• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rzuciła wszystko i zaczęła robić wino. Historia małej winiarni

Alicja Olkowska
3 lipca 2024, godz. 12:00 
Opinie (82)
Młode Wino Mosty to spełnienie marzeń Hanny Kostkowskiej. Sama produkuje wino na niewielką skalę. Młode Wino Mosty to spełnienie marzeń Hanny Kostkowskiej. Sama produkuje wino na niewielką skalę.

Przez wiele lat mieszkała w Trójmieście, ukończyła Topolówkę, a potem rozwijała karierę, ale obecnie żyje i prowadzi winiarnię Młode Wino Mosty w Mostach, niedaleko Gdyni. To właśnie tu, we własnym domu, produkuje na niewielką skalę wino, które nawet dla sommelierów bywa kompletnym... zaskoczeniem: mało kto w "ślepej degustacji" jest w stanie zgadnąć, z jakiego owocu zostało stworzone. Jak Hanna Kostkowska spełnia marzenie o własnej winiarni i gdzie w Trójmieście napijemy się jej wina? Póki co jabłkowego, ale wkrótce również truskawkowego.



Ile jesteś w stanie wydać na butelkę wina?

Alicja Olkowska: Zacznijmy od początku - skąd taka pasja w pani życiu?

Hanna Kostkowska: Całe moje doświadczenie zawodowe to "spożywka", wcześniej związana z produkcją, zarządzaniem i automatyzacją produkcji. Bardzo się w tym spełniałam, ale w pewnym momencie doszłam do wniosku, że czas na zmianę, że jak teraz się nie odważę, to nie zrobię tego nigdy.

Już na etapie projektowania domu w Mostach, do którego wprowadziłam się z mężem kilka lat temu, myślałam o stworzeniu miejsca na małą produkcję wina. W piwnicy jest więc siedem zbiorników, nalewarka i... w zasadzie robi się już nieco ciasno (śmiech).

Pierwsze pani wino bazuje na jabłkach.

Tak. Zaczęłam je produkować w grudniu zeszłego roku i początkowo bałam się, że będzie kontrowersyjne, bo skojarzy się z "jabolem", ale nic takiego się nie wydarzyło, ludziom zasmakowało.

Natomiast cały mój pomysł na wino jest taki, że bazuję na owocach świeżych, deserowych, zebranych w pełni sezonu. Nie ma w nim, poza odrobiną siarczynów i cukru, żadnych dodatków, aromatów, utrwalaczy i tych wszystkich rzeczy, które możemy znaleźć w komercyjnych winach. Zależy mi też, aby cukru było jak najmniej, choć przecież musi być dodany, bo inaczej nie wyszłoby wino, a cydr. Dlatego też stawiam na odmiany maksymalnie słodkich owoców, one same w sobie mają już dużo cukru.


Tworzyć coś i potem cieszyć się efektem - to musi być satysfakcjonująca praca, ale chyba też dość wymagająca fizycznie.

Zdecydowanie jest to wyzwanie pod kątem fizycznym, bo wysiłku jest tu dużo, np. takie tłoczenie soku, a potrafię jednorazowo "przerobić" wraz z mężem, który mi w tych najcięższych pracach pomaga, dwie tony jabłek. Biorę je od lokalnego, sprawdzonego dostawcy. Wychodzi z nich fantastyczny sok, a potem jeszcze smaczniejsze wino (śmiech).

Wyczerpujące jest także butelkowanie - zawsze mam po nim zakwasy w plecach. Satysfakcja jest jednak zawsze ogromna.  

  • "Chcę rozwijać firmę, ale też na spokojnie, chcę dać sobie czas i iść własnym tempem. Mam dużo satyfakcji z mojego wina, cieszę się z efektów, tym bardziej, że droga do tego miejsca, w jakim jestem teraz, była długa i wymagająca".
  • Młode Wino Mosty to spełnienie marzeń Hanny Kostkowskiej. Sama produkuje wino na niewielką skalę.
Ile czasu poświęca pani na wyprodukowanie jednej partii wina?

Nie jest to codzienna praca: cały proces trwa kilka tygodni. Najpierw trzeba wytłoczyć sok, potem około trzy tygodnie trwa proces fermentacji, następnie wino leżakuje, ale nie za długo, bo zależy mi na tym, by było to młode wino, pachnące, świeże. Jestem z wykształcenia mikrobiologiem, więc wielką przyjemność sprawia mi dobieranie drożdży do owoców, przetestowałam ich kilkadziesiąt.

Jak branża winiarska zareagowała na pani wino jabłkowe?

Bardzo dobrze (śmiech). Jest to wino wytrawne, choć ma w sobie przyjemną słodycz. Produkt jest naprawdę dobry, a moi partnerzy kulinarni mają odwagę, by włączyć to wino do swojej karty, zważywszy na legendy, jakie krążą na temat "jaboli". A przecież moje wino nie ma nic z nimi wspólnego. To wspaniały, wysokiej jakości produkt, wytrawny i elegancki.

To też wino niespodzianka: mało kto po degustacji w "ciemno" jest w stanie odgadnąć, z czego jest zrobione.



No właśnie, w których trójmiejskich lokalach zamówimy pani wino?

Jest ich coraz więcej. Gdy wyprodukowałam pierwszą partię, zorganizowałam całą działalność, że już mogłam działać legalnie i z uprawnieniami, pojawiło się pytanie: czy ktoś to w ogóle kupi? (śmiech). Jechałam pierwszy raz z moim winem do różnych miejsc w okolicach Trójmiasta i... cała partia rozeszła się w jeden dzień, to było kilkaset butelek. Od razu wino zasmakowało, co było dla mnie bardzo uskrzydlające.

Jednym z nich był Hotel Skipper w Rewie, co dało mi do myślenia, że hotele to dobry trop. Zaczęłam się z nimi kontaktować, rozdawałam butelki degustacyjne. Nie wszystkie spotkania kończyły się współpracą, ale zaczęło pojawiać się coraz więcej miejsc w Trójmieście. Np. White Marlin w Sopocie to jedna z pierwszych restauracji, które mi odpisały na maila. Szybko uznali, że produkuję bardzo dobre wino, więc wkrótce trafiło do ich karty.

Oprócz restauracji White Marlin moja wino można zamówić w hotelu Mercure w GdańskuMercure Posejdon, Hotelu Gdańsk i jego Brovarni (tu robią też koktajl na moim winie), Restauracji Dziki Gon, Montowni oraz Stacji Food Hall, a także Restauracji Piaskownica. Dostępne jest również w sklepach specjalistycznych w Trójmieście, np. Kaapvino w Gdyni. Wszystkie miejsca można sprawdzić tutaj.

Trójmiasto to ważne dla mnie miejsce i mam z nim na co dzień kontakt - pracowałam tu i w jego okolicach, skończyłam "Topolówkę" we Wrzeszczu, mieszkałam w Osowej, a teraz dostarczam tu wino.

  • "Nie jest to codzienna praca: cały proces trwa kilka tygodni. Najpierw trzeba wytłoczyć sok, potem około trzy tygodnie trwa proces fermentacji, następnie wino leżakuje, ale nie za długo, bo zależy mi na tym, by było to młode wino, pachnące, świeże".
  • "Już na etapie projektowania domu w Mostach, do którego wprowadziłam się z mężem kilka lat temu, myślałam o stworzeniu miejsca na małą produkcję wina. W piwnicy jest więc siedem zbiorników, nalewarka i... w zasadzie robi się już nieco ciasno (śmiech)."
  • Młode Wino Mosty - wino jabłkowe.
  • Wkrótce w sprzedaży wino truskawkowe.
Na początek stworzyła pani wino jabłkowe, a co dalej?

Na ten moment tylko z jabłek, ale już niedługo. Nastawiam się na truskawki, zwłaszcza że alkohole z truskawkami są najczęściej aromatyzowane i dosładzane syropami, nic nie jest tylko i wyłącznie z truskawek, a na tym mi zależy. Pod koniec lipca wypuszczę moje pierwsze wino truskawkowe. To będzie bardzo aromatyczne, lekko różowe, wyjątkowo wakacyjne wino. Czuję, że to będzie mój "konik". Będę chciała też robić wino jagodowe, myślę też o malinowym.

Wygląda na to, że zainteresowanie pani winami rośnie.

Owszem. W sezonie sprzedałam już kilka tysięcy butelek, nie spodziewałam się aż takich wyników, choć marzyłam o nich. Moje wina, oprócz m.in. wspomnianych hoteli i restauracji, można dostać również w Warszawie i Krakowie w aplikacji Żabka Jush. Jest szansa, że moje wino będzie także dostępne w Szwecji. Butelka mojego wina jabłkowego kosztuje około 40-60 zł w zależności od sklepu.

Co dalej? Ma pani jakieś "winne" marzenia?

Bardzo chciałabym też robić truskawkowe prosecco. Chcę rozwijać firmę, ale też na spokojnie, chcę dać sobie czas i iść własnym tempem. Mam dużo satysfakcji z mojego wina, cieszę się z efektów, tym bardziej że droga do tego miejsca, w jakim jestem teraz, była długa i wymagająca.

Miejsca

Opinie (82) ponad 20 zablokowanych

  • Hm 40-60 -zł za wino z Polski...

    Za połowę tej ceny dostanę podobny produkt z kraju gdzie słońce świeci 300 dni w roku. Teraz mamy lato, a za oknem deszcz i 15 st. C . To wszystko ma wpływ na wino, więc mój wybór jest jasny.

    • 25 4

  • Rozumiem,że ta Pani

    Spełnia swoje marzenia,ale ja zawsze będę przeciwnikiem gdzie promowany będzie alkohol, ludzie muszą zrozumieć ,że każda ilość alko szkodzi zdrowiu.Życie tylko na trzeźwo

    • 19 12

  • Tak trzymać! (1)

    Super się to czyta. Podejście Hani do życia i codziennych wyzwań jest naprawdę godne podziwu. Warto dążyć do realizacji swoich marzeń!
    Mnie tam duma rozpiera, że mam taką żonę.

    • 7 11

    • gdynianin

      Wszystkiego dobrego życzę w żuciu jak i w sukcesach zawodowych. Być rzemieślnikiem w dzisiejszczasch to zaszczyt. Pozdrawiam

      • 0 0

  • Ja w czasach kartek na wszystko robilem wino z dzikiej rozy i glogu

    pozniej dwukrotna destylacja w szklanej aparaturze przez zbiorniczek z weglem aktywowanym. Miodzio powiadam wam, nawet ci co popadli w abstynencje cmokali z zachwytu i prosili o wiecej i receptury.

    • 15 0

  • Bez sensu. Ja rzuciłem wszystko...

    i zacząłem pić wino.
    I jestem szczęśliwy!

    • 20 1

  • wino robi się z winogron.

    • 19 1

  • Ciekawe czy ten biznes jej się tak dobrze spina czy też dobrze się wżeniła i robi to bardziej jako hobby? (4)

    Autentycznie chciałbym wiedzieć. Nieraz widzę różne takie artykuły o niszowych działalnościach i zawsze mnie to intryguje czy one się bilansują czy są bardziej sposobem na samospełnianie (dopłacane z innego źródła)

    • 24 1

    • (3)

      20 lat temu jeździłem do Mostów do dziewczyny, córki chiefa oficera z norweskich statków offshore.

      Dziewczyna mówiła, że w Mostach w co drugim domu mieszka marynarz.

      • 14 0

      • (2)

        Ps. Niedoszła teściowa nie pracowała, bo nie musiała, zajmowała się wielkim domem i z nudów przycinała żywopłot, krzewy i wycinała z nich jakieś łabędzie.

        • 17 0

        • (1)

          Jakby mi na konto wpływała wypłata męża po przewalutowaniu 50000-60000 złotych za miesiąc jego pracy to też bym z nudów wycinała łabędzie z krzaków w ogrodzie.

          • 4 1

          • Ja bym jednak wolala pracowac. Dla siebie. Wlasnej satysfakcji. Bycie zona przy mezu to dla mnie byla by porazka.

            • 1 2

  • Wszystko OK, ale w winach nie ma niczego innego oprócz wina i siarczynów, które są środkiem konserwującym.

    • 12 1

  • Jestem jednym z najlepszych w swojej branży w Polsce

    i nadal bałbym się "pójść na całość", żeby nie wylądować na podłych i małopłatnych hałturach.

    • 9 3

  • Opinia wyróżniona

    I to jest to! Mieć pasję, żyć pasją i na tym jeszcze zarabiać i być szczęśliwym! (2)

    Pani Haniu, dokonała Pani najlepszy wybór. Życzę samych sukcesów i aby Pani zawsze była szczęśliwa.

    • 81 12

    • Pani ma pasje, jednak zyje tlenem, woda i jedzeniem, nie zarabia, tylko doklada, mimo to pewnie jest przy tym szczesliwa.

      • 3 2

    • opinia pisana na zamowienie?

      • 5 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bufet Włoski w Sheraton Sopot (1 opinia)

(1 opinia)
240 zł
muzyka na żywo, degustacja

Niedzielne obiady z muzyką na żywo

187 zł
muzyka na żywo

Wakacyjny live cooking | Kulinarne podróże z The Kitchen

170 zł
degustacja, spotkanie

Najczęściej czytane