Przez moment błysnęła mi myśl, aby zrezygnować z tego wyjazdu. Po krótkiej jednak rozmowie z kolegami postanowiliśmy jechać we troje.
Wiedziałem, że we Wdzydzach dołączy do nas jeden z kolegów, który w piątek wyjechał, aby pozwiedzać rejony Wdzydz Kiszewskich
Wyjechaliśmy z Gdańska przez Orunię w kierunku Kościerzyny. Droga była całkiem przyzwoita tylko przez cały czas jechaliśmy pod wiatr, także od razu narzuciłem zwiększone tempo, aby szybciej dojechać do celu. Po trzech godzinach byliśmy już w Kościerzynie, ale jeszcze pozostało do przebycia 15km. O godz. 14.00 dojechaliśmy do miejsca przeznaczenia, gdzie już czekał na nas Tomek. Pozostawiliśmy rowery przy wejściu głównym i ruszyliśmy do parku.
Jest to stosunkowo duży obszar terenu, na którym znajdują się domki pokryte słomą z XIXw. Po częściowym zwiedzaniu postanowiliśmy trochę odpocząć na ławce po przebytej drodze. W pewnym momencie podeszła do nas pani przewodnik i zaproponowała nam, że oprowadzi po parku z zabytkach. Bardzo ucieszyliśmy się z tej propozycji, bo jak się dowiedzielismy - wszystkie chatki są zamknięte na kłódkę, aby nie można było wejść do środka bez nadzoru. Wnętrza są oryginalne z ubiegłego stulecia, a więc ukazano gospodarstwa szlacheckie i chłopskie. W chłopskich pomieszczeniach znajdują się bardzo prymitywne meble a posadzka w przedpokoju (w sieni) jest ułożona ze zwykłych kamieni (kocie łby), poza tym w pomieszczeniu zamieszkania znajdują się tam takie narzędzia jak żarna do mielenia mąki, krosno do tkania i trzy klatki miękko wyścielane dla kaczek do wysiadywania jaj. Także w zasadzie w takim pomieszczeniu znajdowało się wszystko.
Natomiast w pomieszczeniach szlacheckich .... to juz był przepych (oczywiscie w porównaniu do chłopskich): osobna izba dla służby, sypialnia dla gospodarza, kuchnia oraz pokój gościnny. Wystrój takiej izby świadczy o tym jak duże różnice dzieliły chłopów i szlachtę.
Nie mieliśmy dużo czasu na to, aby obejrzeć wszystko, ponieważ czekał nas powrót do domu (80km) a już była godz. 15.30. Droga powrotna bardziej nam sprzyjała, bo mieliśmy wiatr z tyłu, a czasami boczny. W związku z tym tempo było dość szybkie od 25-30km/godz. Do Gdańska dojechaliśmy szczęśliwie a nawet nie byliśmy mocno zmęczeni.
Chciałem podziękować moim towarzyszom podróży Tomkowi, Grzegorzowi oraz Adamowi, którzy naprawdę sprawdzili się na dłuższych trasach.
Moje gratulacje! Z nimi można bez żadnych problemów jeździć na długie trasy, pomimo tak młodego wieku. Przez całe 165km siedzieli mi na kole nawet przy dużych szybkościach. Jestem pełen podziwu dla nich. W sumie przejechaliśmy 165km ze średnią 21km/godz.
Tekst i zdjęcia:
Mieczysław ButkiewiczPS. Aby dowiedzieć się więcej o Muzeum warto zajrzeć na stronę
http://www.muzeum-wdzydze.gda.pl