• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Młody "nieogar" chce dużej pensji. Za co?

Michał Sielski
16 marca 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Młodzi coraz częściej oczekują od razu nie tylko wysokiej pensji, ale też dodatkowych bonusów na równi z doświadczonymi pracownikami. Młodzi coraz częściej oczekują od razu nie tylko wysokiej pensji, ale też dodatkowych bonusów na równi z doświadczonymi pracownikami.

Nasz ubiegłotygodniowy artykuł "Ile chcą zarabiać młodzi ludzie?" wywołał lawinę komentarzy. Odezwało się po nim też kilku czytelników wspominających dawne czasy. Część z nich w niewybrednych słowach użala się na młodych pracowników. Czy chcą oni zarabiać godnie, czy raczej mają nierealne oczekiwania, zbudowane na marzeniach opartych o cukierkowe wpisy w mediach społecznościowych? Oddajmy głos doświadczonym pracownikom i pracodawcom.



Skąd wynikają wysokie oczekiwania młodych na rynku pracy?

Przypomnijmy: w czwartek opisaliśmy badania firmy doradczej PwC, która opublikowała raport "Młodzi Polacy na rynku pracy". Przebadano w nich 2,5 tys. studentów i absolwentów uczelni wyższych.

W kwestii zarobków mediana oczekiwań kształtowała się na poziomie 4,5 tys. zł netto. Najniższe wymagania finansowe zgłaszali studenci kierunków społecznych i ścisłych - ok. 4 tys. zł.

Studenci kierunków ekonomicznych, humanistycznych i technicznych plasowali się w okolicach 4,5 tys. zł, natomiast studenci kierunków medycznych i biologiczno-przyrodniczych mówili o ok. 5 tys. zł.

Artykuł wywołał lawinę komentarzy.



Bezpłatny staż, umowa śmieciowa lub pieniądze pod stołem


źródło: Viralowytata

Oto jeden z głosów nieco starszego pokolenia:

- Młodzi! Muszę was rozczarować, 10 lat po studiach zarabiam 5,7 tys. zł brutto, czyli prawie średnią krajową, co daje 4 tys. zł na rękę. I to nie jest najgorzej! Jedynie w IT specjaliści i ludzie na własnej działalności prowadzący firmy mają dużo, reszta nawet do tej średniej nie dobija. Wystarcza mi na życie, ale takie sobie - powiedzmy. Raz w roku wakacje za granicą, dwa samochody i kredyt na mieszkanie. Żeby czuć swobodę ekonomiczną, musiałbym zarabiać 6-7 tys. zł na rękę. Aha, żeby nie było, nie chwalę się ani nie żalę - pisze osoba podpisująca się "mgr inż. chemik".
Etat był szczytem szczęścia. Większość młodych osób pracowało na umowie śmieciowej, bo wtedy jeszcze to określenie nie istniało
Inni wspominają swoje początki. Pamiętam też i ja. Gdy na studiach (fakt, było to ponad 20 lat temu...) udawało się złapać pracę jako św. Mikołaj, albo "stać na promocjach", rozdając sery pleśniowe czy tabletki piorące, to 7 zł na rękę na godzinę było stawką, za którą przychodził każdy. W tym samym czasie za bycie "półkownikiem", czyli za wykładanie towaru w supermarkecie, zarabiało się 3,80 zł na godzinę brutto, a po przepracowaniu 200 godzin stawka rosła do 4 zł brutto. Maksymalna (po kolejnych 200 godzinach pracy) sięgała 4,20 zł brutto. Gdy tata dawał auto na dojazd do sklepu i nie trzeba było kasować biletów, "oszczędzało się" 1-2 godziny pracy, w zależności od tego, w którym sklepie akurat była robota.

I tak mieliśmy szczęście. Większość rówieśników cieszyła się, gdy dostała bezpłatny staż w dużej firmie, bo to dawało szansę na złapanie etatu. Bo etat był szczytem szczęścia. Większość młodych osób pracowało na umowie śmieciowej (wtedy jeszcze to określenie nie istniało), czyli na zlecenie albo o dzieło, a było też sporo osób, które pieniądze dostawały po prostu w gotówce.

Work life balance? Przede wszystkim life



Jak jest dziś? Umowa o pracę to podstawa, o której nikt już nie dyskutuje, ale młodzi chcą więcej: kartę benefity na siłownię, bezpłatny dostęp do prywatnej służby zdrowia, nowy telefon bez limitu, coraz częściej też inne profity z samochodem służbowym na czele. Nie ma w tym nic dziwnego, każdy chce zarabiać jak najwięcej, ale co dają w zamian?

- Ostatnio poszukiwaliśmy pracowników. Wybraliśmy się do studentów piątego roku Politechniki Gdańskiej. Prosty przekaz: za etat, czyli 40 godzin pracy specjalisty tygodniowo płacimy 7 tys. zł. Zatrudniamy od razu po studiach, wystarczy krótko udowodnić swoją wiedzę i umiejętności. Nie zdążyliśmy jeszcze powiedzieć jakie konkretnie mamy wymagania, gdy trzy osoby podniosły ręce. Pytanie było jedno: 40 godzin to dużo, można na pół etatu? - opowiada rekruter z dużej gdańskiej firmy.

Piwo z butelki za 5 zł? Aperol lub prosecco i koktajle w knajpie



Dzisiejsze imprezy studenckie znacznie częściej odbywają się  "na bogato". Dzisiejsze imprezy studenckie znacznie częściej odbywają się  "na bogato".
Koszty studenckiego życia nie były wysokie. Dziś też nie są, ale życie wygląda zupełnie inaczej. Osobną sprawą są oczekiwania młodych pracowników. W czasach, gdy obecni 40-latkowie zaczynali pracę, bilet do kina kosztował 10-12 zł, a piwo w knajpie za 5 zł nie było niczym rzadkim, więc i koszty studenckiego życia nie były tak wysokie. Tylko że dziś też nie są, ale wygląda ono zupełnie inaczej. Młodzi nie chcą pić taniego piwa, bo modne są dwa razy droższe piwa kraftowe, a do tego aperol, prosecco i kolorowe koktajle.

Winne media społecznościowe czy większa asertywność?



To nie zarzut, ale warto zdawać sobie z tego sprawę, gdy szacuje się "realne" koszty życia i porównuje je z oczekiwaniami dotyczącymi zarobków. Zwłaszcza że często są one efektem postów w mediach społecznościowych. A tam nie brakuje pisanych złotymi zgłoskami historii sukcesu naszych bliższych czy dalszych znajomych. Piękne wnętrza, markowe ubrania, zagraniczne wakacje, szybkie samochody...

Pal licho, że większość tych postów na pokaz ma niewiele wspólnego z codziennością. I tak rozpalają oczekiwania oraz aspiracje. Siłą rzeczy są one więc coraz większe. Tłumaczone są też tym, że często absolwenci biorą zajęcia, których nikt wykonywać nie chce. I w związku z tym mają nadzieję, że zarobią więcej.

20 lat temu, jako początkujący lekarz, dostałem 1100 zł na rękę, 250 zł za 16-godzinowy dyżur w SOR, czy mi pasowały terminy czy nie
Czy zarobią? To już inna sprawa, bo czym innym są finansowe oczekiwania, a zupełnie czym innym kwota, za jaką są skłonni prace podejmować. Zwłaszcza że realna praca czasem szybko weryfikuje marzenia o pensjach absolwentów.

20 lat temu wszyscy zarabialiśmy mało, a pracowaliśmy dużo, ale mieliśmy nadzieję, że ta proporcja się zmieni. Te wspomnienia potwierdzają też nasi czytelnicy:

- Kurka wodna, jak ten świat się zmienia. 20 lat temu, jako początkujący lekarz, dostałem uposażenie 1100 zł na rękę, 250 zł za 16-godzinowy dyżur w SOR, czy mi pasowały terminy czy nie - nikt mnie o to nie pytał np. w Wigilię, sylwestra, Nowy Rok. I jeszcze dodatkowo zapierdzielałem po 12 pacjentów na oddziale szpitalnym - pisze jeden z naszych czytelników. - Wszystkie obowiązkowe kursy w Warszawie wraz z pobytem i wyżywieniem na własny koszt, do tego szef potem robił mi przez kilka miesięcy wyrzuty, że w ogóle pojechałem na te obowiązkowe kursy, bo ręce do pracy były potrzebne. Życie rodzinne wynosiło zero: praca, dyżur, dyżur, praca. Jedyne co było lepsze niż teraz, to większe zaangażowanie pracowników w swoją pracę oraz dotowane obiady w szpitalnej stołówce - pisze jeden z lekarzy z Trójmiasta.
Z dzisiejszego punktu widzenia wszyscy zarabialiśmy marne grosze. Gdy w szkole można było odrobić komitet rodzicielski, to zgłaszało się wielu uczniów, ale byli też... początkujący lekarze. Bo stawka była na tyle przyzwoita, a praca tak rzadkim dobrem, że nikt nie marudził, że mamy nosić biurka, czy sprzątać halę gimnastyczną po remoncie.

Dziś nikt z większym już doświadczeniem na rynku pracy i niewątpliwie większymi umiejętnościami do takiej pracy iść nie chce. Nie chcą jej też jednak młodsi, mniej doświadczeni czy wykształceni pracownicy. Niemal każdy oczekuje, że od razu będzie zarabiał dużo, najlepiej na stanowisku kierowniczym, nie będzie kupował kawalerki, a trzypokojowe mieszkanie z pięknym widokiem i w dobrej lokalizacji. Bo na Instagramie "wszyscy" przecież mają je już w wieku 25 lat, a w wolnych chwilach latają na Malediwy...

Opinie (704) 9 zablokowanych

  • Studenci po szkole nie są przygotowani do pracy

    Akademickie podejście w sytuacji gdy w firmie trzeba się wykazać proaktywnoscia, odpowiedzialnością bardzo szybko weryfikuje takich pracowników. Oczywiście zawsze są wyjątki, ale z doświadczenia śmiało mogę powiedzieć, że tylko niewielki odsetek naprawdę kuma o co chodzi w pracy , cała reszta narzeka i się frustruje, że jak to ? Przecież mi się należy z klucza, bo mam za sobą polibudę... No tak, ale przedsiębiorczości nie kumają totalnie.
    A pienieniedzy nie zarabia się okazując dyplomy klientom. Taki mamy system edukacji plus dodajmy do tego kompleksy rodziców, którzy przez pryzmat swoich niepowodzeń i braków formatują młode umysły. Masz się nie dać, należy Ci się, mów co myślisz, walcz o swoje. I mamy to co mamy na rekrutacjach :-)

    • 4 0

  • Każdy chce godnie żyć

    a nie ciułać jak Polak

    • 1 1

  • Bo w szkole była propaganda i wladzowa i moda

    Już od gimnazjum nam wbijali do głowy, że technika i zawodówki są złe, bo tam tylko patologia idzie i g*wno mają. W liceum lata 2005-2008 też przekaz mieli podobny. Studia, ale nie uniwerki tylko PG albo Akademia Morska, bo UG i inne to fabryka bezrobotnych z czym się akurat zgadzam, bo za tuska nasr*no tyle dziwnych kierunków, gdzie dziś to tylko MCdonald przyjmuje takowych. Po 5 latach PG z 2 tytułami człowiek jak specjalista mógł liczyć na 2000zl na rękę w 2014 roku. I ot cała ta propaganda makiem zasiana przez d**ilnych nauczycieli i władze, żeby młodym mózgi wytrzepać, bo tak obiecywali że będziecie po takich studiach panami i zarabiać po 5 6 tys na rękę.

    Wszyscy koledzy z tzw patologi dziś po 12 latach pracy na 40h tygodnio mogą liczyć od 4 do nawet 6 tysi na rękę w zależności czy to mechanika, gastronomia czy budowlanka. Nie mówiąc o tych odważniejszych co szybko uciekli za granicę i teraz mają zbudowane wille, 3 samochody, żonę, dzieci i w wieku 30 lat się nie przejmują czy dotrwają z kredytem.

    Sam się przebranzowilem i teraz średnio od 5 do 6 tysi na rękę, ale praca zmianowa czy na 2,3 rano czy 6 7 czy 14, 16 czy nocki na 19 czy 23. Po 10/12h pracy światek piątek niedziele święta i jakoś człowiek funkcjonuje, ale ma ten w miarę godziwy zarobek

    • 4 1

  • Do myślenia (6)

    Może zacznę od tego że sama skończyłam studia techniczne i po 10 latach pracy od niedawna zarabiam 5 tys netto. Nie dziwi mnie oczekiwanie młodych, proszę zastanowić się ile kosztuje wynajęcie mieszkania i utrzymanie jeśli chcemy żeby młody człowiek stał się samodzielny. Sama uważam że najniższa krajowa nie powinna być niższa niż 4 tys netto, wyrażając inne opinie dajemy poniekąd przyzwolenie na zatrudnianie za miskę ryżu. Ceny mamy jak w UE tylko zarobki nadal polskie.

    • 6 3

    • (1)

      Zapominasz o sile nabywczej pieniądza. Brnąc dalej w rozbudowany socjal i ignorując prawa ekonomii i przykladowo ustalając minimalna w kraju na poziomie 4tys netto powodujesz wzrost podatków, dodatkową inflację itd, itp. Kolejny duży kryzys ekonomiczny, który być może właśnie się zaczął przez wojnę będzie zimnym prysznicem dla wielu w tej kwestii.

      • 0 2

      • nasz socjal jest niczym w porównaniu do tego, co występuje w Europie

        "prawa" ekonomii są jedynie umowami. Jak cała ekonomia. Dlatego nie jest zaliczana do obszarów ścisłych.

        Tak jak w pewnym procesie rekrutacyjnym, gdzie kandydat na głównego księgowego otrzymywał pytanie o wynik działania 2x2. Zwycięska odpowiedź:
        "A ile Pan Prezes sobie źicy?"

        Skoro jesteś taki "ekonomiczny", zainteresuj się w udziale płac w PKB naszego kraju i porównaj z "rozwiniętymi"...

        • 1 0

    • (3)

      Najniższa krajowa, a w zasadzie jej podnoszenie tylko napędza podwyżki.

      • 0 2

      • tylko w głowach pazernych sklepikarzy (2)

        którzy jedynie zwiększają marżę...

        Znacznie większe znaczenie ma brak towarów. No cóż, ktoś zdecydował, że będziemy kupować a nie produkować.

        • 2 1

        • (1)

          > Znacznie większe znaczenie ma brak towarów. No cóż, ktoś zdecydował, że będziemy kupować a nie produkować.

          To akura inna historia. Polska jako kraj nie produkuje praktycznie nic...

          • 3 0

          • tania sile robocza

            Produkuje...
            A i to coraz mniej wydajnie...

            • 1 0

  • Specjaliści

    Wiele branż poszukuje specjalistów - by nim zostać musisz się czegoś najpierw nauczyć. A za naukę płaci się każdemu i zawsze.
    Uwielbiam specjalistów ds. nieruchomości spotkałem 4-5 takich po studiach, ich mina gdy zadawałem im pytania bezcenna, zmiana tonacji przepiękna, gdy brakuje im wiedzy i ogłady atakują tylko strzelali ślepakami

    Aby zarabiać odpowiednio trzeba wiedzieć do jakiej branży iść, ale to nie gwarantuje sukcesu - jak przysłowie " Urodziłeś się wróblem, nigdy nie zdechniesz jako kanarek" Kocham te słowa mojego byłego szefa. Pokazują każdemu gdzie Twoje miejsce, a oczekiwania? Tak, owszem jak najbardziej możesz je mieć i spełniać na własnej działaności ;)

    • 1 1

  • Trzeba zarabiać tyle, aby wytarczyło na życie

    Co to jest 5 tyś na rekę, skoro metr kwadratowy mieszkania w gdańsku kosztuje 15 tyś. Teraz 5 tyś to minimum dla singla. Jeśli ma sie dzieci to juz tragedia. I naprawde nie każdy ma mieszkanie od rodziców.....

    • 7 0

  • Dlatego nie zatrudniam młodych

    • 1 1

  • Miod na moje serce jak tylko slysze kwik pokolenia jp2

    • 0 0

  • Myślę, że

    wszyscy do tego źle podchodzicie. Każdy patrzy na tę sprawę niezwykle emocjonalnie nie próbując podejmować się nawet najprostszej analizy tematu. 20 lat temu była totalnie inna siła nabywcza pieniądza (za mniej złotych można było kupić więcej towarów) oraz panowało wysokie bezrobocie. Ogrom osób nawet totalnie niewykfalifikowanych wyjeżdżało za granicę. Warunki ekonomiczne sprzyjały zatem sytuacji w której pracodawca oferując jakiekolwiek pieniądze za nawet najcięższą pracę znajdował szereg chętnych do jej podjęcia. Dzisiaj jest totalnie inaczej i oczywiście, zgodzę się z tym, że młodzi są roszczeniowi. Sam jestem przedstawicielem tego pokolenia ale prawda jest taka, że starsze pokolenie jest zamknięte i nie wiedzieć czemu chciałoby żebyśmy mieli co najmniej tak samo trudno jak oni, tylko dla samego faktu poczucia niesprawiedliwości, że młodzi dorośli są w stanie dostać adekwatną pracę do swoich kwalifikacji i dostawać za nią godne pieniądze. Starzy pracownicy są często ofiarami sytuacji ekonomicznej bo wyznając zasadę, że jak się już ma pracę to nie ma sensu jej zmieniać ich wynagrodzenia przez lata nie rosły proporcjonalnie do wzrostu umiejętności a jedynie do wzrostu inflacji. Idąc tym tropem to nie młodzi oczekują zbyt wiele w kwestii wynagrodzenia, a starzy doświadczeni pracownicy są niedostatecznie wynagradzani za swoją pracę. Każdy chce zarabiać jak najwięcej, to oczywista kwestia, rzecz w tym że w czasach kiedy na kasie w sklepie dostaje się 3500 brutto bo tak zmieniły się warunki ekonomiczne nie powinno nikogo dziwić że ludzie wykształceni w kierunkach specjalistycznych chcieliby w pracy zgodnej z wykształceniem zarabiać na start 4500 brutto czyli troszkę więcej niż w pracy która choć wartościowa to nie wymaga tytułu magistra ani wcześniejszego doświadczenia. U starych tez panuje błędne przekonanie że człowiek jest dla pracy a nie praca dla człowieka. Młodzi nie pracują po to żeby przeżyć tylko po to żeby zarobić pieniądze, rozwijać się i żyć - po pracy!

    • 8 0

  • Nie dziwię się, że młodzi chcą tyle zarabiać

    Na studiach, kiedy młodzi szukają pracy, dostają tyle, co doświadczeni pracownicy, a nawet więcej, bo dla studenta brutto to netto. Ileż to ogłoszeń, że przyjmę pracownika, dla osób po studiach z doświadczeniem 22 zł brutto, dla studenta 22 zł netto. Czy to dziwne, że chcą zarabiać więcej, nabywszy doświadczenie.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane