- 1 Wykupili cały nakład jej nowej książki (111 opinii)
- 2 Najlepsze zdjęcia ostatniego roku (82 opinie)
- 3 5 wystaw do zobaczenia we wrześniu (12 opinii)
- 4 Czy AI zastąpi artystów? (70 opinii)
- 5 Czytelnicy wybierają najlepsze zdjęcie (66 opinii)
- 6 Spokojny początek sezonu artystycznego (9 opinii)
Opera pełna tańca. Po Bałtyckich Spotkaniach Teatrów Tańca
Dziewięć propozycji tanecznych w ramach Bałtyckich Spotkań Teatrów Tańca nie miało wspólnego mianownika. Obejrzeliśmy spektakle bardzo zróżnicowane pod względem poziomu artystycznego i postrzegania tańca w teatrze. I wydaje się, że właśnie o to organizatorom festiwalu chodziło.
Ci, którzy pamiętają dwa świetne spektakle Kyliana, które w Operze Bałtyckiej pokazano w 2009 roku ("27'52" oraz "Gods and Dogs") i liczyli na wirtuozerski, świetny technicznie taniec właściwie nie powinni być zawiedzeni. Twórcy "Last Touch First" w scenografii i kostiumach rodem z Czechowa zaprezentowali maestrię zredukowanego do minimum ruchu, jego niezwykłą, zegarmistrzowską precyzję. Sugestywne obrazy (np. pojedynek tancerzy stojących na nogach stołu postawionego do góry nogami) i rozpisane na detale działania tancerzy i aktorów tego spektaklu muszą wzbudzać uznanie. Kwestią otwartą pozostaje odpowiedź na pytanie, czy ruch zastygły w interwale lub bezruchu w godzinnym spektaklu zespołu Holland Dance zachwyca, wywołuje chłodny podziw czy po prostu irytuje swoją monotonnością. Myślę, że twórcy "Last Touch First" świadomie prowokują każdą z tych reakcji. To z pewnością spektakl nie dla każdego.
Spośród polskich propozycji największe wyróżnienie należy się produkcji Polskiego Teatru Tańca "Minus 2". Spektakl przygotowany przez Ohada Naharina jest żywiołową manifestacją tańca - z prostych, niezwiązanych ze sobą scen, w których bierze udział praktycznie cały zespół taneczny PTT, powstaje niezwykle dynamiczne, bardzo energetyczne przedstawienie, oparte raczej na nastrojach i emocjach niż jakiejkolwiek fabule. Już pierwsza scena, podczas której tancerze siedzą w ogromnym półkolu na krzesłach i za pomocą "efektu domina" wykonują kolejne działania inicjowane przez tancerza z lewej strony, jest zapowiedzią koncepcji całego przedstawienia. Choreograf nienachalnie przemycił też wątek wykluczenia, wyobcowania, pojawiający się w kolejnych układach. Zbudowana dzięki ogromnej dyscyplinie scena staje się asumptem wielu, rozbitych na duety, kilkuosobowe lub pełnoobsadowe sekwencje, w których dominuje swoboda i radość płynąca z tańca.
Największe wrażenie wywiera jednak scena, w której tancerze podczas przeboju Michaela Jacksona proszą na scenę widzów i tańczą z nimi. Choć to czysta improwizacja, scena wygląda jak wyreżyserowana, a przypadkowi "tancerze" w różnym wieku sprawiają wrażenie przygotowanych do swojej roli. "Minus 2" nie odkrywa Ameryki, to, jak przyznaje choreograf, wybór scen z różnych jego przedstawień. Całość przekonuje, że warto inwestować w wybitnych i nie ma co ukrywać, w tym wypadku jednego z najdroższych choreografów świata, także po to, by zobaczyć na co stać świetny, bardzo dobrze zsynchronizowany zespół Polskiego Teatru Tańca.
W cieniu tych produkcji oglądaliśmy inne pokazy gościnne. "Roadkill" niemieckiego Staatstheater Kassel zamknąć można w twierdzeniu, że etiuda taneczno-filmowa rozgrywa się na terenie lotniska. W tle oglądamy wideo z nagraniem tańczącej pary na pasie startowym, na żywo obserwujemy tę samą parę w podobnej scenerii, tyle że na scenie ozdobionej dodatkowo śmieciami i zwiędłymi liśćmi.
Z kolei dwie pokazywane jedna po drugiej hiszpańskie jednoaktówki "Hidden" i "Choice" są zbudowane w oparciu o piękny, zmysłowy taniec. "Hidden" w pojemnej, nie do końca wykorzystanej scenografii z pionkami szachowymi, jest zapisem relacji między kobietą a mężczyzną, "Choice" to jedna partytura ruchu, na którą "nakładają się" kolejni tancerze i tancerki, wchodzący w schemat ruchu, nadając mu indywidualne piętno. Zarówno męski duet, jak i pary mieszane tańczą z gracją, powabem i miękkością.
Festiwal Opery Bałtyckiej nie ma jeszcze określonego kręgosłupa. Różnorodność jest zaletą, ale warto pomyśleć o myśli przewodniej przeglądu, by dobór spektakli (liryczny, intymny, skoncentrowany na ludzkim ciele "Fuera de Campo" warszawskiego Teatru Tańca Zawirowania obok fatalnej festiwalowej pomyłki - kuriozalnego spektaklu-performace'u "La, La, Land" Śląskiego Teatru Tańca) nie był zupełnie przypadkowy. Warto podtrzymać pomysł, by na BSTT prezentować przegląd najnowszych produkcji tanecznych Bałtyckiego Teatru Tańca (przygotowywane w tym sezonie - wieczór Emila Wesołowskiego i nową produkcję Izadory Weiss "Mozart") i wiodących produkcji tanecznych z Trójmiasta (np. "Dali" Sopockiego Teatru Tańca). Bardziej miarodajne byłoby też zaproszenie więcej niż jednego spektaklu polskich zespołów instytucjonalnych.
Warto również zadbać o klimat Bałtyckich Spotkań, bo przez przeszło tydzień przeglądu nie odczuwa się atmosfery tanecznego święta. Brakuje rozmów pospektaklowych czy choćby symbolicznej nagrody publiczności dla najciekawszej produkcji. Impreza pozwala trójmiejskiej widowni poznać, choć wybiórczo i fragmentarycznie, dorobek innych dużych zespołów tańca. Z pewnością warto stawiać na taniec i organizować kolejne edycje BSTT. W Trójmieście naprawdę jest miejsce na dwa duże festiwale taneczne.
Miejsca
Zobacz także
Opinie (6) 1 zablokowana
-
2011-09-19 20:50
Byłem tam (1)
Poznałem w praktyce czym jest teatr tańca. Kobieta wydawała dźwięki orgazmu do mikrofonu tarzając się z nim po podłodze a reszta przytulała się do siebie naśladując ruchy seksu. Oprócz tego główna pani z namaszczeniem opowiadała o sekcie zabijającej nastolatki i katującej starców jako wyrazie łamania formy i docenienia śmierci. Krótko mówiąc mózg wywija na lewą stronę. Mam nadzieję, że nie za kasę podatników.
- 5 2
-
2011-09-19 21:03
Żal że nawet nie potrafisz wybrać dobrego spektaklu.
- 0 0
-
2011-09-19 21:08
Minus 2 najlepsze, La, La Land najgorsze.
- 4 0
-
2011-09-19 22:29
"Last Touch First" mi się nie podobało, ale doceniam ten ruch, jaki pokazali. "La, la land" to kompletne nieporozumienie. "Minus 2" to bardzo dobry spektakl, ale absolutną rewelacją był dzisiejszy film "Pina" w Multikinie. Genialny film - D Z I Ę K U J Ę !!!
- 1 1
-
2011-09-21 11:43
? (1)
Redaktor Rudziński staje się moim ulubionym autorem. A to przez cudne jego pisanie. Pisze:" / tancerze/ w scenografii i kostiumach rodem z Czechowa"...Jako czytelnik, jestem ciekaw, co tam mogło "pochodzić" z Czechowa, a raczej z inscenizacji jego sztuk, który obiły się o uszy...I następna perełka z zasobów wolnych skojarzeń: "rozpisane na detale działania tancerzy..." Jak tu zatańczyć bez tych "detali", czyli "części całości" ? Jak napisać recenzję bez takiego detalu, jak "pisanie" ? Dalej też cudnie: "ruch zastygły w interwale lub bezruchu"...A co ma zrobić "ruch" w przerwie i bezruchu, jak nie "zastygnąć" ? Dalej: "wywołuje chłodny podziw" - to już niemal odkrycie, bo dotychczas był raczej "gorący"...Dalej: " zsynchronizowany zespół Polskiego Teatru Tańca"...Drogi Panie, synchronizacja to doprowadzenie dwóch lub kilku zjawisk do pełnej równoległości ich zmian w czasie. Nie wiem, do czego doprowadził się zespół i dlaczego tak równolegle pańskim zdaniem. Dalej też cudnie. Według redaktora "kolejni tancerze nakładają się na partyturę ruchu", czyli egzemplarz utworu muzycznego. Ciekawy pomysł scenograficzny...Oj, życzliwie radzę zakupić parę słowników. Będzie dobrze !
- 2 4
-
2012-01-30 11:06
a może to "artysta" potrzebuje słowników by czytać ze zrozumieniem
A może to raczej "artysta" potrzebuje słowników by czytać ze zrozumieniem, albo aby wogóle czytać. Coś mi sie wydaje, że pan jest "artystą" ruchu. To by wiele usprawiedliwiało, z wyjątkiem bełkotu.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.