- 1 Mnóstwo atrakcji na ostatni weekend wakacji (8 opinii)
- 2 Co się zmieni w nowym roku szkolnym 2024/25? (182 opinie)
- 3 Jak nie zamęczać dziecka zajęciami dodatkowymi? (43 opinie)
- 4 Co się zmieni na egzaminie ósmoklasisty 2025? (15 opinii)
- 5 Co piąty nastolatek zaszczepiony przeciw HPV (288 opinii)
- 6 Córka złamała rękę, ale do ortopedy nie da się umówić (128 opinii)
Co jedzą dzieci w szkołach Trójmiasta "A co to jest to w środku?"
Chipsy, batoniki i cola - to najchętniej kupowane towary w szkolonych sklepikach spożywczych. Na złe nawyki żywieniowe swoich pociech lekką ręką często machają ich rodzice i opiekunowie.
Jak mówi stare przysłowie: klient - nasz pan, więc w szkolnych sklepikach spożywczych sprzedaje się to, na co jest popyt.
- Towar w szkolnych kioskach jest odpowiedzią na wymagania rodziców i nauczycieli - przekonuje Anna Wiertel, prowadząca m.in. sklepik w szkole podstawowej nr 39 w Gdyni. - Prowadzę działalność w kilku szkołach na terenie Trójmiasta i okolic. W niektórych rodzice i nauczyciele wręcz żądają, aby w sprzedaży była cola, szczególnie light. Tam, gdzie staram się ograniczać niezdrowe jedzenie, dzieci przychodzą do szkoły z jedzeniem kupionym gdzie indziej. Zdarza mi się widzieć dzieci z IV klasy, które codziennie piją napoje energetyczne. Ja bym mu tego nigdy nie sprzedała, a na miejscu rodzica nie dała na to pieniędzy.
- Całkowite wyeliminowanie niezdrowej żywności ze szkolnych sklepików jest niemożliwe do wykonania - uważa Anna Wiertel. - Można jednak spróbować ograniczyć jej sprzedaż. Dzieciom trzeba pokazać, co można zjeść zamiast batonika. Najtrudniejsze jest to, że tą edukację powinno zacząć się w domu, a to tam często rodzi się problem. Dzieci przynoszą chipsy, kładą mi na ladzie i mówią: to niech pani zamówi. Gdy odmawiam, to są zawiedzione i narzekają. Ale co się dziwić, kiedy babcia przychodzi z wnuczkiem i prosi o colę light, bo wnuczek tylko to pije. Dorośli często nie przywiązują wagi do tego, co jedzą i piją ich dzieci. Może dlatego bardzo mało jest uczniów, którzy wolą sobie kupić suszoną marchewkę, zamiast chipsów.
Choć dzieci wciąż niemal automatycznie wybierają najgorsze dla nich jedzenie, sytuacja i tak zmienia się na lepsze. Wiele szkół uczestniczy w programach prozdrowotnych, takich jak "Szkoła promująca zdrowie" czy "Owoce w szkole".
- Staramy się przekonywać rodziców, by robili dzieciom śniadania bogate w wartościowe składniki odżywcze. I to chyba działa - mówi Sabina Dawidowska, dyrektor SP 39 w Gdyni. - Wśród dzieci modne stają się kanapki z ciemnym lub wieloziarnistym pieczywem, urozmaicone warzywami. Podczas pogadanek zwracamy uwagę, że najzdrowszym napojem jest woda, a nauczyciele W-F - u promują zdrowe przekąski będące źródłem energii: orzechy, ziarna czy suszone owoce.
Ponieważ niewiele jest dzieci, które same z siebie upominałyby się o owoce czy warzywa, czasem małych konsumentów trzeba podejść. Szczególnie w szkolnej stołówce.
- Zwróciliśmy uwagę, że niektóre dzieci nie znają pewnych warzyw, potraw czy połączeń kulinarnych. A dzieci, jak wiadomo, trudno przekonać do nowości - zauważa Sabina Dawidowska. - Dlatego też "przemycamy" różne składniki w potrawach: szpinak w pierogach z fetą (a co to jest to zielone w środku?), rozgrzewającą zupę z soczewicy (dziwna grochówka), zupę - krem z selera, pora czy szparagów (inna jarzynowa), czy kaszę gryczaną ukrytą pod sosem gulaszowym. Czasami wystarczy trochę wyobraźni. Odpowiednie nazwanie potrawy albo drobny dodatek - zygzak z sosu czekoladowego na naleśnikach z twarogiem, kleks z ketchupu albo gęstej śmietany na plackach ziemniaczanych - i mało popularne danie staje się hitem.
Niestety nie każde dziecko może liczyć na fantazje kucharek ze szkolnych stołówek albo na śniadanie przygotowane przez rodzica.
- Łatwy dostęp do bezwartościowego i bardzo kalorycznego jedzenia powoduje złe nawyki żywieniowe, w związku z czym dzieci będąc już nastolatkami mogą mieć kłopoty z nadwagą, a nawet z otyłością - uważa Anna Słomkowska z Poradni Dietetycznej Trójmiasto Dietetyk. - To, czy dziecko sięgnie po tego typu przekąski zależy od kilku czynników. Czy rodzice zapewnili dziecku drugie śniadanie do szkoły, czy dali mu tylko kilka złotych, aby sobie "coś" kupiło. A dziecko najprawdopodobniej wybierze sobie to, na co w danej chwili będzie miało ochotę. Tu zahaczamy o temat kształtowania nawyków żywieniowych. Trzeba o nie dbać i w domu, i w szkole.
Dlatego warto próbować nakłaniać dzieci do wybierania zdrowszych produktów.
- To nie może być jednorazowa "akcja" polegająca na rozmowie z dzieckiem - przekonuje Anna Słomkowska. - Nie da się jednak zupełnie uniknąć sięgania po niezdrowe produkty, dlatego już maluchy należy nauczać, jak z nich korzystać. Dziecko powinno wiedzieć, że baton czy chipsy to jedynie przekąska, którą może zjeść od czasu do czasu. A nie posiłek, którym zaspokoi głód.
We wszystkich gdyńskich szkołach są stołówki, z wyjątkiem SP 37, gdzie obiady się dowozi.
W 26 szkołach realizowane są programy skierowanie do uczniów klas I-III: "Szklanka mleka" oraz "Owoce w szkole".
Większość gdyńskich szkół posiada sklepiki spożywcze.
Sopot
W dwunastu szkołach różnego typu prowadzonych przez miasto działa zbiorowe żywienie w stołówkach.
Dla uczniów kl. I-III realizowany jest program "Owoce w szkole". Jednocześnie w szkołach podstawowych i gimnazjalnych prowadzone są zajęcia propagujące zasady zdrowego żywienia oraz aktywności fizycznej. Są to programy "Zdrowi i Aktywni", "Trzymaj formę", "W zdrowym ciele, zdrowy duch".
W większości szkół funkcjonują sklepiki, które zgodnie z zaleceniami miasta nie mogą sprzedawać fast foodów i innych artykułów tego typu.
Gdańsk
W każdej ze szkół podstawowych jest stołówka, w większości sklepik. Miasto promuje zdrową żywność wprowadzając "Program Promocji Zdrowia i Przeciwdziałania Wybranym Chorobom Społecznym w Gdańsku na lata 2011-2013". Przewiduje on m.in. więcej godzin zajęć na pływalni, gimnastyki korekcyjnej, likwidację automatów z niezdrową żywnością i napojami gazowanymi w szkołach.
Opinie (227) ponad 10 zablokowanych
-
2011-12-01 12:01
same grubasy potem (11)
do czego to zmierza??
- 113 8
-
2011-12-01 12:08
(4)
A czemu tata nie może robić kanapek? Tak wynika bynajmniej z ankiety.
- 24 3
-
2011-12-01 12:19
LECH WALESA AIRPORT. Mieszkamy w Polsce piszmy po polsku (2)
Czysta dyskryminacja w ankiecie. Ja jestem tatą i też kanapki robiłem
- 15 2
-
2011-12-01 12:21
Słusznie (1)
Lepsza byłaby pozycja "kanapki robione przez rodzica". Mój mąż zawsze robi kanapki. Córce, synowi, dla mnie oraz siebie. Fajny codzienny rytuał poranny.
- 22 1
-
2011-12-01 19:28
No i proszę... poprawili
dyskryminanci ;-)
- 2 0
-
2011-12-01 20:57
bynajmniej?
czy może przynajmniej?
- 1 0
-
2011-12-01 12:23
rodzice już półrocznemu dziecku podają czipsy i coca-colę, ne raz w hipermarketach widać było czym futrują maleństwa (4)
a sami wcinają zupki chińskie,bo gotować się nie chcę, a tyłki rosną i rosną
- 25 3
-
2011-12-01 15:05
Alez przecież to nie wina diety! (3)
I na pewno nie braku ruchu i wożenia wszędzie tyłka samochodem, nawet 300m do sklepu. To wszystko przez geny!
- 10 4
-
2011-12-01 19:29
Nie każdy zrozumiał, że to był sarkazm (1)
:-)
- 3 0
-
2011-12-01 19:38
świńskie geny
należałoby dodać, bo nawet najgłupsze zwierzę nie żre bez opamiętania, chyba, że świnia ;P (nie wiem czy świnia żre bez opamiętania, to może byc mit, bo widziałem inne zwierzęta, jedzące i żygające i dalej jedzące, to były zwierzęta wychowane przez ludzi :))
- 3 0
-
2011-12-01 20:24
Jakie geny?? 95% otyłości wynika z obżarstwa, tylko 5% z chorób.
Przestancie żreć byle co i ile się da, to od razu się wam "geny" zmienią.
- 5 0
-
2011-12-01 13:41
a potem się dziwią że nie dożywają emerytury...
- 10 0
-
2011-12-01 12:03
patola (6)
koncerny bogacące się na dzieciach...
- 75 7
-
2011-12-01 12:45
Dla (1)
takich koncernów i firm cateringowych nie ma dzieci , kasa i zarobek się liczą !!!
- 9 1
-
2011-12-01 21:13
pamiętacie hostorię z Danonkami
kolesie od danonków przychodzili do przedszkola i robili dzieciom wodę z mózgu, potem zieci w domu nie chciał jeść bo pan powiedział, że trzeba jeść danonki bo inaczej dzieci umrą
- 3 0
-
2011-12-01 12:52
oho (1)
jakiś z elbląga :D
- 2 1
-
2011-12-01 16:36
Na Slasku
-Ecik a co ty jysz?, -a miasko, -a skund je mosz?, -a przipelzlo.
- 1 1
-
2011-12-01 13:26
(1)
nie na dzieciach, tylko na głupocie rodziców. a skoro rodzice nie umieją wychować i kontrolować, to najpewniej również dzieci nie będą w przyszłości błyszczeć (z pupnej puli genów bicza nie ukręcisz). dzięki koncernom (niezdrowym produktom) szybciej dostaną chorób serca, cukrzyc itd., więc całkiem możliwe, że szybko znikną z puli. ale nie wiem czy to źle czy dobrze?
- 12 0
-
2011-12-01 13:43
dokładnie, ktoś daje dzieciom kasę na chipsy i Cole ;-)
- 7 0
-
2011-12-01 12:03
młode to i głupie... (7)
...najlepszy jest schabowy, ogóreczki pod wódeczke i hola! :>>
- 61 15
-
2011-12-01 12:57
(2)
I teraz wszyscy wąsacze brzuchaci "plusują" aż miło! Bo zupki chińskie fe, snikersy fe, jeszcze żonce tyłek urośnie, a przy okazji bachory sąsiada wyszydzę - ale samemu bez sześciopaczku pod wieczorny Polsacik nie wyrobi!
- 7 12
-
2011-12-01 14:04
Dżizas ale Ty masz problemy że sie tak żalisz w internecie
- 8 3
-
2011-12-01 14:38
No i kto tu szydzi i marudzi:)
Chluśnij se facet a nie..
- 6 2
-
2011-12-01 19:00
czy to jest propozycja menu dla uczniów??? gratuluje
- 3 0
-
2011-12-01 19:07
Golonka, schabowy, żurek, bigos...
...tyle tego!
- 3 0
-
2011-12-02 01:07
fujc, bleee (1)
jak ja chodzilem do szkoly, a zaczalem w latach 87, to mama robila mi kanapki, w szkole moze czasem napilem sie kranowy albo kupilem napoj w workach foliowych, co przekuwalo sie go slomka i po szkole do domciu na nromalny pyszny obiadzik i zawsze byl kompocik, a nie jakas cola-srola. Moze wynikalo to z tego, ze po szkole bieglo sie na Tik Tak, Mupety, He-Man, rodzice nie pracowali do nocy tylko prace wszyscy mieli do 16-17, a w sklepach nie bylo chipsow i innych pitol, a banan czy pomarancz normalnie cieszyl, bo jadlo sie go raz-dwa razy do roku i az sie wcinalo.
- 3 0
-
2011-12-02 12:01
mój przyjacielu!
tak było
- 0 0
-
2011-12-01 12:04
wpierdzialają (2)
chipsy, bleeee
- 43 7
-
2011-12-01 23:17
najwyższy czas na...
możliwość sprzedaży niskoprocentowego piwa w szkołach!!
takiego jak an stadionach, niech się uczą !!- 0 1
-
2011-12-02 00:24
ja tam za dzieciaka często w sklepiku bylem, słodycze jadłem
i jakoś to mi nie przeszkadzało nie być grubasem.... wystarczy, że dzieciak rusza się adekwatnie do tego ile je.
- 3 1
-
2011-12-01 12:04
żeby tylko grubasy, a coraz durniejsze (4)
- 83 5
-
2011-12-01 12:23
Grube dzieci bynajmniej nie są durniejsze ! (1)
To już przesada..
- 1 16
-
2011-12-02 12:03
są są, tłusty i nieruchliwy ma niedotleniony mózg
zresztą mam to w pupie, słabych nam nie trzeba. Oni i tak się nie rozmnożą.
- 1 0
-
2011-12-01 12:28
że durniejsze, to akurat dla rządu pozytyw :) (1)
- 18 0
-
2011-12-01 13:05
No ale są durniejsze na skutek przemyślanych i zamierzonych działań rządu
- 7 1
-
2011-12-01 12:05
sp39!! (4)
Poznałem po zdjęciach, chodziłem tam do podstawówki :)
- 12 10
-
2011-12-01 12:11
a mnie wozili (1)
- 15 1
-
2011-12-01 12:57
A ja podciągałem się na zębach!
- 2 1
-
2011-12-01 13:01
To
nie sp.39 to sp.141 .
- 1 3
-
2011-12-01 14:05
Współczuję
- 3 0
-
2011-12-01 12:06
Jak to co jedzą?jedzenie tzw. śmieciowe*. (3)
Czyli chipsy, napoje gazowane, słodycze. A później są mega otyłe. To dorośli powinni zadbać o edukację swoich pociech bo one nie mają niestety takie świadomości.
Sam do dzisiaj mam problem z dietą, czym skorupka za młodu.....
* proszę drogiego moderatora o nie usuwanie wpisu, nikogo nie obrażam używając określenia "śmieciowe":) To potoczne wyrażenie. wspominam o tym bo często usuwacie podobne wpisy.- 46 2
-
2011-12-01 15:29
a my rodzice? (1)
a my rodzice również nie potrafimy odmówić sobie chipsów, czekoladki czy hamburgerka z Maka :) no i dzieciątka też częstujemy...
w tych czasach ciężko o dietę i zdrowe jedzonko... niestety
:)- 3 1
-
2011-12-02 12:12
mylisz się
nie jadam i nigdy nie jadałem wymienionych przez ciebie śmieci. Uznaję je za używki, zakupy robię sam i gotuję sam. Niestety ludzie mają tragiczne nawyki żywieniowe i to właściwie skazuje ich na zagładę. Brak ci wiedzy na temat jedzenia i to jest cała tajemnica. Ty nie umiesz gotować, nie znasz się na mięsie i warzywach i dlatego nie rozumiesz i nie potrafisz pojąć, że wcale nie jest trudno o zdrowe jedzenie. Zacznij się uczyć. Po pierwsze naucz się słuchać własnego ciała. Mózg podpowie czego brakuje. Za trzy lata będziesz rozumieć sój organizm.
- 1 1
-
2011-12-02 00:25
to, ze dzieciak je słodycze to nie problem
problem jest jak cały dzień spędza na pupie przed komputerem
- 2 0
-
2011-12-01 12:14
W MOICH CZASACH MLODOSCI MIMO IZ BYLY TZW. SZKOLNE SKLEPIKI ..PĄCZKI ,NAPOJE ITD ITD> ! NAUCZYCIELE I RODZICE ZAWSZE MOWILI ZE (7)
NIE MA NIC LEPSZEGO JAK DOMOWA KANAPKA ...CZYLI BUŁKA Z SEREM ! I to sie sprawdza i nikt z naszych dzis juz starszych rocznikow nie cierpi na otylosc a jadlo sie wtedy duzo ! ALE WAZNE CO SIE JE BO STAJESZ SIE TYM CO JESZ ! Niestety ! do dzis uwielbiam super bułki z super serem ...polecam a bedziecie piekni i szczupli :)
- 39 5
-
2011-12-01 13:21
(3)
jestem tym co jem...jestem bułką ze srem.
- 8 5
-
2011-12-01 13:26
tak ! jesz zdrowo ''byzdur'' to jestes zdrowy , jesz niezdrowo to jestes chory i otyly. (2)
bulka z serem jest zdrowa wiec i organizm jest zdrowy ! moze i ty stales sie '' ZE SREM "" twoj problem :)
- 3 3
-
2011-12-01 13:31
(1)
przecieć ŻARTOWAŁAMMMM
:D
luzuj szelki.- 2 1
-
2011-12-01 19:20
teraz nie mówi się " luzuj szelki" tylko "czochraj bobra"
- 0 0
-
2011-12-01 14:11
Bułka z serem zdrowym jedzeniem? (2)
Wsadź do tego jeszcze tylko kotleta i masz hamburgera którego już oczywiście nie uznasz za zdrowe jedzenie. Bułka, masło i ser to tylko węglowodany i tłuszcze - po takim jedzenie baaaaardzo szybko znów jesteś głodny bo przyzwyczajasz organizm do dostarczania mu łatwej energii w postaci cukrów wiec jak nie masz ich w żoładku to krzyczy ze chce więcej i znów wcinasz bułkę z serem - uzależnienie organizmu od przyjmowania energii w postaci węglowodanów to największa przyczyna otyłości.
- 8 2
-
2011-12-01 14:47
zalezy jakiiego kotleta i jaki ser sobie do bulki wsadzisz ? (1)
haburgery sklepowe przewaznie miesa nie zawieraja a wiec sie nie najesz i jestes glodny co najwyzej ci rozepcha zoladek srodek ktory napecznieje ale to tylko zludzenie najedzenia. A co do bulki z serem to sie najesz spokojnie jak nie masz sztucznie rozepchanego zoladka wiec ludzie szczupli spokojnie sie jedna lub dwoma bulkami najedza a grubaski nie .
- 2 5
-
2011-12-01 19:40
To o czym piszesz zależy głównie od stopnia toleracji organizmu na insulinę...
W momencie gdy regularnie spożywasz duże ilości węglowodanów to jednocześnie regularnie podnosisz stężenie insuliny w organizmie. W tym moemencie mało odporne organizmy reagują mniejszą reakcją na jej wyżswze stężenie co skutkuje tym że komórki ciała przestają pozyskiwać energię w postaci tłuszczy a zaczynają polegać wyłącznie na łatwo dostepnych węglowodanach bo te regularnie im dostarczasz. I teraz gdy spada ilość cukru we krwi organizm reaguje głodem gdzie tymczasem powinien spalać tłuszcze. Dlatego też jedni ludzie mają tenedencje do tycia bo słabo tolerują duże stężenie insuliny a inny nie tyją bo zawsze są w stanie spalać tłuszcze.
- 0 0
-
2011-12-01 12:15
WIKOMOO (3)
ŻENADA ,SYF I BEZNADZIEJA ... KTO JEST ZA TO ODPOWIEDZIALNY PODOBNO DZIECI TO NAJWYŻSZA WARTOŚĆ ...TRAGEDIA . PS; LUDZIE DOSYĆ TEGO ZRÓBMY PORZĄDEK.PRZECIEŻ I TAK TO WSZYSTKO RUNIE ...
- 17 7
-
2011-12-01 12:42
Ruina
nie musi już runąć , będzie zawsze ruiną.
- 4 0
-
2011-12-01 13:06
Obecnie dzieci nie są najwyższa wartością, są nią za to (1)
homasy i inni dewianci, psy, złodzieje i inne oprychy
- 2 6
-
2011-12-02 17:46
do budy!
jak to wylazło to nie wiem, pewnie jakiś brudny polak katolik, wszędzie te france się teraz pałętają. Zaraza jak wszawica, trzeba się w końcu raz a dobrze rozprawić z tą zgnilizną mentalną.
- 0 0
-
2011-12-01 12:16
A może po prostu.... (3)
spójrzmy prawdzie w oczy, jeżeli nie będzie czipsów a zamiast nich suszona marchewka to Pani długo nie pociągnie z tym sklepikiem:).
- 24 5
-
2011-12-01 14:49
Pani
będzie tak samo wyglądała jak ta suszona marchew !!!
- 2 0
-
2011-12-02 07:46
Pani prowadzi sklepik dla dzieci, czy dla królików? (1)
"Może dlatego bardzo mało jest uczniów, którzy wolą sobie kupić suszoną marchewkę, zamiast chipsów."
- 0 0
-
2011-12-02 17:47
to nie dzieci tylko bezmózgie warchlaki
i zeżrą każdy gnój
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.