• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Młody "nieogar" chce dużej pensji. Za co?

Michał Sielski
16 marca 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Młodzi coraz częściej oczekują od razu nie tylko wysokiej pensji, ale też dodatkowych bonusów na równi z doświadczonymi pracownikami. Młodzi coraz częściej oczekują od razu nie tylko wysokiej pensji, ale też dodatkowych bonusów na równi z doświadczonymi pracownikami.

Nasz ubiegłotygodniowy artykuł "Ile chcą zarabiać młodzi ludzie?" wywołał lawinę komentarzy. Odezwało się po nim też kilku czytelników wspominających dawne czasy. Część z nich w niewybrednych słowach użala się na młodych pracowników. Czy chcą oni zarabiać godnie, czy raczej mają nierealne oczekiwania, zbudowane na marzeniach opartych o cukierkowe wpisy w mediach społecznościowych? Oddajmy głos doświadczonym pracownikom i pracodawcom.



Skąd wynikają wysokie oczekiwania młodych na rynku pracy?

Przypomnijmy: w czwartek opisaliśmy badania firmy doradczej PwC, która opublikowała raport "Młodzi Polacy na rynku pracy". Przebadano w nich 2,5 tys. studentów i absolwentów uczelni wyższych.

W kwestii zarobków mediana oczekiwań kształtowała się na poziomie 4,5 tys. zł netto. Najniższe wymagania finansowe zgłaszali studenci kierunków społecznych i ścisłych - ok. 4 tys. zł.

Studenci kierunków ekonomicznych, humanistycznych i technicznych plasowali się w okolicach 4,5 tys. zł, natomiast studenci kierunków medycznych i biologiczno-przyrodniczych mówili o ok. 5 tys. zł.

Artykuł wywołał lawinę komentarzy.



Bezpłatny staż, umowa śmieciowa lub pieniądze pod stołem


źródło: Viralowytata

Oto jeden z głosów nieco starszego pokolenia:

- Młodzi! Muszę was rozczarować, 10 lat po studiach zarabiam 5,7 tys. zł brutto, czyli prawie średnią krajową, co daje 4 tys. zł na rękę. I to nie jest najgorzej! Jedynie w IT specjaliści i ludzie na własnej działalności prowadzący firmy mają dużo, reszta nawet do tej średniej nie dobija. Wystarcza mi na życie, ale takie sobie - powiedzmy. Raz w roku wakacje za granicą, dwa samochody i kredyt na mieszkanie. Żeby czuć swobodę ekonomiczną, musiałbym zarabiać 6-7 tys. zł na rękę. Aha, żeby nie było, nie chwalę się ani nie żalę - pisze osoba podpisująca się "mgr inż. chemik".
Etat był szczytem szczęścia. Większość młodych osób pracowało na umowie śmieciowej, bo wtedy jeszcze to określenie nie istniało
Inni wspominają swoje początki. Pamiętam też i ja. Gdy na studiach (fakt, było to ponad 20 lat temu...) udawało się złapać pracę jako św. Mikołaj, albo "stać na promocjach", rozdając sery pleśniowe czy tabletki piorące, to 7 zł na rękę na godzinę było stawką, za którą przychodził każdy. W tym samym czasie za bycie "półkownikiem", czyli za wykładanie towaru w supermarkecie, zarabiało się 3,80 zł na godzinę brutto, a po przepracowaniu 200 godzin stawka rosła do 4 zł brutto. Maksymalna (po kolejnych 200 godzinach pracy) sięgała 4,20 zł brutto. Gdy tata dawał auto na dojazd do sklepu i nie trzeba było kasować biletów, "oszczędzało się" 1-2 godziny pracy, w zależności od tego, w którym sklepie akurat była robota.

I tak mieliśmy szczęście. Większość rówieśników cieszyła się, gdy dostała bezpłatny staż w dużej firmie, bo to dawało szansę na złapanie etatu. Bo etat był szczytem szczęścia. Większość młodych osób pracowało na umowie śmieciowej (wtedy jeszcze to określenie nie istniało), czyli na zlecenie albo o dzieło, a było też sporo osób, które pieniądze dostawały po prostu w gotówce.

Work life balance? Przede wszystkim life



Jak jest dziś? Umowa o pracę to podstawa, o której nikt już nie dyskutuje, ale młodzi chcą więcej: kartę benefity na siłownię, bezpłatny dostęp do prywatnej służby zdrowia, nowy telefon bez limitu, coraz częściej też inne profity z samochodem służbowym na czele. Nie ma w tym nic dziwnego, każdy chce zarabiać jak najwięcej, ale co dają w zamian?

- Ostatnio poszukiwaliśmy pracowników. Wybraliśmy się do studentów piątego roku Politechniki Gdańskiej. Prosty przekaz: za etat, czyli 40 godzin pracy specjalisty tygodniowo płacimy 7 tys. zł. Zatrudniamy od razu po studiach, wystarczy krótko udowodnić swoją wiedzę i umiejętności. Nie zdążyliśmy jeszcze powiedzieć jakie konkretnie mamy wymagania, gdy trzy osoby podniosły ręce. Pytanie było jedno: 40 godzin to dużo, można na pół etatu? - opowiada rekruter z dużej gdańskiej firmy.

Piwo z butelki za 5 zł? Aperol lub prosecco i koktajle w knajpie



Dzisiejsze imprezy studenckie znacznie częściej odbywają się  "na bogato". Dzisiejsze imprezy studenckie znacznie częściej odbywają się  "na bogato".
Koszty studenckiego życia nie były wysokie. Dziś też nie są, ale życie wygląda zupełnie inaczej. Osobną sprawą są oczekiwania młodych pracowników. W czasach, gdy obecni 40-latkowie zaczynali pracę, bilet do kina kosztował 10-12 zł, a piwo w knajpie za 5 zł nie było niczym rzadkim, więc i koszty studenckiego życia nie były tak wysokie. Tylko że dziś też nie są, ale wygląda ono zupełnie inaczej. Młodzi nie chcą pić taniego piwa, bo modne są dwa razy droższe piwa kraftowe, a do tego aperol, prosecco i kolorowe koktajle.

Winne media społecznościowe czy większa asertywność?



To nie zarzut, ale warto zdawać sobie z tego sprawę, gdy szacuje się "realne" koszty życia i porównuje je z oczekiwaniami dotyczącymi zarobków. Zwłaszcza że często są one efektem postów w mediach społecznościowych. A tam nie brakuje pisanych złotymi zgłoskami historii sukcesu naszych bliższych czy dalszych znajomych. Piękne wnętrza, markowe ubrania, zagraniczne wakacje, szybkie samochody...

Pal licho, że większość tych postów na pokaz ma niewiele wspólnego z codziennością. I tak rozpalają oczekiwania oraz aspiracje. Siłą rzeczy są one więc coraz większe. Tłumaczone są też tym, że często absolwenci biorą zajęcia, których nikt wykonywać nie chce. I w związku z tym mają nadzieję, że zarobią więcej.

20 lat temu, jako początkujący lekarz, dostałem 1100 zł na rękę, 250 zł za 16-godzinowy dyżur w SOR, czy mi pasowały terminy czy nie
Czy zarobią? To już inna sprawa, bo czym innym są finansowe oczekiwania, a zupełnie czym innym kwota, za jaką są skłonni prace podejmować. Zwłaszcza że realna praca czasem szybko weryfikuje marzenia o pensjach absolwentów.

20 lat temu wszyscy zarabialiśmy mało, a pracowaliśmy dużo, ale mieliśmy nadzieję, że ta proporcja się zmieni. Te wspomnienia potwierdzają też nasi czytelnicy:

- Kurka wodna, jak ten świat się zmienia. 20 lat temu, jako początkujący lekarz, dostałem uposażenie 1100 zł na rękę, 250 zł za 16-godzinowy dyżur w SOR, czy mi pasowały terminy czy nie - nikt mnie o to nie pytał np. w Wigilię, sylwestra, Nowy Rok. I jeszcze dodatkowo zapierdzielałem po 12 pacjentów na oddziale szpitalnym - pisze jeden z naszych czytelników. - Wszystkie obowiązkowe kursy w Warszawie wraz z pobytem i wyżywieniem na własny koszt, do tego szef potem robił mi przez kilka miesięcy wyrzuty, że w ogóle pojechałem na te obowiązkowe kursy, bo ręce do pracy były potrzebne. Życie rodzinne wynosiło zero: praca, dyżur, dyżur, praca. Jedyne co było lepsze niż teraz, to większe zaangażowanie pracowników w swoją pracę oraz dotowane obiady w szpitalnej stołówce - pisze jeden z lekarzy z Trójmiasta.
Z dzisiejszego punktu widzenia wszyscy zarabialiśmy marne grosze. Gdy w szkole można było odrobić komitet rodzicielski, to zgłaszało się wielu uczniów, ale byli też... początkujący lekarze. Bo stawka była na tyle przyzwoita, a praca tak rzadkim dobrem, że nikt nie marudził, że mamy nosić biurka, czy sprzątać halę gimnastyczną po remoncie.

Dziś nikt z większym już doświadczeniem na rynku pracy i niewątpliwie większymi umiejętnościami do takiej pracy iść nie chce. Nie chcą jej też jednak młodsi, mniej doświadczeni czy wykształceni pracownicy. Niemal każdy oczekuje, że od razu będzie zarabiał dużo, najlepiej na stanowisku kierowniczym, nie będzie kupował kawalerki, a trzypokojowe mieszkanie z pięknym widokiem i w dobrej lokalizacji. Bo na Instagramie "wszyscy" przecież mają je już w wieku 25 lat, a w wolnych chwilach latają na Malediwy...

Opinie (704) 9 zablokowanych

  • Piwa kraftowe? Co to brednie. Chodzi o coś zupełnie innego (1)

    Mieszkania najem 2k + 500 opłat minimum. Kupno to już w o ogóle kosmos.
    Zaoszczędzić nie idzie nic. Tylko prekariat.
    Bilety drogie, paliwo też.
    Żarcie jak na zachodzie.
    Usługi typu dentysta, remontowe, korepetycje koskomos.
    Jak ma człowiek jak nie jest z bogatego domu wejść na rynek prscypo liceum aby mieć te mityczne kwalifikacje. Pomijam już że tylko kilka Kierunków daje pracę z marszu lub uprawnienia.
    Nie kojarzę żadnego pracodawcy co by w zyciu chciał inwestowac w czlowieka. Tyko wyzysk.

    • 12 1

    • 100% racji

      • 5 1

  • i bardzo dobrze (2)

    Młode pokolenie zmieni w końcu ten polski mental wyzysku pracownika i cwaniactwa januszy biznesu. Starsi wychowani w kulturze zapie*dolu nie mogą się z tym pogodzić, bo zmarnowali życie wykonując g*wnopracę za marne pieniądze albo pracując po 12h dziennie. Nie jest to wasza wina, bo taki jest system, współczesny feudalizm. Jesteście od dziecka tresowani, żeby się temu poddawać i uważać, że tak musi być. Tylko dlaczego życzycie młodym ludziom takiego samego beznadziejnego życia? Pracodawcy muszą się zacząć dzielić swoimi zyskami z pracownikami i tyle.

    • 10 2

    • (1)

      Zakładajcie własne firmy i dzielcie się zyskami z pracownikami.

      • 4 7

      • zawsze, ale to zawsze

        masz swego pana...
        Czy jest nim klient, czy kontrahent. Zawsze ktoś stawia wymagania albo ma potrzebę, która należy zaspokoić.

        • 6 1

  • nie "za co?" (9)

    a "na co?"

    Odpowiedź powoduje, że sprawa przestaje być kontrowersyjna.

    • 6 2

    • (8)

      Ja potrzebuję na apartament w Sea Towers. Ile u ciebie zarobię?

      • 1 7

      • szukaj... (7)

        szukaj...

        Sky is the limit...

        Jeśli nie rozumiesz piramidy potrzeb, nie mamy o czy rozmawiać.

        • 6 2

        • (6)

          Piramida potrzeb nie zakłada, że w wieku 25 lat trzeba mieć mieszkanie, dobre auto i dwa razy w roku jeździć na zagraniczne wakacje

          • 3 6

          • a czy ktoś to zakłada? (4)

            Może trzymaj pion, a nie jak pijany "od ściany do ściany". Chwyciłeś się patologii i zakładasz, że to norma. A faktycznie, to bardzo wygodny pretekst i wymówka, aby kryć swoje szalbierstwa.

            Dokładnie jak argument "podsiębiorcy", ze jego czwarta fura "w lyzyngu" to narzędzie pracy.
            To ta sama roszczeniowa konstrukcja psychiczna.

            No więc nie. Nie musze dwa razy do roku gdziekolwiek, nie muszę nawet "aperola" (nie wiem co to jest) raz w miesiącu. Jednak dach nad głowa i trochę nadziei w życiu to podstawa czegokolwiek.

            A tego się ludziom odmawia...
            I nie można tego nazwać inaczej jak złodziejstwem.

            • 6 3

            • (3)

              Szalbierstwa, ha ha ha. To ci teraz pion odskoczył. Szkoda czasu na takie brednie ;D

              • 3 5

              • oprócz wyzwisk i obelg (2)

                coś konkretnego?

                No tak... Tak myślałem...

                • 6 3

              • (1)

                Kokretnie to przepisz jeszcze raz swój post omijając wszystkie obelgi i bezpodstawne zarzuty względem osoby, o której nie masz pojęcia i wtedy dopiero możemy kontynuować.

                • 2 7

              • to nie są bezpodstawne zarzuty

                to są wnioski z doświadczeń z kontaktów z tego typu osobami.

                Napisane w sposób, który ma nazwać rzeczy po imieniu i niepozostawiający miejsca dla interpretacji. Nawet jeśli nie poczuwasz się adresatem, to używasz semantyki, która jest znamienna i znana z typowych zagrywek "rynku pracy". Więc nie dziw się, że jesteś "szufladkowany".

                • 6 3

          • Nie, bo dach nad głową to nie jest podstawa życiowa :D Przecież można żyć w szałasie :D

            • 5 0

  • 5 tysięcy to nie jest duża pensja (1)

    15 tysięcy to jest duża pensja

    • 6 1

    • Tak :))

      Dodam netto xD

      • 0 0

  • Praca że starszymi pracownikami.

    Tu też często nie chodzi o zarobki, ale o podejście do pracy. Mam 40 lat i pracuje z ludźmi co mają 50-60 i z młodszymi. Ci starsi nie szanują swojego zdrowia i czasu. Przyjdą gdy są chorzy, gdy szef zadzwoni o 2 w nocy itp. mlodzi chcą się nauczyć zawodu i wyjechać. Ja jestem wypośrodkowany bo znałem słabe czasy ite dobre obecnie.

    • 5 0

  • (8)

    Wszystko fajnie, ale żyjemy w kraju na dorobku, a nie na bogatym zachodzie niestety. To że młodzi chcą prowadzić fajne życie jak ich bogatsi rówieśnicy z zachodu to nic złego, ale warto by było też pamiętać, że ich rodzice do tego co mają, do mieszkań, aut, wakacji zagranicznych, iPhonów dochodzili latami. Młodzi są przyzwyczajeni, że mają to od ręki i krzywda im się dzieje, jak nagle sami muszą za wszystko płacić, bo dopiero widzą jakie są koszty życia. Nie bronię pracodawców januszy, ale bycie przedsiębiorca w tym kraju to ciężki kawałek chleba i może warto spróbować samemu zanim się zacznie z poziomu pretensji do całego świata.

    • 2 6

    • "bycie przedsiębiorca w tym kraju to ciężki kawałek chleba" (6)

      Przede wszystkim, to kwestia wyboru i akceptacji konsekwencji.
      Albo rybka, albo akwarium...

      Są ludzie, którzy w pocie czoła, czy wręcz amoku obracają gigantyczną (dla przeciętnego zjadacza chleba) kasą, nie mając czasu na prywatność i dyskonto zysków, są tacy, którzy swoje przeciętne dochody konsumują z wielką przyjemnością i satysfakcją...

      Nikt nie gwarantuje przedsiębiorcy wyższej stopy życiowej. Nie ma takiego związku. Jak każdy, ma na to tylko szansę. Trochę większą niż pracownik.

      • 8 1

      • (5)

        Wszystko jest kwestią wyboru, bycie pracownikiem etatowym również. Nie podobają ci się warunki zatrudnienia, to nie przyjmujesz pracy. Znajdź inną, wyjedź za granicę, otwórz własną firmę, zostań youtuberem, tylko nie płacz, że ktoś ci nie chce zapłacić określonej kwoty za zero doświadczenia, bo masz studia.

        • 1 7

        • Nikt nie płacze. To wy sobie ubzduraliście, że ktoś płacze. Młodzi ludzie właśnie tak robią - nie przyjmują pracy i szukają innej. Proste.

          • 8 1

        • "nie chce zapłacić określonej kwoty za zero doświadczenia" (2)

          Każdy pretekst jest dobry, aby nie zapłacić...

          Faktem jest, że pojęcie "studiów wyższych" mocno się zdewaluowało. Ale nadal są świadectwem, chociażby tego, że ktoś potrafi się zmobilizować, przejść przeszkodę w postaci terminu, egzaminu. Czasem nawet jest świadectwem znajomości paru dziedzin nauk ścisłych... Że ma opanowany język dziedziny, pojęcia i sposób myślenia.

          Możesz kręcić nosem, ale aby to nie są cechy, które ma każdy. Jeśli nie potrzebujesz ludzi, którzy takie cechy i doświadczenia mają, nie ma przymusu. Zatrudniaj licealistów, gimbazę, kto tylko będzie chciał dla ciebie, z tobą pracować. Przypuszczam, że kogoś znajdziesz.

          Studia są jednak inwestycją, chociażby w postaci czasu, jaki na nie trzeba poświęcić. I jeśli takich ludzi potrzebujesz, to ich nakłoń, aby z tobą chcieli pracować. Nawet jeśli nie spełniają bezpośrednio wymagań, udowodnili już, że potrafią opanować wiedzę w określonym zakresie i na czas. Tylko musisz im wskazać oczekiwania i perspektywę.
          Bo nie tylko ty oceniasz, ale jesteś również oceniany.

          I nie licz, że zrobią to na głodzie i bezdechu...

          • 8 2

          • (1)

            Dużo tekstu, mało treści. Współcześnie studia nie są wyznacznikiem już czegokolwiek, a już na pewno nie studia humanistyczne. A jeśli przejście egzaminu to taki wyczyn, to nie nam więcej pytań.

            • 1 8

            • czytanie ze zrozumieniem jest zanikającą umiejętnością

              szczególnie gdy czyta się coś, co jest odmienne od własnych opinii i przekonań.

              Przekonania i opinie to jednak nie fakty.
              I tu jest problem...

              Mozna go podsumować sentencję, "wszystko jest proste, co ktoś musi zrobić".

              "Współcześnie studia nie są wyznacznikiem już czegokolwiek"
              Nigdy nie były. Szczególnie w świadomości ustawionych kacyków, czy pracowników firmy, którzy wchodząc do gabinetu prezesa mówią: "dzień dobry, Tato".

              Jakoś w świecie kreuje się wiele nowosci i robi to nie kto inny jak absolwenci uczelni. Faktycznie, nie mieliśmy również do tego procesu szczęścia ostatnio i ta sfera życia została opanowana przez wyżej wymienione typy ludzi.

              Więc skąd brać tych zaangażowanych, kreatywnych, zaufanych, niezawodnych, twórczych, samodzielnych, itd, itp?

              Postęp już dawno przestał być grą indywidualną i wmawiany nam indywidualizm (najczęściej przerośnięty) ma dewastujący wpływ.

              • 7 2

        • tak krótko...

          "Lepiej z mądrym zgubić,
          niż z głupim znaleźć..."

          • 7 2

    • dorabiamy się 80 lat, co najmniej...

      Najczęściej i najszybciej przysłowiowego garba...
      Bo stale ktoś ma inny pomysł i rozrzuca innym zabawki.

      Coś w tym jest, że postęp u nas jest jedynie na sztandarach i hasłach. Jak co do czego, to nie specjalnie ktoś się do niego pali... Bo zakłóca spokó i status quo...

      Na tle innych krajów wygladamy raczej nieciekawie. Co idzie nie tak?!

      Roszczeniowość nie zalezy od wieku, warstwy czy roli społecznej. Ona, po prostu, jest, a cechą wspólną jest fakt, że taki osobnik jest całkowicie przekonany o słuszności postępowania.
      Tak jak w chorobach psychicznych, chory nie ma swiadomości choroby a najgroźniejsi psychopaci są śmiertelnie logiczni i konsekwentni w działaniu.

      • 7 0

  • "Za komuny to się za darmo robiło i się cieszyło że robota była" (1)

    Postawcie się drodzy "starzy" na miejscu młodego człowieka wchodzącego na rynek pracy. Przeglądając ogloszenia i wybierając jakieś oferty nawet nie wie ile mu pracodawca zaoferuje bo 99% Januszy pisze: "atrakcyjne wynagrodzenie" albo "zarobki od 2000 do 7000" i co mi takie widełki mówią? Hitem było jak poszedłem do szefa po podwyżkę a ten mi mówi "No wiesz dopiero rok pracujesz jeszcze wszystkiego nie umiesz a podwyżkę chcesz?" Wg niego powinienem chyba dopiero po 10 latach iść na kolanach po 100zł brutto...Nierealne wymagania płacowe młodych? Owszem częste zjawisko. Dziadowanie i wykorzystywanie młodych niedoświadczonych ludzi przez Januszy? Również częste zjawisko. A prawda jak zwykle leży po środku

    • 6 0

    • Bo te jego 100 zl musi Ci oddac. Jakby tak wszyscy w firmie przyszli i chcieli w 20 osob 100 zl to zobacz, zarabia np 40 koła, bedzie miał 38 przez takie durne pomysły. Rata za fure 12k, rata za chate 8k, wakacje, uczelnie dla dzieci, ponentno studentke na boku zasponsorować i wyjść od wielkiego dzwonu z rodziną do restauracji i pieniędzy nie ma. Jest inflacja, stopy w góre, nikomu nie jest lekko więc musimy to wszyscy razem przetrwać i wytrwać za to co mamy.

      • 7 0

  • artykuł mający na celu wywołać pokoleniową wojnę między ludzmi.

    - To że w 97 zarabiało się 3zł na godzine to nie znaczy że to dzisiaj też tak będzie.
    - Tak ludzie chcą zarabiać godnie bo wciąż jesteśmy na szarym końcu zachodu, bo ceny mamy zachodnie, większość produktów z importu a wynagrodzenia w zasadzie zamykają się zazwyczaj w kilkuset euro.
    - Ceny znacząco różnią się niż te sprzed 20-30 lat, nikt nie dostaje mieszkania z przydziału, ceny nieruchomości są horrendalne
    - Korporacje i firmy często nie dają stabilności kombinują, dają dziwne umowy , co powoduje niechęć do współpracy.
    - Wynagrodzenie średnie w PL czyt. okolice 4k zł, jest tak naprawdę minimalne, w jakimkolwiek mieście wojewódzkim graniczy z możliwością przyżycia

    Podsumowując jeśli ktoś porównuje czasy dzisiejsze do swoich postkomunistycznych to albo jest bardzo głupi albo nigdy w życiu nic nie osiągnął.

    • 9 3

  • poprzewracało sie wgłowkach tej mlodziezy

    od ogladania durnych yutuberów

    • 6 1

  • Ze wspomnien rekrutera; Uwaga na krolow castingow (2)

    Rekrutuje w duzej firmie. I zauwazam,ze na oferte pracy odpowiadaja osoby mlode, ktore nie konca przeczytaly oferty pracy, bo nie spelniaja wymagan.. Jesli zgodzi sie zlecajacy, takie osoby sa zapraszane na rozmowe. Potrafia zrobic wrazenie na zlecacjacym, jesli chodzi o przeszkolenie, ze czasami zlecajacy ich zatrudnia. Niestety, po 2 -3 miesiacach nastepuje reklamacja zlecajcego,ze ta osoba sie nadaje na to stanowisko. Ze duzo mowila,ze bedzie sie szkolic, a tak naprawde to chodzilo tylko o zalapanie czegokolwiek i szukanie dalej. Czy to jest szanowanie swojego wizerunku?

    • 0 8

    • twoja wypowiedź...

      również sprawia wrażenie... że wkrótce będzie reklamacja...

      • 7 2

    • Też pracuję w rekrutacji. Bzdury Pan piszesz. Bardzo często jest tak, że wymagania opisane są na specjalistę, a firma tak naprawdę dodatkowo szuka jeszcze młodszego specjalisty. Trzeba aplikować, nawet, jak nie spełnia się wszystkich wymagań. Kandydat idealny jest jak jednorożec - nie istnieje :)

      • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane