Rowerem do Tallina w 10 dni. Uda się?
W liczącą ok. 1100 kilometrów trasę z Gdańska do Tallina wyruszył w niedzielę rano rowerem Janusz Dziugiewicz, pracownik litewskiego konsulatu w Gdańsku. Cel: uczczenie 10 lat członkostwa Polski i krajów Bałtyckich w Unii Europejskiej.
Aktualizacja, godz. 12:45 Skontaktował się z nami Janusz, który dojechał już do Elbląga. - Choć Google Maps podpowiada inaczej, to moja trasa liczy 1100 km, a nie 950 km [tak podaliśmy pierwotnie - przyp .red.]. Ale 10 dni i tak powinno wystarczyć, by się z nią uporać.
Dwa miesiące treningów, 1200 przejechanych kilometrów, zmagania z urazem, ale udało się. O 9 rano, spod fontanny Neptuna na Długim Targu, Janusz Dziugiewicz wyruszył w trasę do stolicy Estonii. Jej pokonanie powinno mu zająć do 10 dni.
- Teoretycznie jestem gotowy, by codziennie przejechać ok. 120 kilometrów, ale wiadomo, że może być różnie. Niesprzyjająca pogoda, kontuzje i zmęczenie mogą sprawić, że podróż będzie trwała dłużej - przyznaje rowerzysta.
Wybrana przez niego trasa z Gdańska z Tallina wiedzie niemal cały czas nad brzegiem Bałtyku. Tylko na terenie Polski i Obwodu Kaliningradzkiego kolarz oddali się od linii brzegowej, ale wróci do niej tuż za Kaliningradem. Stamtąd mierzeją Kurońską dotrze na Litwę, a dalej przez Kłajpedę pojedzie w kierunku Łotwy. Przez Windawę (Ventspils) dotrze do Zatoki Ryskiej, którą objedzie całą, zahaczając po drodze o Rygę. Ze stolicy Łotwy pozostanie mu już tylko podróż prosto na północ, w kierunku Tallina. Na wysokości miasta Pärnu porzuci brzeg Bałtyku, ale z tego miejsca pozostanie mu już "tylko" 120 km do Tallina.
Dla Janusza Dziugiewicza taka wyprawa to nie pierwszyzna. Przetarcie na długiej trasie ma już za sobą: w zeszłym roku przejechał rowerem trasę z Gdańska do Wilna. Wtedy jednak towarzyszył mu niezwykle doświadczony trójmiejski rowerzysta i obieżyświat Krzysztof Skok, który w 2008 roku dojechał rowerem do Pekinu na otwarcie igrzysk olimpijskich.
Czytaj więcej: Nie miałem pieniędzy, ale miałem marzenia. Wyprawa rowerowa Pekin 2008
Tym razem Dziugiewicz po raz pierwszy wyrusza sam.
- To chyba większy problem dla mojej żony, niż dla mnie. Tym bardziej, że choć o podróży wiedziała od kilku miesięcy, to dopiero niedawno dowiedziała się, że jadę samotnie. Ale zapewniałem ją, że będę uważał na siebie - śmieje się Janusz Dziugiewicz.
Celem wyprawy, której patronują honorowi konsulowie Litwy, Łotwy i Estonii w Gdańsku: Józef Poltrok, Krzysztof Figel i Tomasz Posadzki jest uczczenie 10 lat członkostwa Polski i państw bałtyckich w Unii Europejskiej, pokazanie współpracy państw regionu nadbałtyckiego oraz propagowanie aktywnego trybu życia i roweru jako wspaniałego środka do podróżowania.
Opinie (28)
-
2014-06-15 10:56
Super!
Życzę powodzenia :)
- 26 1
-
2014-06-15 11:09
NIE (1)
Predzej autostopem !
- 1 18
-
2014-06-15 11:17
Da radę ;)
stopem może prędzej, ale co tu porównywać?
- 7 0
-
2014-06-15 11:29
Wielki szacun
Tez bym sobie pojechał gdzieś dalej może w przyszłym roku ruszę wzdłuż Wisły
- 12 2
-
2014-06-15 11:29
95 km dziennie
jeśli nie będzie poważnej awarii ani trzydniowego gradobicia to nie ma powodów, żeby to się nie udało - 95 km/dobę to raczej umiarkowany dystans.
przyjemnej wycieczki :)- 32 0
-
2014-06-15 11:56
1500 (3)
Jechałem z pod Neptuna do Londynu przez Rotterdam 1500 w 9 dni i to bez przygotowania. Jak on nie zrobi 1000 w 10 to ja nie wiem :-D
- 8 9
-
2014-06-15 18:57
ale jedzie w pojedynkę (1)
Gdy ja jeżdżę w towarzystwie to "bez problemów" przejeżdżam 130-140km dziennie, ale kiedy jeżdżę samotnie to każde 100km jest dla mnie nierzadko niezłą udręką.
Mimo tego lubię to i.......jeżdżę- 2 2
-
2014-06-15 22:41
ruszam du*ę, sam jeżdżę i potrafię dziennie przejechać 140 km dziennie. I to bez opisywania tego po portalach, wyobraź sobie!
- 2 1
-
2014-06-24 22:43
dokładnie
w 10 dni może się uda w obie strony
- 0 0
-
2014-06-15 13:41
110km dziennie to luzik, zostaje jeszcze czas na odpoczynek, a nawet jakieś zwiedzanie.
- 12 0
-
2014-06-15 13:41
fajna wycieczka:) (3)
Fajnie że opisujecie takie wycieczki. Tylko nie róbcie z tego jakiegoś wyczynu, bo ludzie pomyślą że jazda na rowerze z sakwami i namiotem to jakiś sport ekstremalny;).
Bolesław Krawczyk przejechał 864 km w jeden dzień(co prawda bez bagażu), a był wtedy już dobrze po pięćdziesiątce!
Nawet z sakwami i namiotem 100 km to nie problem.
Więc ruszyć tyłki z przed kompa i jazda:).- 13 5
-
2014-06-15 16:41
na pewno w jeden dzień? (2)
- 4 2
-
2014-06-16 08:57
napewno wpisz w wyszukiwarkę Bolesław Krawczyk a zobaczysz (1)
- 1 0
-
2014-06-16 13:41
faktycznie, swoją drogą mogleś juz tu podkleić link lub cytat
"trzy lata temu (teraz 6) Krawczyk poprawił ustanowiony wcześniej przez siebie światowy rekord w 24-godzinnej jeździe na rowerze, przejeżdżając 864,27 km"
w lipcu bedzie próba na 900, ale kogo innego:
tvp.pl/tvp-regionalna/aktualnosci/spoleczenstwo/w-24-h-chce-przejechac-rowerem-900-km-i-pobic-rekord/15051043- 0 0
-
2014-06-15 14:04
120 km rowerem to jakies 10 godzin jazdy max i bardzo dobrze kto powiedzial
to ma być hart korowy wysiłek ? Czekaja go jakieś nagrody za to?Uczczenie 10 lat członkostwa Polski w UE akurat niema czego świętować.No chyba ze chodzi oto ze POlitycy w restauracji decydują kogo ze stanowiska wywalić co usłyszeliśmy obecnie na nagraniach.Wiec poszukał bym sobie na jego miejscu lepszych powodów do wycieczek rowerowych.
- 6 6
-
2014-06-15 16:15
Śmiechu warte, ja rowerem turystycznym robię średnio 150 km dziennie, (3)
i nikomu się nie chwalę, Polskę przejechałem 2x i co, mam to ogłaszać całemu światu ?
- 7 16
-
2014-06-15 16:39
no właśnie się chwalisz (1)
- 16 2
-
2014-07-02 13:38
w trasie 150 to dzień odpoczynku
w czasie jazdy na Nordkap miałem ŚREDNIĄ dzienną powyżej 200- 0 0
-
2014-06-16 11:46
haha
No właśnie ogłosiłeś :) ale gratulacje
- 2 0
-
2014-06-15 18:25
Coraz więcej Polaków wyrusza rowerem w świat.
Do Azji jeździ rocznie ok 10 tys. Dystans 120 km to nic.
- 6 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.