- 1 Psiorbet, tatar lub psierogi. Menu dla psów (179 opinii)
- 2 Jemy na mieście: Aichi (dobrze) Gotuje (70 opinii)
- 3 Azjatycki Market na Ulicy Elektryków (40 opinii)
- 4 Za tym teraz szaleje kulinarny internet (27 opinii)
- 5 Craft Beer Fiesta: święto miłośników piwa (124 opinie)
Czy chodzić z dziećmi do restauracji? Z tym dylematem mierzą się rodzice
Z dzieckiem do restauracji - chodzić czy nie chodzić? To pytanie, na które wielu rodziców poszukuje odpowiedzi. Szczególnie w wakacje, gdy słoneczna pogoda sprzyja bliższym i dalszym podróżom. Ostatnio rozmawiałam na ten temat ze znajomymi, również rodzicami kilkulatków. Okazuje się, że każdy z nas ma do tego tematu nieco inne podejście.
Ola: nie chodzę
To ciekawe, bo gdyby ktoś zapytał mnie o to, czy z dziećmi powinno się chodzić do restauracji, bez wahania odpowiedziałabym, że tak. Bliskie jest mi podejście, zgodnie z którym dzieci są pełnoprawnymi członkami społeczeństwa i powinny na równi z innymi korzystać z przestrzeni publicznych. A jednak... wychodzenia z dzieckiem do restauracji unikam. Dlaczego? Myślę, że głównie dla własnego komfortu i ze strachu przed niezadowolonymi spojrzeniami innych gości.
Jestem mamą charakternego i bardzo aktywnego dwulatka, który - jak większość dzieci w tym wieku - ma swoje ściśle określone preferencje żywieniowe. Rodzinne wyjście do restauracji to ryzyko, że dziecko szybko się znudzi, a zamówione jedzenie nie będzie mu smakowało. I choć to całkiem normalna sytuacja w życiu każdego rodzica, to ta wizja wydaje mi się na tyle stresująca, że wspólnych wyjść unikam. Choć szkoda mi czasem, gdy czytam o nowych, ciekawych restauracjach, których w najbliższym czasie nie dane mi będzie odwiedzić.
Łukasz: chodzę, ale ułatwiam sobie życie
Ach, ci źli rodzice i zapatrzone w tablety dzieci! Co roku w sezonie wakacyjnym ten temat wraca jak bumerang. Idealnie obrazuje on sprzeczne oczekiwania, jakie społeczeństwo ma wobec rodziców - z jednej strony dzieci w przestrzeni publicznej powinny być ciche, grzeczne i wręcz niezauważalne, jednak z drugiej puszczenie im bajki na smartfonie to przejaw rodzicielskiego lenistwa i braku umiejętności wychowawczych, czyż nie?
"W nosie mam, co inni o mnie myślą" - mówi do mnie kolega, gdy pytam go o jego sposoby na wychodzenie z dziećmi na miasto. "Poświęcam dzieciom naprawdę dużo czasu na wspólną zabawę, ale kiedy wychodzimy całą rodziną do restauracji, chcę odpocząć i cieszyć się chwilą. Jeśli są znudzone, nie mam oporów, żeby puścić im wtedy bajkę. Nie po to płacę niemały rachunek, żeby przez cały posiłek się denerwować. Puszczenie dziecku bajki to dla mnie kompromis między niewychodzeniem z domu a wyjściem pełnym nerwów".
Kasia: chodzę, mimo wszystko
"Wiadomo, że łatwiej byłoby nie wychodzić" - mówi moja koleżanka Kasia. "Ale postanowiliśmy sobie z moim partnerem, że nie będziemy chować dziecka pod kloszem, a sobie odmawiać rozrywki, tylko dlatego, że jesteśmy rodzicami. Zawsze lubiliśmy jadać w restauracjach, więc teraz robimy to z dzieckiem. Nie zawsze jest to łatwe, ale wierzę, że z każdym kolejnym wyjściem i my i dziecko uczymy się tej sytuacji".
Trudno mi się z nią nie zgodzić. Jeśli chcemy wychować dzieci, które wiedzą, jak wypada zachowywać się w przestrzeniach publicznych, nie powinniśmy ich od tych przestrzeni izolować. Wspólne wyjścia, choć nie zawsze łatwe, to cenna lekcja zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.
Więcej wyrozumiałości
- Z ciekawości spytałam mojej sąsiadki, Islandki, czy istnieje jakieś obraźliwe islandzkie określenie na dzieci. Była tym pytaniem zaskoczona, zupełnie nie mogła zrozumieć, czego chcę się dowiedzieć - mówi Joanna Okuniewska, prowadząca podcast "Matka matce". - Przeprowadzając się na Islandię, przeżyłam szok, gdy obserwowałam, na co pozwala się tutejszym dzieciom, na jaką ekspresję w knajpach, na jakie zabawy na placach zabaw, jak pozwala się im wyrażać to, kim są. Zabieranie kilkudniowych dzieci do knajp jest tutaj na porządku dziennym. To wspaniałe obserwować, jak dzieci mogą nie bać się być sobą. Dzieci są dziećmi, nie komentuje się tu ich zachowania i nie wymaga, by były niewidoczne.
Odcinek tego podcastu, zatytułowany "Z nienawiści do dzieci", dał mi dużo do myślenia. Przypomniał mi też wakacje w Grecji, na które wybraliśmy się z niespełna rocznym synem. Chyba nigdzie nie czułam się tak swobodnie z dzieckiem jak tam. Byliśmy wtedy w trakcie rozszerzania diety, syn bawił się więc jedzeniem, brudził, próbował, czasem coś zrzucał, co wśród Greków budziło powszechną... wesołość. Mały był zagadywany, rozśmieszany, komplementowany i obdarowywany nie tylko przez gości restauracji, ale też obsługę.
-Jeżdżąc do Grecji niemal co roku od dziecka, zawsze czułam dużo wolności i swobody bycia sobą - powiedziała mi koleżanka, której rodzina pochodzi z Grecji. - Moja rodzina prowadziła dużą tawernę i zawsze gdy dorośli jedli i się bawili, dzieci miały luz. Nikt nas nie usadzał, żebyśmy "ładnie wyglądali" lub "zachowywali się". Gdy dziecko zasnęło gdzieś na ławie lub kocu na trawie, to nikt nie robił z tego wielkiej rzeczy, a na pewno nie był to powód do tego, by rodzice dziecka musieli wcześniej wyjść. Wszyscy byli mile widziani, a na dzieci oko mieli wszyscy, niezależnie od tego, w jakim języku się mówiło. Nigdy nie doświadczyłam takiej swobody w żadnym innym kraju, choć mam świadomość, że w dużej mierze to zasługa klimatu i ciepła.
Myślę, że gdybyśmy jako społeczeństwo umieli przychylniejszym okiem spojrzeć na dzieci i ich rodziców, nie musielibyśmy mierzyć się z dylematami, czy z dziećmi gdzieś chodzić, czy nie. W dobie "bombelków", "gówniaków" i "kaszojadów" wykluczanie najmłodszych z życia społecznego i przyzwolenie na nienawistne komentarze wobec nich to problem, o którym wciąż mówi się zbyt mało.
Opinie wybrane
-
2023-08-17 10:40
Dlaczego jestesmy tak nietolerancyjni dla innych. (8)
Ja mam juz dorosłego syna ale odkąd zaczal sam siadać chodziliśmy z nim do restauracji zeby uczyl się od małego nowego jedzenia i jak trzeba sie zachowywać w takim miejscu.
Syn akurat nie byl glosny i potrafił wysiedzieć na miejscu jakies 40 min ale na początku chodziliśmy tylko na maly posiłek czy deser bo syn byl akurat alergikiem.WiecJa mam juz dorosłego syna ale odkąd zaczal sam siadać chodziliśmy z nim do restauracji zeby uczyl się od małego nowego jedzenia i jak trzeba sie zachowywać w takim miejscu.
Syn akurat nie byl glosny i potrafił wysiedzieć na miejscu jakies 40 min ale na początku chodziliśmy tylko na maly posiłek czy deser bo syn byl akurat alergikiem.Wiec nawet czasami ze swoim słoiczkiem chodziliśmy zeby poprostu od czegoś zacząć. Siadaliśmy raczej z boku jak było miejsce.Wykluczanie dzieci z bywania w restauracjach jest niesprawiedliwe bo równie dobrze można wykluczać osoby niepełnosprawne lub otyłe itd.
Od kilku lat jestesmy tak mało tolerancyjni dla innych jakby swiat mial wyglądać tylko tak jak nam wygodnie i jak nam pasuje.
Oczywiście nie zwalnia to rodzicow z edukacji dzieci ze w restauracji sie nie bawi w berka bo to nie bezpieczne i przeszkadza innym.
Wszystko jest kwestia znalezienia rozwiązania na daną sytuację a mam wrażenie że my jako spoleczenstwo widzimy problemy a nie ich rozwiązania.
Zycze wszystkim cierpliwości i życzliwości dla siebie nawzajem bo nikt z nas nie jest pępkiem świata.- 43 40
-
2023-08-18 06:37
Wykluczenie otyłych z żarcia to bardzo dobry pomysł!
- 3 2
-
2023-08-17 12:34
Dzieci w restauracjach tylko z odpowiedzialnymi i mądrymi rodzicami
Spożywałem obiad w jednej z restauracji w Trójmieście gdy nagle wtargneła cztero osobowa rodzina ,dwójka chłopców w wieku ok.3 i 6 lat oraz rodzice mocno wyluzowani.Krzyk ,hałas szuranie krzesłami bez konca oraz ciągłe kopanie w nogę stolika i kompletny brak dorosch zwanych rodzicami .Po otrzymaniu posiłku jeden z chłopców zaczął pluć do zupy
Spożywałem obiad w jednej z restauracji w Trójmieście gdy nagle wtargneła cztero osobowa rodzina ,dwójka chłopców w wieku ok.3 i 6 lat oraz rodzice mocno wyluzowani.Krzyk ,hałas szuranie krzesłami bez konca oraz ciągłe kopanie w nogę stolika i kompletny brak dorosch zwanych rodzicami .Po otrzymaniu posiłku jeden z chłopców zaczął pluć do zupy a drugi parskał napojem chłodzącym tego było za wiele abym mógł dokończyć spokojnie obiad i zwróciłem delikatnie uwagę ,nie napiszę już tego co usłyszałem w odpowiedzi. Chamstwo przeszło moją wyobrażnię
- 29 2
-
2023-08-17 11:22
(3)
takie czasy że psy mają więcej praw niż dzieci - widać zezwierzęcenie społeczeństwa , kiedyś mówiono jaki pan taki pies dziś jaki pies taki pan
- 4 28
-
2023-08-17 14:07
(2)
Psy sa grzeczniejsze od kaszojadow.
- 21 2
-
2023-08-17 17:18
Ile kaszojadow kogoś zagryzło? (1)
Kundle na wieś
- 4 8
-
2023-08-18 10:22
Ile psow wyroslo na handlarzy narkotykow?
- 6 1
-
2023-08-17 11:01
Nie można tolerować zła (1)
Jesteśmy nietolerancyjni bo skrajnych zachowań nie można tolerować i dawać przyzwolenia. Pan/Pani opisuje własną drogę - syn był spokojny, przeprowadziliście Państwo z nim próby zachowania w restauracji, uczyliście go. To się chwali. Niestety obecnie rodzice nie stawiają dzieciom najmniejszych granic, nie zwracają uwagi. Nie każde dziecko też
Jesteśmy nietolerancyjni bo skrajnych zachowań nie można tolerować i dawać przyzwolenia. Pan/Pani opisuje własną drogę - syn był spokojny, przeprowadziliście Państwo z nim próby zachowania w restauracji, uczyliście go. To się chwali. Niestety obecnie rodzice nie stawiają dzieciom najmniejszych granic, nie zwracają uwagi. Nie każde dziecko też nadaje się do restauracji - trzeba wówczas odstąpić i pracować nad jego charakterem. Dajmy ludziom żyć - niektórzy chcą odpocząć, zrelaksować się, oświadczyć się, świętować coś, omówić coś - nie róbmy przedszkola z każdego miejsca.
- 32 5
-
2023-08-17 11:17
Napisalam ogólnie bo ile ludzi tyle przypadkow.
Ale zawsze jest jakieś rozwiązanie na dana sytuację a czesto widzimy tylko czarne albo biale.
Uwazam tez ze mam trochę inne pojmowanie zła i torerancji na zło.Poniewaz dziecko owszem moze przeszkadzac swoim zachowaniem innym osobom w restauracji ale czy czyni tym zło?
Pozdrawiam- 4 12
-
2023-08-17 09:33
Potrzeba więcej miejsc, do których nie wpuszcza się dzieci (15)
Rozumiem potrzeby rodziców, którzy chcą socjalizować swoje dzieci, ale nie każdy musi chcieć brać w tym udział. Ja nie chcę. Kiedy idę na spotkanie biznesowe czy na randkę nie mam ochoty ani patrzeć na cudze dzieci, ani znosić ich krzyku. Chcę spokoju. Miejsc przyjaznych rodzinom jest tyle, że stworzenie takich, do których wstęp mają tylko dorośli, nie powinno wzbudzać większych kontrowersji. Od lat wypoczywamy w Chorwacji w takim właśnie hotelu i jest cudownie.
- 188 52
-
2023-08-17 17:26
żałosne podejście. Proponuję przenieść się w kosmos. Podobno chętnych szukają.
- 3 8
-
2023-08-17 14:13
Popieram! (5)
Jak ide z trójka swoich dzieci to szukam miejsc przyjaznym dzieciom (typowo z nastawieniem na rodziny - kaciki zabaw, wydzielone sale), a jak idę tylko z mężem to nie po to place kupę kasy niani aby przy stoliku słuchać płaczu innego bombelka, wiec szukam miejsc nieprzyjaznych dzieciom.
- 36 2
-
2023-08-17 15:29
Gdybyś miała dzieci to byś nie obrażała innych dzieci (4)
określeniem bombelek. Moralne dno.
- 6 29
-
2023-08-18 23:50
Ja tam moje nazwę piraniami bo mają fazę gryzienia wszystkiego. Nie, to nie szczeniaki tylko ludzkie.
- 1 0
-
2023-08-18 07:37
(1)
Jeśli nie odpowiada określenie "bombelek" to może określenie "bachor" się spodoba, będzie bardziej odpowiednie?
- 7 2
-
2023-08-18 08:11
każdy zna to jak sam był nazywany
- 2 2
-
2023-08-17 18:28
Normalna osobę stać na tyle dystansu względem siebie i świata żeby żartobliwie nazwać własne dziecko bombelkiem. Problemem są tylko rodzice tak zapatrzeni w swoje "pociechy" (w cudzysłowiu, bo nikogo innego zazwyczaj nie cieszą), że określenie "kaszojad" to dla nich mowa nienawiści. A w rzeczywistości nie nienawiści, tylko co najwyżej niechęci, i nie do dzieci, tylko do was, kochani. Do was. Bo to wy swoim brakiem umiejętności wychowawczych zatruwacie życie wszystkim dookoła.
- 23 1
-
2023-08-17 11:24
ja nie lubie jeść obok grubasów - śmierdzą i żrą jak prosięta i psują poczucie estetyki swoimi wylewającymi się fałdami
- 13 10
-
2023-08-17 11:01
ja bym cenzus majątkowy wprowadził. Sorry, ale co to za przyjemnośc jesc w restauracji, kiedy obok siedzą biedaki
ubrane w ciucy z jakiegoś diversa czy innego bazarku.
- 12 15
-
2023-08-17 10:09
To idź stad
Nikt cię nie zaprasza
- 6 17
-
2023-08-17 09:52
Dokładnie (1)
W zachodnioeuropejskich krajach to norma, u nas jeszcze ludzie nie są na to gotowi - mamusie by rozdrapały swoimi hybrydami osobę która ośmieli się otworzyć taki przybytek;) One chcą wejść wszędzie. jeśli 1% restauracji w mieście będzie tylko dla dorosłych, one urządzą prawdziwą batalię przeciwko właśnie temu jednemu procentowi. Potrzeba dużej
W zachodnioeuropejskich krajach to norma, u nas jeszcze ludzie nie są na to gotowi - mamusie by rozdrapały swoimi hybrydami osobę która ośmieli się otworzyć taki przybytek;) One chcą wejść wszędzie. jeśli 1% restauracji w mieście będzie tylko dla dorosłych, one urządzą prawdziwą batalię przeciwko właśnie temu jednemu procentowi. Potrzeba dużej determinacji i grubej skóry żeby otworzyć takie miejsce, liczyć się z szykanami i niszczeniem mienia. Bardzo trzymam kciuki że jakiś restaurator się odważy - będę regularnie uczęszczać i promować ile się da.
- 48 10
-
2023-08-18 23:49
Jest trochę lokali w Polsce gdzie z małymi dziećmi nie wejdziesz. Madki oczywiście wyły, ale przyjęło się :)
- 5 0
-
2023-08-17 09:39
Czy ty czasem nie łączysz spotkań biznesowych z randkami? (1)
W jakiej knajpie głównie "jadasz"?Może się spotkamy:)
- 13 22
-
2023-08-17 17:19
Hot dogi w Żabce neo
- 5 0
-
2023-08-17 09:35
Wolność gospodarcza
Otwórz takie miejsce
- 18 14
-
2023-08-17 08:38
(3)
Tu nie chodzi tylko o "wpuszczenie" dziecka do restauracji i sprawdzanie, jak się będzie ono zachowywać. Dziecko poznaje nowe smaki, nowe kuchnie, nowe kultury, które tylko je rozwijają.
Chodzimy z dziećmi do restauracji od małego. Przy drugim dziecku zrobiliśmy kilkumiesięczną przerwę, bo faktycznie dziecko było płaczliwe i nawet my nieTu nie chodzi tylko o "wpuszczenie" dziecka do restauracji i sprawdzanie, jak się będzie ono zachowywać. Dziecko poznaje nowe smaki, nowe kuchnie, nowe kultury, które tylko je rozwijają.
Chodzimy z dziećmi do restauracji od małego. Przy drugim dziecku zrobiliśmy kilkumiesięczną przerwę, bo faktycznie dziecko było płaczliwe i nawet my nie mieliśmy przyjemności z takiego wyjścia.
Często staramy się odtworzyć w domu dania, które nam smakowały w restauracjach. Dzieci zapamiętują nowe warzywa, owoce czy przyprawy.
W wakacje nie muszę gotować dzieciakom obiadów na cały tydzień jak zostają w domu (wiek 8-12), robią to same. Chodzenie po restauracjach przynajmniej w mojej rodzinie spowodowało, że dzieciaki jedzą wszystko i nie mają obaw, żeby spróbować czegoś nowego. Surowa ryba w sushi, żabie udka we Francji to zabawa, poznanie historii, kultury.
Jeżeli ktoś idzie tylko napchać brzuch, oczywiście, jego sprawa :) ale do wyjść z dziećmi do knajp można się przygotować.
Dzieciaki potrafią zagiąć kelnerów, kiedy wciskają im lemoniady z kwasku cytrynowego :)
Kolejna sprawa: zawsze mieliśmy przy sobie kredki i własne kartki czy kolorowanki lub małe gry na czas oczekiwania na posiłek. Obecnie większość restauracji ma mały kącik do zabawy lub kelnerzy podają kredki i kartki na czas oczekiwania. Dziecko w końcu to ich przyszły klient. Nooo... chyba, że knajpa wcześniej padnie ;)
Dziecko w restauracji to nie jest zło. Dorośli częściej zachowują się gorzej, a jakoś im nikt nie zwraca uwagi. Można się przygotować do takiego wyjścia będąc rodzicem, można wybrać restaurację, która ma kącik zabaw. Jeśli się chce, to przecież można.- 58 65
-
2023-08-17 08:46
tutaj sie mylisz, doroslym tez zwraca sie uwage i najczesciej to pomaga (2)
na slodkiego bombelka biegajacego i dracego sie w restauracji rozmowa pomaga w mniejszym stopniu, bo matka/rodzice od poczatku na takie zachowanie nie reagowali a po zwroceniu uwagi wlacza sie agresja ochrony bombelka
- 40 4
-
2023-08-17 13:08
(1)
gorsze jest buractwo co liznęło kasy i ma się za panów świata ... małpa z kasą ale na salonach... łatwo poznać ...napiwek...ku..a a za co ... siano za dopłaty ale i siano w butach - kasa małpy w człowieka nie zmeni choć wielu się tak wydaje
- 7 0
-
2023-08-18 10:26
W bankach to samo, buraki przychodza zrobic przelew na zakup mieszkania, a gdzie 5% napiwku dla pracownika banku? Wiesniactwo i tyle.
- 0 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.