• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spotkanie z Małgorzatą Tusk w Zatoce Sztuki

Aleksandra Sobocińska
8 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Agata Młynarska rozmawiała z Małgorzatą Tusk nie tylko o życiu u boku premiera, ale również problemach zdrowotnych, radzeniu sobie z ludzką nienawiścią oraz dbaniu o wizerunek. Agata Młynarska rozmawiała z Małgorzatą Tusk nie tylko o życiu u boku premiera, ale również problemach zdrowotnych, radzeniu sobie z ludzką nienawiścią oraz dbaniu o wizerunek.

W sobotę Zatoka Sztuki została zdominowana przez kobiety. Agata Młynarska, dyrektor programowy wydarzenia "Zatoka Kobiet" zadbała o to, aby każda uczestniczka znalazła dla siebie coś interesującego i zaspokajającego indywidualne gusta. Jednym z najjaśniejszych punktów programu było spotkanie z Małgorzatą Tusk, która opowiadała m.in. o meandrach życia u boku premiera.



Rozmowę z Małgorzatą Tusk prowadziła Agata Młynarska. Na początku oscylowała wokół tematów związanych z siłą kobiet, ich rolą w życiu mężczyzn oraz niezależnością. - Kobiety mają w sobie pewną mądrość, która sprawia, że potrafią zażegnać niejeden kryzys i wspierać swoich mężczyzn w naprawdę ciężkich chwilach. Mam wrażenie, że są silniejsze niż mężczyźni, którzy są bardziej chaotyczni i częściej poświęcają czas spędzony z rodziną na rzecz pracy. Kobieta potrafi lepiej lawirować między pracą a obowiązkami zawodowymi - powiedziała pani premierowa.

Późniejsza rozmowa była już bardziej osobliwa i dotyczyła życia u boku premiera.
Uczestniczki spotkania, które nie miały okazji przeczytać biografii pani Małgorzaty pt. "Między nami", mogły poznać historię ich związku, któremu nie wróżono świetlanej przyszłości.

Początki nie były usłane różami, bowiem pani Małgorzata i pan Donald wraz z dwójką dzieci przez 9 lat mieszkali w hotelu asystenckim (porównywalnym do akademika) na 16 m. kw. Po narodzinach Kasi, para otrzymała dodatkowy, 6-metrowy pokój do dyspozycji. Mimo wszystko przeprowadzka do 65-metrowego mieszkania w Sopocie była dla pani Małgorzaty ogromnym przeżyciem, gdyż w hotelu małżeństwo pozostawiło zaprzyjaźnioną społeczność, na którą zawsze mogła liczyć. Niemniej, pani Małgorzata nie narzeka na brak prawdziwych, szczerych przyjaciół.

Pani Małgorzata poślubiła pana Donalda, gdy miała 21 lat, po 3 miesiącach związku, jednak zanim do ślubu doszło, miała miejsce dość zabawna historia. Mianowicie, niedługo przed ceremonią, pan Donald odkrył, że pieniądze przeznaczone na ślub zniknęły. Jako że pracował wówczas w stoczni przez wiele godzin dziennie, pani Małgorzata postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i osobiście zapłacić za ślub cywilny w urzędzie. W drodze do celu, przechodziła obok sklepu obuwniczego, który zazwyczaj świecił pustkami, a jednak tego dnia z wystawy kusił piękną parą butów. - Studiowaliśmy razem z Donaldem, to, że się pobierzemy, było pewne, postanowiłam więc zaryzykować i zamiast na ślub, wydać na te buty. Przecież następnego dnia mogło ich już nie być, a my i tak bylibyśmy dalej razem - zażartowała pani premierowa. Jak nietrudno się domyśleć, pan Donald nie był z jej decyzji zadowolony. Niemniej, ślub odbył się dwa tygodnie później.

Pani Małgorzata z sentymentem wspominała, jak 20 lat później, stanęła ze swoim małżonkiem na ślubnym kobiercu, aby odświeżyć przysięgę - jednak tym razem nie przed urzędnikiem, ale przed księdzem.
Żartowała, że wówczas nabrała już 100 proc. pewności, że pan Donald jej już na pewno nigdy nie opuści. Świadkiem była ich córka, Kasia, która bardzo przeżyła ceremonię.

Chwilę później rozmowa nabrała poważnego tonu. Pani Małgorzata wspominała niełatwe macierzyńskie chwile, które miały miejsce, gdy wynajmowali mieszkanie w Gdańsku, przy ul. Partyzantów, synek Michał zaczął bardzo chorować, a mąż rozpoczął karierę polityczną i poświęcał rodzinie niewiele czasu. - Czułam się wtedy bardzo osamotniona. Zrozumiałam, że narodziny syna w moim życiu zmieniły wszystko, a w życiu męża nie zmieniły niczego - wspominała.

Pani Małgorzata przyznała, że była bardzo nieszczęśliwa i postanowiła odejść od męża. Wywołało to w nim szok i nastąpił punkt zwrotny. Pan Donald walczył o żonę i zapewniał, że zrobił dla niej wszystko. Pani Małgorzata zażartowała, że skoro tak, to ma kupić jej... sanki. - Wówczas sanki były nie do zdobycia, a jednak dwa dni później mąż przyszedł do domu z sankami. Zamurowało mnie! Przecież to był tylko żart - opowiedziała pani premierowa. Przyznała, że w końcu nauczyli się rozmawiać o swoich problemach i potrzebach, co scementowało ich związek.

W ciężkich chwilach oddawała się lekturom książek, które pomogły jej przetrwać. Opowiedziała również o tym, że to mąż uświadamiał dzieci i że w ich rodzinie od zawsze panowała walka o władzę. Pani Małgorzata z dumą zdradziła, że córka Kasia zawsze trzyma jej stronę, nawet, gdy wie, że mama akurat nie ma racji.

Pani Agata Młynarska poruszyła bliski jej - jak się okazało - temat zdrowia oraz diety bezglutenowej, którą stosowała zarówno pani Małgorzata, jak i jej córka Kasia. Pani premierowa opowiadała o różnicach w podejściu lekarzy do celiakii kiedyś i teraz oraz o życiu z podstępną chorobą, której objawy mogą być bardzo poważne, ale i niejednoznaczne.

Jak to jest żyć u boku premiera? Gdy padło to pytanie, pani Małgorzata tajemniczo się uśmiechnęła. Opowiadała o ogromnym stresie, który towarzyszył jej na samym początku na oficjalnych spotkaniach politycznych, o trudach związanych z rozpoznawalnością w zupełnie zwyczajnych sytuacjach życia codziennego oraz o tym, jak radzić sobie z ludzką nienawiścią, która potrafi być niezwykle dotkliwa.

- Najbardziej bolą takie sformułowania dotyczące mojego męża, jak morderca czy złodziej. Mam za sobą wbijanie bardzo ostrych szpil i w końcu postanowiłam stworzyć pewną sztywną granicę. Zrozumiałam, że nie muszę tego wysłuchiwać i oglądać. Przestałam włączać telewizor - powiedziała pani Małgorzata. - A ja nie czytam Pudelka - wtórowała pani Agata. Salę wypełnił głośny śmiech - zresztą nie po raz pierwszy tego wieczora.

Pani Małgorzata opowiadała o obowiązkach związanych z byciem żoną premiera, jak choćby towarzyszeniu mu podczas różnych spotkać politycznych. - To nie jest zawód, to funkcja, jestem wolontariuszem w kancelarii premiera, nie podtrzymuję za to wynagrodzenia. Protokół dyplomatyczny jest częścią pracy premiera oraz jego żony, bez względu na to, czy pracuje, czy nie - powiedziała.

Okazało się, że nad wizerunkiem pani premierowej nie pracuje sztab specjalistów, ale pomaga jej.. córka Kasia. To ona nierzadko robi makijaże, czy też doradza, w co warto na daną okazję się ubrać. Pani Małgorzata zdradziła również, że nie jest zwolenniczką blichtru i wydawania niebotycznych sum na kreacje od projektantów.

Pani premierowa ma swoje ulubione kreacje, które zakłada na różne okazje, zamiast każdorazowo kupować nową. Wełnianą sukienkę, którą miała na sobie podczas spotkania, kupiła w Warszawie w sklepie Cos (marka koncernu H&M) za mniej niż 250 zł.

- Na oficjalne okazje mam kilka sukienek uszytych przez Gosię Baczyńską, zgodnie z protokołem dyplomatycznym. Sukienki należą do platformy i nie są moją własnością. Na różnych serwisach plotkarskich pojawiają się różne dywagacje na temat powtarzalności moich kreacji. Tymczasem w krajach europejskich to normalne, skromność jest czymś naturalnym - powiedziała.

Przeczytaj również: "Między nami"... dobrze jest? Małgorzata Tusk wydaje biografię

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (125) ponad 10 zablokowanych

  • wielka dama

    Pluskowa taka wielka dama a auto ma brudne jak jakis wsiur. mnie by bylo wstyd do takiego samochodu wsiasc

    • 2 1

  • "Krowa co dużo ryczy, mało mleka daje"

    I gdzie tu skromność? I te lustra w tle dla nadania przestrzeni i zrobienie sztucznego tłoku. Ciekawe jaka była "selekcja na bramce" na to spotkanie :P

    • 4 1

  • (1)

    ma ktos moze albo wie gdzie mozna znalezc wywiad z tuskowa gdzie stwierdzila ze to biedy nalezy sie wstydzic a nie bogactwa. pytalam na blogu jej corki ale niestety nie opublikowala pytania :(

    • 4 1

    • Najpierw palnęła, potem pomyślała

      wszak dzięki poczynaniom jej męża dużo osób stało się biednymi

      • 0 0

  • buda !

    • 0 0

  • Heni K. tam nie wcisnęliście ????

    toc to taka "zasłużona" sztuka

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane