- 1 Państwowe firmy wymieniają zarządy (33 opinie)
- 2 "Kumulacja" wycieczkowców w Gdańsku (97 opinii)
- 3 Ile za lody, gofry i frytki nad morzem? (152 opinie)
- 4 Coraz więcej pracujących emerytów, także na Pomorzu (78 opinii)
- 5 Młodzi zarabiają na Jarmarku (70 opinii)
- 6 Spór o rurociąg pomorski. Z powodu kosztów wymaga dodatkowych analiz (176 opinii)
Wirus zmienia biznes. Nie panikować, zabrać się do pracy
Pandemia, kolejne obostrzenia i niepewność co do przyszłości wystraszyły wielu przedsiębiorców. Większość z nich postanowiło jednak walczyć o swoje firmy. UMAM jako pierwsza firma na Pomorzu i jedna z pierwszych w Polsce stworzyła w jedynie 24 godziny cukiernię internetową, która pozwoliła przetrwać im początkowy okres pandemii. W kolejnym odcinku cyklu "Wirus zmienia biznes" rozmawiamy z Justyną i Krzysztofem Ilnickimi, właścicielami cukierni UMAM. W poprzednim odcinku o wpływie pandemii na firmę opowiadali Michał Seredziński i Darek Plizga z firmy Baltrade. Już za tydzień spotkanie z Krzysztofem Wiśniewskim, współwłaścicielem firmy Lamirex zarządzającej siecią salonów z bielizną i akcesoriami erotycznymi pod nazwą Venus.
- W pierwszej chwili poczuliśmy rozpacz i strach przed tym, co będzie z naszą firmą. Nasze oszczędności nie były tak duże, aby pozwoliły nam na przetrwanie najgorszego okresu bez prowadzenia działalności. Całkowite zamknięcie biznesu zupełnie nie wchodziło w grę - wspomina Justyna Ilnicka.
Zamknięcie firmy nie wchodzi w grę
Jednak już na samym początku UMAM zamknął jeden ze swoich punktów w Gdańsku, gdyż sprzedaż spadła w nim o ponad 90 proc. Kolejnym krokiem było zamknięcie głównej kawiarni we Wrzeszczu, która jest także częścią produkcji. Firma całkowicie zamknięta była jednak tylko przez... dwa dni.
- Wszystko po to, aby poukładać sobie wszystko w głowie i opracować strategię działania - dodaje Justyna Ilnicka. - Z drugiej strony nie wyobrażam sobie siedzieć w domu, kiedy ciążą na nas zobowiązania kredytowe. Niepojęte jest dla mnie w takiej sytuacji nie próbować ratować firmy.
- Przede wszystkim musieliśmy ochłonąć - dodaje Krzysztof Ilnicki. - Zrobiliśmy też natychmiast zebranie z naszymi pracownikami. I chyba większość z nich miała już przed oczami wizję utraty pracy. Jenak nic takiego się nie stało. Wszyscy zostali z nami do dzisiaj.
Jak twierdzi Krzysztof Ilnicki, gdyby podjął się zamknięcia firmy na dłużej, to ludzie mogliby o nich po prostu zapomnieć.
Nowa strategia na trudny czas
Firma wprowadziła plany oszczędnościowe i udało jej się skorzystać ze wszystkich możliwych środków pomocowych, jakie były wówczas dostępne. Zaczęto także myśleć o nowej strategii dostosowanej do trudnych warunków. Najprostszym pomysłem było zorganizowanie dowozów do klientów.
Wcześniej firma wzbraniała się przed takim rozwiązaniem. Jej produkty są po prostu często trudne w transporcie. Bardzo szybko trzeba było opracować sposób dostarczania często delikatnych produktów w nienaruszonej formie.
- Wcześniej byliśmy zbyt małą firmą, aby stworzyć kolejny etat kierowcy. Kiedy przyszła pandemia, nie mieliśmy innego wyjścia. Środki musiały się znaleźć - wyjaśnia Ilnicka. - Produkcja była mniejsza, więc udało nam się oddelegować do tego pracowników, sami też zajęliśmy się dostarczaniem. Pojawił się dodatkowy problem. Żeby dowozić produkty, musieliśmy je jakoś sprzedać, a nie mieliśmy sklepu internetowego. Pierwsze realizowane przez nas zamówienia były składane jeszcze przed ogłoszeniem pandemii.
Sklep internetowy w 24 godziny
Sklep internetowy UMAM powstał w ciągu jednego weekendu. Zamówienia można było składać z jednodniowym wyprzedzeniem. Firma nie była początkowo przygotowana, aby sprzedawać i dostarczać w krótszym czasie. Płatności były pobierane "z góry". Tak, aby ograniczyć do minimum kontakt dostawcy z klientem. Firma ograniczyła też swoje dostawy tylko do obszaru Gdańska. Jednak bardzo szybko zaczęły napływać zapytania z Sopotu i Gdyni, a nawet z Tczewa.
- Później otrzymywaliśmy zapytania nawet ze Szczecina i zdarzały się transakcje, gdzie koszty transportu przekraczały koszt samego towaru - dodaje Ilnicka. - Było to o tyle fascynujące, że przecież klient świadomie wybierał nasz produkt.
- Początkowo myśleliśmy, że duże zainteresowanie jest spowodowane moim uczestnictwem jako juror w programie Bake Off - Ale ciacho! Cały pomysł marketingowy polegał bowiem na tym, że to juror programu dowiezie ci ciastko. Okazało się, że nie jestem jednak w stanie pracować po kilkanaście dni pod rząd. Zastąpił mnie inny z pracowników. Przygotowani byliśmy na niezadowolenie ze strony klientów. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Okazało się, że nie chodziło o mnie, tylko o nasze ciastka.
Cała akcja zbiegła się też z okresem wielkanocnym, co spowodowało, że firma sprzedała dzięki dowozom więcej niż w okresie przed pandemią. Zamówień wielkanocnych było o 40 proc. więcej.
- Każde moje spotkanie z klientem kończyło się prośbą, aby wystawił on opinię na Google lub Tripadvisor. Ten ostatni chciał nas nawet zablokować, ponieważ podczas pandemii otrzymaliśmy więcej opinii niż przez cały ubiegły rok - dodaje Ilnicki.
Każdy dawał z siebie wszystko
- Kiedy porównywaliśmy wyniki finansowe rok do roku, to kwiecień 2020 był rzeczywiście dramatyczny. Zanotowaliśmy spadek obrotu o 52 proc. Jednak pozostałe obroty były w większości zrobione na dowozach - wspomina Krzysztof Ilnicki.
- Pracowaliśmy jednak na 150 proc. Kiedy wiele osób kryło się w domach, my dawaliśmy z siebie wszystko - dodaje Ilnicka. - Patrzyliśmy na firmę jako całość. Przecież zatrudniamy 20 osób i każdy z pracowników dawał z siebie wszystko. Nie mogliśmy sobie pozwolić, aby ciastka dotarły do klienta mniej ozdobione. Pracowaliśmy wspólnie na naszą małą wyspę UMAM Hemara i to było piękne.
Pierwsza cukiernia online
Na Zachodzie cukiernie online funkcjonują już od dawna. W Polsce jest z tym gorzej, a na Pomorzu nie ma w ogóle tego typu firm. UMAM zaczął się do tego przygotowywać i planuje premierę nowego typu usług na przyszły tok.
- Przed pandemią zastanawialiśmy się, czy klient w Polsce dojrzał już do tego, aby kupować towary spożywcze online. Jednak nawet Biedronki zaczęły w czasie pandemii wysyłać klientom zakupy i to klientom nie tylko młodym. Musimy przyznać, że sami otrzymywaliśmy zamówienia w dużej mierze od klientów bardziej dojrzałych - opowiada Ilnicki. - Pamiętam jedną z dostaw - właśnie do jednej z naszych starszych klientek. Kiedy pani zobaczyła mnie w drzwiach, rozpostarła szeroko ręce i chciała mnie odruchowo uścisnąć. Musiałem jednak ją przeprosić i zrezygnować z uścisków i zaproszenia na herbatę. Po pierwsze: obostrzenia, po drugie: przed domem czekał na mnie cały samochód ciastek.
Przedsiębiorca musi być optymistą
Jak przyznają Ilniccy, przetrwanie pierwszych tygodni pandemii i dostosowanie się do trudnych warunków wymagało od nich dużej determinacji.
- W morowym nastroju robiliśmy sesje zdjęciowe na pełnym uśmiechu. To był też czas, kiedy zmniejszyła się liczba ludzi na produkcji, co stworzyło mi miejsce na nowe próby, doświadczenia - wspomina Ilnicki. - Zamiast histeryzować w domu przyjeżdżałem do zakładu i przez cztery godziny robiłem ciasto francuskie laminowane. Sprawdzałem nowe pomysły, kalkulacje, a w międzyczasie prowadziliśmy też mniejszą produkcję, tak aby cały czas nasza witryna była pełna i by móc dowieźć świeże produkty do klientów.
- Moim zdaniem trzeba działać i trzeba rozmawiać z innymi firmami, dostawcami i instytucjami. Jako przedsiębiorca muszę brać odpowiedzialność za firmę. To może nas uchronić przed trudnymi sytuacjami, jakie jeszcze mogą się wydarzyć - podkreśla Justyna Ilnicka. - Pandemia nauczyła nas jednego: nie panikować.
- Będąc przedsiębiorcą, trzeba być optymistą, inaczej nie prowadziłbym tego biznesu - dodaje Ilnicki. - Pandemia pokazała, że są takie momenty w życiu firmy, że trzeba wspólnie stanąć przy stole produkcyjnym czy wsiąść za kierownicę samochodu dostawczego. Zacząć robić rzeczy, których wcześniej nie robiliśmy. To jest ważne, bo w takiej sytuacji walczymy nie tylko o swoje własne konto bankowe, ale często o przyszłość wielu innych osób, które razem z nami pracowały na tę firmę.
Miejsca
Opinie (63)
-
2020-11-10 10:00
Od początku kwietnia.
Nie kupiłem nic oprócz pieczywa w Cukierni/Piekarni. Tylko robię domowe ciasta i wiem teraz co to znaczy dobre, świeże ciasto bez ulepszaczy.
Cenowo i czasowo wychodzi podobnie, ale w smaku bije kupne na głowę :)- 19 2
-
2020-11-10 10:14
To nie wirus zmienił, nie jest bardziej groźny niż wiele innych, z którymi sobie radzimy i żyjemy od lat.
Są za to odpowiedzialne osobniki.- 10 1
-
2020-11-10 10:45
Bzdury (1)
Nic nie zastąpi wyjścia do kawiarni !!!!!!
- 13 5
-
2020-11-12 16:25
Zemdlałem trzymajcie mnie. Przyzwyczajaj się
- 0 0
-
2020-11-10 11:19
kombinują
kombinują jak koń pod górę- niech skończą i oszczedzą wstydu
- 10 13
-
2020-11-10 12:05
ciągle ta cukiernia , kolejny artykuł o tej firmie , dziwne
- 18 3
-
2020-11-10 12:06
Jeżeli wszyscy tak zrobią rynek się przesyci, niestety i tak wszyscy , ba 50% nawet tak nie przetrwa
Programy rządowe to dno, więc cieszę się, ze UMAM miał jakiś ekstra porogram rządowy..
- 2 2
-
2020-11-10 12:57
Z dobrą ekipą
Można wszystko
- 4 3
-
2020-11-10 13:02
" przedsiębiorca musi być optymistą"
uwielbiam takie teksty
- 10 2
-
2020-11-10 13:15
Opinia wyróżniona
brawo za utrzymanie miejsc pracy!!
brawo za trwanie! trzymajcie się i te miejsca pracy - warto docenić przedsiębiorczość i to w tym wymiarze! a poglądy każdy jakieś ma, tak jak potrzebę funkcjonowania, potrzebę pieniędzy na życie!
- 13 2
-
2020-11-10 13:21
(1)
No to jak pandemia się skończy to pracownicy dostaną chyba dużą premię za te 150%. Firmę budują ludzie i o tym trzeba zawsze pamiętać.
- 14 0
-
2020-11-10 17:45
XD
na pewno xd
- 8 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.