- 1 Wojsko okazyjnie sprzedaje działkę w Gdyni (115 opinii)
- 2 Dolne Miasto. Pierwszy budynek w PPP (100 opinii)
- 3 Park Południowy i Jasień. Nowe plany (54 opinie)
- 4 Nowy park w centrum Gdyni aż do mariny (122 opinie)
- 5 Najem krótkoterminowy. Co może wspólnota? (218 opinii)
- 6 Jak urządzić mieszkanie na wynajem? (29 opinii)
Ich mama i babcia prowadziła po wojnie bary w Oliwie
W powojennym Gdańsku jadało się cielęcinę, dziczyznę i ryby. Takie danie serwowane były w m.in. barze Zachęta w Oliwie, który w 1948 prowadziła pani Leokadia Kibler. - Mama żywiła żołnierzy wracających z Berlina i tak poznała drugiego męża. Pierwszy został zabity w Katyniu - mówi jej córka, pani Ewa.
- Zaraz po wojnie babcia przyjechała razem z bratem z Kalisza do Gdańska - mówi wnuczka Dagmara.
- Już nie pamiętam, jak to się stało, że mama zaczęła prowadzić bar Zachęta - przyznaje pani Ewa, córka pani Leokadii. - Ale pamiętam, że żywiła tam żołnierzy wracających z Berlina, którzy stacjonowali przy ul. Obrońców Westerplatte oraz nauczycieli. Tam mama poznała drugiego męża, bo pierwszy był jednym z oficerów rozstrzelanych w Katyniu. W barze stołowało się również grono pedagogiczne - rodzina państwa Mamuszko oraz osoby z prezydium Gdańska, zapamiętałam jedno nazwisko - Miklas [może chodzić o II sekretarza Komitetu Miejskiego - red.], ale syn, nie znalazł nic o nim w internecie.
Co jadało się w barze Zachęta?
- Zgłębiłem troszeczkę menu, które było w powojennym Gdańsku, to, co jadało się w barze babci i na terenie całego miasta. Lubiana była cielęcina i dziczyzna oraz dary lasu, jak grzyby, podroby i nasze ryby dorsz, śledź, flądra - to była podstawa kuchni rybnej - opowiada wnuk Michał.
Potem przyszły lata 50. i komuniści zabrali lokal. Przez chwilę pani Leokadia z mężem prowadzili Bar pod Setką na skrzyżowaniu Obrońców Westerplatte i Wita Stwosza, a potem otworzyli sklep kolonialny na pętli w Oliwie.
Potem się przebranżowili i w mieszkaniu przy Grunwaldzkiej 499, w którym obecnie mieszka pan Michał, prowadzili przez lata zakład kaletniczy.
- Ojciec zobaczył przez okno kobietę, która szła z torbą na ramieniu, wtedy mówiło się torba przemysłowa. Usiadł, uszył taką samą i tak się zaczęło - wspomina pani Ewa, która od 45 lat prowadzi punkt z pamiątkami na ternie ogrodu zoologicznego.
Natomiast wnuki poszły w ślady pani Leokadii i od "zawsze" działają w branży gastronomicznej.
- 20 lat temu otworzyliśmy smażalnię ryb w Jelitkowie, ale pięć lat temu musieliśmy opuścić miejsce. Teraz prowadzimy smażalnię Dorsz i Przyjaciele w Sopocie przy hotelu Chińskim - mówi pani Dagmara.
- Mamy taki pomysł, by w nowym biurowcu, który powstanie w miejscu baru, wynająć lokal i kontynuować tamtejszą tradycję kulinarną - opierać się na menu powojennego Gdańska, z delikatnym twistem, jak to teraz jest modne. Oliwa mocno się zmieniła, dobrze byłoby zachować dawny element - dodaje pan Michał.
Obecnie trwają rozmowy z Moderną, deweloperem, który buduje w tym miejscu biurowiec.
Opinie (160) 10 zablokowanych
-
2020-11-08 18:33
W 1975 roku po odwiedzinach w szpitalu poszliśmy do tego baru na grunwaldzkiej bo nie chciało nam się obiadu gotować w domu! (2)
Zapłaciliśmy ogromne pieniądze i wyszliśmy głodni! Nigdy więcej barów! Już zawsze gotowaliśmy w domu!
- 5 14
-
2020-11-08 19:27
W latach 1975 - 1985 w tym barze jadałem często .
Bardzo byłem najedzony. Dania były tanie i smaczne. Ty miałaś depresję.
- 3 3
-
2020-11-08 22:25
Ogromne pieniądze w tanim barze?
Może zaszłaś do restauracji w Sopocie .
- 4 1
-
2020-11-08 18:38
Zabrakło informacji ze Pan Miklas był w tamtych czasach
prokuratorem wojewódzkim. Dlaczego nie ma o tym wzmianki ?
Karol- 14 4
-
2020-11-08 19:06
I w 12 LO;-)
- 3 0
-
2020-11-08 19:07
Bar (1)
Pamiętam galaretkę ze śmietaną ,pamiętam naleśniki które jadałam wracając ze szkoły. Szkoda tego baru .byl tani a posiłki smaczne.
- 12 0
-
2020-11-08 20:15
A ja pamiętam naleśniki z kapustą i grzybami.
Pychota.....
- 1 0
-
2020-11-08 19:13
Prywaciarze 1945-89
Polecam wszystkim książkę "Prywaciarze 1945-89", o historii drobnych biznesów w czasach PRLu. Dużo zdjęć i ciekawych wspomnień jak np właściciela piekarni który głodował bo miał za mały przydział mąki.
- 7 1
-
2020-11-08 19:24
Zmiany (1)
Zmiany w sposobie życia to tragedia. Tv, internet, dyskonty, leasingi, kredyty . Zacierają relacje ludzkie , nie widujemy się z rodziną , znajomymi . Dzieci podwórko przeniosły do sieci. Covid to dobije , taki clou obecnych czasów...
- 15 4
-
2020-11-08 21:33
Zawsze były zmiany...
- 0 0
-
2020-11-08 20:45
Opinia wyróżniona
Bar w Oliwie
Pamiętam,napewno jadłem tam taka zupę z płuckami, na deser ryż ze śmietaną posypany cynamonem.I Panią Ewę też pamiętam,pozdrawiam. Jurek z Oliwy,teraz z Hanoweru.
- 8 4
-
2020-11-08 23:28
Opinia wyróżniona
Menu powojennego Gdańska
Kontynuacja tradycji - świetny pomysł! Gdańsk potrzebuje restauracji oferującej coś innego niż wszechobecne burgery, pizza czy pierogi. Będę odwiedzać
- 11 2
-
2020-11-08 23:36
POKOmony wyburzaja oryginalna substancje miasta. (2)
Po to aby deweloper mógł postawić betonowo-szklany klocek i zarobić i dać działkę POd stołem
- 8 4
-
2020-11-08 23:56
Nie wypluwaj tabletek i nie czytaj pasów tv neokomuna
- 1 2
-
2020-11-09 17:13
Artykuł wpisuje się w działania PR dewelopera
Będzie prawie jak dawniej. Kulturowi spadkobiercy powojennych restauratorów będą prowadzić w nowo otwartym biurowcu lokal gastronomiczny- jakże silnie działający element nostalgii. Starą tkankę budowlaną trzeba było zastąpić czymś lepszym - i dopiero wtedy może odżyć duch miejsca. Bardzo przewrotne, ale w sumie wyjątkowo sprytne zagranie!
- 1 0
-
2020-11-09 08:21
Kazdy kto prrowadzil stacje CPN lub prowadzil knajpe byl szpiclem UB/SB
- 6 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.