- 1 Dziś by to nie przeszło, a kiedyś było modne (87 opinii)
- 2 Czym są czerwone flagi w relacji? (103 opinie)
- 3 Steczkowska i Sarsa na liście odrzuconych (29 opinii)
- 4 Chcą stałej relacji, a to nieprawda (185 opinii)
- 5 Bajeczny festiwal Wisłoujście (107 opinii)
- 6 Doggy Day. Setki psów w Ergo Arenie (77 opinii)
Punkowa rewolucja na skrzypce i akordeon
W muzyce tradycyjnej, opartej na tak zwanej ludowości, najważniejszy jest rytm. Nigel Kennedy i zespół Kroke są nim przesiąknięci na wylot. Dzięki temu podczas wspólnego koncertu mogli improwizować do woli i nie zanudzić publiczności. Genialny solista zderzał ze sobą rzewne, etniczne melodie z potęgą elektrycznych skrzypiec. To była mieszanka wybuchowa, kolejna muzyczna rewolucja w jego perfekcyjnym wykonaniu.
Za najważniejsze kulturowe zderzenie należy jednak uznać samego Kennedy'ego. Bez niego nie można by przecież mówić o scenicznym mariażu muzycznych korzeni Europy Wschodniej i klasycznej wirtuozerii skrzypcowej. Oczywiście u tego największego punkowca wszystkich filharmonii świata, nic nie jest klasyczne. Kennedy grał bowiem przez większą część wieczoru na skrzypcach elektrycznych. Jakby tego było mało, korzystał z wielu efektów od hendrixowskiej kaczki począwszy. To rzecz jasna pozwoliło rozszerzyć horyzonty scenicznej improwizacji, ubarwić ją, a tym samym nie nużyć publiczności, która mimo bardzo chłodnej aury zapełniła tarasy Pick&Rolla.
Kennedy należy do tych nielicznych artystów, którzy mogą sobie pozwolić dosłownie na wszystko. To za sprawą swoich niebywałych umiejętności, nie tylko świetnej techniki, ale też głębokiego wyczucia. Przecież bez tego ostatniego nie można w ogóle mówić o dobrym wykonywaniu, przepełnionej rzewnymi emocjami, muzyki etnicznej. Muzyk na równi przeżywa i ceni kwartety smyczkowe Beethovena, i gitarowe szaleństwa
Nie byłoby rzecz jasna etnicznej odsłony Kennedy'go gdyby nie trio Kroke z gościnnym udziałem perkusisty Tomasza Grochota. To oni posiedli tę niebywałą zdolność rytmicznej pulsacji, tak charakterystyczną dla każdej muzyki tradycyjnej. Gra kontrabasisty Tomasza Lato była oszczędna i precyzyjna zarazem, podobnie jak akordeon Jerzego Bawoła. Nie można też zapomnieć o Tomaszu Kukurbie, który jest obecnie jednym z najlepszych alcistów w Polsce.
Kroke i bez Kennedy'ego radzi sobie doskonale. Ci artyście bowiem nie odtwarzają, oni potrafią do wydawałoby się historycznej muzyki dołożyć własną cegiełkę. Tak było podczas koncertu, gdy wykonali autorskie "Lullaby For Kamila", "Kazimierz" "Time 4 time" czy kończące oficjalną część "Kukush". A potem wielu słuchaczy pytało: kiedy będzie wreszcie ta ich druga, wspólna płyta?
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (5)
-
2010-09-06 13:32
Zimno jak w psiarni (1)
Ale koncert świetny a Nigel przesympatyczny:)
- 6 0
-
2010-09-06 14:39
znowu zaspałem, kurde
w mordę jeża
- 1 0
-
2010-09-06 13:36
(1)
jak by miał długie włosy pisali byscie ze to hipis?!Co z niego za pank-tylko dlatego ze ma irokeza?
- 5 4
-
2010-09-06 14:21
stary punk
jakbyś go znał, to byś wiedział!
- 5 4
-
2010-09-07 14:23
:)
Ziiiiiimno strasznie ale koncert był tak "fantasticznii";) że siedziałabym nawet do rana przy -10 :D Nigellll wróć do nas prędko!
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.