Wyprawa w Góry Sowie, 1500 km szosą
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/21/300x0/21938__kr.webp)
![](http://img.trojmiasto.pl/zdj/rowery/archiwum/pic3/wyp46_1.jpg)
Już rano przywitał mnie pierwszy deszczyk - trzeba było założyć ochraniacze na buty i pelerynkę, ale po dwóch godzinkach się przejaśniło tak, że do Starogardu troszkę przycisnąłem i można było ściągnąć getry. Teraz do Skórcza zostało około 25km ruchliwej trasy a potem tylko 40 km Bory i zero samochodów - sama radość. Jadę bez szaleństw. Wziąłem aparat, więc musze porobić fajne zdjęcia - będzie co wspominać. Na fotkach odpoczynek za Skórczem i panorama jeziora w Okoninach Nadjeziornych. Jestem sam, tak że muszę używać samowyzwalacza żeby być na zdjęciach. Na miejsce dotarłem przed 12.30. Jadę powoli, to nie wyścig - najważniejsze są wrażenia.
![](http://img.trojmiasto.pl/zdj/rowery/archiwum/pic3/wyp46_2.jpg)
Dzisiaj zrobiłem tylko 126km a jutro czeka mnie 230km. Zatrzymałem się w ośrodku wypoczynkowym" ELTOR" (nocleg 25 zł, obiad 10zł ,kolacja 5 zł mam cały domek dla siebie). Najpierw pod natrysk, potem rower (przecież on mnie wiezie), posprawdzać czy nie ma szkiełek, 13.30 obiadek, lekki spacerek o 18 kolacja i czas odpoczywać bo jutro znowu zacznie się wielka przygoda przecież zobaczę "LICHEŃ". Będę jechał okrężną drogą aby ominąć Bydgoszcz. Godzina 4.00 wstaję, 5.00 wyjazd do Tucholi. Jadę w deszczu, kawałek za Sępólnem Krajeńskim zaczyna się przejaśniać, a po około 160km docieram do Inowrocławia. Plecak coraz bardziej zaczyna wazyć, a nogi pieką ,jeszcze tylko 70km do Ślesina i upragniony Licheń: o godz. 18 wyłoniła sie z lasu wieża saktuarium (nigdy nie zapomnę tego widoku...).
![](http://img.trojmiasto.pl/zdj/rowery/archiwum/pic3/wyp46_3.jpg)
Dzień trzeci. Wreszcie mogę się wyspać i odpocząć, po wczorajszej jezdzie czeka mnie dzisiaj tylko zwiedzanie i dużo jedzenia, wszystkim polecam Licheń - każdy powinien zobaczyć ten przepych.
![](http://img.trojmiasto.pl/zdj/rowery/archiwum/pic3/wyp46_4.jpg)
Dzień czwarty. Wyjazd - godzina 7.00. Dzisiaj tylko 140km przez Konin, Kalisz do Rybina. W Koninie błądzę, nie wiedziałem, że to takie wielkie miasto. Dzięki kierowcy tira wyjeżdżam na szosę Konin- Kalisz i o godz. 14 jestem na miejscu. Rybin to wiocha, ale za to jedzenie jakie! Wszystkie produkty są swojskie, a w około same stawy i cisza.
![](http://img.trojmiasto.pl/zdj/rowery/archiwum/pic3/wyp46_6.jpg)
Dzień piąty. Rybin-Szczawin przez Strzelin około 126 km. Wyjazd godz. 8.00, a na miejscu jestem o godz 12.00. Cała trasa przebiegła spokojnie, tylko wczorajsze jedzonko dało się we znaki. Dobrze, że wziąłem papier ;) Szczawin to mała dzielnica Strzelina oddalona około 2km. Na miejscu dowiaduję się, że gospodarze będą dopiero po 16-tej. Spędzam 4 godziny na ławce. Zdziwieni gospodarze nie dowierzają że przyjechałem z Gdańska rowerem i zostaję zaproszony na kawę. Po krótkiej rozmowie dowiaduję się, że przełęcz, pod którą próbuję wjechać jest dosyć sztywna, o średnim nachyleniu około 10% i bardzo kręta, pomimio to próbuję sie na nią wspiąć...
![](http://img.trojmiasto.pl/zdj/rowery/archiwum/pic3/wyp46_7.jpg)
Dzień szósty. Strzelin przez Dzierżoniów, Pieszyce, Rosciszów, Walim do Rzeczki 60 km. Wyjazd godz 8. Około 10 km od Strzelina widzę pierwsze góry. Czekałem na to cały tydzień, a teraz czuję przed nimi respekt - nie wiem co mnie czeka. Pierwszy podjazd zaliczam przed Dzierżoniowem. Zaczynam żałować, że mam kasetę 11-23, przydałaby się 27 a nawet 30 (przecież mam plecak 4 kg). Mijam Pieszyce, kończy się asfalt, zaczyna się bruk. Droga coraz bardziej kręta, wije się ku górze. Coraz bardziej ostre zakręty, coraz sztywniej i sztywniej. Powietrza coraz mniej, a tu końca nie widać. Cały czas do
góry... Po godzinie wjeżdżam na przełęcz. Widoki zapierają dech w piersiach.
![](http://img.trojmiasto.pl/zdj/rowery/archiwum/pic3/wyp46_8.jpg)
Krótki odpoczynek i zjazd do Walimia. Trzeba uważać na zakrętach: strasznie ostre. Teraz tylko podjazd na 650 m do Rzeczki i koniec. Po drodze mijam niemieckie fabryki Walimia "Rieze" i około godz. 11 docieram na miejsce. Cel osiagnięty po południu. Zwiedzanie sztolni Rieze, a jutro wejście na Wielą Sowę i powrót tą samą trasą do
Gdańska.
![](http://img.trojmiasto.pl/zdj/rowery/archiwum/pic3/wyp46_9.jpg)
W sumie zrobiłem w dwa tygodnie około 1500km, w tym dwa dni zwiedzania. Po wyprawie zostały niesamowite wrażenia. Zatem można mieć 46 lat i jeździć na rowerze, w co wielu nie wierzy, a do czego Was zachęcam!
tekst & foto: Leszek Szymański (lesiunio@interia.pl)
Parametry trasy
- Region Polska
- Długość trasy 1500 km
- Poziom trudności trudny
Znajdź trasę rowerową
Opinie (13)
-
2004-11-29 01:27
gafa
Skurcz pisze się przez u zamknięte o tak Skórcz proszę zapamiętać thx
- 0 0
-
2004-11-29 10:50
aj tam gafa - gratuluję wycieczki i kondycji
- 0 0
-
2004-11-29 13:09
brawo!!!
Gratuluję....oby takich rowerzystów było więcej. Szkoda, że tego typu zapaleńców rowerowych jest tak mało. To prawda, że wielu nie wierzy we własne siły...a szkoda!!! Ja mam o wiele więcej lat niż p. Leszek a tyle samo przejechałem 2 lata temu, ale nie w Polsce.
- 0 0
-
2004-11-29 14:42
Szacunek
Tylko tyle można powiedzieć. Sam chciałbym mieć tyle siły (fizycznej i woli), żeby ciągle jeździć mimo upływu lat. Serdecznie pozdrawiam Pana Leszka. Tacy ludzie, jak Pan (i takie relacje) dają nadzieję, że się uda i, że marzenia się spełniają ;D
- 0 0
-
2004-11-29 22:00
Rowerem przez Polske
Piekna wyprawa. Troche smutno chyba krecic tak samotnie. Za mlodu jezdzilem takze, teraz juz tylko palcem po mapie. Sa jednak zapalency, ktorzy kreca i jada w sina dal. Prosze zajrzec np. pod:
http://www.rowery.olsztyn.pl/
Pozdrawiam- 0 0
-
2004-11-30 11:30
Gratuluję Panu pomysłu na spędzenie urlopu. Ja też jestem ,,chory,, na rower. Myślę o takiej wyprawie, ale na razie to tylko plany. Podziwiam to, że zdecydował się Pan na samotną jazdę. Pozdrawiam serdecznie MIREK z GDYNI
- 0 0
-
2004-11-30 16:48
Wszystko zalezy od silnej woli
Wszystko zalezy od silnej woli, 100-150 km dziennie po szosie, mozna spokojnie robic dzien w dzien przez dwa tygodnie. Wiele razy to sprawdzalem w roznych warunkach :)
Ale 230 km w jeden dzien to juz jest nie dla amatora, po 180 czlowiek jest juz mieki jak nie trenuje...- 0 0
-
2004-11-30 18:13
Gratuluję
Też planuję coś podobnego lecz nie w góry.
To jest jazda a nie "skakanie"
Przyjemne z pożytecznym: zwiedzać i utrzymać kondycję- 0 0
-
2004-11-30 19:39
230km ajwazniejszy jest cel, nie licza sie ofiary...
gratulacje 230km w 1 dzien... to jest to... i w takim wieq. naprawde podziwiam bo wiem co to znaczy. ja po takim dystansie przespalem sie 2 godzinki, przejechalem sie 160km, przespalem sie kolejne 2h i przejechalem jeszcze 170km, niestety nie mam szosy tylko zwyklego mtb. no i w pojedynke mysle ze bym nie dal rady. pozdrowiam
- 0 0
-
2004-12-01 18:08
LESIUNIO RULESSS
Ja pana Leszka znam już troszku długo, a to dlatego, że to kolega mojego taty :)
Mój tatko też nieźle daje na rowerze.
Pozdro dla p. Leszka.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.