- 1 Wielcy mistrzowie do obejrzenia za darmo (13 opinii)
- 2 Paris Hilton na gdańskim jachcie (127 opinii)
Oryginalne nalewki. Gdzie w Trójmieście?
Wraz z modą na gotowanie powraca w Polsce moda na nalewki - głównie dzięki małym, lokalnym destylarniom. Coraz więcej restauracji posiada w swojej karcie wyrabiany na miejscu, dedykowany danemu lokalowi, trunek. Przygotowywany na bazie owoców, kwiatów, ziół lub korzeni charakteryzuje się tylko sobie właściwą recepturą, staje się specjałem miejsca. Prawdziwych, "domowych" nalewek można posmakować także w Trójmieście.
Nalewki stały się w Europie popularne gdy odkryto, że alkohol wzmacnia lecznicze działanie ziół. Szybko jednak przestały być medykamentem, a stały się napitkiem. W Polsce, oprócz ziołowych, popularne były przede wszystkim owocowe, w szczególności ratafia - przygotowywana od wiosny do jesieni przez dodawanie do gąsiorka i zalewanie spirytusem kolejno pojawiających się w sezonie owoców: od truskawki, poprzez maliny, porzeczki, czereśnie. Na wyposażeniu większości polskich dworków były także: piołunówka na pobudzenie apetytu, morelówka do indyka, wiśniówka do pieczeni z dzika, tarniówka do pasztetu z zająca, do tego jarzębiak, pigwówka, dereniówka, nalewki na śliwkach, jałowcu, trawie żubrowej i smorodiny z czarnej porzeczki. Były, jak wino: słodkie, wytrawne, półwytrawne, słabe i mocne, a gama ich smaków bardzo bogata.
W Trójmieście polską tradycję nalewkarską kontynuuje m.in. gdańska Metamorfoza. Przygotowuje je Damian Godek, barman i drugi sommelier w restauracji. Zwraca uwagę na jakość owoców - kupuje je w małych gospodarstwach, po weryfikacji soczystości, najlepiej jednak, gdy owoce uda się zebrać zielarzowi restauracji, prosto z dziko rosnących krzewów. Tak w ubiegłym roku zdobyte zostały owoce i kwiat czarnego bzu, dereń, pigwa, a dwa lata temu mirabelka.
- Dla mnie najlepszym momentem na zbiór owocu to czas tzw. przesilenia, kiedy jest już bardzo dojrzały, a koncentracja zawartego w nim cukru wysoka. Musi być zdrowy, nie można go zbierać po deszczu, bo jest wówczas wodnisty. Wyselekcjonowany owoc zalewam spirytusem na 4-6 tygodni, a po odcedzeniu zasypuję cukrem - powstaje syrop, którym dodatkowo doprawiam alkohol. Po połączeniu tych dwóch składników pozostaje czekanie - w całym procesie przygotowywania nalewki to ono potrafi być najtrudniejsze. Niektóre nalewki dopiero po trzech, czterech latach uzyskują wyjątkowy smak. Choć są też takie, które najlepiej wypić po kilkumiesięcznym starzeniu, np. truskawka. Zauważyłem, że już po miesiącu jest wyjątkowa, a po pół roku zaczyna swój aromat tracić - mówi Damian Godek.
Ponieważ w Metamorfozie stosuje się wyłącznie lokalne produkty, aromatu nalewkom dodają tylko polskie zioła i przyprawy. Wyjątkowo wanilia pojawia się w ajerkoniaku (robionym wiosną, na kaczych żółtkach), a skórka pomarańczowa, kardamon i cynamon w nalewce a'la gorzka-żołądkowa. Na półkach, za barem restauracji, stoi kilkanaście butelek. Etykiety podpisane są: mirabelka z węgierką, wiśnia, czereśnia, malina, aronia, agrest, czarna porzeczka (smorodinówka), dzika róża, brzoskwinia, krupnik (na syropie mniszkowym z kwiatami lipy), ziołówka (mięta, melisa, kwiaty lipy), gin na bazie pędów sosny i jałowca, orzechówka (z 70 proc. zawartością alkoholu). Ta ostatnia leżakowana jest w beczkach ze słowiańskiego dębu. W ten sposób uzyskuje dodatkowe aromaty (cena: 14 zł / 40 ml).
Zobacz także: Magia koniaku. Nawet 1200 zł za kieliszek
Tłusta Kaczka, specjalizująca się w polskiej kuchni, w swojej aktualnej ofercie ma cztery rodzaje nalewki: z pigwy, wiśni, śliwki i czarnego bzu (cena: 10 zł / 40 ml).
- Wszystkie owoce które wykorzystujemy do naszych domowych nalewek pochodzą z kaszubskich upraw. Dostarczają je nam zaprzyjaźnieni hodowcy. Smaki nalewek wyostrzamy leśną jarzębiną, owocami jałowca oraz ścisłym procesem technologicznym, który jest naszą słodką tajemnicą. Zdarza się nam użyć dzikiej mięty, goździków, a nawet pieprzu. Po maceracji, doglądamy i degustujemy je praktycznie codziennie. Dzięki temu wiemy na jakim etapie pracy jesteśmy. Nalewki dojrzewają u nas od dwóch do czterech tygodni - mówi Patryk Kozłowski, manager restauracji.
Biały Królik z kolei postawił na niestandardowe połączenia smakowe. Serwuje np. porterówkę, czyli nalewkę przygotowaną na bazie ciemnego piwa, z dodatkiem rodzynek i kawy. Łączy się tu także: jeżynę, jagody, agrest z wanilią, kwiat róży z owocami czerwonej porzeczki, jałowiec i ogórek z limonką. Nalewka z poziomek dojrzewa w dębowych beczkach. Alkohol leżakuje zazwyczaj około czterech miesięcy (cena: 14 zł/40 ml).
Najcierpliwszy w swojej pasji jest właściciel sopockiej Piaskownicy - Jan Hermanowicz. Nalewki przygotowuje głównie na własne potrzeby, ale stali bywalcy lokalu mają okazję ich smakować. Lista napitków zmienia się tu w ciągu roku, gdyż wyrabiane są głównie z sezonowych owoców: limonek, wiśni, czereśni, czerwonej i czarnej porzeczki, pigwy, jeżyny, aronii, dzikiej róży i czarnego bzu. Owoce pochodzą z małych działeczek, takich, na których owoce nie są nawożone. Nalewki dojrzewają u pana Jana długo - minimum rok, ale są też takie butelki, które na degustację czekają trzy, a nawet cztery lata.
Zobacz także: Historia miodem pisana - miody pitne
Miejsca
Zobacz także
Opinie (37)
-
2016-06-23 15:57
Sąsiad na melinie ma dobre nalewki
Ale nie na sprzedaż, trzeba być członkiem klubu żeby skosztować tego cuda
- 19 1
-
2016-06-23 16:40
Oryginalne ? Gdzie ?
A choćby u Stacha klatkę obok :)
- 8 1
-
2016-06-23 21:24
kocham pana, panie sułku
- 1 2
-
2016-06-23 21:47
nalewki z Mulk
A ja polecam nalewki z Mulka, szczególnie czarną :)
- 1 2
-
2016-06-23 23:02
alkoholizm (1)
tu sie promuje na całego!!!
Celebrowanie tego opilstwa i obzarstwa to juz sie staje nie do wytrzymania.- 2 6
-
2016-06-23 23:35
Nie ze*raj się
Po co w takim razie tu wchodzisz? wyraźnie jest napisane że artykuł jest o nalewkach. Proponuję tobie strony typu hellokitty.com
- 6 2
-
2016-06-23 23:19
z panią Olgą
to bym wypil nawet specjala!!!! jak cos to kazdy piątek, piwko przy małym grzybku inhalacyjnym w parku śp. Marii i Lecha w sopo!
- 5 1
-
2016-06-24 07:38
do mojej benedyktynki nikt nie podskczy
30 ziół, rok dojrzewania, leczy z wszystkiego, można nawet żreć big maki z boczkiem i majonezem, 1 kielon i wracasz do życia
- 10 1
-
2016-06-24 08:24
Domowe najlepsze
Mój teść jest mistrzem w kwestii nalewek więc doskonale wiem gdzie mam się udać na degustację tych najlepszych
- 7 1
-
2016-06-24 09:20
Hmm?!
P. Godek trochę przegina z tym macerowaniem owoców w spirytusie na okres 4-6 tygodni. Oczywiście wszystko zależy od owocu ale te macerowanie opiera sie na zjawisku osmozy która może trwać nawet tylko tydzień i żadne dłuższe przetrzymywanie nic nie da.
Osmoza w maceracji wygląda tak, że spirytus jako rzadszy wnika poprzez skórkę owoców w głąb miąższu, następnie po zlaniu, i zasypaniu cukrem sok z miąższu przenika znów przez skórkę do cukru.
Najprostszą nalewką jest tu nastaw z wiśni i w zupełności wystarczy tydzień maceracji w spirytusie gdzie po tym czasie wiśnie solidnie spuchną od wchłoniętego spirytusu a dalsze "moczenie" nie ma sensu, bo już więcej płynu owoce nie wchłoną.
Po zlaniu zasypujemy cukrem i (warunek konieczny) stawiamy nastaw na słońcu, by uwolnić wszystkie aromaty i smaki. Trzymamy do całkowitego rozpuszczenia cukru, wstrząsając po kilka razy na dzień i trwa to min. 2 max. 3 tygodnie (z wiśni zostaje jedynie pestka otoczona zmarszczoną skórką). Zlewamy sok, mieszamy z maceratem i dopiero od tej pory "surowa" nalewka zaczyna dojrzewać. Po miesiącu możemy już próbować, jeśli ktoś lubi aromatyczną nalewkę a dopiero po 3 miesiącach jak kto woli nalewkę smakową.
A propos wiśni warto zmieszać ich dwa rodzaje czyli połowa tzw "szklanek" dających jasny sok choć lekko wiśniowy ale za to dających dużo aromatu, i połowę tzw "sokówek" mniej aromatycznych ale z kolei mocno wiśniowych. Nie drylujemy pestek, bo dają posmak migdałowy z znajdującego się tam kwasu pruskiego a którego nie należy się bać, gdyż jego ilość jest śladowa, zupełnie nie mająca wpływu na szkodliwość jakąkolwiek.
Robienie z jednego rodzaju da jaśniejszą ale ślicznie czerwoną nalewkę aromatyczną ale o słabszym smaku, zaś z "sokówek" mniej aromatyczną, ciemnoczerwoną (w rozcieńczeniu fioletową czy nawet niebieską) ale za to o bardzo wyraźnym smaku wiśni.
Proporcje całości są łatwe i wynoszą 1:1:1 czyli litr spirytusu (70-96%), 1 kg cukru, 1 kg (lub jak ktoś chce bardziej mocno wiśniowy max. 1,5 kg) mieszanych wiśni.
Po roku aromat w zasadzie znika lub jest ledwie wyczuwalny, natomiast smak jest pełny. Po dwóch latach, nalewka zmienia kolor na czerwono-pomarańczowy i choć ma cały czas tyle samo cukru w sobie, zaczyna nabierać cech wytrawności a smak jest coraz mniej wiśniowy a zaczyna przypominać w smaku brandy.- 15 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.