- 1 Pijany ojciec z dwójką dzieci na placu zabaw (177 opinii)
- 2 Ciąża. Jak zachować płodność po leczeniu onkologicznym? (1 opinia)
- 3 Czytelnik: Trzy problemy w Majalandzie (223 opinie)
- 4 Dlaczego wrzucamy zdjęcia dzieci do sieci? (72 opinie)
- 5 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 6 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
Bieganie rodziców za książkami? Kontrowersje wokół Maratonu Czytelniczego
Wielki Maraton Czytelniczy organizowany jest od 14 lat. Przez ten czas wzięło w nim udział ponad 72 tys. uczniów z całej Polski, którzy przeczytali 326 książek. Głównym celem jest popularyzowanie czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży, rozwijanie umiejętności językowych i czytania ze zrozumieniem oraz budowanie świadomości humanistycznej. W bieżącym roku szkolnym uczniowie również biorą udział w konkursie. Pojawiły się jednak głosy, że to po prostu "maraton biegania rodziców za książkami", a rywalizacja wcale nie sprzyja rozwojowi czytelnictwa wśród najmłodszych. Czy rzeczywiście tak jest? Sprawdzamy.
Szczytne cele versus kłopoty i stres?
Celem konkursu jest popularyzowanie czytelnictwa wśród dzieci (beletrystyka, biografia, literatura popularnonaukowa) i młodzieży (beletrystyka, reportaż, biografia, esej, literatura faktu), rozwijanie umiejętności czytania ze zrozumieniem, budowanie świadomości humanistycznej i rozwijanie umiejętności językowego ujmowania refleksji na temat przeczytanych tekstów.
Te jakże szczytne cele podważają jednak niektórzy rodzice, w tym blogerka znana jako Matka Kurwa Polka, która zamieściła na swoim blogu szereg zarzutów wobec organizatorów.
- Komu z rodziców Wielki Maraton Czytelniczy dla dzieci nie sprawia kłopotów i stresu? Kto uważa, że to fajny i dobrze zorganizowany konkurs? Kto nie wścieka się, że w bibliotekach brakuje zawsze tych książek? Bibliotekarze też rozkładają ręce i mówią, że z przyjemnością zamówiliby więcej egzemplarzy, tak żeby dzieciaki miały u nich dostępny asortyment, ale po prostu nie mają jak, bo są informowani w ostatniej chwili, jakie książki będą czytane. I tak co roku... Jaki jest cel tej całej szarpaniny rodziców o książki? - pisze na swoim blogu Agnieszka Ossowska.
Wobec tych i wielu innych poważnych zarzutów blogerki postanowiliśmy przyjrzeć się konkursowi, jego przebiegowi, zasadom, a także porozmawiać z organizatorami i bibliotekarzami, aby zapytać o ich punkt widzenia.
Przebieg konkursu vs organizacja rodziców
Warto na początku powiedzieć, że udział w konkursie jest dobrowolny i nie ma żadnego przymusu, by brać w nim udział. Zanim w ogóle konkurs wystartuje (w tym roku szkolnym było to 16 sierpnia) ogłaszany jest regulamin, w którym podane są WSZYSTKIE tytuły, jakie biorą udział w maratonie w każdej z kategorii wiekowych.
W każdej kategorii jest to 7 książek. Ich kolejność czytania nie jest znana, jednak ich tytuły tak. Zatem można już w sierpniu zgromadzić je wszystkie, a nawet rozpocząć ich czytanie wcześniej na własną rękę. Konkretny tytuł ogłaszany jest na początku każdego miesiąca - od września do marca.
Następnie odbywają się testy sprawdzające znajomość treści oraz rozumienie problematyki lektury dla danej grupy wiekowej. Łącznie w siedmiu etapach można uzyskać 147 punktów. Wyjątkiem jest Maraton "Na literackim szlaku" (dla licealistów), gdzie przewidziano tylko 6 lektur, w związku z tym do zdobycia jest 126 punktów.
Wakacje vs rok szkolny
Aby usprawnić czytanie i ułatwić dostęp do lektur, blogerka proponuje, aby tytuły znane były jeszcze wcześniej, czyli przed wakacjami.
- Czy serio nie można ogłosić listy tych książek przed wakacjami? Żeby dzieci miały mniej stresu, kiedy zaczyna się rok szkolny, odrabianie lekcji i zajęcia dodatkowe? I jeśli by miały ochotę czytać książki na maraton w lato, to wręcz fajnie, bo jedne by wtedy przeczytały i oddały do biblioteki, jeśli by wolały właśnie tak jak ją wypożyczyć, a nie tworzyć swojej "ściany mądrości" w domu, ukazującej status społeczny i wyższość nad tymi, którzy "nie czytają", bo nie mają wielu książek na swoich półkach - pyta jednak blogerka, obrażając przy okazji osoby posiadające w domach swoje biblioteczki.
Na ten postulat odpowiadają organizatorzy:
- Logistycznie bardzo trudnym zadaniem jest podanie tytułów przed wakacjami. Gala kończąca edycję odbywa się w czerwcu, więc do wakacji nie jest możliwe w sposób odpowiedzialny przygotować spisu lektur dla wszystkich poziomów wiekowych - informują przedstawicielki organizatorów i koordynatorki konkursu: Małgorzata Niechwiedowicz, Agata Markiewicz-Babło, Ewa Niechwiedowicz i Barbara Blacharska.
Biegający rodzice vs biblioteki
Zacznijmy więc od tego, czy rzeczywiście książek tych nie ma w bibliotekach? Przypomnijmy, że w całym Trójmieście działa 127 oddziałów i filii bibliotecznych, nie licząc bibliotek szkolnych, z którymi najczęściej mają do czynienia dzieci i młodzież. Zatem wybór miejsc do zdobycia pożądanych książek jest ogromny.
- Każda osoba przed wizytą w Bibliotece Sopockiej ma możliwość sprawdzenia, czy dana książka znajduje się w zbiorach i czy istnieje możliwość jej wypożyczenia. Jeżeli aktualnie jest czytana przez inną osobę, to poprzez Konto Czytelnika można zamówić tytuł i poczekać na swoją kolej. Niestety chętnych do wypożyczenia tych samych książek w jednakowym czasie jest wielu, co niejednokrotnie utrudnia sprawne przechodzenie od lektury do lektury na maratonowej liście. Ze względu na to, że "boom" na określone tytuły trwa przez krótki okres, nie zakupujemy wszystkich lektur z list Maratonu. Po zakończeniu akcji książki wzbudzają bardzo małe zainteresowanie. Dodatkowo w większości nie pokrywają się one z listą lektur szkolnych, a to one są traktowane priorytetowo - mówią bibliotekarze z Biblioteki Sopockiej.
Innego zdania są organizatorzy, którzy uważają, że jest dość czasu na to, by zgromadzić lektury.
- Listy lektur do kolejnej edycji są znane już przed rozpoczęciem konkursu, czyli pod koniec sierpnia. Uczestnicy konkursu zobowiązani są do zapoznania się z Regulaminem, w którym znajduje się spis wszystkich tytułów. Zgłoszenie się do zmagań czytelniczych jest jednoznaczne z przyjęciem Regulaminu WMC. Pierwszy test maratończycy piszą w połowie października, jest więc czas, by dany tytuł zakupić do szkolnej czy miejskiej biblioteki. Może się zdarzyć, że jakiegoś tytułu brakuje (mamy sygnały, że niektórzy rodzice już w sierpniu wypożyczają wszystkie siedem tytułów, a potem przedłużają termin ich oddania), ale wtedy, gdy napisze do nas szkolny opiekun konkursu, przedłużamy czas przeczytania książki i umożliwiamy wprowadzenie wyników do aplikacji webowej - mówią z kolei Małgorzata Niechwiedowicz, Agata Markiewicz-Babło, Ewa Niechwiedowicz, Barbara Blacharska.
Z kolei opinię blogerki popierają niektórzy bibliotekarze.
- Na przestrzeni lat można zauważyć, że maraton ten zamienił się w maraton polujących na książki rodziców, którzy biegają od biblioteki do biblioteki, a na koniec kupują książkę w księgarni, o ile jest do kupienia - uważa Aneta Gawrysiuk-Pusz, kierownik filii Koc i książka.
Czytanie książek vs kupowanie książek
Książki oczywiście poza tym, że są (lub nie) dostępne do wypożyczenia w bibliotece, można po prostu... kupić. Ossowska twierdzi jednak, że to "marketingowa taktyka" i naciągactwo.
- Jaki jest cel tej całej szarpaniny rodziców o książki? Czy chodzi o to, żeby każdy uczeń zakupił co miesiąc książkę, bo zarobi na tym wydawnictwo i autor, i organizatorzy konkursu? Nie wiem, ale nie mogę uwierzyć, że konkurs trwa już kilkanaście lat, a przystępują do niego dzieci, które muszą być gotowe, żeby wydać kilkaset złotych na książki, które niekoniecznie są książkami ich marzeń, a moim zdaniem takie tylko należy kupować. Argumentacja, że maraton powstał po to, żeby szerzyć czytelnictwo, do mnie nie trafia. Nie jestem za kupowaniem ton książek po to, by udowodnić innym nasze oczytanie i estymę. (...) Jak dla mnie maraton powstał po to, żeby zmusić ludzi do kupna przypadkowo dobranych książek, i nie podoba mi się w ogóle taka marketingowa taktyka - pisze autorka bloga.
Według blogerki trzeba na to wydać "kilkaset złotych". Czy rzeczywiście? I czy faktycznie to taka wielka inwestycja? W końcu rodzice sportowców lub muzyków kupują im sprzęty lub instrumenty czasem warte nawet kilka tysięcy złotych, a fani kina czy teatru też muszą wydać sporo na bilety itd. Każde hobby kosztuje...
Jednak jeśli chodzi o książki, to autorka bloga się myli. Oczywiście zakładając, że mam jedno dziecko i muszę kupić maksymalnie 7 książek, to nie będzie to trudne. W dobie internetu, aukcji, skupów książek, antykwariatów, milionów księgarń i miejsc, gdzie można zakupić książki, niektóre argumenty wydają mi się naprawdę niedorzeczne. Przecież nie musimy kupować nowych książek, jeśli zależy nam tylko na jednorazowym przeczytaniu danej lektury. Sprawdzam ceny losowo wybranych książek: Wajrak Adam "Lolek" - ceny od 16 zł (Skupshop), Mikulska Eliza "Zaczarowana pani bibliotekarka" - od 17 zł (Bonito), Chmielewska Joanna "Maciejka Gwizd" - od 19 zł (Allegro), Olech Joanna "Tym razem ci się upiekło" - od 20 zł (kilka księgarni typu Znak, Tantis), Pavlenko Marie "A kiedy zniknie pustynia" - od 11 zł (outlet Tania książka). Wyjątkowo droga - Gaarder Jostein "Świat Zofii" - najtaniej to 27 zł (Skupshop). Suma za pierwsze 83 złote. Z bonusem z ostatnią suma to 110 złotych. Nie kilkaset.
Oczywiście zdarzają się rodziny wielodzietne, gdzie być może czworo dzieci w każdej z kategorii wiekowych bierze udział w konkursie, co sprawia, że musimy je zaopatrzyć w sumie w 27 książek... Zapewne wtedy możemy mówić o wydatku rzędu kilkuset złotych... Nie zgadzam się też z argumentem, że żeby zrobić "research internetowych księgarń, trzeba mieć mnóstwo czasu". Zrobiłam to w kilka minut. No i są jeszcze e-booki. Np. w Bibliotece Sopockiej można uzyskać kod dostępu do platformy Legimi, na której dostępne są niekóre lektury w wersji elektronicznej. Klasykę znajdziemy też bezpłatnie w serwisie Wolne Lektury.
Pieniądze i prezenty vs książki
W dalszej części wpisu autorka bloga rozkręca się i wręcz zarzuca organizatorom korupcję i oskarża o układy z wydawcami...
- A jak dla mnie wyłudzanie pieniędzy przez wydawnictwa jest po prostu nieetyczne i może warto się przyjrzeć, czy to właśnie nie jest to. (...) Czy tylko ja widzę za tym ukryty biznes i radość organizatorów (Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdańsku może się do tego odniesie i wyjaśni tę sprawę), że znaleźli sposób, wcale nie na rozwój czytelnictwa, tylko pod jego przykrywką na zwiększenie kupna książek??? Ciekawi mnie tylko, jakie kryteria przy wyborze tych książek są stosowane. I czy nie ma przy tym dodatkowych prezentów dla organizatorów, dzięki którym organizatorzy się decydują na daną lekturę, o których mali czytelnicy nie mają pojęcia, że stają się jedynie środkiem do celu, a nie celem samym w sobie? - insynuuje Ossowska.
Literacka Podróż Hestii: "Stan splątania" najlepszą książką dla dzieci i młodzieży 2021 roku
Zapytałam więc o tę kwestię panie zajmujące się konkursem, które - jak się okazało - pracują nad konkursem od 15 lat na zasadzie non-profit, czyli nie mają z tego żadnych zysków ani wynagrodzenia.
- O doborze tytułów decyduje komisja konkursowa, czyli współautorki formuły konkursu, aktywne zawodowo nauczycielki z długoletnim doświadczeniem w pracy z dziećmi i młodzieżą. Komisja tak stara się dobrać lektury, by zaciekawić uczestników i pomóc w odkrywaniu upodobań czytelniczych, stąd i fantastyka, i powieści obyczajowe, a także biografie. W spisie lektur do kolejnej edycji umieszczamy również tytuły, które zostały wybrane na nagrody w poprzedniej edycji. Staramy się, by książki były dopasowane do wieku uczestników, propozycje dla uczniów klas 2-3 mają często powiększony druk, bogactwo ilustracji. Konkurs od piętnastu lat prowadzimy pro publico bono, poświęcając mu również prywatny czas. Nie nawiązaliśmy współpracy z żadnym wydawnictwem. Ustalając tytuły na kolejny rok, upewniamy się, czy są dostępne na rynku wydawniczym. Korzystając z prywatnych środków finansowych lub zasobów bibliotek, kupujemy/ wypożyczamy konkretne tytuły, by przeczytać je przed opublikowaniem listy lektur - wyjaśniają panie Blacharska, Niechwiedowicz i Markiewicz-Babło.
Od siebie dodam, że po sprawdzeniu tegorocznych tytułów widać bardzo wyraźnie, że żadne konkretne wydawnictwo nie jest faworyzowane. Tytuły pochodzą od oficyn z całej Polski, są to dzieła autorów znanych i popularnych, tj. Olech, Rusinek, Pratchett, Wajrak, Sakowicz, i są wśród nich zarówno czytelnicze bestsellery czy książki nagradzane (Roksana Jędrzejewska-Wróbel "Stan splątania"), jak i klasyka (np. "Jądro ciemności").
Podsumowanie
- Kto bierze udział w maratonie, zna ten stres i te wyrzeczenia (...) Ten maraton czytania dla dzieci to tak naprawdę maraton biegania za książką rodziców. To poganianie dziecka, żeby się spieszyło z czytaniem, żeby stawiało to czytanie ponad innymi obowiązkami (...) Jak dla mnie cel maratonu to powinno być rozwinięcie czytelnictwa, ale nie kosztem zdrowia ani nie kosztem budżetu domowego (...) Ale jeśli dana lektura jest tylko jakimś tam jedynie obowiązkiem bez przyjemności, to jest to bezczelne, że zmusza się małych czytelników do pakowania się w niechciany tak naprawdę zakup i do pielgrzymek po bibliotekach i księgarniach - kończy wpis blogerka.
Wydaje mi się, że jeśli ktoś bierze udział w maratonie, nie mając w tym zabawy i przyjemności, a jedynie stres i wyrzeczenia, to chyba sens tego udziału stoi pod znakiem zapytania. Dodam, że to my, rodzice, sami odpowiadamy za dzieci ich zdrowie, a nie organizatorzy konkursu, w którym - warto dodać na marginesie - nie ma do wygrania ekskluzywnych wycieczek ani samochodów, tylko... książki.
Głos blogerki, choć zapewne potrzebny, jest zbyt emocjonalny i niestety mocno przekroczył granice dobrego tonu kulturalnej dyskusji. Szkoda, bo być może rzeczywiście konkurs potrzebuje otwartej rozmowy na temat zmian formuły. Zgłaszając konkretne i rzeczowe postulaty, na pewno można zmienić więcej, niż oskarżając organizatorów o złe zamiary.
- Może warto byłoby zastanowić się nad ideą WMC i pochylić się nad celami tego konkursu? Przede wszystkim nad tym, czy rywalizacja o to, kto przeczyta wszystkie książki i zapamięta z nich jak największą liczbę szczegółów może jakkolwiek pozytywnie wpłynąć na rozwój pasji do czytania? - zastanawia się Paulina Stępień z Biblioteki Sopockiej.
Taka dyskusja na pewno przyniosłaby wiele ciekawych spostrzeżeń i refleksji.
Fundatorami nagród książkowych są miasto Gdańsk i marszałek województwa pomorskiego. Uczniowie, którzy uzyskają największą liczbę punktów, otrzymają tytuł laureata lub finalisty, zaś najlepszy uczeń ze szkoły, w której nikt nie zdobył takiego tytułu, zdobędzie wyróżnienie. Progi dla otrzymania tytułów laureata i finalisty wynikają z liczby sklasyfikowanych uczestników w poszczególnych grupach wiekowych oraz rozkładu punktów.
Organizatorzy konkursu: Szkoła Podstawowa nr 27 w Gdańsku, Zespół Szkół Specjalnych nr 1 w Gdańsku, I Społeczna Szkoła Podstawowa Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Gdańsku, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdańsku.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2024-02-29 09:13
Konkurs (2)
Nasze dzieci biorą udział w maratonie od wielu lat, bo akurat dobrze idzie im czytanie ze zrozumieniem i w ogóle lubią czytać. Kiedyś też z trudem zdobywaliśmy książki, aż zmieniła się pani w bibliotece szkolnej i odtąd ona wszystko zamawia i pilnuje, żeby dzieci biorące udział w konkursie przekazywały sobie na czas egzemplarze. Każdy nauczyciel,
Nasze dzieci biorą udział w maratonie od wielu lat, bo akurat dobrze idzie im czytanie ze zrozumieniem i w ogóle lubią czytać. Kiedyś też z trudem zdobywaliśmy książki, aż zmieniła się pani w bibliotece szkolnej i odtąd ona wszystko zamawia i pilnuje, żeby dzieci biorące udział w konkursie przekazywały sobie na czas egzemplarze. Każdy nauczyciel, który zgłasza swoich uczniów do konkursów, powinien im pomóc się do nich przygotować. Konkursów punktowanych do egzaminu ósmoklasisty chociażby jest tylko na liście zawodów wiedzy 90. Naprawdę można znaleźć coś, co odpowiada predyspozycjom danego dziecka. W naszej szkole po prostu nauczyciele się starają i biorą odpowiedzialność za konkursy, do których zgłaszają dzieci.
- 12 1
-
2024-02-29 21:56
(1)
Dobrze sie domyslalem, ze to kolejny sposob na zbieranie punkcikow, stad taki bol dp.y
- 2 0
-
2024-03-01 09:01
ja nie wiedziałam córka jest w klasie 3 i raczej punktów nie zbiera. W każdym razie popieram opinię że
szkoła powinna zapewnić te lektury. Niestety w naszej tak nie jest, a pani zajmująca się maratonem nie jest absolutnie pomocna (mam wrażenie raczej jakby zajmowała się tym za karę...)
- 0 0
-
2024-02-28 10:17
Ksiązki (3)
Jako rodzic dziecka od trzech lat startującego w maratonie powiem jedno - jeśli rodzic nie kupi wszystkich książek na samym początku po opublikowaniu listy na rynku - to raczej dziecko ma znikome szanse na przeczytanie wszystkich przypisanych do klas książek we wskazanym czasie - przy okazji realizacji roku szkolnego i czytaniu lektur. Mówię o
Jako rodzic dziecka od trzech lat startującego w maratonie powiem jedno - jeśli rodzic nie kupi wszystkich książek na samym początku po opublikowaniu listy na rynku - to raczej dziecko ma znikome szanse na przeczytanie wszystkich przypisanych do klas książek we wskazanym czasie - przy okazji realizacji roku szkolnego i czytaniu lektur. Mówię o dzieciach z pierwszej i drugiej kategorii wiekowej.
Książki z listy są trudno dostępne w bibliotekach i księgarniach już kilka dni po opublikowaniu listy - więc faktycznie jest to wyścig po książki. W trakcie roku szkolnego w terminach czytania - niedostępne.
A biblioteki - sorry, ale w większości bibliotek w pierwszym roku uczestnictwa syna usłyszałam, że pozycje albo są zarezerwowane albo niedostępne...
Albo - tak było dwa lata temu - po mojej interwencji u organizatorów - zmieniono w naszej szkole pozycję, bo była fizycznie (i w bibliotekach i w księgarniach) niedostępna - z tego co wiem w innych szkołach, gdy rodzice nie pisali do organizatorów - test był choć połowa dzieciaków nie przeczytała książki i zgłaszała jej brak do szkolnego opiekuna... I co ciekawe w kolejnym roku pozycja ta znalazła się znowu - tylko dla dzieci starszych...
Wybór książek - hmmm jako rodzic powiem tak dyplomatycznie - moim zdaniem niezbyt wychowawcze - sama nie wskazałabym niektórych pozycji do przeczytania dziecku ze względu na język jakim są napisane..- 33 2
-
2024-03-01 09:05
100/100 organizacyjnie to jest porażka. I nie zbieramy punkcików tylko faktycznie fajnie jest czytać
i córka wręcz pożera książki, czyta bardzo szybko i mogłaby w ciągu jednego dnia pożyczyć i oddać, ale jest tak że jak już ktoś wypożyczy, to egoistycznie trzyma tę książkę z miesiąc albo i dłużej...
Więc maraton stał się mordęgą, zamiast przyjemności... dla całej rodziny.- 2 1
-
2024-02-29 21:58
No to moze niech nie biora w tym udzialu i czytaja to co lubia? Czy moze nie o czytanie w tym chodzi tylko to jest kolejna okazja dla zbieraczy punkcików?
- 1 0
-
2024-02-28 23:25
tez chcialam zglosic dziecko
ale jak na 'dzień dobry' usłyszałam, ze te ksiązki są ogolnie wybitnie trudno dostępne, to podziękowalam, chyba nie tak powinien wyglądać ten konkurs...
- 3 1
-
2024-02-28 10:32
nie rozumiem, o co całe halo - przecież konkurs nie jest obowiazkowy (9)
córka zgłosiła się raz, poległa na trzeciej książce, bo w ogóle jej nie zainteresowała, a też formuła "przeczytaj, wypełnij test" nie kojarzyła nam się z rozwijaniem miłości do czytania; dalej udziału nie brała - i teraz też nie bierze; skoro to dla dzieci i dla rodziców takie trudne - wystarczy odpuścić
- 49 4
-
2024-03-01 12:47
Moja też poległa przy jednej z lektur i spasowała :)
- 1 0
-
2024-03-01 09:07
no i właśnie odpuścimy, choć córka bardzo chciałaby dalej brać udział. ale jest tyle kłód pod nogi że się odechciewa
- 0 0
-
2024-02-29 11:08
no pewnie ,ze nieobowiązkowy
Mi nawet się bardzo podoba ta cała 'idea', tylko dlaczego wszystkie pozycje są prawie 'nie od zdobycia' (albo po wielkich akrobacjach i poszukiwaniach), jestem prawie pewna, ze można wybrać ze zbiorów dostępnej literatury wartościowe pozycje (dostępnej w bibliotekach szkolnych, miejskich) i w ten sposóba promowac czytelnictwo, pokazując tym samym,
Mi nawet się bardzo podoba ta cała 'idea', tylko dlaczego wszystkie pozycje są prawie 'nie od zdobycia' (albo po wielkich akrobacjach i poszukiwaniach), jestem prawie pewna, ze można wybrać ze zbiorów dostępnej literatury wartościowe pozycje (dostępnej w bibliotekach szkolnych, miejskich) i w ten sposóba promowac czytelnictwo, pokazując tym samym, ze jest dostępne dla wszystkich i ciekawe. Robienie trudności już na początku, poprzez wybór książek, które nie są 'powszechnie dostępne' nijak się ma do pomysłu promowania i zachęcania dzieci do czytania książek
- 2 0
-
2024-02-29 09:15
Przyklad (1)
Żeby dzieci były zainteresowane czytaniem książek, nie potrzebują konkursów, tylko widoku czytających rodziców ;-)
- 4 0
-
2024-03-01 09:11
zrozum że przynajmniej w moim wypadku to nie jest chęć zainteresowania dziecka czytaniem, ale
po prostu wykorzystanie faktu że dziecko i tak czyta i uwielbia czytać (zazwyczaj bierze się udział w konkursie w którym człowiek czuje się mocny, co nie?), lektury są zazwyczaj bardzo ciekawe i sadziłam że to będzie czysta przyjemnośsć i dla dziecka i dla mnie. Natomiast okazało się, że cały proces jest tak stresujący że po prostu zniechęca skutecznie od wzięcia udziału po raz kolejny. To zwyczajnie smutne...
- 0 0
-
2024-02-28 14:25
(1)
Dobrze wiedzieć, że koordynatorzy nie robią na tym biznesu, ale niech nie wypierają problemów zgłaszanych przez rodziców.
- 5 0
-
2024-03-01 09:12
no dokładnie, skoro jest tyle głosów że coś jest nie tak, to chyba jednak jest coś na rzeczy
- 0 0
-
2024-02-28 14:06
Córka chciała wystartować, bo lubiła czytać książki (nadal lubi) (1)
Od początku zmagaliśmy się z trudnością zdobycia książek oraz z wrażeniem promowania części autorów (a może wydawnictw). Może i dobre to promowanie mniej znanych autorów, ale kolejna myśl to: Ale sobie znaleźli sposób na sprzedaż niechcianych książek.
Co do odpuszczania sobie, to gdy się coś zaczyna, to raczej warto sprawę doprowadzić doOd początku zmagaliśmy się z trudnością zdobycia książek oraz z wrażeniem promowania części autorów (a może wydawnictw). Może i dobre to promowanie mniej znanych autorów, ale kolejna myśl to: Ale sobie znaleźli sposób na sprzedaż niechcianych książek.
Co do odpuszczania sobie, to gdy się coś zaczyna, to raczej warto sprawę doprowadzić do końca (chyba że ta sprawa jest ewidentnym błędem lub nieudanym biznesem). Start w maratonie czytelniczym to chyba nie błąd... Czekaliśmy też na usprawnienie systemu. Mam wrażenie, że usprawnienie w dużej mierze polegało na rozpoznaniu przez nas reguł i odpowiednio szybkim rezerwowaniu książek w którejś z kilku bibliotek w obszarze naszego funkcjonowania. Założenie było, żeby nie kupować niechcianych, narzuconych książek. Raz się chyba złamaliśmy. Książki były różne, lepsze i gorsze, jak to się czytelnikowi trafia w życiu. Może powinny być same dobre, jeśli wybiera je komisja, ale to już kwestia subiektywna. Podsumowując, po maratonie mamy odczucia i wspomnienia lepsze i gorsze. Po trzech czy czterech sezonach córka zrezygnowała z rozpoczynania kolejnego i czytała już tylko wybrane przez siebie książki.- 6 2
-
2024-03-01 09:15
podobne przemyślenia, konkurs dla jeleni - organizoatorzy i szkoły mają w nosie problemy ze zdobyciem książek
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.