- 1 Nowe lokale: od skrzatów po Portugalię (87 opinii)
- 2 Lubisz kawę? Odwiedź ten festiwal (48 opinii)
- 3 Jemy na mieście: Aichi (dobrze) Gotuje (72 opinie)
- 4 Ranking pierogarni w Trójmieście (58 opinii)
- 5 Coraz więcej sposobów na napiwek (295 opinii)
- 6 Psiorbet, tatar lub psierogi. Menu dla psów (188 opinii)
Jemy na mieście: Ryż w Oliwie - tajska kuchnia z polotem
Jemy na mieście to cykl artykułów, w których opisujemy trójmiejskie restauracje. Testowane dania zamawiamy na własny koszt i nie zapowiadamy naszej wizyty. Piszemy szczerze, lekko i unikając nadmiernej pretensjonalności. Dziś recenzujemy restaurację Ryż w Oliwie. W poprzednim odcinku byliśmy w Tavernie Zante, a za dwa tygodnie w środę ocenimy Pollo Loco w Gdyni - byliśmy już tam.
Życie kulinarne w starej Oliwie kwitnie. Jest coraz smaczniej, co rusz powstają nowe punkty gastronomiczne. Od niedawna w Oliwie możemy skosztować kuchni tajskiej w autorskim wydaniu. Mowa o restauracji Ryż, o której wiele słyszałam, jeszcze zanim ją otworzono. Wspomniany lokal mieści się na miejscu starego sklepu spożywczego przy ulicy Stary Rynek Oliwski 2 .
Ryż odwiedziłam dwukrotnie. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to minimalistyczny czarno-biały wystrój podkreślony zielony akcentem w postaci niewielkiej ściany z "żywymi" roślinami. Proste, idealnie dopracowane wnętrze. Nic tu nie rozprasza, można całkowicie skupić się na smaku. Co ciekawe, przy wejściu widnieje wizerunek niedawno zmarłego króla Tajlandii, Bhumibola Adulyadeja.
Przeczytaj także: Gastronomiczna rewolucja w Oliwie
Moja pierwsza wizyta przypadła w dzień powszedni - wewnątrz nie zastałam wielu gości. Za to kolejna, już w gronie kuzynek, odbyła się weekend - wtedy musiałyśmy czekać ponad kwadrans na wolny stolik.
Menu nie jest zbyt obszerne: dominują dania z woka, jest kilka standardowych tajskich dań jak pad thai czy tom yum, a poza tym czuć, że to nie jest popularna kuchnia tajska, jakiej miałam okazję do tej pory kosztować. Podczas pierwszej wizyty zamówiłam tylko przystawki i deser.
Przystawki:
- kalmary i solony boczek na chrupko, imbir, świeże zioła oraz seler azjatycki (19 zł);
- chrupiąca golonka, ocet ryżowy, kolendra, cukier palmowy (19 zł).
Deser:
- czarny ryż kleisty, świeże mango i lody z cukru palmowego (23 zł).
Podczas kolejnej wizyty z kuzynkami poszłyśmy w zupy i drugie dania.
Na początek po małej porcji zup:
- won ton i egg noodle soup (21 zł mała porcja, duża kosztuje 29 zł);
- tom yum z krewetkami (21 zł mała porcja, 29 zł duża porcja).
A następnie dania główne - oferty "wok i ogień":
- ryż z woka, krewetki, omlet, chrupiąca golonka, kolendra i sos ostrygowy (39 zł).
A z propozycji szefa kuchni:
- wołowina, fermentowany ryż, cukier trzcinowy, świeża kolendra i chili (46 zł).
Już od pierwszego kęsa przystawki - mowa o kalmarach z solonym boczkiem na chrupko, imbirem, świeżymi zioła i selerem azjatyckim - wiedziałam, że to będzie niezła przygoda kulinarna. Kalmary idealnie miękkie, boczek doskonale chrupiący, ale dopiero w połączeniu ze wszystkimi dodatkami, a szczególnie z bardzo wyraźnym i mocnym w smaku selerem tajskim, to danie nabrało charakteru. Smakowita przystawka.
Jeszcze bardziej urzekła mnie chrupiąca golonka podana z dwoma sosami - słodkim i kwaśno-ostrym. Nigdy nie jadłam tak dobrej golonki. Kawałki mięsa były chrupkie z zewnątrz, a w środku mięciutkie, lekko słodkawe. W towarzystwie obu sosów to było coś fantastycznego.
Deser prosty, nie za słodki - co się chwali, bo nie mdli po nim. Jest łagodnie orzeźwiający i leciutki.
Zupy mnie nieco rozczarowały, ale to nie znaczy, że nie były dobre, po prostu na tle pozostałych dań wypadają słabiej. Ale po kolei. Won ton to klasyka kuchni azjatyckiej. Była dobra, z dużą ilością chrupiących warzyw i delikatnie przyprawionym bulionem - gdy podostrzyłam go chili (podane na brzegu talerza), dopiero nabrał smaku. Delikatne ciasto pierożków kryło w sobie aromatyczne nadzienie z mięsa, doskonałe.
Tom yum okazała się kompletnie nie w moim typie, zbyt kwaskowa i jakaś taka bez wyrazu. Owszem były i krewetki, i pieczarki oraz inne warzywa, ale uciekł mi gdzieś ten charakterystyczny posmak czerwonego curry, którego moim zdaniem w tom yum nie powinno zabraknąć.
Ryż z woka z krewetkami, chrupiącą golonką i omletem to arcydzieło kulinarne. W tym daniu doskonale komponowały się wszystkie smaki i tekstury: lekko ostry ryż, słodkawy sos ostrygowy, chrupiące orzeszki i świeże ogórki. Miękkie kawałki golonki, sprężyste krewetki i aromatyczna, intensywna kolendra, plasterki czosnku... Niebo w gębie.
Drugim arcydziełem bez wątpienia jest wołowina. Po prostu obłędna. Mięso tak miękkie, że rozpływa się ustach. Smak doskonały, delikatnie słodkawy. Sos klarowny, intensywny, z lekko wyczuwanym pieczeniowym aromatem, a dzięki chili także ostry. Ryż łagodził nieco tę ostrość.
Podsumowanie będzie krótkie. Ryż na pewno nie jest miejscem dla wielbicieli tajskiej kuchni ulicznej. To dwa, a gdzie tam, to jest pięć poziomów wyżej! Można śmiało powiedzieć, że jest to tajska kuchnia fusion. Z pozoru proste dania, ale tak dopracowane, że ich smak i aromat na długo zapadają w pamięć i ma się ochotę wrócić tam natychmiast, by ponownie przeżyć kulinarne rozkosze. Ceny, owszem, nie są niskie, ale według mnie za jakość warto zapłacić więcej i choćby raz na jakiś czas wybrać się do restauracji z doskonałą kuchnią.
O autorze
Miejsca
-
Ryż Gdańsk, Stary Rynek Oliwski 2
Opinie (125) ponad 20 zablokowanych
-
2017-08-30 13:19
(4)
Agnieszko, kobieto, blogerko... LITOŚCI. Tom yum z ... pieczarkami?????
- 15 2
-
2017-08-30 14:09
polecam zapoznać się trochę z kuchnią tajską (2)
na nieco innych poziomach niż bary w Gdańsku. Tak do Tom Yum dodaje sie pieczarki lub inne grzyby :)
- 1 8
-
2017-08-30 14:30
(1)
A zamiast trawy cytrynowej można dodac szczypiorku - jak ktoś dowcipnie wcześniej w komentarzach napisał
- 10 0
-
2017-08-30 21:37
a zamiast ryżu - pyzy śląskie
- 5 0
-
2017-08-31 22:17
tak tom yum pak
zawiera pieczarki głupolu
- 0 0
-
2017-08-30 14:29
Tak!
Przepyszne jedzenie! Na pewno tam wrócę!
- 2 3
-
2017-08-30 14:31
Po przeczytaniu wszystkich komenatrzy
odnoszę wrażenie, że komentujący nie potrafią czytać ze zrozumieniem, albo nie przeczytali wcale tej recenzji.
- 2 5
-
2017-08-30 15:38
(1)
A czy mają Państwo zgodę gości restauracji na publikację ich wizerunku?
- 10 3
-
2017-08-30 21:38
gdy w kadrze jest więcej niż trzy osoby to nie trzeba zgody, takie prawo
- 2 0
-
2017-08-30 16:41
Niesamowite (1)
Niesamowite miejsce na kulinarnej mapie trojmiasta... ceny nie są niskie to fakt....ale warto założyć świnkę skarbonkę i uraczyć swoje podniebienie:)
- 2 7
-
2017-08-30 21:38
no nie wiem, ja tam wolę przepić te pieniądze
- 6 0
-
2017-08-30 16:44
Nie zamożnej tylko naiwnej.
Zamozna to jada w restauracji u Hiltona.
- 5 1
-
2017-08-30 16:53
Bylam, jadlam - szalu brak (1)
Powiem tak-poprawnie i bez szalu ale cena jak za dania w dobrej knajpie. Generalnie zart jakis chyba. Ktos ma parcie na szklo ale zabraklo czegos....umiejetnosci, polotu , weny..... ceny wysokie ale ani knajpa wystrojem i obsluga ani kuchnia za tymi cenami nie nadaza....niestety
- 12 2
-
2017-08-30 21:39
po prostu jak ceny są wysokie to człowiek czuje się dymany i smak jadła tego nie rekompensuje niestety
- 7 0
-
2017-08-30 16:55
zrobcie serie z dobrym jedzeniem w mniej znanych dzielnicach, miejscach
Każdy czasem trafia do miejsc gdzie jest mało knajpek niż w centrum, a i tak trzeba coś zjeść .
- 6 0
-
2017-08-30 19:05
Ale ceny kosmiczne
A porcje mikroskopijne. Pewnie będzie niebawem plajta.
- 6 1
-
2017-08-31 07:54
Bede chyba jedyna osoba która lubi czytać Pani recenzje (1)
Śmiało minusujcie mnie
- 3 4
-
2017-08-31 12:01
A może
jedyną, która to pisze publicznie ;)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.