• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

'Największy niemiecki cyrk małp i psów'. Jarmark św. Dominika w 1928 r.

Jarosław Kus
10 sierpnia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Początek września, cztery lata po wojnie

Także w 20-leciu międzywojennym obchodzono w Gdańsku Jarmark Dominikański.



Jarmark ten, na wniosek dominikanów, ustanowił specjalną bullą papież Aleksander IV w roku 1260. "Dominik" sprzed lat dziewięćdziesięciu, czyli z roku 1928 - "w przeciwieństwie do innych lat" - był jarmarkiem "bardzo suto obesłanym", oferującym publiczności wiele atrakcji, takich jak "samochody wyścigowe", "różne kolejki karkołomne i fantastyczne karusele".

Dużym powodzeniem cieszył się też zapewne "teatr rzadkich okazów ludzi", w którym artyści demonstrowali "ciekawe sztuki kuglarskie i popisy zręczności". "Dominikową" atrakcją były też: "kobieta, pochodzenia z planety marsu", "olbrzymy rodzaju żeńskiego", ważąca 450 funtów Wanda", czy "człowiek pół kobieta, pół wąż". Dzieci (i nie tylko one) oblegały "największy niemiecki cyrk małp i psów", który - specjalnie na Jarmark - przygotował "zupełnie nowy program dla Gdańska", w rolach głównych obsadzając: Fritza I., "znanego, sympatycznego małpoluda" (reklamowanego jako "wzór teorii Darwina"), Flippy-Foksa ("jedynego psa umiejącego pisać i liczyć, znającego 5 głównych języków światowych", czym "wzbudzał podziw w wszystkich kołach naukowych") oraz "najmniejsze, gdyż tylko 30 cm wielkie cud-koniki, na świecie".

Nie sposób nie wspomnieć też o "350-letnim krokodylu-olbrzymie z 20 żyjącymi młodymi krokodylami": "olbrzymie to zwierzę ważyło 6 cetnarów i było przeszło 3 [m] długie". W dzisiejszych czasach takich atrakcji na Jarmarku z pewnością nie uświadczycie...

Niestety, miał też Jarmark i swoją ciemną stronę: mowa tu nie tylko o nieszczęśliwych wypadkach, takich jak opisane w "Gazecie" zerwanie łańcuchów ("do których przymocowane były gondole w postaci łabędzia") na jednym z "karuselów"... Impreza przyciągała bowiem do Gdańska nie tylko tysięczne tłumy, ale również rzeszę amatorów łatwego zarobku, dla których to "doliniarzy" tłum gapiów wpatrzonych w 350-kilowego krokodyla był wręcz wymarzonym "środowiskiem pracy" - bo poza "sezonem" mieli tylko zwyczajne, codzienne zbiegowiska, takie jak chociażby kolejki, np. do kasy.

Jednak łupem złodziei padała nie tylko gotówka: dużym powodzeniem cieszyły się np.... sieci rybackie ("przy Motławie w Krampitz", obecnie Krępiec pod Gdańskiem). Robotnik portowy, niejaki N., musiał z kolei porzucić swe marzenia o higienicznym trybie życia, przekonując się - przy okazji - o nieprawdziwości znanego porzekadła, że "znalezione - nie kradzione".

Gdańska "policja kryminalna" miała więc pełne ręce roboty: odzyskiwała skradzione fanty, ścigała "pijaczyny", zbiegłych więźniów, dzieciobójczynie oraz próbowała powstrzymywać krewkich gdańszczan od samodzielnego wymierzania sobie sprawiedliwości. Policjanci ściśle współpracowali z... kominiarzami: konieczność utrzymywania kominów w czystości - ze względu na niebezpieczeństwo zapalenia się sadzy i pożaru - była wówczas obywatelskim obowiązkiem, dlatego też niedopełnienie go skutkowało zastosowaniem przymusu policyjnego. Ale strażacy i tak mieli pełne ręce roboty, choć - jak się okazuje - czasem zupełnie "niestrażackiej"...

I tak, jak pokazują opisane w "Gazecie" przypadki - kanalizacji w Siennej Hucie (obecnie Stogi) czy wyroku sądowego uniewinniającego sprawcę wypadku (ponieważ przejechał człowieka... po amatorsku), Gdańsk do cudów wcale nie potrzebował "Dominika"...



Źródło: "Gazeta Gdańska - "Echo Gdańskie"" nr 181 z 9 sierpnia 1928 r., nr 182 z 10 sierpnia 1928 r. i nr 183 z 11 sierpnia 1928 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Wydarzenia

Jarmark Św. Dominika 2018 (17 opinii)

(17 opinii)
jarmark

Opinie (27)

  • Teraz też mamy cyrk.. (3)

    • 18 4

    • Raczej niemcy mają cyrk

      w swoim kraju.

      • 3 7

    • Tak, zamiast tylko zamiast małp są Kodziarze. (1)

      • 2 8

      • A nieprawda!

        Zamiast małp są prawdziwi patrioci.

        • 5 1

  • (9)

    Na ulicach Gdańska polska mowa należała do rzadkości a wielcy gdańszczanie jak Heweliusz, Schopenhauer, Gunter Grass, Fahrenheit i Gralath byli po prostu obywatelami miasta mówiącymi obok łaciny językiem jakiego wówczas używali kupcy od Brugii do Królewca czyli językiem germańskim.

    W opisach historii Gdańska używamy dzisiaj skwapliwie spolszczonych nazw kierując się historyczną już fobią do wszystkiego co germańskie. Używamy więc spolszczonych imion i nazwisk, nazw miast, dodając przymiotnika „polski”, „polskie” bez jakiejkolwiek wzmianki o germańskim rodowodzie, ich protestanckiej religii i kulturze.

    • 24 7

    • Taka jest kolej rzeczy :)

      Gdy "germanie" zniemczali miasto, postępowali identycznie. Przy czym, co istotne, mowa oczywiście o Niemcach, a nie "germanach", bo to pojęcie dużo szersze... Każdy Niemiec jest więc "germanem", ale nie każdy "german" jest Niemcem...

      • 10 4

    • Mylisz sie folksdojczu że nalezala do rzadkości.Moze po 1939 tak jak twoi germańcy wymordowali albo wywieżli polskich (7)

      A w calej historii Gdańsk nalezał do polskich wladcow przez ponad 200 lat do czasu opanowania przez Krzyzaków i Brandenburgów.Potem od 1466 do rozbioru w 1794 roku czyli ponad 300 lat.

      • 2 9

      • od urodzenia, ale skad przywiezli twoich dziadkow? xD (3)

        • 2 4

        • dziadkowie też byli tam od urodzenia xD (2)

          • 3 1

          • (1)

            Pod Wilnem czy Lwowem? A może Grodnem?

            • 2 3

            • Wyliczasz fronty

              na których "germanie" dostali łupnia?

              • 3 2

      • (2)

        en.wikipedia.org/wiki/Free_City_of_Danzig#Population

        Wyniki spisu powszechnego z dnia 1 listopada 1923 w Wolnym Mieście Gdańsku:
        Narodowość niemiecka: 95.03%

        • 2 0

        • 1923? (1)

          To było chyba po przybyciu krzyżaków?

          • 0 0

          • "The knights colonised the area, replacing local Kashubians and Poles with German settlers."

            Po przybyciu Krzyżaków...

            Rzeź gdańska - 13 listopada 1308 roku
            Po zajęciu Gdańska krzyżacy dokonali w nim rzezi swych przeciwników. Potwierdzają to zarówno archeologiczne ślady zniszczeń, jak i relacje przedstawicieli duchowieństwa. Ofiarą masakry padli przede wszystkim rycerze polscy, wśród których znaleźli się także członkowie dotychczasowej załogi grodu wraz z rodzinami oraz część mieszczan. Pozostałych mieszczan miasta lokacyjnego wypędzono, a samo miasto spalono."

            • 3 1

  • "olbrzymy rodzaju żeńskiego" i małpolud (4)

    - bardzo mi ich brakuje :)

    • 18 1

    • hahaha

      • 2 1

    • Czyżbt ... (2)

      To była rodzina Krysi Pawłowicz ;-)

      • 7 2

      • chyba nieee

        ona nie jest olbrzymką

        • 0 0

      • a moze Anna Grodzka?

        • 4 2

  • Teraz (1)

    Też mamy cyrk małp i psów ale w Warszawie na Wiejskiej

    • 8 4

    • nie obrażajmy zwierząt bo są mądrzejsze

      • 0 0

  • kobieta z Marsa ??? (2)

    a zawsze mówili że mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus

    • 2 0

    • i dlatego pokazywali ją w cyrku...

      • 6 0

    • No właśnie

      No dlatego taka sensacja;)

      • 4 0

  • tak to już jest... (2)

    Kiedyś na małpki i wybryki natury można było sobie popatrzeć, dzisiaj te stworzenia zarządzają Gdańskiem

    • 8 16

    • A ja myślę, że mają duuużo większą

      władzę. Nad nami wszystkimi :)

      • 0 0

    • Wazelina

      Samokrytyka, wielce pożądana.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Spacer z Przewodnikiem: Gdańsk - Droga Królewska i ciekawe zakamarki Głównego Miasta

47 zł
spotkanie, spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym miejscu można zobaczyć ostatni fragment muru Zamku Krzyżackiego w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane