- 1 Nowe lokale: od skrzatów po Portugalię (88 opinii)
- 2 Lubisz kawę? Odwiedź ten festiwal (48 opinii)
- 3 Ranking pierogarni w Trójmieście (58 opinii)
- 4 Coraz więcej sposobów na napiwek (295 opinii)
- 5 Jemy na mieście: Aichi (dobrze) Gotuje (72 opinie)
- 6 Psiorbet, tatar lub psierogi. Menu dla psów (188 opinii)
Fisherman: Smaki PRL warte gwiazdki Michelin
Cerata w kratkę, menu w formie kartki żywnościowej, landrynkowa oranżada, a w wazonach czerwone goździki - taką oprawę nadano kolacji zatytułowanej "PRL na gwiazdkę Michelin", która odbyła się w sobotni wieczór w sopockiej restauracji Fisherman. Czterech szefów kuchni pod wodzą Rafała Koziorzemskiego przygotowało dania inspirowane najpopularniejszymi smakami Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a że każdy z nich jest nie tylko mistrzem w swoim fachu, ale i wielkim wizjonerem, goście znaleźli na swoich talerzach prawdziwe dzieła sztuki.
Sam szef jest osobą bardzo serdeczną i stroniącą od egzaltacji. Równie często co w kuchni, można go spotkać na sali, bo ma w zwyczaju wychodzić do gości i szybko nawiązuje z nimi znajomości. Nie dziwi zatem, że lokal ma tak wielu stałych bywalców, którzy stołują się tam nie tylko na co dzień, ale i chętnie odpowiadają na takie inicjatywy, jak kolacje degustacyjne. Zaproszenia na sobotnie spotkanie rozeszły się w 10 dni, choć za udział trzeba było zapłacić 490 zł.
Czerwone goździki i kartki żywnościowe w jadłodajni Fisherman
Renomowany Fisherman w sobotni wieczór zamienił się w jadłodajnię z czasów PRL. Na stołach rozłożono ceraty w czerwono-białą kratę, menu i zarazem wizytówkom gości nadano formę kartek żywnościowych. W wazonach znalazły się czerwone goździki, a do picia podano m.in. peerelowską oranżadę. Goście, oczarowani tym anturażem sprzed kilku dekad, z ekscytacją wyczekiwali konfrontacji z potrawami z tamtego okresu. Tym bardziej że miały zostać zaserwowane takie perełki, jak śledź w śmietanie, tatar, ryba w galarecie, flaczki, kaszanka czy blok czekoladowy.
I choć wśród gości były osoby, które spodziewały się tradycyjnych potraw, ci, którzy znają Rafała Koziorzemskiego, doskonale wiedzieli, że dobrze znane potrawy to jedynie inspiracja do wyrafinowanych fantazji na ich temat. Tym bardziej że do swojej kuchni zaprosił równie kreatywnych i smakowo nieobliczalnych wizjonerów - Przemka Klimę, który ma na koncie gwiazdkę Michelin, Wojciecha Korfla, który zdobywał doświadczenie m.in. w jednej z najlepszych na świecie restauracji specjalizujących się w kuchni molekularnej oraz Dawida Klimańca, zwolennika filozofii "z pola na stół".
Kuchnia PRL w szlachetnej odsłonie
Całość miał dopełnić wine pairing. To budziło lekką konsternację, bo w PRL-u pijało się z reguły takie wina, o które na rynku dzisiaj ciężko. I których raczej nie wspomina się z takim sentymentem, jak kaszankę, tatar czy flaczki. Mirosława Nilek z Wine Avenue stanęła jednak na wysokości zadania i nie tylko dobrała do serwowanych potraw trunki, które korespondowały z ich smakiem, a czasem wręcz go potęgowały, ale też chodziła od stolika do stolika udzielając gościom obszernych informacji na temat tego, co mają w swoich kieliszkach i jakie aromaty oraz nuty smakowe mogą wyczuwać.
Gości przywitano orzeźwiającym Cesarini Sforza Brut Rose. Tak wytrawny początek idealnie przygotowywał do poznawania nowych smaków. Bo choć kolacja miała nawiązywać do PRL'u, to była jednak fine diningową wariacją. Chwilę później na talerzach gości pojawiły się zakąski zimne - śledź w śmietanie, mielony tatar i ryba w galarecie. A że "rybka lubi pływać", to do tego zestawu przekąsek zaserwowano okowitę żytnią z Gorzelni Podole Wielkie.
Serowe pączki i flaczki na patyku
Kolejne danie to serowe pączki Wojciecha Korfla, nazwane przez Rafała Koziorzemskiego mortadelą. Skąd ten pomysł, ciężko stwierdzić, bo z mortadelą miały niewiele wspólnego. Zachwycały jednak finezją wykonania. Skorupkę miały chrupiącą, kształtną, wewnątrz rozpływał się ser. Dobrano do nich rieslinga nowozelandzkiego Tinpot Hut Turner Vineyard. Dla mnie, gustującej w rieslingach niemieckich czy austriackich, było to wino zbyt słodkie. Niespecjalnie komponowało mi się z serami. Niemniej była to pozycja bardzo ciekawa, broniąca się bogatym aromatem.
Dawid Klimaniec zaserwował flaki i to w takiej formie, jakiej nikt z gości by się nie spodziewał. "Flaki" były bowiem panierowane, obsmażone i podane na drzewnej gałązce, dodatkiem do nich był rozlewany do miseczki bulion, a całość miało dopełniać wino Orange Amphora od Castell D'age. Samo w sobie budziło wiele kontrowersji, bo smak, jaki dają macerowane skórki cytrusów, nie każdemu przypada do gustu. Niemniej w połączeniu z wariacją Klimańca na temat peerelowskich flaczków spisało się znakomicie.
Kaszanka w wersji deluxe i cudownie słodki finisz
Kaszanka wydaje się tak banalna, że nie sposób wyobrazić sobie jej ekskluzywnego wariantu. Przemysław Klima nie miał z tym jednak problemu. Przygotował bowiem kaszankę z kaczym foie gras, a a serwowanej potrawie nadał taką oprawę, że szkoda było wbijać nią widelec. Idealnie z tą propozycją współgrało też dobrane wino - Antinori Tenuta Guado al Tasso Il Bruciato Bolgheri.
Jeszcze bardziej spektakularny okazał się słodki finał przygotowany przez Rafała Koziorzemskiego. Blok czekoladowy, krówka i bajaderka wyglądały jak małe dzieła sztuki i smakowały obłędnie. Szczególnie z zaserwowanym do nich Buglioni L'Afrodisiaco Passito Rosso Veneto IGT. Nie jestem ani fanką słodyczy, ani win deserowych, ale to połączenie okazało się fenomenalne.
Fine diningowa wariacja na temat smaków PRL'u wypadła znakomicie, bo mistrzowie kuchni stanęli na wysokości zadania i wręcz oszołomili gości swoją fantazją. Moim zdaniem porcje - zarówno na talerzach, jak i w kieliszkach - były jednak zbyt małe. Kolacje degustacyjne, jak nazwa wskazuje, polegają wyłącznie na degustacji. Tutaj jednak, przy tak znakomitych, unikatowych daniach i perfekcyjnym wine pairingu, porcje były zbyt małe, żeby w pełni rozkoszować się ich walorami.
Wydarzenia
Miejsca
Opinie wybrane
-
2023-02-26 13:18
takie rzeczy w barach mlecznych jeszcze się trafii (2)
mi PRL smakował wmuszaną zupą mleczną, spalonymi mielonymi, kanapkami z dżemem i masłem, ale też daniami ze wsi, barszczem, pierogami, domowymi wędlinami, kaczką.
- 24 26
-
2023-02-28 00:49
Kanapki z dżemem i masłem?
Ja pamiętam z margaryną i dżemem. Niezapomniany smak
- 2 1
-
2023-02-26 20:57
Nie trafisz bo takich składników już niema
- 10 0
-
2023-02-26 13:08
Ciekawy pomysł (3)
Mamy taką piękną tradycję kulinarną, a w dobrych restauracjach nie znajdziemy po niej śladu. A taka kaszanka, flaczki, wątróbka czy śledzik ze śmietaną to przecież niebo w gębie. Jeśli będzie powtórka tej imprezy, to na pewno się wybiorę.
- 78 11
-
2023-02-26 15:32
tę tradycję znajdziesz w pierwszym lepszym barze mlecznym
- 14 1
-
2023-02-26 14:14
Jest mnóstwo dobrych restauracji mających w karcie dania kuchni polskiej. Tylko że większość Polaków uważa, że dobra restauracja winna być w cenie 2 zł ponad mleczaka, więc nie zaglądają i stąd przekonanie, że "nie ma śladu".
- 10 10
-
2023-02-26 13:10
Jadłem kiedyś w jednym lokalu śledziki. Przełożone na talerzyk ze "... Na raz". Tacy sprytni.
- 19 0
-
2023-02-27 09:02
PRL
Żeby poczuć smak tamtych lat trzeba kucharza lub kucharki z tamtych lat. Twórczość wizjonerska to nie to samo co 30 lat bycia kucharką w barze PRL. Oni znali się na smakach. Tym bardziej że robili coś pysznego przy ograniczonej ilości składników.
- 39 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.