- 1 Zabytkowy folwark doczeka się remontu? (37 opinii)
- 2 "Kolonie" nad jeziorem Zaspa (111 opinii)
- 3 Wojna szpiegów nad Zatoką Gdańską (98 opinii)
- 4 85. rocznica wybuchu II wojny światowej (824 opinie)
- 5 Obchody rocznicy wybuchu II WŚ (402 opinie)
- 6 Słynna wizyta cyrku Hagenbecka w Gdańsku (68 opinii)
Strzały rewolwerowe na Pelonkenstrasse
Trudno powiedzieć, czy początek listopada roku 1926 był w pogodzie nad Bałtykiem równie nieprzyjemny, jak ten obecny: niestety "Gazeta Gdańska" - "Echo Gdańskie" z 3 listopada 1926 r. nic nie pisała o listopadowej pogodzie.
Zapewne jednak na dworze nie było zbyt przyjemnie, choć wielu osobom wcale to nie przeszkadzało. W końcu "więcej urozmaicony bywa pejzaż morski teraz, kiedy morze często wzburzone pieni się przez całą płaszczyznę urodną pod sam horyzont", jak donosiła w jesiennej korespondencji z Helu Zofia Vogt, relacjonując wycieczkę towarzystwa przyrodników Instytutu Nauczycielskiego z Warszawy.
W rozkoszowaniu się urokami helskiej jesieni skutecznie jednak przeszkadzały "stosunki komunikacyjne na razie niedogodne", polegające na tym, że "jeden pociąg stąd wyjeżdża, kiedy jeszcze ciemno, i jeden nadchodzi koło północy" (ciekawe, czy tak małą ilość pociągów na tej linii uzasadniano ich "niedostatecznym zaludnieniem", jak było w przypadku skasowanego pociągu z Redy do Wejherowa). W rezultacie - jak zauważa pani Zofia - "mało już tu się widuje gości", chociaż trzeba przyznać, że wpływ na to miała również "ciekawie zmienna" pogoda: 25 października "rano padał grad, a w południe wskazywał termometr 15 stopni Cels. w słońcu". A szkoda, konstatuje nasza helska korespondentka, bo w końcu "wspaniały to widok na silnie bijącą falę zasypującą plażę kamieniami nieraz i cennemi, znajdują się bowiem i bursztyny".
Wszyscy zapewne wiedzą, że wzburzone morskie fale są nie tylko piękne, ale i niezwykle niebezpieczne..., o czym mieli okazję przekonać się dwaj "piloci morscy", którzy wypłynęli w morze łodzią motorową i zaginęli bez śladu. Szczęśliwie, zostali uratowani przez "załogę jednego z okrętów finlandzkich". Wciąż nieznane były losy załogi innej zaginionej wśród fal łodzi motorowej, a w momencie ukazania się "Gazety" jej poszukiwania wciąż jeszcze trwały...
Ludzie ginęli nie tylko w morskich odmętach: 25 października wyjechał pociągiem z Gdańska do Kartuz "młody 23-letni inżynier dyplomowany p. Henryk Kulemann", który zamierzał przebyć pieszo wielkie lasy "około Mirachowa" i ślad po nim zaginął. Policja gdańska, podejrzewając, że tajemnicze zniknięcie mogło mieć podłoże rabunkowe, wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Jak czytamy dalej, był więc początek listopada dla gdańskiej policji bardzo pracowitym okresem: w Oliwie "jakiś nieznany osobnik" wtargnął do ogrodu dyrektora Behre'ego przy ulicy Pelonkerstrasse 125 (obecnie ul. Polanki) i rzucił się na ogrodnika Pudczyńskiego, zadając mu kilka ran sztachetą. Następnie zbiegł do pobliskiego lasu, kierując się w stronę ulicy Wächterberg (obecnie Podhalańska). Ścigających go policjantów obrzucił kamieniami, powodując, że "jeden z policjantów, czując się zagrożonym, dał do napastnika 2 strzały rewolwerowe".
Rannego napastnika zabrano do gdańskiego szpitala, lecz poza ustaleniem jego wieku i faktu, że "był porządnie ubrany", niestety nie "stwierdzono jego nazwiska", w związku z czym - jak reasumuje "Gazeta" - "cała sprawa napadu na ogrodnika okryta jest jeszcze tajemnicą".
Tajemnicą okryta była również Wielka Aleja (obecnie Zwycięstwa), a raczej fatalny stan w jakim się znajdowała w rejonie skrzyżowania z ulicą Delbrückalle (obecnie ulica Skłodowskiej-Curie).
Przechodniom szczególnie dawały się we znaki "wąziutkie chodniki", w czasie deszczu zmieniające się w "istną topiel nie do przebycia", co zmuszało ludzi do korzystania z jezdni "pozostawiającej także wiele do życzenia". Również chodnik przy Promenadzie, "na bardzo znacznej przestrzeni od urzędu podatkowego w kierunku bramy oliwskiej", wyglądał jak "najbardziej zaniedbana droga polna".
Gdy pogoda fatalna, a ulice pełne błota, najlepiej zaszyć się w domowym zaciszu i... posłuchać radia - pod warunkiem jednak uiszczenia opłaty abonamentowej. "Zarząd gdańskiej poczty i telegrafu" wydał rozporządzenie, by abonament płacono co miesiąc, a nie tak jak wcześniej, co kwartał. Pomysł jednak najwyraźniej nie spotkał się z akceptacją słuchaczy" i zarząd się z niego wycofał, pozostawiając abonentom... możliwość wyboru terminu płatności!
Lata dwudzieste XX w. były w historii radia czasami pionierskimi, a nowy wynalazek w postaci radiofonii zyskiwał sobie coraz większą popularność wśród zwykłych ludzi. Nie inaczej było i w Gdańsku, gdzie np. "liczni mieszkańcy Woln. Miasta wyznania ewangielickiego" wysłuchiwali "od dłuższego czasu nabożeństw i kazań, nadawanych z Królewca".
A tymczasem, jak co roku, do Gdańska "jesień nadeszła..."
Źródło: "Gazeta Gdańska - Echo Gdańskie" nr 253 z 3 XI 1926 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.
Opinie (7)
-
2016-11-05 19:36
Kolejny ciekawy odcinek z działu Historycznego.
Podobają mi się.
Dobrze czasami przenieść się w przeszłość...:-)
W przeszłość, którą osobiście dotykam każdego dnia w moim mieście...- 18 0
-
2016-11-05 22:08
skuteczność
i proszę: dwa strzały, celne i zatrzymanie, a dzisiaj złapanego na gorąco bandziorka puszcza się
- 12 0
-
2016-11-05 23:10
Dziwne czasy (1)
kiedy rzadkością była informacja o zdarzeniu bez podania nazwisk. Dzisiaj, w dobie ochrony osobistych dóbr wszelakich - jest odwrotnie. Mamy informację bez informacji - nie tylko o dramatis personae, ale nawet o miejscu zdarzenia... A strzelają - przedmioty "przypominające broń" :) O tempora...
- 11 0
-
2016-11-06 22:45
O mores!!
- 0 0
-
2016-11-07 13:25
Czyli czas leci (1)
i nic sie nie zmienia. Ludzie popelniaja przestepstwa, chodniki w kiepskim stanie itp itd
- 6 0
-
2016-11-07 16:46
Chyba
masz rację. Ale Gdynia widziana oczami "innomiastowca", mimo dziurawych chodników, zawsze kojarzona jest z rokiem 1923 - z polskim oknem na świat. Jest symbolem, chociaż mieszkańcy być może inaczej tę symbolikę odczuwają...
- 0 0
-
2018-04-04 10:31
Ciekawe za sluchanie ktorego Radja Zarzad Poczt i telegrafow w WM Gdansku pobieral oplaty : polskiego czy niemieckiego i do ktorego Radja te pieniadze ow Zarzad wysylal ....?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.