 2 0

    • Hmmmm

      A jaka jest ich historia? Co stanowiło o ich wyjątkowości?

      • 0 0

  • Raczej "płatnerz" , "miecznik" to ryba (3)

    • 3 1

    • (2)

      Wg słownika PWN (drukowanego) miecznik to również ktoś, kto robi miecze.

      • 0 0

      • A Mieczysław (1)

        To ktoś kto sławi miecze!

        • 1 0

        • lub miesza kapustę

          • 0 0

  • Jak zwykle w komentarzach wysyp znawców z klubu Dunninga-Krugera.

    • 2 2

  • W Japonii mieli samurajów w Polsce pijacka hałastrę w Japonii mieli kultowe miecze w Polsce bezwartosciowe szabelki (2)

    • 0 2

    • Wracaj do swoich chińskich kreskówek.

      • 1 1

    • czegoś nie wiesz

      Widzisz - podobną do Twojej opinię miało już trochę ludzi. Ale zajęto się sprawą, i przeprowadzano różnorodne testy i sprawdziany w praktyce. Samurajskie miecze przegrywały w walce z europejskimi szablami. Europejska broń była nieporównywalnie bardziej skuteczna i uniwersalna niż japońskie miecze. Z resztą - Europa odeszła od mieczy na rzecz szabel nie bez powodu. Inną sprawą jest koszt wytworzenia broni. W Firmie Holland& Holland możesz zamówić karabin myśliwski czy sportowy za 200 tys Funtów. Jednak 99,99% strzelców wydaje na broń do 4 tys Funtów. A wojsko daleko mniej!

      • 2 0

  • Jak jest miecznik to musi byc jego rzecznik.

    • 2 0

  • nauczony w PRL (1)

    Jako że w ostatnich latach w języku polskim zachodzą poważne zmiany w związku z napływem słownictwa i form z języków rosyjskiego i angielskiego, a szkoła zaprzestała zwracać uwagę na znajomość poprawnej polszczyzny chciałbym przypomnieć, że zawód, który wykonuje opisywany rzemieślnik nazywa się "Płatnerz". Nie miecznik - bo to gatunek ryby. Wykonywaniem metalowych części uzbrojenia w tym broni białej zajmował się Płatnerz.

    • 1 1

    • Podesłałbym ci zdjęcie z II tomu słownika języka polskiego PWN z 1995 roku, ale się nie da, więc musisz mi uwierzyć na słowo, że pomiędzy trzema innymi znaczeniami słowa miecznik (urzędnik dworski, ryba morska i drapieżnik z rodziny delfinów) jest też takie: w dawnej Polsce rzemieslnik wyrabiający miecze (inaczej) płatnerz.

      • 2 1

  • Dobra robota Jasiu

    Pozdrawia dawny kolega:)

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Maciej Dobrzyniecki

Od roku 1994 jest członkiem Business Centre Club i pełni funkcję wiceprezesa. Jest ponadto Przewodniczącym Rad Nadzorczych Abantia Polska oraz Ibereolica; jak i członkiem Rad Nadzorczych. Od czerwca 1997 prowadzi własną firmę doradczą Profit-Consult zajmującą się: doradztwem inwestycyjnym, organizacją finansowania rozwoju i inwestycji, projektami doradczymi w zakresie zarządzania inwestycjami, pośrednictwem finansowym i opiniowaniem kontraktów.

Najczęściej czytane