• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Recenzja filmu "Spadek" Netflixa. Polskie "Na noże"? Chyba "Na wykałaczki"!

Tomasz Zacharczuk
20 czerwca 2024, godz. 17:00 
Opinie (51)

Przerabialiśmy już polskiego "Greya" ("365 dni") i rodzimą odpowiedź na "Szybkich i wściekłych" ("Diablo. Wyścig o wszystko"). Wnioski po obejrzeniu tych "koszmarków" nasuwały się same: bezwstydne kopiowanie zagranicznych hitów do niczego dobrego nie prowadzi. I nie doprowadziło też twórców najnowszej produkcji Netflixa. Co prawda komedii Sylwestra Jakimowa daleko do katastrofy, ale można już w tym przypadku mówić o dużym rozczarowaniu. Jeśli "Spadek" miał być polską wersją "Na noże", to bardziej pasowałby tu tytuł "Na wykałaczki".



Tajemnicza śmierć ekscentrycznego i bogatego wuja (Jan Peszek) zwabia do jego okazałej posiadłości skłóconą rodzinkę, której członkowie liczą na odziedziczenie ogromnej fortuny. Apetyt na spadek po Władysławie mają: Dawid (Maciej Stuhr) i Zofia (Gabriela Muskała), czyli małżeństwo z długoletnim stażem i dwójką nastoletnich dzieci, Natalia (Joanna Trzepiecińska) - wyniosła autorka poczytnych kryminałów, która próbuje odjąć sobie nieco lat, romansując z dużo młodszym Gustawem (Piotr Pacek), oraz lekkoduch Karol (Mateusz Król), który na rodzinny zjazd zabiera swojego partnera... Karola (Piotr Polak).



Każde z nich liczy na to, że zagarnie dla siebie jak największą część majątku zmarłego. Tyle że nie będzie to takie łatwe. Władysław, zapalony wynalazca i miłośnik zagadek, a także wieloletni gospodarz popularnego teleturnieju, przygotował dla swoich krewnych całą serię łamigłówek. Ten, kto rozwikła je jako pierwszy, zyska prawa do wartych miliony złotych patentów.

To wystarczająca motywacja do tego, by członkowie rodziny dobrowolnie dali się zamknąć w naszpikowanej ukrytymi pomieszczeniami i przejściami willi Władysława. Gra o tytułowy spadek to jedno, ale jej uczestnicy uwikłani zostają też w grę psychologiczną - wszak wśród nich jest osoba, która bezpośrednio przyczyniła się do śmierci nestora rodu.

Polskie "Na noże"? Tylko na pierwszy rzut oka



Właściwie już sam opis fabuły nasuwa na myśl masę skojarzeń z wielkim przebojem Riana Johnsona z 2019 roku. W "Spadku", podobnie jak miało to miejsce w "Na noże", mamy silnie skontrastowane ze sobą postaci wciągnięte przez sprytnego staruszka w kryminalno-psychologiczną rozgrywkę. Również gatunkowe składniki nowej produkcji Netflixa imitują to, co doskonale sprawdziło się w przypadku hitu z Danielem Craigiem. Mamy więc w filmie Sylwestra Jakimowa wątki detektywistyczne, które przeplatane są tymi nieco bardziej dramatycznymi, a przede wszystkim komediowymi.

Poza tym "Spadek" nawet stylistycznie przypomina do złudzenia "Na noże". Swobodna zabawa montażem, przeplatanie różnych planów i płaszczyzn czasowych, elegancki ruch kamery - to patenty zaczerpnięte z filmu Johnsona, których nikt nawet w polskiej produkcji nie stara się zakamuflować. No bo i po co? Jak się wzorować, to na najlepszych.

Tej dewizie Sylwester Jakimow stara się być wierny do tego stopnia, że stosuje u siebie nawet podobny sposób oświetlenia poszczególnych scen, a sama scenografia (skądinąd znakomita) wygląda tak, jakby polscy twórcy korzystali z tej samej rekwizytorni, co ekipa "Na noże".

W "Spadku" poznajemy historię pewnej rodziny, której członkowie rywalizują o schedę po bogatym wuju. W "Spadku" poznajemy historię pewnej rodziny, której członkowie rywalizują o schedę po bogatym wuju.

Kryminał, który nie wciąga. Komedia, która rzadko śmieszy



Oczywiście można nieco kręcić nosem na tak dosadne zapożyczenia z filmu Johnsona, ale nie zmienia to faktu, że "Spadek" pod względem wizualnym prezentuje się więcej niż przyzwoicie. Zwłaszcza w tych scenach, gdy członkowie rodziny Władysława eksplorują wnętrza imponującej rozmiarami posiadłości należącej do zmarłego wuja. Na tym jednak te pozytywne konotacje z "Na noże" się kończą. Polska wersja detektywistycznego komediodramatu rozczarowuje na wszystkich pozostałych polach.

Przede wszystkim widać w filmie Jakimowa ogromny bałagan gatunkowy. Ni to klasyczny kryminał w duchu Agathy Christie ze starannie podtrzymywanym suspensem i ożywczymi zwrotami akcji, ni to czarna komedia podlana zbrodnią i okraszona błyskotliwym, ciętym humorem. Z tym humorem właśnie w "Spadku" jest zresztą największy problem. Scenarzysta Łukasz Sychowicz próbuje wpleść w dialogi słowny żart, który wyszlifował już przy okazji prac nad serialowym "The Office PL". Tyle że tam akurat krindżowy dowcip sprawdzał się doskonale, a w "Spadku" wywołuje głównie ciarki żenady.



Jak by to ujął klasyk: momenty są. Można się kilka razy szczerze uśmiechnąć, ale generalnie humor słowny zawodzi, a ten sytuacyjny prezentuje się chyba jeszcze gorzej. Wspomniane momenty są także w fabule. Do 20-30 minuty "Spadek" ogląda się ze sporym zaciekawieniem, ale potem tempo filmu drastycznie "siada". Zagadki zaserwowane krewnym przez Władysława ani specjalnie nas nie angażują, ani nie są zbyt wymyślne i widowiskowe. O wątku kryminalnym twórcy "Spadku" niejednokrotnie wręcz zapominają, więc nie ma tu okazji, by razem z bohaterami pogłówkować nad kluczowym dla tego typu produkcji pytaniem: kto zabił?

Szkoda zmarnowanego potencjału, bo w scenariuszu Sychowicza są postaci, wątki czy choćby pojedyncze sceny, w których - mówiąc kolokwialnie - można było "odpiąć wrotki". Aby tak się stało, trzeba byłoby jednak jeszcze mocniej podkręcić humor, a całą intrygę kryminalną podlać nieco krwią i podostrzyć. Tak się nie dzieje, bo w pewnym momencie "Spadek" skręca w stronę... kina familijnego. A i ta konwencja nie sprawdza się, bo język w niektórych scenach czy rodzaj żartu nie pasują zbytnio pod rodzinny seans.

Jaki był więc właściwie pomysł na ten film?

"Spadek" nie sprawdza się ani jako kryminał, ani jako czarna komedia. Połączenie tych dwóch konwencji byłoby idealne, bo w scenariuszu tego filmu jest potencjał na tego typu kino. "Spadek" nie sprawdza się ani jako kryminał, ani jako czarna komedia. Połączenie tych dwóch konwencji byłoby idealne, bo w scenariuszu tego filmu jest potencjał na tego typu kino.

Miały być noże, są wykałaczki



Zdaje się, że odpowiedzi na to pytanie nie znali nawet sami aktorzy. O ile Joanna Trzepiecińska i Gabriela Muskała prezentują się naprawdę solidnie, o tyle reszta obsady tylko snuje się po planie. Maciej Stuhr z tak płytkiej i banalnej postaci niewiele może wyciągnąć. I chyba też niespecjalnie chce. Szkoda Mateusza Króla i Piotra Polaka, bo obaj przejawiają nieprzeciętny komediowy talent, którego w "Spadku" nie mają okazji w pełni pokazać. Adama Ferencego czy Jana Peszka zawsze miło zobaczyć w formie na dużym ekranie, ale trudno nie odnieść wrażenia, że obaj doświadczeni aktorzy jedynie asystują swym młodszym kolegom i koleżankom.

Daniel Craig z Aną de Armas czy Chrisem Evansem walczył na noże. Stuhr z Królem czy Trzepiecińską pojedynkują się na wykałaczki. Taka jest mniej więcej przepaść między hitem Riana Johnsona a polską odpowiedzią na ten kinowy przebój sprzed pięciu lat. Oczywiście myślenie o tym, że "Spadek" może dorównać "Na noże" byłoby naiwne i wręcz niedorzeczne, ale chciałoby się obejrzeć na naszym gruncie kino, które sprawnie łączy czarny humor i kryminalną intrygę, a przy tym autentycznie bawi i wciąga, zmusza do główkowania, zachęca do intelektualnej zabawy - w skrócie: angażuje. A tego o najnowszej propozycji Netflixa nie można powiedzieć. To się po prostu włącza, ogląda i wyłącza. Z obiecanej fortuny dostaliśmy drobniaki na waciki.

OCENA: 4,5/10

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (51)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Kina

Gdańsk

Helios Forum Gdańsk Forum Gdańsk
Helios Alfa Centrum Alfa Centrum
Helios Metropolia Galeria Metropolia
Cinema1 Galeria Morena
Kino Muzeum Muzeum II Wojny Światowej
Kino IKM Instytut Kultury Miejskiej
Kino Spektrum Klub Kot

Sopot

Multikino Sopot Centrum Haffnera

Rumia

Multikino Rumia Galeria Rumia

Wydarzenia

BNP Paribas Kino Letnie Sopot-Zakopane 2024 (1 opinia)

(1 opinia)
10 zł
projekcje filmowe

Animafest Lato - przegląd filmów animowanych

0-19 zł
impreza filmowa, festiwal filmowy, przegląd

Kino na Szekspirowskim: Poprzednie Życie

19-21 zł
projekcje filmowe