• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Do czego przydają się studia?

Marzena Klimowicz-Sikorska
21 lipca 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Nie zawsze dorabianie na studiach w zawodzie, z którym nie wiążemy kariery zawodowej, uznawane jest za atut. Nie zawsze dorabianie na studiach w zawodzie, z którym nie wiążemy kariery zawodowej, uznawane jest za atut.

Trzy lata studiów licencjackich, dwa magisterskich i pierwsze pytanie na rozmowie kwalifikacyjnej niemal zawsze dotyczy doświadczenia zawodowego. Skoro pracodawcy tak bardzo je cenią, po co w ogóle wybierać się na uczelnię?



Do czego przydają się studia? Najlepiej pokazuje to wymiana zdań na facebookowym profilu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do czego przydają się studia? Najlepiej pokazuje to wymiana zdań na facebookowym profilu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Czy po studiach czułeś się dobrze przygotowany do zawodu?

Łącznie pięć lat na uczelni, która dla wielu studentów nie ogranicza się tylko do nauki, ale m.in. pracy umożliwiającej opłacenie czesnego, stancji i po prostu utrzymanie się. W większości praca ta odbiega od studiowanego kierunku, bo nie o doświadczenie zawodowe tu chodzi, ale o zapewnienie sobie bytu i choć cząstki niezależności przez najbliższe kilka lat nauki.

Kiedy ta się kończy, czas na pierwszą pracę. Ale co zrobić, jeśli na rozmowie kwalifikacyjnej możemy "pochwalić się" pracą w barze, albo dorywczym rozdawaniem ulotek?

Problem wchodzenia świeżo upieczonych absolwentów na rynek pracy istnieje od dawna. Dlatego w ramach programu Twoja Perspektywa przepytano 1017 studentów z kilkudziesięciu uczelni w całej Polsce o ich przygotowanie do życia zawodowego.

Blisko połowa z nich uważa, że kompetencje zdobyte podczas studiów nie spełniają oczekiwań pracodawców. Na pytanie "czy studia przygotowały cię do podjęcia pierwszej pracy?" aż 39 proc. odpowiedziało "raczej nie", a 11 proc. "zdecydowanie nie". Zaledwie 9 proc. studentów uważa, że studia zdecydowanie przygotowały ich do podjęcia pierwszej pracy.

Natomiast ponad 30 proc. z nich ma już na swoim koncie pierwsze doświadczenie zawodowe, a aż 70 proc. uczestników badania swoje umiejętności praktyczne zdobywa i szlifuje działając w organizacjach, samorządach, czy uczelnianych kołach naukowych. W kategorii "inne doświadczenie zdobyte podczas studiów" studenci wymieniali głównie praktyki zawodowe i staże oraz wolontariat.

Badanie pokazało, że od pracodawców studenci oczekują w pierwszej kolejności praktyk i staży (78,5 proc.) oraz warsztatów merytorycznych na uczelniach (8 proc.) - czyli tych form współpracy, które umożliwią im konfrontację wiedzy merytorycznej z realiami biznesowymi i przełożenia jej na praktykę.

Za najlepszą formę kontaktu pracodawcy ze studentami 22 proc. respondentów uznało konkursy. W kategorii "inne" pojawiło się m.in. oczekiwanie delegowania doświadczonych pracowników do prowadzenia przedmiotów specjalistycznych.

Badania opinii studentów były częścią zakończonej właśnie, IV edycji programu Twoja Perspektywa, w ramach którego organizatorzy zrealizowali m.in. 54 warsztaty na 18 uczelniach dla ponad 900 studentów w całej Polsce.

Organizatorami programu Twoja Perspektywa są Orange Polska, Polskie Stowarzyszenie Zarządzania Kadrami i Business for Society. Badanie miało na celu m.in. uzyskanie opinii studentów na temat ich przygotowania do wejścia na rynek pracy. Wzięło w nim udział 1017 respondentów z kilkudziesięciu uczelni w całej Polsce.

Opinie (414) ponad 10 zablokowanych

  • ja wiem do czego...

    ...do podtarcia się jak wam zabraknie papieru toaletowego(do do tych co są na tych śmiesznych wstih i tego typu śmieciowych 'uczelniach')studenci hahaha prawdziwi studenci to byli 30 lat temu wtredy była nauka a nie to co teraz.moda na studia bandy gamoni co ledwo co buty sznurują a Nigeria leży dla nich w Azji

    • 5 3

  • Przede wszystki należy odróżnić studia na renomowanych uczelniach od licencjatów w szkółkach dla przygłupów (4)

    Dla mnie renomowanymi uczelniami są politechniki, uniwersytety, akademie medyczne, etc.
    nie są szkołami wyższymi różnego rodzaju marketingi, zarządzania, bankowoście, wyższe szkoły ds kształcenia niepotrzebnego, akademie tzw. szmeranego biznesu,

    tytuł ukończenia uczelni wyższej uzyskuje się zdobywając tytuł magistra, inżyniera, lekarza medycyny
    a nie jakiegoś licencjata, który płacąc za kolejne semestry, przeszedł testy na ogłupianie i po trzech latach, w kwitach ma wpisane "wykształcenie wyższe"
    a zdobył wiedzę na poziomie matury ...
    w ten sposób produkuje się tysiące, dziesiątki tysięcy takich z "wyższym" i potem płacz że są problemy z ortografią, tabliczką mnożenia, geografią, o innych przedmiotach już nie wspomnę ...
    i nie ma dla nich pracy ...
    oj bieda, bieda

    • 17 4

    • (3)

      Żadna polska uczelnia medyczna nie nadaje (ani nie nadawała z tego, co mi wiadomo) tytułu lekarza medycyny. Po skończeniu sześcioletnich studiów lekarskich dostaje się tytuł lekarza.

      • 3 0

      • Dla zainteresowanych osób - artykuł na temat polskich tytułów medycznych: http:/ / www. oil. org.pl/res/img/img/nil/gazeta/n200802.pdf

        • 0 0

      • Tak może i jest a ja nie jestem w temacie studiów lekarskich (1)

        tylko tak napisałem - wiadomo o co chodzi
        ale fakt jest - 6-letnie studia i wcale nie łatwe i nie ma testów na egzaminach ...

        • 2 1

        • Swego czasu po Gdańsku chodziła miejska legenda a propos ogłoszenia o pracę " Wymagania: wykształcenie wyższe techniczne (oprócz Politechniki Koszalińskiej)":)

          • 0 0

  • walizka (1)

    dlatego blisko rok temu spakowalam walizke i wyjechalam do niemiec. Nawet humanista, ale koniecznie z pasja (!) moze znalezc zagranica to o czym w Polsce moze tylko pomarzyc.

    • 8 0

    • ja tez chce do niemiec

      czyli gdzie i jak wyjechalas? Bo ja tez humanistka,ale nie mam tam w niemczech znajomych....

      • 0 1

  • studia przyadają się do tego żeby zostać Ferdynandem Kiepskim

    • 6 2

  • Plecy się liczą, studia to g..no:) (1)

    Popatrzcie na naszych polityków z PSL (inne partie też mają bród za pazurami), Pan Waldek mamusię usadowił w fundacji, nepotyzm ? ależ skąd jeszcze beszta dziennikarkę, dla niego to normalne, a na rozmowach kwalifikacyjnych w urzędach, spółkach państwowych , powiatach swojaki się liczą , dzwoni znajomy polityk już prezes spółki stoi na baczność. Synuś , córka, ależ oczywiście stanowisko się znajdzie a jak nie to wymyślimy, procedura rekrutacyjna to fikcja wiadomo kto ma być przyjęty, przyjmujący i prowadzący rozmowę się nudzą ziewają, a jak wejdzie synuś polityka to słodkie pierdzenie , puszczanie oka, ciągniecie za uszy. a na koniec dobra rada - ten kraj jest chory trzeba uciekać, tu większość kwalifikuje się do psychiatryka.

    • 14 2

    • Akurat Pan Waldek jest magistrem inżynierem mechanikiem i miał otwarty przewód doktorski na temat sztucznych sieci neuronowych:)

      • 0 0

  • Sprawa jest prosta. (1)

    Nie ma żadnej zasady. Kto ma łeb na karku poradzi sobie niezależnie od tego czy ma doktorat, czy jest po podstawówce.

    • 8 4

    • ale cywilizowany kraj powinien mieć pewne zasady a ten kraj za PO to dziki Zachód. jak można głosowac na tych...

      • 4 0

  • a ja się z Was smieje (1)

    a ja pracuje w Tesco, obstawiam kasy,mam garnitur, mam motorolkę i wyciągam 3700 netto .....zyc nie umierac...

    • 2 8

    • śmiej się dalej , żyj i nie umieraj ....

      • 1 0

  • (2)

    ja po maturze, którą zdałam 2 lata temu, nie dostałam sie na studia, później już nie próbowałam, więc zapisałam się na 2letnią szkołę policealną, zdałam ją i od września idę na roczną szkołę zaoczną... nie mam zamiaru iść na studia, bo moim zdaniem, one po prostu są zbędne... od 2 lat zbieram doświadczenia w różnych branżach i tylko na to patrzą w cv, a nie jaką szkołę wyższą ukończyłam :)

    • 6 6

    • to jeśli nie patrzą na szkoły to po co się uczysz? albo robisz jakieś śmieszne cosinusy... policealna jeszcze daje tytuł technika ale te roczne o kant d. robić

      • 3 0

    • wegetuj dalej.

      • 3 0

  • Oj po co było się uczyc.. (3)

    Ja mam tylko średnie bez matury, pracę mam bardzo dobrą, państwową, wzbudzam respekt na dzielnicy bo każdy chciałby pracowac tam, gdzie ja ale dostają się tylko najlepsi !! Zarobki może nie najlepsze ale dorobic można i z "dorobkiem" wychodzi ze 3 tys na rękę !! Samochód służbowy jest, nie przemęczam się. Czasami pogonię jakąś babcię z rynku czy pijaczka spod sklepu i tak się kręci. A wy naiwniacy tracicie tyle czasu i piniendzy na studia a potem praca jedynie na zmywaku w Anglii czy jako opiekunka śmierdzących staruszek w Niemczech za grosze i poniżej godnośc. Ale wasz wybór naiwniacy..

    • 2 9

    • respekt na dzielnicy może tak, (2)

      ale tutaj to wzbudzasz ochote na wymioty. Jesteś kolejnym przykladem osoby, ktora pracuje w instytucji nie dajacej nic temu Panstwu. To jest problem - nie ma produkcji.......upadamy

      • 3 0

      • Zapewniam bezpieczeństwo obywatelom !!! (1)

        Pozorne ale zawsze :-)

        • 1 1

        • o tak, "zaraz spacyfikujemy tę Skodę parkującą w niedozwolonym miejscu!"

          • 0 0

  • Zła wola

    Oczywiście nie brak wiedzy i umiejętności spycha młodych ludzi na margines społeczny ale brak jakiegokolwiek systemu porządkującego rynek a przede wszystkim zła wola osób, którzy już w jakichś firmach siedzą - rzucanie piachu w oczy młodym i "obcym" jest na porządku dziennym a "fala" kiedyś typowa jedynie dla wojska przeniosła się na rynek pracy. Obserwuje, że od lat tak źle nie było. Poziom bezczelności i brak szacunku dla kandydatów do pracy jest powszechny - "obcego" kota trzeba zawsze na dzień dobry skopać - to teraz już norma. Sam mam 2 dyplomy uznanych uczelni i kilkanaście lat doświdczeń zawodowych w poszukiwanym na rynku zawodzie i od kilku miesięcy nie mogę znaleźć pracy w trojmieście. Choć gdyby nie zła wola osób z ktorymi rozmawiałem to pewnie bym ją miał. Nie jest jednak prawdą, że mlodzi mają większe problemy bo nie mają doświadczenia - problem polega na tym, że kopanie "młodszych" i "obcych" to dziś powszechna moda na rynku pracy. Socjolodzy zdaje się nie badają tego wnikliwie, więc nie wiele jeszcze o tym zjawiskach rynku pracy wiadomo ale niestety prawda jest smutna w 20 lat po upadku komuny mamy upadek normalnie funkcjonującego spoleczenstwa, totalne marnotrastwo talentów i zasobów ludzkich gdyż brak jest jakichkolwiek mechanizmów koordynacji na rynku pracy. Te marnotrastwo niestety nie ukrywajmy odbije się nie tylko na tych, których zmarnotrawiono ale przede wszystkim na wszystkich członkach społeczności. Wyraźnie widoczna jest glupota i złośliwość decydentów, którzy zamiast zatrudniać wiecznie szukaja i niewyobrażalny przyrost warstwy pośredników robiących za "jasnowidzów" rynku pracy. Problem polega, ze rynek sam z siebie się nie reguluje bo decydenci nie podejmują decyzji o zatrudnieniu w oparciu o jakiekolwiek obiektywne przesłanki ale robią różne głupoty, dobierają sobie znajomków albo głupków takich co im na pewno nie podskoczą tylko będą grzecznie swój chłam wytwarzać albo kierują się różnymi innymi bzdurnymi metodami o ile w ogole je mają (bo losowanie też rozwiązuje czasem sprawę).

    Po za tym deprecjonowanie wyższego wykształcenia gdy coraz mniej osób w Polsce je w ogóle ma (mimo zwiększenia się ilości studiujących) to też jeszcze jeden objaw choroby społecznej, być może za kilka lat się to wyprostuje i Polska dobije chociaż do standardów zachodu unii gdzie zasoby ludzkie się jednak szanuje - ale póki co - wiatr i piach w oczy. Umiesz sporo? Masz potencjał i chęci? Nie masz pracy? To masz problem ... bo nikogo to po prostu nie obchodzi i tyle... co więcej znajdzie się 10 takich co mniej umieją i biorą co dzień wysoka kasę i z radością przyłożą rękę do tego by zmarnotrawić twoją wiedzę i umiejętności bo ich główne zadanie to pilnować by ich nikt lepszy nie zastąpił - na tym polega "logika" rynku pracy...

    • 14 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane