- 1 Nawet 1000 zł za wyprawkę szkolną dla dziecka (86 opinii)
- 2 Był "laptop dla czwartoklasisty" - co zamiast? (84 opinie)
- 3 Co się zmieni na egzaminie ósmoklasisty 2025? (15 opinii)
- 4 Nowe wymagania na maturze 2025. Co się zmieni? (83 opinie)
- 5 Ilu psychologów brakuje w szkołach? (40 opinii)
- 6 100 "spadających gwiazd" na godzinę (52 opinie)
"Nasz Elementarz" to nie jedyny podręcznik pierwszaka
Choć większość szkół podstawowych z Trójmiasta zdecydowała się zamówić darmowe dla uczniów podręczniki MEN-owskie, część z nich korzysta również z dodatkowych książek otrzymanych od wydawnictw w pakiecie z ćwiczeniami. - "Nasz Elementarz" jest na lekcji jedynie dodatkiem, ciężko byłoby pracować tylko z nim - mówią nauczyciele.
Czytaj również: Nauczyciele podzieleni w sprawie Naszego Elementarza
I choć wokół tematu słychać było zarówno głosy krytyki, jak i poparcia dla pomysłu rządowego (jedni podkreślali jego plusy, inni podejmowali rozmowy na temat wad i braków, widocznych w chwili wydania podręczników i dostarczenia ich do szkół) to po niespełna dwóch miesiącach pracy z podręcznikiem wracają uwagi na temat jego kiepskiej jakości. Rzeczywistość pokazuje, że nauczyciele podczas lekcji posiłkują się przede wszystkim materiałami otrzymanymi od "starych, sprawdzonych wydawnictw".
- Nie rozumiałam narzekań moich znajomych na tzw. darmowy podręcznik, tym bardziej, że nie raz pomagałam swojemu synowi w nauce i korzystaliśmy z niego wspólnie. Mało tego, wydawało mi się, że niczym nie różni się on od podręczników, za które w przypadku starszego syna płaciłam prawie 150 zł - mówi Kasia, mama Filipa, ucznia Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II stopnia. - Dopiero niedawno zauważyłam, że książka, którą syn przynosi do domu to nie "Nasz Elementarz", a podręcznik wydany przez WSiP, który szkoła dostała od wydawnictwa gratis, w pakiecie z ćwiczeniami.
Okazuje się, że używanie w pierwszej klasie szkoły podstawowej więcej niż jednego podręcznika jest powszechną praktyką. W takiej samej sytuacji są inni nauczyciele i uczniowie trójmiejskich szkół, m.in. ze Szkoły Podstawowej Leonardo w Gdańsku.
- W naszej szkole nauczyciele i uczniowie pracują z dwoma podręcznikami: menowskim oraz tym, który został nam przekazany w formie darowizny od wydawnictwa komercyjnego, nie w ramach dotacji celowej z ministerstwa - mówi Szymon Buda, dyrektor Szkoły Podstawowej Leonardo w Gdańsku. - To nauczyciel uczy, decyduje i wybiera treści, jakie chciałby omówić z uczniami. Ma on uczyć, a nie odtwarzać wiedzę jak magnetofon, dlatego taka różnorodność korzystania ze źródeł jest moim zdaniem jak najbardziej wskazana.
Głosy niezadowolenia nauczycieli z podręcznika MEN-owskiego skupiają się wokół kilku zasadniczych kwestii: tego, że wydawany został zbyt późno i w częściach, przez co utrudniona była jego wcześniejsza ocena i uniemożliwione szybsze przygotowanie się do zajęć. Zdaniem nauczycieli dużym minusem jest też brak osobnych materiałów ćwiczeniowych - które do tej pory dołączane były przez wydawnictwa w formie drukowanej. Obecnie są one dostępne na stronie internetowej ministerstwa, skąd nauczyciel może je ściągać i drukować oraz powielać dla uczniów. Wiele uwag dotyczy również oprawy graficznej i treści.
- Podręcznik przede wszystkim zaniża poziom i nie uwzględnia zróżnicowanych zdolności, z jakimi do szkoły przychodzą uczniowie - mówi Anna M., nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej z wieloletnim doświadczeniem. - Poza tym nie widać tu logiki i przejrzystości, treści matematyczne pomieszane są z humanistycznymi, szata graficzna niedostosowana do rzeczywistości, obrazki przedstawiają świat rodem z amerykańskich filmów. Kolejna kwestia jest taka, że podczas korzystania z tego podręcznika przytłacza mnie uczucie chaosu - jest zbyt dużo bodźców na jednej stronie, co rozprasza uwagę ucznia. Korzystam więc na lekcjach chętniej z podręcznika, jaki otrzymaliśmy od wydawnictwa, z jakim współpracowaliśmy od lat.
Ni wszystkie wydawnictwa zdecydowały się na to, aby w ramach gratisów przekazać szkołom swoje podręczniki.
- Nasze wydawnictwo nie wprowadziło takiego rozwiązania. Wydawcy, którzy w tym roku rozdali podręczniki, w przyszłym roku mogą już tego nie zrobić, bo skończą im się zapasy. Szkoły boją się, że zostaną wówczas bez książek - mówi Paweł Fąferek, koordynator edukacji wczesnoszkolnej w Gdańskim Wydawnictwie Oświatowym. - Dochodzą do nas też liczne głosy krytykujące rządowy podręcznik. Nauczyciele skarżą się zwłaszcza na fatalną edukację matematyczną w "Naszym Elementarzu". Ministerialny podręcznik, zdaniem ekspertów - na przykład prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej czy Marcina Karpińskiego z Instytutu Badań Edukacyjnych - z pewnością nie rozwinie zdolności matematycznych najmłodszych uczniów. Jesteśmy jednym z nielicznych wydawnictw, które przygotowało osobne książki do nauki matematyki w klasach 1-3. Nauczyciele próbują więc ratować poziom nauczania matematyki, zamawiając u nas dodatkowe ćwiczenia.
Miejsca
Opinie (48) 1 zablokowana
-
2014-11-13 16:18
Zapraszam pierwszaków na korepetycje...
brawo, brawo!!! więcej takich rozwiązań ministerialnych, a rynek korepetycji spuchnie do niewyobrażalnych rozmiarów. Rynek podręczników wart jest 1 mld złotych i jest opodatkowany, rynek korepetycji to 7 mld złotych nieopodatkowanych!!! Brawo, brawo...
- 7 0
-
2014-11-13 16:59
a
dlaczego katechizm ciemnogrodu jest taki drogi powinien kosztować 1 zł jak Fakt
- 3 1
-
2014-11-13 20:18
Widzę, że najbardziej wartościowe i trafne komentarze już zostały "zmoderowane". Cenzura jak w socjalizmie, zgadza się wszystko.
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.