• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko-uchem. Rowerowy spór na miarę dramatu Szekspira

Jerzy Snakowski
8 października 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oko-ucho. Pożegnanie z tytułem i czytelnikami

Jerzy Snakowski: Do tej pory myślałem, że dźwięki związane z rowerem to tylko dzwonek i posapywanie w drodze na Morenę. Nagle okazało się, że byłem głuchy na ów środek lokomocji. Uzmysłowił mi to trwający niecałe trzy minuty film Stephena Meierdinga "Bicykle sounds".


Nazywanie Gdańska "Wenecją Północy" uważam za grubą przesadę. Dwa kanały i rzeka Wenecji nie czynią. Bardziej adekwatne wydaje mi się porównanie do Werony. Mogłoby się to odnosić wręcz do całego Trójmiasta.



Bo rozgorzał tu spór na miarę konfliktu "dwóch równie szlachetnych rodów", Kapuletów i Monteków, prawdziwy festiwal nienawiści - z pianą na ustach i ofiarami w perspektywie. Po jednej stronie barykady stoją nieprzejednani rowerzyści, po drugiej - niewątpiący w swe racje pozostali uczestnicy ruchu, z czego ci ostatni dzielą się na dwa podzespoły: pieszych i kierowców.

Biorąc pod uwagę, że niekiedy rowerzyści bywają także i pieszymi, kierowcy rowerzystami, piesi przesiadają się na rower, a rowerzyści siadają za kółkiem okazuje się, że te zbiory z częścią wspólną powinny rozumieć sytuację i racje wszystkich stron konfliktu.

Tymczasem na trójmiasto.pl widzę artykuł czytelnika o tym, co wyprawia się na chodnikach i ścieżkach rowerowych, a pod nim komentarze. Przeważnie dyszące nienawiścią i pogardą, wzywające do mordu, bojkotu i anarchii. Odmawiające prawa bytu przeciwnikom. Szekspir mógłby pełnymi garściami czerpać z nich inwektywy do swych dramatów.

Czy jednak chodzi tu tylko o relacje rowerzysta-nierowerzysta? Czy niestety owa agresja nasza powszednia, dla której anonimowe komentarze w Internecie są wentylem bezpieczeństwa, nie jest czymś, co staje się dla nas swoiste? Że serdecznie się nienawidzimy. Nie tolerujemy odmiennych postaw. Od pokojowego kompromisu wolimy łaknące ofiar zwycięstwo. I chętnie potopilibyśmy przeciwników w łyżce wody. To nasze "my" i "oni"! To nasze ukochane prawo Kalego! Jakbyśmy zapominali, że to, iż mam dziś okazję rozjechać rowerem pieszego nie oznacza, że jutro mogę być rozjechanym przechodniem.

A przecież skoro czasem nasze ścieżki przecinają się ze sobą, zarówno dosłownie, jak i w przenośni, to może warto po prostu posłużyć się "przepraszam", "dziękuję" i "dzyń-dzyń"? Nie było by milej, prościej, praktyczniej, ekonomiczniej? Miejsca na drogach starczy dla wszystkich. Nie starcza nam tylko czasem wyobraźni, dobrej woli i kultury.

Całkiem niedawno była doskonała okazja ku temu by załagodzić ów konflikt. Niestety było o niej cicho. Stanowczo za cicho. Dzień muzyki. Ktoś go zauważył? Jakoś tak bezszelestnie przemknął ów pierwszy dzień października. Skąd nagłe skojarzenie rowerowych waśni i muzyki? Do tej pory myślałem, że dźwięki związane z rowerem to tylko dzwonek i posapywanie w drodze na Morenę.

Nagle okazało się, że byłem głuchy na ów środek lokomocji. Uzmysłowił mi to trwający niecałe trzy minuty film Stephena Meierdinga "Bicykle sounds". To pełen dramaturgii muzyczny poemat na szprychy, opony, przerzutki, łańcuch i koraliki. Proszę tylko posłuchać ileż tam barw, rytmów, zmiany temp i agogiki oraz pauz, które budują napięcie rozładowane w finale! Beethoven by się nie powstydził!

Tydzień po Dniu Muzyki, w wirze gorących waśni, wszystkim rowerzystom i ich adwersarzom, dedykuję kompozycję Meiderdinga. Niech rowerowa muzyka złagodzi obyczaje, tak by w Trójmieście, nie stało się to, co w Weronie, gdzie "Dwa równie stare i szlachetne rody/ (...)/ Wskrzeszają zamęt przycichłej niezgody:/ Znów w czas spokoju krew chodniki bruka." Szerokości!

O autorze

autor

Jerzy Snakowski

- Oko-uchem to rubryka, w której autor, wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku, autor show popularyzującego teatr operowy pt. "Opera? Si!", dzieli się z naszymi czytelnikami swoimi spostrzeżeniami na temat trójmiejskiej kultury i nie tylko. Więcej o autorze: www.snakowski.pl

Opinie (97) 1 zablokowana

  • (2)

    Toż to performens najwyższej próby. A co porównań Trójmiasta do miast włoskich pffff. proponuje zbliżyć się do faweli Rio bo jeżdżąc skmką i ulicami taką mam obserwację na otoczenie

    • 25 7

    • pffft, o Tobie wszak mowa w pamflecie czleku z faweli

      • 0 2

    • pffff chyba po gdansku jezdzisz...

      • 0 0

  • ale że co? (1)

    • 13 9

    • nic, chodzi o to , ze masz nos Alfa

      • 4 1

  • (6)

    Po co ta agresja i po co to poruszać przy czymś tak pięknym jak "Bicykle sounds". Wystarczy uszanowanie praw zarówno użytkowników rowerów, kierowców jak i pieszych. Sam jeżdżę samochodem i z wielką radością wsiadam na rower w wolnych chwilach. Nie denerwują mnie piesi na droze rowerowej, samochody wymuszające pierszeństwa na skrzyzowaniu z drogą rowerową ani też inni rowerzyści. Lepiej sie do nich uśmiechnąć i grzecznie zwrócić uwagę na popełniony błąd przez innych uczestników naszego codziennego życia niż wykrzykiwanie i wymachiwanie agresywnie wobec nich.

    • 40 0

    • (1)

      popieram tę postawę

      • 4 0

      • Również popieram! Miłego dnia :)

        • 3 0

    • (2)

      Jesteś kobietą? Bo nie spotkałem uśmiechających się facetów na rowerze, kiedy samochód wymusza pierwszeństwo... :-)

      • 0 0

      • (1)

        Nie zawsze oznaką męskości jest szybki strzał w czoło za zajechanie drogi, a rozmową więcej zyskasz niż stracisz. Jestem facetem :-)

        • 1 1

        • Opinia została zablokowana przez moderatora

    • Gdyby...

      Gdyby jeszcze tylko uczestnicy ruchu zajeżdżający drogę innym (z doświadczenia wiem, że t o gółwnie kierowcy) umieli ładnie przeprosić... Oni jednak, nie dość, że nie znają przepisów, trąbią na rowerzystów, tam gdzie rower ma pierwszeństwo. Przeprosić za swoje nie umieją. Kazde zwrócenie im uwagi kończy się stekiem wyzwisk z ich strony.
      Cóż... społeczeństwo o prowieniencji chłopsko-pańszczyźnianej, słowem pseudokultura. Jeszcze sporo muszą się polskie snopki nauczyć.

      • 0 1

  • Bardzo dobry tekst, ale nie liczę na to, że spotka się ze zrozumieniem (15)

    Ostatecznie około dwa tysiące lat temu pewien człowiek został przybity do drewnianego krzyża gwoździami za to, że twierdził, iż świat byłby lepszym miejscem, gdyby ludzie byli dla odmiany mili dla siebie.
    Dzisiaj, w Trójmieście, nie będzie inaczej.
    A co do kultury - muszę zauważyć, że u rowerzystów spotyka się ją znacznie rzadziej, niż u pieszych.

    • 33 26

    • (12)

      a co jak pieszy wsiądzie na rower? czy staje się mniej miły?

      • 13 0

      • staje sie prawie tak doskonaly jka kierowca samochodu

        • 9 0

      • (10)

        Rowerzysta to typ człowieka, który jest zbyt mało ogarnięty, żeby zdać prawo jazdy. Swoje kompleksy leczy tłumaczeniami, że jest eko i wgl. aktywny. Swoją drogą powinny wrócić chociaż karty rowerowe. Może oszołomy pojełyby jak zachować się na przejściu dla pieszych przez alejkę rowerową.

        • 6 10

        • (6)

          co ty fanzolisz koleś znasz wszystkich rowerzystów że śmiesz się silić na takie opinie?Szczerze mówiąc jak widzę te setki bezmyślnych baranów w samochodach którzy niby mają prawo jazdy jakoś nie odczuwam że oni coś ode mnie więcej umieją wręcz przeciwnie człowiek który wykonuje manewr zawracania zajeżdżając drogę rowerzyście który jest od niego kilka metrów jest imbecylem i idiotą ja bynajmniej ogarnięcia i rozgarnięcia w nim nie widzę bo człowiek myślący ma świadomość konsekwencji swoich decyzji imbecyl samochodowy bierze pod uwagę tylko swoją d... a to że kogoś może uczynić kaleką niewiele go obchodzi a czy pieszego jakieś przepisy odnośnie tego przejścia nie dotyczą czy ktoś go zwolnił z obowiązku uwagi?Zdaje się że ogarnięcie pewnych pieszych jest za małe by pojąć czym są np prawa fizyki że jadący pojazd nie zatrzyma się kiedy wleziemy mu pod koła a on jest od nas metr że droga rowerowa to nie jest żadna alejka bo alejki jełopie to masz w parku tylko specyficzną ulicą po której nie jeżdżą auta a rowery i może warto by było troszkę myśleć zanim bez upewnienia się na nią wejdzie jakoś specjalnie nikt nie dąży do wypadku ale o swoje bezpieczeństwo każdy musi zadbać sam a nie liczyć że ten drugi za mnie pomyśli to chore takie myślenie to pewne wypadki

          • 4 7

          • (2)

            Widać, że kolega powyżej prawa jazdy również nie ma. Warto pomyśleć zanim się coś napisze, bo w aucie to nie tak jak na rowerze, wszystkiego nie widać. Wątpie, żeby jakikolwiek kierowca ryzykował wypadek z rowerzystą i to już nawet nie z troski o jego zdrowie, ale raczej o problemy związane z uszkodzeniem przede wszystkim auta i rowerzysty. Nie ma co tu dyskutować, mentalność wychodzi w powyższym wpisie: jadę rowerem, bo drodze rowerowej, jestem ważny, bo to nie alejka, to droga, tak samo się nazywa jak droga dla samochodów, tylko że dla rowerów. Nie zatrzymam się, co mi tam. Dziecko, karetka, samochód, drzewo, nie zatrzymam się, bo jestem na DRODZE, ktoś mi tam powiedział, że mam pierwszeństwo. Zabiję się, ale nie zatrzymam.

            • 1 2

            • (1)

              no ciekawe że debili wyprzedzających na trzeciego a ulicy Chylońskiej widziałem w ciągu paru lat kilku i za każdym razem taki idiota wyprzedzał inne auto kiedy akurat się ze mną wymijał tak nie widział mnie z 50 m z przeciwka rzeczywiście tak kierowcy nie ryzykują wypadku bardzo ciekawe koło ciebie przelatuje z prędkością 80 km/h auto w odległości ok 50 cm brawo on z pewnością nie chce mnie zabić tylko dziwne że pcha się na mnie licząc że ja się rozpłynę w powietrzu wskoczę na 15 cm krawężnik żeby przed baranem uciec?

              • 3 1

              • Wszędzie zdarzają się idioci

                • 0 0

          • (2)

            o rany, ale lawa nienawiści ! Kierowcy głupi, piesi głupi ... tylko rowerzysta mądry, i ważny taki

            • 3 2

            • (1)

              głupi bywają wszyscy wkurza mnie pieprzenie że jak ktoś ma prawo jazdy to jest drogową alfą i omegą niejeden rowerzysta ma większe pojęcie o przepisach i umie sprawniej się poruszać od tych wielkich panów którym się wydaje że prawo jazdy B czyni z nich mistrzów kierownicy

              • 1 1

              • rowerzyści bardzo szybko się wkurzają, na pieszych, na kierowców ale jakoś nigdy na siebie

                • 2 2

        • wow cóż za wnikliwa analiza psychologiczna godna samego "Frojda"

          popartą wnikliwą obserwacją Szerloka Holmsa
          ... ino tylko gdzieś miedzy wierszami da się wyczytać iż może wyklikał do Mr Hyde

          • 3 3

        • I ode mnie dostaniesz opieprz - mało widzisz eleganckich osobówek i jeepów z rowerami ? (1)

          Jesteś ślepy czy może głupi ? Teraz postulat kart rowerowych. Co to jest - robisz z Polski pośmiewisko na cały oczywiście normalny czyli zachodni świat ? Wiesz dlaczego wreszcie polska biurokracja zniosła te karty ? Bo ludzie rżnęli ze śmiechu że w polsce wymaga się od dorosłych ludzi kart. Wskaż mi jakiś normalny kraj gdzie wymaga się tego dokumentu.
          W kodeksie drogowym masz przepisy dla pieszych, zwłaszcza jak poruszać się po drogach gdzie nie ma chodników. Idąc twoim tokiem myślenia to piesi też powinni zdawać egzamin na kartę pieszego i posiadać przy sobie taki dokument. Jednak egzaminów nie ma, co nie zwalnia ich od znajomości tych przepisów. To samo dotyczy rowerzystów - ktoś kiedyś napisał tu na forum niedawno że brak karty powoduje bezkarność - nic bardziej mylnego. Jadąc ulicami np. skręć w lewo na rowerze z pasa do skrętu w prawo - jeśli policja cię dorwie to wlepi ci mandat i na nic tłumaczenia że nie ma egzaminów i karty rowerowej.
          Teraz alejka i pierwszeństwo pieszych - nic z tego kolego. Wejdziesz mi tuż przed nosem to cię przejadę. Ale takie coś nigdy mi się nie zdarzyło. Jestem drogi panie też kierowcą który odruchowo kiedy jest jakieś zamieszanie, jakieś przeszkody, piesi, zwierzęta, samochody, inni rowerzyści na mojej drodze to automatycznie zwalniam zarówno jadąc rowerem czy samochodem (nawet jakbym miał motorówkę to widząc niejasną sytuację np, na rzece to też zwolnię).
          A domagam się od pieszych pierszeństwa dlatego że jazda rowerem to jednak wysiłek ("silnikiem" cyklistów są ich własne mięśnie). Nie każdy cyklista jest młody, ładny i przystojny. Ludzie nie jeżdżą tylko dla rekreacji - jeżdżą do pracy, po zakupy, załatwiać sprawy. Ludzie o różnej kondycji i częste stawanie i ruszanie u słabszych powoduje szybsze zmęczenie. Ja np, nie znoszę jak ktoś wchodzi mi czy zajeżdża droge kiedy jadę pod górę - jeśli ktoś tego nie rozumie to proponuję aby pod jakaś niezłą górę ruszał i co chwila stawał i ponownie ruszał. I tak samo złociutki nie wchodź jak cyklista zjeżdża z góry - bo to cała fajna frajda nawet dla ludzi którzy w życiu przejechali się na rowerze raz, kilka razy w życiu i po takiej jeździe nigdy jako piesi i jako kierowcy (znam takich) zjeżdżającym z góry rowerzystom starają się nie przeszkadzać - ich myśli "jedź człowieku masz z tego ubaw, dlaczego miałbym ci w tym przeszkodzić".
          Ale nie jest ze mną tak źle milutki, jadąc samochodem mam gdzieś polski przepis iż ty będąc jeszcze na chodniku po mojej prawej stronie i zbliżając się do jezdni masz mi udzielić pierszeństwa (tak, dopiero będąc na jezdni masz pierszeństwo). Niestety ja rezygnuję z tego pierwszeństwa, zatrzymam swoje auto i cię przepuszczę. I teraz po ostatnim dłuższym pobycie w Norwegii z moją żoną u jej rodziny całkowicie przyjąłem jako kierowca ich styl jazdy. Jedynie na arteriach o dwóch lub więcej pasach ruchu w tym samym kierunku (szczególnie na 3 pasmówkach) nie zawsze przepuszczam pieszych jeśli widzę w lusterkach jak z tyłu po sąsiednich pasach "drałują" jacyś piraci drogowi - ja zatrzymam się, a oni nie i pieszy nie będzie na tyle bystry i wejdzie takiemu komuś tuż przed maskę (swoją drogą skoro są "inteligentne" sygnalizacje to takie przejścia powinny być obowiązkowo zaopatrzone w nią). Ostatnio miałem to szczęście wracać z Gdańska samochodem (nie zawsze jadę tam rowerem, szczególnie kiedy muszę kupić jakąś dużą rzecz) i trafiłem na awarię sygnalizacji Grunwaldzka / Pomorska. Jechałem środkiem i zobaczyłem kobietę która chciała przejść na drugą stronę w kierunku Opackiej. Prawy pas był zablokowany, mój środkowy nie i właściwie mogłem jechać, ale zobaczyłem ją i ją puściłem, zaraz spojrzałem w lewe lusterko czy coś nie jedzie lewym pasem (tu tylko do skrętu w lewo w Opacką) czy piesza nie zostanie przejechana. I faktycznie jakiś facio dość szybko posuwał się w stronę przejścia, więc szybko spuściłem szybę, wyciągnąłem lewą ręke i pomachałem mu aby zorientował się że ktoś przechodzi przez zebry. I pan kierowca skapnął i się grzecznie zatrzymał i pani mogła bezpiecznie pokonać jezdnię w kierunku Gdyni.
          Czyli moja hierarchia - 1. cykliści, 2. piesi, 3. kierowcy

          • 1 2

          • jaki odkrywczy tekst, piesi uciekajcie z drogi rowerzystom bo jazda na rowerze to frajda i nie przeszkadzajcie mi w tej zabawie. Nie przyszło ci kolego do głowy, że pieszy może być zmęczony, chory itp. . Piesi mają zawsze bezwzględne pierwszeństwo bo są najsłabszymi uczestnikami ruchu, a nie cykliści bo się fajnie bawią.

            • 2 0

    • pojeździj trochę po mieście po setnym zajechaniu ci drogi zepchnięciu z niej złośliwym utrudnianiu ci jazdy przestaniesz być miły każdy człowiek ma pewien próg wytrzymałości na chamstwo i taką dziecinną złośliwość skierowaną w jego stronę czasem zastanawiam się co temu głupkowi w samochodzie daje to że utrudni mi przejechanie do przodu w długim korku chce mnie ukarać za to że ja się mogę zmieścić i pojechać a on nie?Chore i bądź tu miły kulturalny życzliwy jak dla tego stada zakompleksionych sk..wieli jesteś zawalidrogą przeciwnikiem tyczką slalomową do ominięcia na grubość papieru

      • 2 2

    • Nie chcę się czepiać ale pierwsze słyszę żeby pewien człowiek, o którym piszesz powiedział coś takiego.

      • 0 1

  • Autor nawiązuje do konkretnego artykułu

    więc najwyraźniej nie doczytał, że miejsca dla wszystkich na wąskim chodniku nie wystarcza, wbrew temu co twierdzi.

    • 10 9

  • (10)

    niestety, ale autor zupełnie nie rozumie istoty problemu 'rowerowego'. Autor twierdzi, że miejsca na drogach starczy dla wszystkich. Problem polega na tym, że właśnie tego miejsca jest za mało i nie starcza go dla wszystkich. I stąd są waśnie, bo rowerzyści boją się jeździć po ulicach więc zabierają chodniki pieszym, a piesi nie mają się gdzie podziać.

    • 24 11

    • nikt (8)

      Czy nie jest przypadkiem tak, ze jezeli nie ma sciezki rowej to nalezy rowerem jechac po ulicy? - jezeli tak to z calym szacunkiem, ale rowerzysci nie maja prawa wstepu na chodnik. Na tym powinna zakonczyc sie dyskusja, a to czy boja sie jezdzic po ulicach to zupelnie inna kwestia.

      • 6 8

      • (3)

        Jeśli nie ma ścieżki ALE warunki na drodze są złe lub mamy pod opieką małoletniego do lat bodajże 10 to możemy jeździć po chodniku.
        Ja jeżdżę po ulicy, tam gdzie jest ścieżka to po ścieżce. Jest jeden wyjątek - kiedy jadę pod górę ulicą Budowlanych to jadę powoli chodnikiem, bo koleiny na tej drodze + wieczna kałuża w niej.

        • 1 0

        • dobrze, że już zima sie zbliża, to te sierpniowe śniegi i gołoledzie odejdą w zapomnienie;)

          • 2 1

        • rozumiem, że jak mój nieremontowany wąski chodnik zamienia sie w kałużę (1)

          to z czystym sumieniem mogę iść po świeżo wyremontowanej drodze rowerowej?

          Oczywiście zrobię to z wyobraźnia i ostrożnie.

          • 5 0

          • No jasne człowieku - zdarza się iż albo chodnik lub ścieżka jest zablokowana

            nie tylko przez kałużę, ale np. pojazd zaopatrzenia, o co nie mam do nich do zaopatrzeniowców pretensji, oczywiście wtedy kiedy nie mają naprawdę gdzie stanąć. Przy okazji i bez litości - jeśli jest trawnik i chodnik i ścieżka to niech stawają na nim. Nie jestem przeciwnikiem zieleni (ba jestem milośnikiem natury) ale nie znoszę wręcz terroryzowania trawą i inną zielenią arterii komunikacyjnych w miastach. W pierwszej kolejności buduje się jezdnię, z chodnikami i ścieżkami (ewentualnie linię tramwajową) i dopiero na koniec całość uzupełnia się zielenią, ale tak żeby nie zasłaniała widoczności na skrzyżowaniach. A trawnika nie sieje się w miejscu gdzie jest jakiś sklep czy sklepy, czy inne punkty usługowe i samochody z zaopatrzeniem aby nie naruszyć świętości tego zieleńca parkują na chodniku zmuszając pieszych do obejścia samochodu ścieżką rowerową lub odwrotnie zmuszając cyklistów do wjazdu na chodnik. W takiej sytuacji mam pretensje tylko do władz że popisują się totalnym antyfunkcjonalizmem, a jeszcze większe kiedy zamiast pomóc kierowcom i zlikwidować w takich miejscach trawniki to szczują ich strazą miejską, a szczególnie wtedy kiedy wjadą na trawnik). Miasta są dla ludzi i oni i ich codziennie życie powinno być ważniejsze. Zieleń miejska powinna być uzupełnieniem a nie głównym "aktorem" życia na ciągach komunikacyjnych. Nie zapominajmy o parkach i przy domowych ogródkach - tam właściwie roślinki powinny być ku naszej uciesze najważniejsze.

            • 2 3

      • ciężko ci zrozumieć iż ludzie się boją jeździć niektórymi ulicami ? Jesteś taki mądry to (3)

        przejedź się Elbląską w Gdańsku w towarzystwie wyprzedzających cię TIRów o jeden metr od ciebie. Ja jeżdziłem tam przez kilka lat raz w miesiącu gdy współpracowałem z jednym z koncernów reklamy zewnętrznej - przy Makro w Przejazdowie mają tam skupisko bilbordów. Fajna robota na rower kontrola nośników reklamowych w ciepłych miesiącach. Zimą oczywiście samochodem i oczywiście w korkach - nie ma lepszych miejsc na ustawienie reklamy jak zatłoczona i zakorkowana arteria.
        Więc wybierz co latem lepsze w takiej robocie za dnia - stanie w korkach kiedy masz do obejrzenia wiele bilbordów nie tylko w Przejazdowie ale w całym Trójmieście czy swobodę poruszania się na rowerze i oszczędność paliwa i samochodu (termin kontroli wyznaczał koncern - więc nie mogłem np. jechać w zawsze w weekendy).
        A propo Elbląskiej - tak jest tam zakaz poruszania się rowerów, ale nie ma też tam ścieżki, a jak nie ma to nie powinno być tam zakazu. To że jeżdżą tam TIR-y to mało mnie to obchodzi - moje życie moja sprawa. Nie życzę sobie takiej troski państwa skoro mamy liberalizm.
        I jeszcze jedna uwaga - są grupy niemieckich i nie tylko turystów którzy nierzadko poruszają się po Gdańsku na rowerach, i kiedyś widziałem sporą grupę starszych Niemców (średnia na oko 60 lat !!!) na rowerach jak wjechali na Elbląską od strony Przejazdowa. Dotarli do pierwszego znaku zakazu wjazdu rowerów (przy Sztutowskiej) i zobaczywszy go zatrzymali się. Ci co byli na czele (przewodzili reszcie ?) rozejrzeli się - chyba szukali wzrokiem ścieżki, ale niczego takiego nie znaleźli, zatem ruszyli dalej jezdnią w kierunku Głównego Miasta. Całkowicie "olali" ten zakaz. Było to chyba w 2004 roku. To taka mała uwaga - iż nasze problemy dotyczą też cudzoziemców.
        Bo w czasie demonstracji rowerowej przeciw ograniczeniu prędkości do 10 km/h spotkałem z kolei młodych Niemców - rodzinkę z małym dzieckiem. Kiedy grupa demonstracyjna dojechała na granicy z Gdańskiem owi Niemcy nie wiedzieli dlaczego taka spora grupa rowerowa blokuje ścieżkę i po trawniku ominęli ją na pewno jadąc dużo więcej niż 10 km/h. Tu napiszę iż nie tylko my polscy rowerzyści ignorujemy te karnowskie ograniczenie prędkości, ale cudzoziemcy raczej też nie będą jechać na rowerach 10 km/h (i na szczęście też ich przybywa i korzysta w Trójmieście z rowerów). To taka mała dygresja na koniec.

        • 2 1

        • (2)

          co to ma być ? boisz się jeździć ulicami więc uważasz, że możesz bezkarnie rozjeżdżać pieszych na chodnikach. Bo gdybyś chociaż z tego strachu chciał jechać chodnikiem, ale powoli, ale ty nie, ignorujesz 10km/h. Co cię obchodzą piesi, rozjedziesz, potrącisz, i jeszcze jesteś z tego dumny. Oczekujesz przyzwolenia na rozjeżdżanie pieszych, braw i oklasków za to ?

          • 3 1

          • Śmieszny jesteś - gdzie w moim tekście napisałem że się boję. Jeżdziłem Elbląską mimo (1)

            zakazu zawsze na początku letnich misięcy mimo zakazu od 2004 do 2008 (później to już nie bo się z koncernem rozstaliśmy) i nie bałem się TIR-ów.
            Na rowerze jeżdżę od epoki Gierka i nigdy nie miałem żadnego problemu z pieszymi.
            Ale nie wszyscy zwłaszcza kobiety nie są takimi gierojami jak ja. I czesto widzę w centrum Gdyni całkiem poważne kobiety na holenderkach jak sobie spokojnie jadą chodnikami. I mam nadzieję że one twoje pustulaty mają gdzieś.
            Co do 10 km/h. Co ty sobie wyobrażasz, że mam paść na kolana przed Karnowskim ? Mało to ludzi w naszym kraju narzeka na absurdy w prawie ?
            Nigdy nie będę przestrzegał głupawych przepisów robiących z Polski skansen.
            Kuzynka mojej żony pół-holenderka, pół-polka mieszkająca oczywiście tam roześmiała się jak usłyszała o tym ograniczeniu prędkości. Wejdź sobie na a-street-view i obejrzył sobie np. Amsterdam - uchwycili wielu pieszych jak przechodzą przez czerwone światła służbisto.
            Wspominam o nich bo chyba zacznę działać na rzecz powszechnej na Zachodzie zasadzie odwróconego pierwszeństwa - piesi i rowerzyści nie muszą czekać na zielone jak ustaje ruch który ma zielone po tym co wprowadził p. Karnowski.
            Przy 10 km/h to rowerzyści się już chwieją, podobnie jak motocykliści.
            Na koniec - "Co cię obchodzą piesi, rozjedziesz, potrącisz, i jeszcze jesteś z tego dumny. Oczekujesz przyzwolenia na rozjeżdżanie pieszych, braw i oklasków za to ?" - co to ma być ? Idiotę i zbrodniarza ze mnie robisz ? Jak będę chciał to będę jeździł po chodnikach i tobie to nic do tego, a ty nie musisz się bać bo nie wyjeżdżam po to aby po kimś jeździć.
            Jednak po chodnikach jeździć nie będę - nigdy nie lubiłem z prostej przyczyny że ruch samochodów jest uporządkowany natomiast piesi nawet sobie potrafią przeszkodzić - kiedyś dużo chodziłem i takie trasy jak Cisowa - Gdynia nie były dla mnie rzadkością w czasach mojej młodości i najgorzej na przystankach, ludzie tak się kręcą na nich że niekiedy wchodzili mnie jko pieszemu w drogę.
            Wracając do roweru - po chodniku jeżdżę co najwyżej krótkie odcinki jak np. na pętli przy Klifie - sprawdź gdzie zaczyna się ścieżka w stronę Sopotu - nie ma na nią tak jak jest to w Gdańsku wjazdu z poziomu jezdni (jest cholernie wysoki krawężnik) więc wcześniej zjeżdżam z jezdni na zebrach na chodnik (tam jest zdecydowanie niżej) i chodnikiem za wiatą dojeżdżam ze 30 m do pocżątku tej ścieżki. Inne przykłady - poczta u góry w Redłowie - zjeżdżam z jezdni i kilka metrów dojeżdżam do poręczy przy drzwiach aby umocować rower.
            Od zawsze pamiętam złociutki że na wspomnianych odcinkach to piesi mają pierwszeństwo, a jeszcze w Sopocie nie prowadzę roweru przez molo, po prostu jadę naokoło (lubię to) i przecinam B. Monte Cassino ulicą Jana III Sobieskiego oczywiście z pierwszeństwem pieszych. Kiedyś strażnicy miejscy mnie zauważyli i dawajdo mnie. Mandacik ? Nie, nic z tych rzeczy - stanowczo powiedziałem im jasno: "ja deptak panowie PRZECINAM !!! NIE JADĘ PO NIM !!! Zgadza się ?" "Tak faktycznie zgadza się".
            Więc milutki nie antagonizuj i nie obarczaj rowerzystów jednakową miarą, bo bardzo nie lubię odpowiedzailności zbiorowej. Bo tu dodam że jednak przez 40 lat jeżdżenia na rowerze najwięcej problemów to stworzyli mi jednak inni rowerzyści, oczywiście nie wszyscy.

            • 0 1

            • może zamiast 'paść na kolana przed Karnowskim' zastanowiłbyś się gdzie i po co to ograniczenie zostało wprowadzone. Ale ciebie przecież bezpieczeństwo innych nic nie obchodzi.

              • 2 0

    • Autor nie rozumie...

      bo monopol na zrozumienie i rację ma tylko "ludożerka". Leczcie się na nogi, bo na głowę za późno.

      • 1 2

  • Pokraczny artykuł. (3)

    Autor chciał żeby artykuł wydawał się być trochę górnolotny, lekko ironiczny a przed wszystkim ciekawy. Niestety, w mojej opinii nic z tego nie wyszło. Czyta się go ciężko a w dodatku pod koniec nie bardzo wiadomo o co właściwie chodzi. O Szekspira, o rower czy może o muzykę.

    • 17 14

    • Krytyk się znalazł (1)

      Napisz lepiej!

      • 2 3

      • Jakby potrafił, toby napisał :)

        Krytykanctwo to też nasza cecha narodowa...

        • 0 0

    • To przeczytaj jeszcze raz, ale tym razem ze zrozumieniem ;)

      • 1 0

  • Winę za stan rzeczy ponoszą zawalidrogi. (13)

    Przepraszam - rowerzyści .

    • 7 32

    • Stare pierdle i dresiki w kilkunastoletnich golfach i passatach. (3)

      Moj rower jest drozszy niz wasze gruchoty lamusy!

      • 6 9

      • (1)

        Przyczep sobie jeszcze do tyłka cenę roweru najlepiej tłustym drukiem, żeby wszyscy mogli podziwiać jaki wyjątkowy jesteś.

        • 6 10

        • dobry rower to nic niezwykłego jeśli ktoś robi rocznie 10 czy więcej tysięcy km

          • 7 0

      • pewnie nie masz, tylko tak piszesz, bo jesteś zakompleksionym trolem forumowym

        • 6 6

    • no tak, ale (3)

      skoro jedni kierowcy narzekają na to , ze jestem zawalidroga, inni ze jeżdżę za szybko a jeszcze inni , ze nie potrzebne sa drogi rowerowe ....to o co wam w rzeczywistości k. chodzi ? Jakieś rozbujanie emocjonalne, bo kierownik was opierdzielił w pracy i musicie wyżyć, a może jesteście nieudacznikami którzy nie maja jak dać ujścia swojej frustracji bo kopia was po du.pach w pracy i w życiu ? No dawać wywalcie co wam dolega .... tu jest koncik zwierzeń super kierowców w super wypasionych furach. Napiszcie jacy to wy wspaniali i nie robicie wykroczeń a reszta to barany na rowerach przez których są wypadki bo zgodnie z przepisami ruchu wjechali na skrzyżowanie . No dawac piszczie.

      • 8 7

      • ostatnio mnie wyprzedzała (2)

        baba w fiacie 500 z 2 rurami , na rejestracji sopockiej, 2 pasy na samochodzie - mieszka lub wynajmuje mieszkanie w sopocie kolo akademików niedaleko morza. otworzyła okno samochodu i cos zaczeła sie drzec. Nie wiem co co poszło bo zagłuszął ja silnik. jachalem 50 km/h tyle co bylo dopuszczalne, ona ok 70 w momencie wyprzedzania, a nie powinna i na dodatek jak skręcała to nie używała kierunkowskazów .... i to jest wzór dla kierowców, opierdzielić rowerzystę samemu łamiąc przepisy :) brawo.

        • 5 6

        • (1)

          ja bym jej upierd.. coś w tej puszce gdyby raczyła do mnie słówkiem pisnąć

          • 0 6

          • A potem

            jej stary upierd... by Ci jaja

            • 1 0

    • (4)

      45-50 na prostych ale ze mnie zawalidroga zwłaszcza w mieście

      • 1 6

      • Szkoda

        A ja myślałem że 145-150 po obwodnicy

        • 1 0

      • minusy stawiacie ? (2)

        Z góry np. Wielkopolską lub Rakoczego na dobrym szosowym rowerze dobry kolarz spokojnie was wyprzedzi moi zmotoryzowani.

        • 0 1

        • No i co z tego? (1)

          • 1 0

          • Jak to co z tego? Na kolana plebsie przed jego ekscelencją obcisłogacim który domaga się podziwiania podczas bicia rekordu prędkosci.
            Chwała mu!
            A hańba pieszym, rolkarzom, staruszkom i matkom z małymi dziećmi i innym zawalidrogom!

            • 1 0

  • Udana próba uspokojenia emocji (2)

    To prawda, ze istota problemu autorowi umknęła ale każdy z tych kilkuset komentujących też rozumie go po swojemu.

    Jazda na rowerze po mieście to rzeczywiście codzienna symfonia dźwięków miasta.

    Wyszło na to że ustawodawca zadbał w PORD równiez o umuzykalnienie kierujących. Czy obowiązkowy dzwonek jest instrumentem perkusyjnym ?

    • 4 4

    • Udana pruba uspokojenia emocji??Jak widać jest nieudana araczej kompletna klapa (1)

      bo już pierwsze posty zieją nienawiścią do rowerzystów itp

      • 0 0

      • przecież to rowerzyści zieją nienawiścią do wszystkich, Ha, ha

        • 2 2

  • czytając ten artykuł, raczę się capuccino północy czyli kawą rozpuszczalną z mlekiem i cukrem.

    • 10 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pobożni i cnotliwi. Dawni gdańszczanie w zwierciadle sztuki (2 opinie)

(2 opinie)
20 zł
spotkanie, wystawa, warsztaty

Kultura ludowa Pomorza Gdańskiego

wystawa

Wystawa "Kajko, Kokosz i inni"

wystawa

Sprawdź się

Sprawdź się

Jednym z najstarszych zabytków Gdyni jest Domek Abrahama. Gdzie się znajduje?

 

Najczęściej czytane