- 1 Wielcy mistrzowie do obejrzenia za darmo (13 opinii)
- 2 Paris Hilton na gdańskim jachcie (127 opinii)
Gdy Gdańsk spotyka się z Poznaniem... Kolacja komentowana w Tyglach
Dwóch szefów kuchni i dwie tradycje kulinarne - gdańska i poznańska. W piątkowy wieczór w restauracji Tygle Gdańskie odbyła się pierwsza kolacja degustacyjna z cyklu "Tygle and the Stars". Nie zabrakło pomorskich ryb, kaczki z modrą kapustą, białego maku i marcepanu. Spotkanie trwało prawie pięć godzin.
Tygle Gdańskie to restauracja znajdująca się na Wyspie Spichrzów, w której serwowane są dania inspirowane kuchnią starogdańską, ryby i owoce morza. Miejsce korzysta z dobrodziejstw regionu i większość składników pochodzi od lokalnych dostawców.
W piątkowy wieczór odbyła się pierwsza odsłona cyklu "Tygle and the Stars". Podczas każdego z tych wydarzeń dania przygotowywać będą najlepsi szefowie kuchni z Polski oraz z zagranicy, którzy zostali uhonorowani gwiazdkami Michelin. Podczas inauguracyjnej kolacji stery przejęli Artur Skotarczyk - szef kuchni poznańskiej restauracji Muga, która w zeszłym roku otrzymała prestiżową gwiazdkę Michelin, oraz Michał Stężalski - szef kuchni Tygle Gdańskie. Goście mogli spróbować dań łączących wszystko to, co najlepsze z Pomorza i środkowej Polski, przygotowanych przez obu szefów - za mięsne pozycje odpowiadał szef Mugi, a gospodarz przygotował rybne propozycje.
Na start gościom zaserwowano pieczywo własnego wypieku: chleb żytni i ciepłą brioche, kształtem nawiązującą do czapki kucharskiej wraz z gdańskim specjałem - masłem sardelowym z kremem z pstrąga. Następnie podano miniprzystawkę, czyli amuse bouche w wykonaniu Artura Skotarczyka. Była to tartaletka z tatarem wołowym i truflą.
- Jak państwo zauważyliście, odpowiadam dzisiaj za sekcję mięsną w menu. Dlatego też na początek przygotowałem dla państwa tartaletkę z tatarem wołowym, ze świeżą truflą, pieczarką, majonezem szczypiorkowym i wytrawną galaretką - mówił Artur Skotarczyk.
Następnie nadszedł czas na propozycje gospodarza wydarzenia, Michała Stężalskiego. Najpierw na stołach pojawiła się zupa rakowa.
- Tutaj zawsze był port i unikatowy Targ Rakowy. Nawet doczytałem się w historii, że zupa rakowa wywodzi się typowo z Gdańska, więc tutaj specjał. W naszej odsłonie klasyczna zupa rakowa, ale jak to w Tyglach - trochę kuchnia fusion, bo mieszamy w Tyglach też kulturowo - więc będzie paluszek rakowy, inspirowany paluszkiem surimi - nasza polska wersja, coś specjalnego. Do tego pstrąg z hodowli tu, z Pomorza, puder z raków, który imituje tę skorupkę jak do surimi, pierożek z szyjkami rakowymi, creme fraiche, kawior i nasz wspaniały krem rakowy. Mam nadzieję, że będziecie, państwo, zachwyceni - opowiadał autor dania.
Jako danie główne szef kuchni Tygli zaproponował okonia morskiego z wątróbką z dorsza, pierogami z ziemniakami z ogniska - wszystko w ciekawej prezentacji nawiązującej do Targu Rybnego. Do tego podano ćwikłę z chrzanem w niecodziennej, kwiatowej postaci.
Zanim przeszliśmy do kolejnych dań, na stoły trafiło intermezzo w postaci zielonego jabłuszka wypełnionego yuzu w towarzystwie selera naciowego, które miało za zadanie oczyścić kubki smakowe po poprzednich daniach.
Po tym przerywniku stery przejął Artur Skotarczyk i zaproponował mięsne dania z kaczką w roli głównej. Na przystawkę zaserwował foie gras z dodatkiem wędzonego węgorza i marynowanej śliwki, do którego podano brioche. Jako danie główne pojawiła się pierś z kaczki z fermentowanym pieprzem i modrą kapustą. Świetnie tu wszystko ze sobą współgrało i ładnie prezentowało się na talerzu.
Restauracje z kuchnią polską
Kolację zwieńczył deser w wykonaniu Michała Stężalskiego, który okazał się najciekawszym i najbardziej spektakularnym punktem kolacji. W formie paelli podano ryż w sosie mango, z kokosowymi mackami ośmiornicy w fioletowej czekoladzie, kalmarami - w smaku przypominającym panna cottę, wodorostami z czekoladowego ciasteczka oraz prawdziwą papryczką chili.
Na sam koniec na gości czekała jeszcze jedna słodka niespodzianka - petit fours, będąca połączeniem obu kuchni. Szef Tygli użył gdańskiego marcepanu - w nawiązaniu do Poznania - podanego w formie pyry, a konkretniej marcepanowych ziemniaczków wypełnionych galaretką amaretto i fasolą tonka. Do tego szef Mugi przygotował pralinę z nadzieniem z białego maku, brązowego masła, marakui w pistacjowej czekoladzie.
Do wszystkich dań serwowano hiszpańskie wina. Przy deserze nastąpiła zamiana - do inspirowanego słoneczną Hiszpanią deseru podano polskie wino z winnicy Turnau.
Piątkowe, niemal pięciogodzinne spotkanie było świetną okazją do zapoznania się z kulinarną tradycją Poznania, przypomnienia sobie własnych gastronomicznych korzeni, a także spróbowania wykwintnej kuchni spod znaku gwiazdki Michelin. Choć jedne dania robiły większe wrażenie niż inne, wszystkie zasługiwały na bardzo dobrą ocenę. Udział w kolacji kosztował 490 zł za osobę. Selekcja win była dodatkowo płatna 240 zł za osobę. Wszystkie stoliki były zajęte. Więcej o kolacjach i degustacjach w Trójmieście przeczytacie w naszym Kalendarzu imprez.
Miejsca
Opinie (7) 3 zablokowane
-
2024-03-18 14:39
Czyli dwie osoby z winem prawie 1500zł....
Dla wybrańców z kasą za taką cenę ...
- 11 0
-
2024-03-18 15:56
Kto bogatemu zabroni
....nie czuje by coś szczególnego mnie ominęło
- 12 0
-
2024-03-18 18:51
i to nie prawda że dach przeciekał (1)
tym bardziej że wcale nie padało
- 5 0
-
2024-03-23 19:56
P r a w i e nie padało...
- 0 0
-
2024-03-18 19:50
Oferta chyba tylko dla beneficjentów układu okrągłostołowego z juntą Kiszczaka i Jaruzelskiego.
- 5 0
-
2024-03-19 00:13
Może to była kolacja ze śniadaniem?
- 5 0
-
2024-04-19 12:59
Zielony ład ukróci te wystawne restauracje
a wtedy zapanuje równość, miłość i pokój
i ciocia Ula rzeknie, że to było dobre.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.