- 1 Czy pod Gdańskiem powstanie fabryka za 2 mld euro? (226 opinii)
- 2 Ursa już pod polską banderą (102 opinie)
- 3 Ile za lody, gofry i frytki nad morzem? (233 opinie)
- 4 Czy trudne studia gwarantują najwyższe zarobki? (119 opinii)
- 5 Polsko-chiński statek wyrusza w pierwszą podróż (73 opinie)
- 6 GDDKiA ogłasza przetarg, a Bałtyckie SOS protest (194 opinie)
Rynek pracy pełen bezrobotnych absolwentów. Jak to zmienić?
Brak współpracy pomiędzy pracodawcami, a szkołami, koszty wykształcenia absolwentów niewspółmiernie wysokie w stosunku do wykonywanych przez nich zadań i negatywna atmosfera wokół szkół zawodowych. Znowelizowana ustawa o systemie oświaty dotycząca kształcenia zawodowego obowiązuje od września 2012 roku. Jest jednak jeszcze za wcześnie aby wpłynęła ona na rozwiązanie dotychczasowych problemów i spowodowała zmniejszenie bezrobocia wśród młodych ludzi. Pracodawcy Pomorza wystąpili z inicjatywą mającą przyspieszyć ten proces. Chcą czynnie włączyć się w kształcenie zawodowe.
Niektóre szkoły niechętnie patrzą na dostosowywanie kształcenia w zawodach, które byłyby spójne z potrzebami lokalnego rynku pracy. Jest to związane z "wieloletnią tradycją" kształcenia w danych placówkach. Szkoły takie mają już od lat ugruntowaną kadrę dydaktyczną oraz wyposażenie bazy techno-dydaktycznej. W takiej sytuacji trudno jest szkołom nawiązać współpracę z przedsiębiorcami, którzy nie są zainteresowani danym profilem.
- W jednym z pomorskich powiatów szkoła gastronomiczna kształci młodzież w zawodzie kucharz. Tymczasem na lokalnym rynku pracy nie ma zapotrzebowania na absolwentów. Dochodzi do kuriozalnej sytuacji tzw. "kształcenia bezrobotnych" - mówi Wojciech Szczepański, pełnomocnik zarządu Pracodawców Pomorza ds. szkolnictwa zawodowego. - To jeden z tych złych przykładów, ale pokazujący problem braku reakcji decydentów na potrzeby rynku pracy.
Dlaczego tak się dzieje? - Zmiana kształcenia na inny zawód wiąże się z dużymi kosztami finansowymi i kadrowymi. O ile jest to możliwe to kadra dydaktyczna powinna dokonać dostosowania swoich kompetencji do zaistniałej sytuacji. W przypadku zawodu pokrewnego z dotychczasowym zawodem kształconym jest to sytuacja prostsza niż w przypadku zmiany profilu wymagającego od nauczyciela dokształcania na poziomie szkoły wyższej. Uruchamianie kształcenia w nowym zawodzie, zwłaszcza w zawodzie z innego obszaru kształcenia, pociąga za sobą wydatki związane z doposażeniem bazy techno-dydaktycznej jak i zapewnienie praktycznej nauki zawodu, co może być dla samorządu powiatowego nie do zrealizowania bez pomocy pracodawców. Ponadto bez pogłębionej analizy potrzeb lokalnego i regionalnego rynku pracy może się okazać kompletnie nieopłacalną inwestycją - twierdzi Szczepański.
- Problemem jest też to, że nauczyciele danego zawodu, szczególnie w małych miejscowościach, nigdy nie pracowali w żadnej firmie. Nie mają pojęcia jak to wszystko funkcjonuje w praktyce - dodaje Tomasz Limon, dyrektor Pracodawców Pomorza.
Pracodawcy Pomorza proponują pomoc w doskonaleniu zawodowym nauczycieli kształcenia zawodowego przy wsparciu merytorycznym pracodawców, którymi powinni być branżowi specjaliści techniczni. Dotyczy to szkoleń nauczycieli kształcenia zawodowego, w zakresie wspólnego prowadzenia zajęć dydaktycznych wprowadzających nowe technologie w proces kształcenia zawodowego. Bardzo ważnym elementem doskonalenia nauczycieli powinny być też organizowane dla nich praktyki i staże, na których zapoznają się z funkcjonowaniem nowoczesnych przedsiębiorstw, procesami produkcji lub usług.
- Niektóre szkoły wzbraniają się przed podjęciem współpracy z pracodawcami jednak problem leży też po drugiej stornie. Pracodawcy także wzbraniają się przed nawiązaniem ściślejszej współpracy - dodaje Limon. - Dlaczego? Po prostu nie mają z tego żadnej korzyści. Nie ma odpisów podatkowych z tego tytułu, że pracodawca wyposaża salę do nauki danego przedmiotu. Nie można przekazać sprzętu dla szkoły w formie darowizny, bo trzeba od tego zapłacić podatek.
- Zmiany, jakie w szkolnictwie zawodowym wprowadziła wspomniana ustawa o systemie oświaty ma w zamyśle uelastycznić proces edukacyjny - tłumaczy Szczepański. - Kształcenie ma być teraz dostosowane do rynku pracy. Dodatkowo dyrektor danej szkoły musi mieć świadomość potrzeb dynamicznie zmieniającego się rynku pracy i tak kreować politykę szkoły, aby zagwarantować zatrudnianie jej absolwentom. Dyrektor poświęca większość swojego czasu na zarządzanie placówką, a dodatkowo ma obowiązek realizacji tygodniowego pensum dydaktycznego. Po co? Niech dyrektor będzie menadżerem szkoły bez obowiązku realizacji pensum.
Uelastycznienie kształcenia ma służyć, między innymi, podzieleniu zawodów na kwalifikacje, w taki sposób, aby skutecznie ukończona kwalifikacja doprowadziła do zatrudnienia. Absolwent powinien legitymować się świadectwem potwierdzającym kwalifikację wyodrębnioną w zawodzie, lub dyplomem zawodowym, który oznacza potwierdzone kwalifikacje w określonym zawodzie.
- Przykładowo, uczeń kształci się w zawodzie technik, którego podbudową jest kwalifikacja z poziomu Zasadniczej Szkoły Zawodowej, tj. podbudowa z zawodu "robotniczego", a dopiero następnie nabywa kolejne kwalifikacje, które są wyodrębnione w zawodzie technika. Po potwierdzeniu wszystkich kwalifikacji uzyskuje dyplomu technika - tłumaczy Szczepański. - Różne są losy uczniów. Zdarzają się niepowodzenia. W takim przypadku uczeń ma jedną potwierdzoną kwalifikacja, a zdobyte umiejętności są poszukiwane na rynku pracy, co sprzyja zatrudnieniu nawet jeśli jego edukacja nie zakończy się zdobyciem dyplomu. Ma natomiast możliwości zdobycia pozostałych kwalifikacji w zawodzie poprzez uczęszczanie już jako dorosły w kwalifikacyjnych kursach zawodowych.
Pracodawcy chcą także zmienić negatywną atmosferę wokół szkół zawodowych i promować kształcenie zawodowe od niższego poziomu edukacji w szczególności w gimnazjum. - Zależy nam na obaleniu stereotypu tzw. "gorszych szkół zawodowych" niż licea - mówi Limon. - Chcemy promować kształcenie zawodowe poprzez wskazywanie dobrych praktyk współpracy szkół zawodowych z pracodawcami oraz kształceniem dla potrzeb lokalnego rynku pracy, co powinno skutkować zmniejszeniem stopy bezrobocia wśród młodych osób do 25 roku życia.
Pracodawcy Pomorza opracowali też projekt zmian w ustawie promocji zatrudnienia razem z Powiatowym Urzędem Pracy w Gdańsku i Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. - Chodzi o to, aby fundusz pracy, który jest odprowadzany przez każdego z przedsiębiorców, wpływał z powrotem do firmy w postaci obowiązkowych, płatnych staży dla absolwentów - mówi Limon. - Takie rozwiązanie na pewno zmobilizowałoby pracodawców, a jednocześnie odciążyło ich budżety.
W grudniu 2012 roku dzięki wsparciu Pomorskiej Spółki Gazownictwa odbyła się konferencja, która poruszyła tematykę szkolnictwa zawodowego. Wzięli w niej udział przedstawiciele biznesu, szkolnictwa jak również władzy samorządowej i państwowej. W oparciu o głosy jej uczestników opracowano szereg wniosków, które organizacja "Pracodawcy Pomorza" będzie starała się promować.
Miejsca
Opinie (148)
-
2013-02-04 17:31
Urzędy pracy powinny bezrobotnym sponsorować bilety do Berlina.
- 4 0
-
2013-02-04 18:11
w moim urzędzie
trwonia unijna kase na szkolenia
organizuja kursy dla bezrobotnych typu.
Kurs szycia firan
jak CV napisac i wiele innych bzdur nieprzydatnych a tak na prawde i tak sie nie dostaniesz bo znajomkowie sa przyjmowani- 9 0
-
2013-02-04 20:33
Czy nie szkoda podatków tych, którzy są jeszcze w stanie je płacić? (3)
Armia bezrobotnych rośnie równie szybko, lub nawet szybciej, niż armia urzędników. Znaczna część narodu żyje poniżej stanu ubóstwa pomimo posiadania pracy.
A co robi nasza klasa polityczna, jaki ma na to pomysł?
Raczy nas każdego dnia od rana wizerunkiem faceta w kiecce, któremu wydaje się, że jest kobietą i każe wszystkim powtarzać pod sądowym rygorem , że to kobieta, a ta jego "kobiecość" ma zastąpić wszystkie niedostatki dnia codziennego i mizerię rządu.
Ten kabaret, czy wręcz polityczny kabareton zdaje się nie mieć końca.- 5 0
-
2013-02-04 20:48
rząd ciebie nie zatrudnia (1)
a pracodawca prywatny - jemu to powiedz ,że za mało płaci itp
- 0 4
-
2013-02-04 20:55
Wiem, rząd zatrudnia tylko swoich.
- 3 0
-
2013-02-05 01:00
Szkoda
Dlatego ja jestem za prywatnym systemem kształcenia, który jest bardziej efektywny, elastyczny i po prostu nie obciąża podatnika. Na same przywileje dla belfrów wydajemy miliardy a co w zamian? Oni nam podsyłają ludzi bez kwalifikacji. I po co się uczyć tyle lat? Dla mnie to bez sensu. Człowiek w wieku 15/16 lat może już pracować. Ja w tym wieku już pracowałem więc inni też mogą. Państwo ma jedynie gwarantować optymalny system edukacji a nie samemu nauczać. Kiedyś już tak było, że państwo zajmowało się wszystkim i co wtedy było? Zresztą do dzisiaj to widać, tam gdzie rządzi państwo jest drogo i beznadziejnie.
- 2 1
-
2013-02-04 21:14
Opinia
Kierunki kształcenia nie mogą być dostosowane do wymogów pracodawców gdyż ich wymagania zmieniają się jak cały rynek niczym w kalejdoskopie nikt nie jest w stanie przewidzieć (może tylko wróżka) jaki zawód będzie pożądany za kilka lat.
A poza tym nie widzę powodu, żeby psioczyć na Uniwersytety które są co prawda wylęgarnią bezrobotnych, bo jednak ludzie którzy tam studiują chcą najzwyczajniej w świecie rozwijać także swoje zainteresowania, pasję, hobby, takich studiów nie wybiera się dla jakiegoś tam pracodawcy tylko dla samego siebie.- 2 3
-
2013-02-04 21:31
Inna opcja
Skoro pracodawcy wiedzą lepiej w jakich zawodach i z jakimi kwalifikacjami potrzebują pracowników, to niech otwierają szkoły i kształcą ludzi pod siebie za własne pieniądze, a nie za państwowe.
- 4 1
-
2013-02-05 00:08
Dajcie mi tych bezrobotnych z Pomorza , na każdego przydzielcie tysiaka.
Za rok będą potężną firmą, która stanie się kołem zamachowym dla Polskiej gospodarki.
- 2 1
-
2013-02-05 10:23
Kupujemy japoński sprzęt RTV
niemieckie samochody, pieniądze trzymamy w holenderskim banku a jogurty od francuskiego Danona, a potem dziwimy się, że nie ma pracy.
- 6 0
-
2013-02-05 12:17
W ankiecie zabrakło
jednej i podstawowej opcji. A mianowicie - jej dostępność.
Ludzie biorą co jest.- 2 0
-
2013-02-05 12:33
A szkoły przyzakładowe???
Niech sobie szkolą pracowników za własne pieniądze i na własne potrzeby.
Były prezydent też kończył przyzakładową szkołę zawodową po której ładował wózki elektryczne. I jak daleko zaszedł?- 3 1
-
2013-02-05 15:12
Chodzilem do jednej z pomorskich szkol - Technikum mechanicznego
kiedys mielismy warsztaty, praktyczna nauke zawodu, a teraz? Syn chodzi do tej samej szkoly, warsztaty zlikwidowali, bo nie bylo pieniedzy na prowadzenie zajec i przyszla 'kadra' uczy sie z ksiazek na sucho. Polska schodzi na psy! (nie obrazajac psow).
- 13 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.