• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zajęcia dodatkowe i korepetycje dla dzieci w wieku szkolnym

Elżbieta Michalak
22 września 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Choć dawniej zajęcia dodatkowe, podobnie jak korepetycje, były rzadkością, dziś zainteresowanie nimi znacznie wzrosło. Choć dawniej zajęcia dodatkowe, podobnie jak korepetycje, były rzadkością, dziś zainteresowanie nimi znacznie wzrosło.

Dodatkowe zajęcia dla uczniów to znany sposób na poprawienie wyników w nauce, a także na rozwijanie zainteresowań oraz potencjału drzemiącego w dziecku. Dziś oferta tych zajęć jest bardzo różnorodna. Sprawdziliśmy jakie formy korepetycji i zajęć dodatkowych rozwinęły się w Trójmieście.



Korepetycje to:

Dawniej zajęcia dodatkowe, podobnie jak korepetycje, były rzadkością. Udzielali ich najczęściej nauczyciele - aktywni zawodowo albo emerytowani.

Dziś takich form zdobywania wiedzy jest znacznie więcej. W trójmiejskich placówkach edukacyjnych zajęć dodatkowych, mających na celu nadrobienie zaległości i wyjaśnienie uczniom niezrozumiałych dla niech zagadnień, mamy naprawdę wiele.

- W naszej szkole działają różne formy pomocy dzieciom mającym problemy z nauką lub potrzebującym więcej czasu na przyswojenie pewnych zagadnień. Po obowiązkowych zajęciach szkolnych prowadzimy konsultacje indywidualne dziecka z nauczycielami. W zależności od potrzeb zajęcia mogą mieć charakter ciągły lub jednorazowy. Działa też świetlica przedmiotowa, gdzie nauczyciele, każdego dnia inni, pełnią dyżury, podczas których dziecko może przyjść i skonsultować swój problem. Są też tzw zajęcia wyrównawcze - dla uczniów z trudnościami - opowiada Anna Olszewska, dyrektor Autonomicznej Szkoły Podstawowej w Gdańsku.

Częstym zabiegiem jest organizacja przez szkoły zajęć dodatkowych z przedmiotów, które będą na egzaminie lub sprawdzianie końcowym oraz zajęć przeznaczonych dla dzieci, które mają problemy z czytaniem i pisaniem lub należą do grupy ryzyka dysleksji.

Wszelkie te zajęcia stanowią pomoc dla dziecka i rodziców, którzy mogą czuć się spokojniejsi wiedząc o tym, że szkoła jak najlepiej zadba o rozwój ich dzieci.

- Mój syn uczęszcza na zajęcia wyrównawcze, które prowadzi jego wychowawczyni. Odbywają się one raz w tygodniu i trwają godzinę lekcyjną, ale ten czas jest naprawdę dobrze wykorzystywany. Wychowawczyni jest zawsze przygotowana, daje dzieciom karty pracy i zadania domowe, które pozwalają utrwalić materiał przerabiany na zajęciach - opowiada mama Oliwiera, siedmiolatka z drugiej klasy Szkoły Podstawowej nr 86.

Niekiedy dodatkowe bądź wyrównawcze zajęcia szkolne nie wystarczają, dlatego rodzice poszukują innych form pomocy dziecku w nauce. Wtedy sięgają po korepetycje.

Początkowo te indywidualne. W serwisie ogłoszeniowym trojmiasto.pl znaleźć można wiele ogłoszeń korepetytorów, którzy oferują uczniom swoje usługi z różnych przedmiotów na rożnych poziomach zaawansowania (podstawowym lub rozszerzonym, w klasach podstawowych, gimnazjach lub liceach). Ceny kształtują się w granicach 20-35 zł za 60 min, czasem w cenę wliczony jest też dojazd do domu ucznia.

O ile kiedyś istniały wyłącznie indywidualne korepetycje prywatne, o tyle od pewnego czasu dokształcać można się także grupowo, a takie usługi świadczone są już przez wyspecjalizowane firmy.

Każdy, kto potrzebuje korepetycji może skorzystać z usług firmy Dobre Lekcje, która prowadzi swą działalność na terenie Trójmiasta od września 2010 roku. Podstawowym zakresem jej działania są korepetycje i przygotowywanie do egzaminów maturalnych, gimnazjalnych i testów kompetencji. Firma nie posiada swojej siedziby, jednak dojeżdża do każdego swojego ucznia. Alternatywą tego są zajęcia prowadzone w domu nauczyciela.

- Na początku pracowałem z dwójką przyjaciół i w naszej ofercie były trzy przedmioty: języki polski, angielski i niemiecki. Z czasem zacząłem szukać kolejnych osób podobnych do nas, dla których uczenie innych to nie tylko sposób na dodatkowy zarobek, ale też pasja - mówi Paweł Borkowski, nauczyciel i właściciel firmy Dobre Lekcje. - Dziś oferujemy pomoc ze wszystkich szkolnych przedmiotów i kilku najpopularniejszych języków obcych - dodaje.

Ci, którzy nie są za pan brat z matematyką, mogą udać się do Szkoły Matematyki Pitagoras. Jest ona świeżą inicjatywą mającą na celu nie tylko pomoc dzieciom w uczeniu się matematyki na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjalnej i liceum, ale także ogólne rozbudzenie zdrowej intuicji matematycznej i wyobraźni u dzieci i młodzieży jest powstała w sierpniu 2012 roku.

- Nasza szkoła będzie oferowała kursy przygotowujące do odpowiednich egzaminów (kompetencji, gimnazjalnych, maturalnych), pomoc w podreperowaniu ocen w szkole a także zajęcia nadprogramowe, dla uczniów uzdolnionych i zaciekawionych matematyką - mówi Jakub Knitter, założyciel szkoły. Program nauczania dla każdego dziecka układany jest indywidualnie będzie osobiście przygotowywany na podstawie rozpoznania potrzeb i aktualnych umiejętności dziecka - dodaje.
Elżbieta Michalak

Opinie (72) 1 zablokowana

  • Nauczyciele... (3)

    ...komuna rozpuściła ich jak dziadowski bicz,po przemianach zostali nadal ciężko pracująca elita,tak ciężko,że nauczają "po łebkach" a potem grożąc nie przepuszczeniem dziecka do następnej klasy doradzają korepetycje u koleżanki/kolegi po "fachu".A taka koleżanka/kolega padając "na pysk" po 18 godzinnym tygodniu pracy staje na głowie by kontynuować swoją misję i pomóc niedouczonemu....przez swoją koleżankę/kolegę, dziecku - idiocie.No i interes się kręci..A tak przy okazji...czy któryś z nauczycieli - korepetytorów ma zgłoszona działalność gospodarczą ???? i odprowadza stosowne podatki ??? :-)))).No cóż nie ma jak to uczciwość....Współczuję w tym miejscu nauczycielom...wychowania fizycznego :-))))

    • 6 21

    • Jeżeli nie wiesz - nie pieprz farmazonów :) (2)

      W tym całym bełkocie masz tylko rację w jednej kwestii - w tym, że niektórzy nauczyciele lecą w kija. To jest akurat prawda, bo sam, udzielając korepetycji pewnej dziewczynie wiem, jaką można zrobić "krzywdę". Dziecko w 1 gimnazjum nie umiało materiału podstawówki, a angielski w szkole wyglądał na zasadzie, że babka im zadawała ćwiczenia ( których nota bene nie umieli zrobić ) po czym wychodziła na korytarz dzwoniąc do koleżaneczki. I na tym twoja racja się kończy, reszta to już tylko wypociny, o których nie masz pojęcia. "Nauczyciele to mają zarąbiście, tyle wolnego!" - nikt natomiast nie zauważa, że pracę znosi się do domu, a sama praca jest pracą bardzo niewdzięczną. Oczywiście jest to kwestia podejścia i charakteru, bo niektórzy chcą za wszelką cenę udupiać i pokazać, kim to oni nie są. Jednak jeżeli zna się trochę psychologii i innych socjologiczno-społecznych pierdół, można zrobić bardzo ciekawe rzeczy np. to, że dzieciak, nie lubiąc jakiegoś przedmiotu bo poprzedni nauczyciel mu go obrzydził, teraz może go bardzo polubić i być z niego dobry.
      A co do brania podatków z korepetycji - proponuję wszystkim dziwkom założyć kasy fiskalne - one podatku też nie płacą.

      • 2 0

      • Tak, tak, tak (1)

        Dziwkom i lekarzom. Rzadko który wystawia rachunek, czasem pytają się, czy potrzebny...ci uczciwsi. A lekarz bierze 100-150 za max 15 minut. Nie boli Cię to? Już nie mówiąc o prostytutkach...

        • 5 0

        • Nie, nie, nie

          Nie boli mnie to ani trochę, ponieważ uważam, że jeżeli ktoś jest sprytny, to owego podatku płacić nie powinien, przynajmniej w Polsce. Kto zresztą mądry, to właśnie tak robi. Jeżeli porównujesz lekarzy, którzy pracują normalnie dla NSZ do dziwek, to chyba nie ma o czym rozmawiać :) Osoba, która pracuje na etat i płaci z tego podatek, a resztę 'interesantów' załatwia sobie SAMA, powinna płacić tylko i wyłącznie jeden podatek. Tak byłoby w normalnym kraju - w Polsce można o tym zapomnieć, gdyż rząd chce was wszystkich otumanić. Kto się da to już inna sprawa.

          • 0 1

  • Dobra ściema...

    Czy nie można już napisać tego rodzaju artykułu bez podawania nazw firm ? :))) Jak mieszkałem w Polsce ( dzięki bogu mieszkałem ) to sam siedziałem na bezrobociu i robiłem korki. Robiłem ich średnio 23h / tygodniowo a na widok tego, co zarabiałem, niejeden by się poślinił. Jak ktoś gada w kółko ile to ludzi nie ma i podaje konkretne liczby to znaczy, że ich nie ma. Prawdziwi 'duzi' siedzą cicho i robią swoje. Ceny podane przez autorkę też są śmieszne :) Jak ktoś robi amatorkę, to może i kasuje 20 zł za 60 minut, hahah

    • 3 3

  • polecam

    W obecnych czasach to świetnie, że jest tak duży wybór i samych korepetytorów i szkół, które ich udzielają :) Ja sama skorzystałam z korków z chemii (ale to w Olsztynie) i dzięki pracy w nauczycielem ogarnęłam chemię. Nie jestem tępa, ale z chemią sobie nie dawałam rady, a z moją korepetytorką ogarnęłam chemię na 90 % matury rozszerzonej! i dla mnie to oznaczało dostanie się na medycynę. Więc moim zdaniem korki są przydatne, ale tylko wtedy kiedy dziecko czy uczeń (np. maturzysta) chce z nich coś wyciagnąć dla siebie i nikt mu nie każe :)

    • 5 2

  • Zauważyłem, że głupota dziecka bierze sie z głupoty jego rodziców (10)

    Pisząc głupota mam na myśli brak wiedzy. Rodzice niby z wyższym wykształceniem, ale nie mają bladego pojęcia o potęgowaniu. A to jest przecież kanon matematyki. W innych dziedzinach jest podobnie. To na ch*j takie wykształcenie?

    • 13 2

    • (9)

      A kto powiedział, że w dzisiejszych czasach wykształcenie jest wyznacznikiem wiedzy? W Trójmieście są 3 uczelnie warte uwagi ( o ile w ogóle ) - GUMed, PG, Akademia Morska ( jakbym napisał AM moze by to ktoś pod akademię marynarki podpiął :) ) i EWENTUALNIE UG.

      • 1 0

      • (8)

        Wykształcenie to zasób wiedzy zdobytej przez daną osobą. Logiczne chyba jest, że osoba z dyplomem maturalnym liceum ogólnokształcącego powinna znać matematykę na średnim poziom, w tym mieć wiedzę o potęgowaniu.

        • 5 0

        • (7)

          To coś teraz napisał to głupota dnia, panie Agencie. Odróżnij 'wykształcenie' od 'wiedzy', to wtedy możemy podyskutować. Nieco ci pomogę - wiedza to to, co masz w głowie. Wykształcenie to to, co masz na papierze.
          Znanie matematyki na poziomie średnim jest kolejną głupotą, gdyż, jak powinieneś wiedzieć, nieutrwalana wiedza wyparowuje. Idąc tym tokiem myślenia, każda osoba która ukończyła liceum, do końca życia pamięta wszystkie daty z historii, zna doszczętnie wszystkie lektury oraz wszystkie pierdołowate informacje z PO, gdzie sensem zajęć przez 3 lata było nauczenie pierwszej pomocy, które zajmowało max 2 lekcje. Pomyśl nad tym.

          • 0 1

          • Nie utrwalam wiedzy z zakresu matematyki od 45 lat, a mimo to wiem ile to jest x do potęgi 0 (4)

            Po prostu mam bardzo dobrą pamięć, wykształconą przez bardzo dobry program nauczania i bardzo dobrych pedagogów. Pamiętam również bohaterów szkolnych lektur. Dzięki temu mogę wnukowi (2 klasa gimnazjum) wyjaśnić o co chodzi w Zemście, a nawet błysnąć znanym cytatem: "Hej, Gerwazy daj gwintówkę, niechaj strącę tę makówkę". Wtórny analfabetyzm, który masz na myśli, nie dotyczy każdego, tylko jełopę z brakiem zainteresowań do czegokolwiek.

            • 7 0

            • (3)

              Jesteś naprawdę błyskotliwy :) Mam nadzieję, że chociaż dla wnuka błyszczysz, bo cytowanie 'jakichś tam' cytatów o makówce nikomu zapewne nie imponuję. Chciałem też zauważyć, że poruszyłem zupełnie inny temat. Nie odnoszę się do Twojego potęgowania, a do drugiego tematu, który poruszyłeś, mianowicie wykształcenia. Napisałeś że "Logiczne chyba jest, że osoba z dyplomem maturalnym liceum ogólnokształcącego powinna znać matematykę na średnim poziom". Owszem, POWINNA. Ale zrozum, że tak po prostu nie jest i nigdy nie będzie, bo to czego się uczysz w szkole, nieuczone później - znika. Podam przykład. Swojego czasu miałem dośc dobrą robotę w Niemczech. Pojechałem tam ze znajomością paru zwrotów, który wybełkotał mi 'polski nauczyciel'. Dziś jestem w stanie porozumiewać się z Niemcami na poziomie podstawowym bez żadnego problemu. Nauczyłem się tego sam, a mój 'podstawowy' poziom niemieckiego w niemczech, to pewnie 'zadowalający' czy też 'bardzo dobry' w polskiej szkole. Nie oszukujmy się - polskie szkolnictwo to w większości guano, i o tyle co w Twoich czasach 'młodości' wykształcenie wyższe znaczyło bardzo dużo, tak dziś może je mieć każdy, kwestia za ile i w ile. A później i tak kończy się na siedzeniu w Urzędzie Pracy

              • 1 1

              • W sumie, to dyskusja wzięła się ze stwierdzenia, że za głupotę dziecka odpowiadają (1)

                jego głupi rodzice. I na tym poprzestanę. Nie interesuje mnie twoja znajomość niemieckiego. Ja też znam parę zwrotów np. sieg czy hail, a nawet kaput:-)

                • 5 0

              • 1) rozmowa między nami zaczęła się od tego, od czego zacząłem ja. Wróć do pierwszego posta.
                2) Nawet owych zwrotów nie znasz, gdyż twoje 'hail' piszemy przez e. Pewnie znasz je z opowiadań rodziców
                3) Widzę, że starczy niedowład dłoni sprawił, że nawet shift cię boli :)

                Ale nie jest to ważne. Na tym skończę dysputę. Idź dalej chwalić się wnukowi ( z którym zapewne razem rąbiesz policję :) ) jakich to jeszcze cytatów z książek sprzed 50 lat nie znasz.

                • 0 1

              • Czyli w zasadzie potwierdzasz to, co zostało napisane wcześniej. "Owszem powinna" - a czemu tak nie jest? Bo jest głupia, bo nigdy nie rozumiała czego się uczy tylko ryła na pamięć. Wiedza zrozumiana nie wyparowywuje z głowy. Ja kończyłem szkołę 10 lat temu i po krótkim przejrzeniu podręcznika byłem w stanie wytłumaczyć siostrzeńcowi o co chodzi w ciągach.

                • 0 0

          • Sam napisałeś teraz głupotę dnia. Wykształcenie to całość wiedzy zdobytej podczas wszystkich lat nauki, przy czym raczej odnosi się ten termin do wiedzy akademickiej. Wiedzę zaś w ogólności zdobywamy nie tylko w szkole ale również przez kontakty międzyludzkie, podróżowanie, książki, doświadczenia itp. A papier to jest coś co masz w kibelku powieszone na rączce albo w ramce na ścianie, tyle samo jest to warte.

            • 0 0

          • Inteligencją jest zdolność do wykorzystywania wiedzy zarówno szkolnej, poznawczej jak i okazjonalnej więc ogarnij się nikt nie mówi, że wiedza i inteligencja to to samo ale jedno bez drugiego nic nie znaczy.

            • 0 0

  • jedni oskarżają innych, a drudzy się usprawiedliwiają

    Każdy wie kto chodził do szkoły lub chodzi, że w klasach jest często ponad 30 uczniów - tych o zdolnościach przeciętnych, czy z dysleksją, oraz szczególnie uzdolnionych z którymi w ciągu lekcji można pracować w 3-krotnie szybszym tempie. Czas trwania głównej części lekcji to znacznie mniej niż 45 minut. Konsultacje też są w grupach w dodatku z uczniami z różnych klas. Jeśli ktoś widzi sens, to szuka wsparcia dla własnej pociechy i od tego kogoś zależy wybór ile i za co komu zapłaci. Czy ktoś kto zaoferuje swoją pomoc do opieki nad dzieckiem średnio raz w miesiącu, czy tygodniu, albo w razie choroby dziecka też ma zapłacić podatek czyli ma postawę do założenia działalności

    • 2 0

  • moj synek juz w przedszkolu chodzi na dodatkowe fakultety z matematyki i ekonomii

    • 4 3

  • korki (1)

    Od nauczania powinni być nauczyciele w szkole. To pani od polskiego czy matematyki jest po to żeby nauczyć dzieci. Jak sama nazwa wskazuje nauczyciel naucza czyli przekazuje zdobytą na uczelni wiedzę a co więcej wie jak to robić. Nie każdy powinien być nauczycielem bo nie każdy umie przekazywać wiedzę nawet jeśli ją posiada. Proszę mnie nie oskarżać mówiąc, że jako rodzic nie poświęcam czasu swoim dzieciom. Dla mnie spędzanie czasu to pójście na rower, spacer czy wyjście do kina a nie odwalanie roboty za nauczyciela nieudacznika. I tak, wkurza mnie, że zamiast miło spędzać czas z dziećmi muszę ( bo robię to od sześciu lat) tłumaczyć po lekcjach to co powinien zrobić nauczyciel. I nie piszcie mi, że mam tępe dziecko, które nie chce się uczyć. Ja w pracy muszę zrobić swoje bo jak nie to po premii albo opiernicz od szefa. A w szkole na moje pytanie co pani/pan zrobił/ła żeby dzieci lepiej zrozumiały temat słyszę: no przecież uczę. Gdyby w Polsce wszyscy nauczyciele w 100 procentach przykładali się do tego co robią to korki byłyby nie potrzebne. Z zazdrością słuchałam kiedyś opowieści jednej znajomej, której syn chodzi do zagranicznej szkoły. Chłopak mający problemy z nauką matematyki, na spotkaniu z nauczycielem tegoż przedmiotu zatroskana mam spytała jak pomóc dziecku: może poćwiczyć z nim więcej w domu, zatrudnić korepetytora. Jakież było jej zdziwienie gdy oburzony Pan oświadczył, że to on jest od tego żeby jej syn nauczył się wszystkiego. To jego praca i zrobi wszystko żeby na koniec roku jej syn był zadowolony ze swoich wyników. Pozazdrościć

    • 5 1

    • 1) Jeżeli coś ci się nie podoba - nikt nie każe ci siedzieć w polsce :)
      2) Być może nie masz tępego dziecka, nie mniej jednak istnieje możliwość (dość duża), że masz syndrom perfekcyjnego dziecka. Z moim dzieckiem wszystko jest w porządku, jest najlepsze, tylko nauczyciel do d*py! A później okazuje się, że dziecko woli się zajmować czymś innym i ma dysleksję czy jakąś tam inną dysmózgię :)

      To, że niektórzy nie umieją przekazywać wiedzy pomimo jej posiadania - zgodzę się. Uczyć nie każdy może, bo nie każdy ma do tego charakter i możliwości, ale co zrobić. W niektórych szkołach panuje kolesiostwo i sam znam parę przykładów, gdzie nauczyciel nie uczył, bądź też zadawał i szedł 'gdzieś tam' ( pewnie pogadać przez telefon z koleżaneczkami ), po czym okazywało się że... nauczyciel jest synalkiem/córeczką bądź jakąś inną rodziną dyrektora.

      Korki są, były i będą potrzebne, w zależności od potrzeb.

      • 1 0

  • W Polsce mieszkam a nie siedzę.Pracuje, odprowadzam podatki z których również nauczyciele dostają pensję.Perfekcyjny to mój syn nie jest i jestem tego w pełni świadoma. Zawsze uczyłam go również, że nauka jest najważniejsza a nauczyciela jaki by nie był trzeba szanować. Znam za to jego mocne strony i potrafię pomimo postawy niektórych pedagogów przekonać, że uczy się dla siebie. Wkurza mnie jak osoba od matmy spytana o to jak będzie przygotowywać nasze dzieci do egzaminu klas 6 - tych odpowiada, że będzie drukował z internetu testy dawał do rozwiązania w domu i potem sprawdzał. Czy na tym twoim zdaniem polega nauka? Tyle to ja już zrobiłam sama.

    • 3 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Reklama

Statystyki

Wydarzenia

ŚwiatłoSiła Festiwal Foto - Video

warsztaty, spotkanie, spacer

Pomorska Noc Naukowców

wykład, warsztaty, konferencja

14. Weekend Architektury

wykład, spotkanie, debata

Sprawdź się

Sprawdź się

Wybierz poziom

Jak możesz chronić środowisko w codziennym życiu:

 

Najczęściej czytane