• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

40 tys. zł za Umiastowskiego i Sętowskiego. Co kupują trójmiejscy kolekcjonerzy sztuki?

Michalina Domoń
3 czerwca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
W zbiorach prawnika Antoniego Koprowskiego jest malarstwo Jacka Lipowczana, Marcina Kołpanowicza, Tomasza Sętowskiego, Borysa Michalika czy Andrzeja Wrońskiego. Jest ich na razie kilkanaście, ale kolekcja stale się powiększa i być może z czasem zostanie zaprezentowana szerszemu odbiorcy. W zbiorach prawnika Antoniego Koprowskiego jest malarstwo Jacka Lipowczana, Marcina Kołpanowicza, Tomasza Sętowskiego, Borysa Michalika czy Andrzeja Wrońskiego. Jest ich na razie kilkanaście, ale kolekcja stale się powiększa i być może z czasem zostanie zaprezentowana szerszemu odbiorcy.

Sposobów tworzenia kolekcji jest tyle, ilu jest kolekcjonerów. Można polować na aukcjach charytatywnych czy młodej sztuki, szukając okazji, odwiedzać pracownie artystów albo wzięte galerie. Wszystko zależy od zasobności portfela. Czy sztuka to dobry kapitał i co najchętniej kupują kolekcjonerzy z Trójmiasta?



Dennis Hopper, twórca "Swobodnego jeźdźca", miał bzika na punkcie sztuki współczesnej. Zaprzyjaźnił się nawet z Andym Warholem. Hugh Grant, oprócz bycia gwiazdą wielkiego ekranu, jest znany ze swojej pokaźnej kolekcji sztuki. Kolekcjonowanie ma w sobie coś uzależniającego. Kupujesz jeden obraz, a potem nie możesz się powstrzymać, żeby nie kupić następnego - przyznaje wielu kolekcjonerów. Wśród polskich miłośników sztuki, którzy chętnie inwestują w prace artystów, najbardziej znane nazwiska to Krzysztof Musiał, Wojciech Fibak czy Grażyna Kulczyk. Ale i w Trójmieście nie brakuje zapaleńców.

Potwierdza to chętnie odwiedzany Sopocki Dom Aukcyjny. Od 2010 rosnącą popularnością cieszą się tu aukcje młodej sztuki.

- To interesujące miejsce dla kolekcjonerów, bo jest okazja, żeby kupić dobrą sztukę za niewielkie pieniądze - mówi Anna Dylicka z Sopockiego Domu Aukcyjnego. Najchętniej kupowane nazwiska spośród trójmiejskich artystów to Zofia Błażko, Tomasz Kołodziejczyk, Marzena ŚlusarczykJustyna Posiecz-Polkowska. Cena wywoławcza 500 zł. - Prace najbardziej popularnych twórców osiągają kwoty od 3 do 10 tys. Wśród nich obserwujemy wzrostową tendencję cen obrazów. Na przykład malarstwo Zofii Błażko sprzedawało się już w ubiegłym roku za około 10 tys. zł. Teraz, gdy wyjechała na stypendium do Paryża i sprzedaje swoje prace we Francji, ceny są jeszcze wyższe - zauważa Dylicka. - Takie inwestycje to świetna lokata kapitału, zwłaszcza dla młodych, początkujących kolekcjonerów. Są jednak długofalowe.

Dylicka szacuje, że, żeby zarobić na obrazie, trzeba poczekać od 5 do 10 lat. Specjaliści podają, że w zależności od konkretnego artysty, dzieła, czasu jego kupna oraz sprzedaży może być to od kilkunastu do nawet kilkuset procent.

Kolekcjonerzy zaglądają też do galerii. Najczęściej pytają o Andrzeja Umiastowskiego, Henryka Cześnika, Tomasza Sętowskiego, Kiejstuta BereźnickiegoWaldemara Marszałka. Jak mówi Szymon Romanowski z Galerii Triada ceny kształtują się od 3 tys. do kilkudziesięciu tys. zł.

- Najwięcej trzeba zapłacić za Umiastowskiego i Sętowskiego. Ceny dochodzą do 40 tys. zł - zapewnia.

Najchętniej kupują jednak bezpośrednio od artystów. Przyznają to Antoni Koprowski i Antoni Żabczyński, trójmiejscy kolekcjonerzy.

Antoni Żabczyński w oparciu o swoją kolekcję zorganizował już 51 wystaw. Ostatnio w sopockiej Państwowej Galerii Sztuki można było oglądać jedną z nich, zatytułowaną "To lubię 2". Nie tylko w Polsce prezentował swoje zbiory. Pokazywał je także w Wilnie, Lwowie, Grodnie i Odessie.

- Prac jest tyle, że mógłbym spokojnie pokazać kilka ekspozycji jednocześnie - mówi kolekcjoner. Sztukę zbiera od dawna. Zaczęło się od kolekcjonowania monet i znaczków. Zainteresowanie sztuką przyszło nieco później. Oprócz grafik i obrazów, Antoni Żabczyński zbiera różne bibeloty. - Jest szkło i porcelana: Stary Ćmielów, Belweder czy Korzec. Mam też 100 fajek i 11 ciekawych lasek. Interesuje mnie wszystko, co ma ciekawą formę - przyznaje Żabczyński - Jan Stanisławski, Ryszard Stryjec, Franciszek Starowieyski, Alfons Karpiński, Karol Wierusz-Kowalski, Stanisław Mazuś, Zygmunt Karolak czy Stanisław Baj to tylko niektóre nazwiska z kolekcji, choć przeważają w niej te z Pomorza.

Antoni Koprowski kolekcjonuje sztukę od trzech lat. Jak mówi - to przypadłość rodzinna.

- Mój ojciec zajmuje się kolekcjonowaniem i ja przejąłem tę tradycję rodzinną. Swój pierwszy obraz kupił na aukcji charytatywnej. Była to praca Jacka Lipowczana, "Książę oceanu". Kluczem do jego kolekcji jest realizm magiczny - tłumaczy Koprowski. - To bardzo bajkowe malarstwo, niezwiązane z ciemniejszymi stronami życia, które często w nadmiarze dotykają mnie z racji wykonywanego zawodu adwokata

Jak przyznaje, trudno jednoznacznie ocenić, czy obraz ma potencjał finansowy. - Przy kolekcjonowaniu sztuki lepiej kierować się własnym gustem. Potencjał finansowy jest obarczony ryzykiem. Oczywiście inwestor zazwyczaj kupuje, licząc, że cena pójdzie do góry, jednak niejednokrotnie można się zawieść. Dlatego lepiej kupować to, co nam się podoba - wyjaśnia Koprowski. Sam ma jeden obraz, który kupił kiedyś za 2 tys. zł. Dziś prace tego autora są na rynku po około 10 tys. zł.

W jego zbiorach jest malarstwo Jacka Lipowczana, Marcina Kołpanowicza, Tomasza Sętowskiego, Borysa Michalika czy Andrzeja Wrońskiego. Jest ich na razie kilkanaście, ale kolekcja stale się powiększa i być może z czasem zostanie zaprezentowana szerszemu odbiorcy.

Czy można obiektywnie powiedzieć, co stanowi o wartości obrazu? Kryteriów jest tyle, ilu kolekcjonerów. Każdy z nich podkreśla jedno: praca musi się podobać. Ważny jest też klucz do kolekcji - nurt, tematyka, nazwiska czy rejon pochodzenia.
Dla Antoniego Żabczyńskiego kupowana sztuka musi mieć coś wspólnego z przedwojennym pojęciem sztuk pięknych.

- Powtarzając za Renoirem, malarstwo powinno być piękne. Brzydoty mamy na co dzień wiele, po co ją powielać? - pyta kolekcjoner. - Gdybym chciał być bardzo bogaty to oczywiście wiem, co kupować, ale nie interesuje mnie współczesna tandeta - dodaje. Jak wyjaśnia, tworzenie kolekcji to dla niego coś więcej, niż inwestycja kapitału. Warsztat, kolor, kompozycja, zasada powtórzonego koloru to kluczowe pojęcia w ocenie walorów obrazu według Żabczyńskiego.

Ostatnio głośno dyskutuje się na temat przyszłości polskich, prywatnych kolekcji. Martwi się o nią między innymi Grażyna Kulczyk czy Krzysztof Musiał, który przyznaje, że trudno jest ulokować obrazy w państwowych instytucjach. Jak mówi Antoni Żabczyński, samemu nie jest łatwo wyjść ze zbiorami do szerszego grona odbiorców. Bez współpracy z muzeami i galeriami trudno zorganizować wystawę. Z kolei w muzeach narodowych obrazy zalegają w magazynach. Galerie mają planowane terminy wystaw na najbliższe kilka lat. Czy dzieła kolekcjonerów zostaną skazane na smutne podpieranie ścian, a może wreszcie ożywi się współpraca między prywatnym i publicznym sektorem sztuki? Zapewne byłaby bardzo owocna.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (24) ponad 10 zablokowanych

  • Artykuł sponsorowany??

    Witam i chciałbym zapytać czy jest to tzw. 'artykuł sponsorowany'? O gustach się nie dyskutuje, jak wiadomo..więc i o preferencjach kolekcjonerów też nie bedę. Ale! I to ALE we mnie dygocze za każdym razem, gdy nazwisko kopisty stylu Tomasza Sętowskiego zostaje wymienione na przedzie, a sam Artysta, jako któryś z kolei na tyłach. Jacek Lipowczan powinien być wymieniony, idąc dalej za absurdem w tym artykule, dopiero za nazwiskiem Sętowskiego..a oddając hołd Prawdzie, to na samym końcu. Tak sztucznie uformowane zdanie fałszuje Obraz rzeczywistości w Sztuce, a tym samym wpływa znacząco na preferencje kolekcjonerów. Wszak kopiujacy styl niejako wskakuje na kark Artysty, który jest autorem Stylu w sztuce i wjeżdża na nim w świat szeroko zamkniętej dla kiczu prawdziwej Sztuki Polskiej. Kolekcjoner niejednokrotnie bazuje na podobnych opiniach, które tylko krzywdzą malarzy, awansując kopistów, których zdolności malarskie niejednokrotnie nie przewyższają obycia plastycznego, co zdolniejszej uczennicy z gimnazjum.

    • 4 1

  • Antoni Żabczyński

    To prawda. Współczesna sztuka do mnie nie przemawia. Za dużo bałaganu brak pewnej ręki. Dla mnie ukojeniem są prace na http://www.Pro-ArtCenter.eu Takimi eksponatami chciałyby poszczycić się muzea. Niejeden cymesik już nabyły. To prawdziwy balsam dla moich oczu po wizycie w galerii malarstwa współczesnego.

    • 1 1

  • Kompas Sztuki Rzeczpospolitej

    Chciałbym napisać kilka słów o rankingu malarstwa współczesnego Rzeczpospolitej nazywanego Kompasem Sztuki . Najbardziej poszukiwani malarze jak np. Jacek Yerka , na których prace należy czekać po kilka miesięcy nie są ujęci w tym rankingu. Powód - Ranking tworzony jest na podstawie informacji z galerii komercyjnych .Galerie nie maja ich prac w sprzedaży , więc nie są zainteresowane organizowaniem wystaw i umieszczaniem ich w rankingach. A właśnie obrazy tych artystów są najbardziej poszukiwane. Dlatego ranking Rzeczpospolitej jest raczej marketingiem malarstwa , znajdującego się w Galeriach komercyjnych niż rzeczywistym rankingiem wartości obrazów i powinien być tak traktowany..

    • 2 2

  • Magiczny realizm = piękna, ambitna sztuka

    Tacy artyści jak Jaśnikowski, Kopera, Wiśniewski, Stolorz, czy wspomniani w artykule Kołpanowicz i Setowski to wybitni polscy przedstawiciele Magicznego Realizmu. Ten nurt jest coraz bardziej popularny na świecie, a i w Polsce zdobywa wielu zwolenników. I nie są to bohomazy, które nic nie przedstawiają. Wygooglujcie sobie tych artystów i wejdźcie w ich świat, który przedstawiają w swoich obrazach - naprawdę warto!!!

    • 1 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane