- Chcemy wygrywać u siebie dla wspaniałej gdyńskiej publiczności i ciułać punkty na obcych boiskach. W Koninie nie udało się, choć, paradoksalnie, rozegraliśmy jeden z najlepszych meczów wyjazdowych odkąd jestem w Arce - powiedział
Grzegorz Wódkiewicz, kapitan żółto-niebieskich.
- Czy sygnalizowaliście pozycję spaloną przy golu dla Aluminium?
- Naturalnie. To była sytuacja ćwiczona na treningach. Wybiliśmy piłkę z pola karnego, aby tam niczego nie nabroić, jednak przejął ją przeciwnik. Poszła wrzutka do zawodnika, który nie zabrał się z nami, obrońcami. Najewski był więc na ofsajdzie. Jeszcze skakaliśmy za nim, lecz bezowocnie. Świetnie uderzył, prosto w okienko. Spojrzeliśmy na arbitra liniowego. Nasze pretensje były chyba zrozumiałe, ale nie zamierzam tłumaczyć tym porażki, ani tym, że później Piotrek Bajera był faulowany w polu karnym gospodarzy. To był mecz do pierwszej bramki. Niestety, zdobyło ją Aluminium. Twierdzę, że gdyby to nam się udało, wygralibyśmy ze 3:0. Szybko strzelony gol wcale nie uskrzydlił miejscowych. Im dłużej grali, tym gorzej. Przez 75 procent spotkania posiadaliśmy przewagę.
- Tym bardziej żal straconych punktów...- Żal, bo cios na początku gry wcale nas nie zdenerwował. Zanim go otrzymaliśmy, już mieliśmy okazję bramkową. Graliśmy swoje. Mówiąc szczerze, mieliśmy większą przewagę aniżeli podczas spotkania ze Śląskiem. "Głos" pisał niedawno: "Czekamy na futbol", toteż powiem, że graliśmy nieźle, prezentowaliśmy dobrą piłkę. Tylko że nic z tego nie wynikało. Odkąd zaczęło się mówić i pisać, szczególnie w prasie centralnej, iż
Arka musi awansować do ekstraklasy, rywale grają z nami na remis, ustawiają defensywnie. Dlatego trochę zdziwiła nas postawa naszych kibiców, którzy zarzucili nam brak walki. To nie tak.
- Zmiana planów klubu i nas zaskoczyła.- Rozmawiałem z prezesem Milewskim na temat jego wywiadu, jaki ukazał się na łamach "PS". Prezes oświadczył, iż jego słowa zostały przeinaczone. Jednak poszły w Polskę i wszędzie zostały skomentowane.
- Ostatnie wzmocnienie składu było utrzymywane w tajemnicy.- Dobrze, że tak się stało. Nie było w drużynie spekulacji, kto przyjdzie. Obrońca czy napastnik. Zespół myślał tylko o meczu. Dopiero, oglądając Canal+, z ust Piotra Wernera, usłyszeliśmy, że Arka wypożyczyła Kaczorowskiego. Napastników nigdy za wiele. Nawet jeśli ktoś uważa, że Maciej również nie jest za wysoki.