- 1 Nowe lokale: od skrzatów po Portugalię (87 opinii)
- 2 Lubisz kawę? Odwiedź ten festiwal (48 opinii)
- 3 Jemy na mieście: Aichi (dobrze) Gotuje (72 opinie)
- 4 Ranking pierogarni w Trójmieście (58 opinii)
- 5 Coraz więcej sposobów na napiwek (295 opinii)
- 6 Psiorbet, tatar lub psierogi. Menu dla psów (188 opinii)
Otwarte lokale w Trójmieście. Czy biznes idzie w parze z odpowiedzialnością?
Trwająca od ponad roku pandemia dla większości przedsiębiorców to nieustanna walka o przetrwanie. W Trójmieście nie brakuje lokali, które nie zważając na obostrzenia, oficjalnie wznawiają działalność i obsługują gości stacjonarnie, a nie tylko na wynos. Postanowiliśmy sprawdzić, kto podjął takie ryzyko, i jednocześnie zadać pytanie o poczucie odpowiedzialności za zdrowie gości korzystających z usług lokalu.
Gastronomia ledwo zipie, jednak dalej walczy
Zrzutki ratują trójmiejskie lokale
Wiele lokali gastronomicznych porzuciło wyczekiwanie na otwarcie ich sektora gospodarki przez rząd i same podjęły decyzję o otwarciu. Wśród nich w Trójmieście możemy znaleźć m.in.: Kofeinę, Pomelo, Restaurację u Wuja, Tam gdzie zawsze , Made in Napoli, Czary Gary Bistro, tutam, Redneka by Stah, Sports Pub, iGranie w Lochu, Strych Gdynia, Franca Gdynia, Wymówka. Są też restauracje, które zdecydowały się na rozwiązanie pośrednie, uruchamiając dla klientów tzw. ciepłe poczekalnie dające choć namiastkę restauracyjnego klimatu. Wśród nich znalazły się: sopocki Fidel, Bar przystań i gdyńska Muszla. Mieszkańcy i internauci wymieniają się także informacjami na temat restauracji, które działają w podziemiu - wejście tylko po wcześniejszym umówieniu się (trzeba wiedzieć, do kogo dzwonić) lub też dla większej grupy, dla której specjalnie ściąga się kucharza, barmana i obsługę kelnerską.
Czytaj też: Kolejni restauratorzy otwierają lokale
Są zdeterminowani, by pozostać otwarci, bo nie widzą innego wyjścia
Wielu przedsiębiorców boryka się z ciężką sytuacją. Niektórzy musieli sprzedać mieszkania, na kontach bankowych mają komorników, a innym sytuacja odbiła się na zdrowiu psychicznym. Otwierają swoje lokale z pełną świadomością tego, że może się to skończyć mandatem, postępowaniem administracyjnym lub karnym. Zdają sobie też sprawę z ryzyka zakażenia.
- My działamy. Ja się nie poddaję. Nikt mi nie zejdzie z opłat. Dzięki przychodom z bieżącej działalności pokrywamy chociaż zaległości z zeszłego roku. Decyzja o otwarciu według mnie była jedyną decyzją, jaką mogliśmy podjąć. Działamy zgodnie z normami sanitarnymi. Mamy folie, odstępy między stolikami, taśmy określające odległość porozklejane na podłodze, pilnujemy, aby ludzie mieli maseczki, mierzymy im temperaturę. Robimy o wiele więcej niż supermarkety w kwestii procedur sanitarnych. Mieliśmy kilka razy wizyty sanepidu, które wspominam jako bardzo miłe. Niedawno policja wszczęła postępowanie zmierzające do wstrzymania nam koncesji na alkohol, mimo że nigdy nie dostaliśmy nawet mandatu. Czeka nas postępowanie w miejskim Referacie Handlu i Obrotu Alkoholem i staramy się to wyjaśnić - informuje nas właściciel pubu z Gdańska.
Lockdown uderza w trójmiejskie gastro
Gości do siebie w sposób jawny zaprasza sopocka restauracja Made in Napoli. I jak wynika z wpisów w mediach społecznościowych, gości nie brakuje. "Kto by pomyślał, że wyjście do restauracji będzie tak ekscytującym przeżyciem? Cieszymy się, że możecie tych wszystkich pozytywnych emocji doznawać właśnie u nas i razem z nami. Rezerwacje stolików na weekendy proponujemy robić z tygodniowym wyprzedzeniem. Z racji ograniczonej liczby miejsc często bywa, że w środę nie ma już ich na weekend" - informuje na swoim Facebooku restauracja.
- Ciężko powiedzieć, czy się boimy, bo w zasadzie nie mamy innego wyjścia. Staramy się zachowywać reżim sanitarny. Działamy normalnie, w trybie stacjonarnym, oczywiście w reżimie sanitarnym, tak jak to było przed całkowitym zamknięciem restauracji. Mieliśmy już kontrole, ale na szczęście obyło się bez kar - informuje przedstawicielka Made in Napoli.
Dużą popularnością cieszy się także pub iGranie w Lochu w Gdyni. Lokal informuje na swoim Facebooku, że rezerwacje są płatne - 60 zł za stolik, a kwota ta w całości jest do wykorzystania na barze w lokalu. Rezerwacje na weekend przyjmowane są od grup minimum czteroosobowych. "Jeśli chcecie do nas wpaść w dniach piątek-sobota, nie czekajcie z rezerwacją do ostatniej chwili. Aktualnie możemy powiedzieć, że ze względu na tak duże zainteresowanie rezerwacje weekendowe kończymy zazwyczaj... we wtorek" - czytamy w poście na Facebooku.
- Otworzyliśmy się po to, by się nie zamknąć całkowicie. Dzięki temu trochę się odbijamy. Rezerwacje mamy prawie cały czas, ludzi nie brakuje. Jeśli nic się nie zmieni, to za 2-3 miesiące spłacimy wszystkie zaległości. Powróciliśmy między innymi dzięki Stolikowi Wolności, czyli stowarzyszeniu prawników i adwokatów pomagających branży gastronomicznej - mówi przedstawiciel lokalu iGranie w Lochu.
Niektóre lokale, podając informacje o swoim powrocie na łamach prowadzonych mediów społecznościowych, jednocześnie tłumaczą wszelkie aspekty prawne dotyczące, ich zdaniem, legalności otwarcia się na gości stacjonarnych. Podkreślają jednak, że cały czas żyją w obawie przed jutrem.
- Funkcjonujemy na zasadach Strajku Przedsiębiorców. Przychodzi sporo osób. Są to osoby świadome, które wiedzą, jak to funkcjonuje. Do tej pory były dwie kontrole sanepidu i policji. Strach jest cały czas, w tym również o własny biznes i o życie pracowników. Niemniej albo pozostajemy otwarci i funkcjonujemy, albo możemy się pożegnać. Wszystko jest na zasadach reżimu sanitarnego. To nie jest tak, że wpuszczamy ludzi jak sardynki. Zachowujemy dystans społeczny, są maseczki, dezynfekcja, dystans między stolikami. Wszystko jest zgodne z prawem. Niemniej boję się, bo co rusz straszą nas zarzutami prokuratorskimi, karą więzienia do 8 lat, a wszystko za prowadzenie własnej działalności zgodnie z prawem. Nie rozumiem, jak za utrzymywanie miejsc pracy może grozić komuś kara, to jest jakiś absurd - mówi jeden z przedsiębiorców z Trójmiasta.
Czytaj też: Kolejni restauratorzy otwierają lokale
Walka trwa, jednak są utrudnienia
Historia otwarcia lokali w Trójmieście sięga połowy stycznia i była związana z akcjami zrzeszającymi branżę gastronomiczną, takimi jak: #OtwieraMy, #BałtyckieVeto, a także Strajk Przedsiębiorców i Stolik Wolności. Wcześniej znalezienie otwartych miejsc było ułatwione dzięki ogólnodostępnej, interaktywnej mapie połączonej z akcją #OtwieraMy. To na niej mogliśmy znaleźć punkty, które stopniowo się otwierały. Niemniej niedawno dostęp do niej został ograniczony.
- Z uwagi na działania sanepidu przy asyście policji, polegające na rzekomych kontrolach żywności, zmierzających do zamknięcia lokali z rażącym nadużyciem art. 27 ustawy o PIS ("bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia ludzi"), twórca mapy wyraża sprzeciw przeciwko takim praktykom, zawieszając ogólnodostępną publikację danych na Interaktywnej Mapie Wolnego Biznesu. Bierzemy na siebie tym samym społeczną odpowiedzialność - czytamy w oświadczeniu. - Niemniej dla zainteresowanych wgląd w mapę otwartych przedsiębiorstw nadal jest możliwy po wykupieniu dostępu. Wprowadzenie naszych kroków jest podyktowane społeczną odpowiedzialnością, która ma na celu nienarażanie lokali na nieustanne kontrole, a zarazem wsparcie akcji #otwieraMY, dzięki Wam - informują osoby odpowiedzialne za interaktywną mapę w oświadczeniu dostępnym na stronie.
Wielu internautów wątpi w poczucie społecznej odpowiedzialności twórców mapy i doszukuje się komercyjnych powodów. Płatny dostęp do mapy nie jest bowiem żadną przeszkodą dla organów kontrolujących, takich jak sanepid czy policja. Kontrole w lokalach cały czas są prowadzone. Dla niektórych lokali okazują się jedynie formalnością i nie rzutują na dalszą działalność, ale były też miejsca, które decyzją sanepidu zostały zamknięte. Spotkało to m.in. klub Wolność, który był prekursorem walki o otwarcie klubów i restauracji.
Czytaj też: Sanepid skontrolował otwarte lokale w Gdańsku
W całym tym zamieszaniu jest jeszcze jeden ważny aspekt, dla wielu najważniejszy. Odpowiedzialność za zdrowie gości lokali, które się otworzyły. Wielu restauratorów tłumaczy się, że zachowują wszelkie procedury i stosują się do przepisów sanitarnych, ograniczając możliwości zakażenia się w ich lokalu. Podkreślają też, że w ich lokalach jest bezpieczniej niż w innych miejscach, które nie są objęte zakazem działalności. Nie wszyscy jednak się z tym zgadzają.
- Jestem duszą towarzystwa, uwielbiam z przyjaciółmi spędzać czas w lokalach. Z jednej strony rozumiem przedsiębiorców stojących przed ważnymi dylematami, często na krawędzi bankructwa i pogrzebania biznesów, które budowali latami. Mniej rozumiem jednak ludzi, którzy w tak trudnej sytuacji pandemicznej, gdy wirus nie odpuszcza, mutuje, gdy jest tak mocno zaraźliwa odmiana brytyjska, jednak decydują się na chodzenie do restauracji i spędzanie czasu w lokalach. To brak odpowiedzialności i krótkowzroczne myślenie. Ja sobie odpuściłam, mogę poczekać, aż sytuacja wróci do normy i znaleźć sobie alternatywne sposoby na spędzanie wolnego czasu. Nie warto narażać zdrowia i życia, by wypić sojowe latte czy drinka z palemką w klimatycznej knajpce - mówi Agnieszka z Gdańska.
Wirusolodzy podkreślają, że ryzyko zakażenia rośnie we wszystkich miejscach, w których przestrzeganie reguł dotyczących zasłaniania ust i nosa oraz dystansu społecznego jest utrudnione lub niemożliwe. A tak właśnie jest w restauracjach.
Miejsca
Opinie (292) ponad 10 zablokowanych
-
2021-03-16 22:37
Klub Wolność zrobił złą robotę dla reszty pokrzywdzonych
To ciekawsze że naglosniej krzyczący są ci, którzy dostali największe dotacje. I otwierają się bez względu na to, jakie ryzyko to za sobą niesie. Wspomniany klub wolność to była wisienka na torcie tego całego strajku. Jak można zestawiać na równi miejsce, w którym kilkaset osób bez zachowania jakichkolwiek obostrzeń ociera się o siebie, z małymi kawiarniami, które przez takich nieodpowiedzialnych czubków będą zamknięte jeszcze dłużej?
- 16 4
-
2021-03-16 22:47
Skoro czynne są kościoły to i knajpy powinny móc działać.
Proste jak drut.
- 10 12
-
2021-03-16 22:54
Popieram!!! (2)
Byliśmy w Pomelo Bistro z całą Rodziną. Pyszne jedzenie, super atmosfera!
Polecam!!!- 14 27
-
2021-03-17 09:10
Wyglądanie policji i sanepidu to super atmosfera (1)
W domu nie macie stołu czy krzeseł, że musieliście zjeść obok kucharza?
- 3 5
-
2021-03-18 01:05
Odp
Nie wygladalam sanepidu nawet o tym nie pomyslalam. Mam stol, ale lubie zjesc cos co jest przygotowane i podane bez mojego w tym udzialu. Przed pandemia tez mialam stol a jadlam na miescie. Nic siw nie zmienilo tylko glupich jakby przybylo. Zycze powodzenia w oczekiwaniu na normalnosc...
- 1 1
-
2021-03-16 23:05
gdzie jest sanepid? (1)
przez takich ludzi beda kolejne fale zarazen. Pora chyba stworzyc wlasne bojowki i w koncu uporzadkowac foliarzy, bo to az wola o zgroze do nieba
- 15 14
-
2021-03-17 06:49
A może to przez takich ludzi jak Ty ta pandemia się rozwija?
I też nie mam na to żadnych badań, tak jak ty i twoje pisiory nie macie nic na potwierdzenie swoich teorii wyssanych z palca.
- 3 7
-
2021-03-16 23:17
(1)
Dzięki za namiary. Wybiorę się z rodziną, by wesprzeć restauratorów, ciężko pracujących ludzi.
- 14 21
-
2021-03-17 09:11
Restauratorzy z***cie ciężko pracują, popatrz tylko na ich styrane ręce XD Nie to co kelnerzy i pracownicy kuchni, ci nie robią nic tylko latają na Malediwy i czekają na miliony na emeryturze za ich tłuste składki.
- 3 3
-
2021-03-16 23:24
I bardzo dobrze
Jak długo??ile można tak manipulować ludźmi?
- 7 11
-
2021-03-17 06:28
A ja chcę do kawiarni na kawę i ciacho!
W domu to nie jest to samo.
- 10 12
-
2021-03-17 06:55
Jak to powiedzieli w TV: Maseczki są po to, żeby przypominać o plandemii. (1)
Na początku gadali, że szmaty i przyłbice nas uratują, teraz już mają być tylko maseczki (bo komuś z "rodziny" w magazynie zalegają). I teraz fakty są takie, że u nas ludzie chorują, tak samo jak w krajach, w których temat wirusa już nie istnieje. To tak jak było w 2009 r. Kopaczowa zignorowała temat (słusznie), a inne kraje miały podobną sytuację jak teraz u nas. Kopali się z koniem.
Na szczęście nasze społ. w większości nie potrafi samodzielnie myśleć i powtarza cały ten ściek wylewający się z tv... jak totalne lemingi.- 7 9
-
2021-03-17 09:40
Po "plandemii" przestałem czytać
- 1 2
-
2021-03-17 07:12
Do tych co się boją
To do spożywczakow też nie chodźcie. Bo tam to dopiero się można zarazić. Ludzie widzą jeden drugiemu na plecach. Macają wszystko łapami. Nawet pieczywo potrafią brać bez rękawiczek. Kasjerki dotykają pieniędzy, przekazują. Tam też się czasu wirus. Ale nie. Tylko knajpy to jest najgorsze zło. Stoliki rozstawione, pilnowania dezynfekcja. Nie chcesz. Nie idziesz. I tak powinno być. A nie , odgórny zakaz
- 11 11
-
2021-03-17 07:30
A w Szwecji wszystko otwarte, zero maseczek (1)
I nie ma dramatu. Jak korono entuzjaści to wytłumaczą???????
- 11 13
-
2021-03-17 15:04
Nie ma dramatu? 10 razy więcej zakażeń niż u nas
- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.