Jak wyjazd na Podlasie, to remis. Zresztą od 2001 roku aż pięć z sześciu spotkań żółto-niebieskich z "Jagą" kończyło się podziałem punktów. W sobotę nasz zespół w samej końcówce urwał się ze stryczka, choć w opinii obserwatorów to arkowcy byli bliżsi zwycięstwa.
Dariusz Ulanowski rozegrał trzysetny mecz w barwach Arki!
0:1
DYMKOWSKI (17), 1:1
Kulig (44), 2:1
Reginis (55), 2:2
Ł. KOZŁOWSKI (87).
Sędzia:
Oparcik (Radom). Widzów 4000.
JAGIELLONIA: Załuska - Kulig, Wołczyk, Kośmicki, Warakomski - Dzienis, Speichler, Danielewicz
Ż, Żuberek (76 Strzeliński) - Reginis (78 Tyczkowski), Kobeszko. TRENER: Mroziewski.
ARKA: Wyłupski - Siara, Woroniecki, Bednarz, Jeziorski - Pudysiak
Ż, Ulanowski (71 Ł. Kozłowski), Murawski
Ż, Bartoszewicz
Ż (67 Stencel) - Dymkowski, Gregorek (67 Aleksander). TRENER: Mandrysz.
A była okazja, żeby pokusić się o sukces, ponieważ team
Witolda Mroziewskiego wpadł w tarapary kadrowe.
Z powodu kartek w meczu z Radomskiem (0:3) pauzowali akurat
Chańko i
Łatka, natomiast bramkarz
Olszewski, kapitan drużyny,
Zalewski oraz
P. Sobolewski leczą kontuzje. Cała ta piątka jesienią tworzyła kręgosłup białostockiej "11". Ważnym ogniwem na lewej obronie miał też być
Marcinkiewicz, którego typowano na następcę
Tupalskiego (transfer do Górnika Łęczna), jednak w ostatnim sparingu doznał kontuzji wymagającej kilkumiesięcznego leczenia. Jagiellonia była słabsza i grała słabiej niż jesienią. Chociaż i
Piotr Mandrysz miał bół głowy, bo wypadli
M. Kozłowski i
Lines. Tyle, że w Arce, na całe szczęście, jest dwóch Kozłowskich. Łukasz, ostatnio kontuzjowany, w bardzo ważnym momencie odpłacił się trenerowi za okazane mu zaufanie. Do tej pory jedyny na boisku wychowanek Arki nie grał u Mandrysza. W 87 błysnął akcją z gatunku tych, po których kibice go rozpoznają. Na lewej flance odważnie przedryblował dwóch rywali, ściął do środka, przełożył piłkę na prawą nogę i niemal z narożnika "16" silnie strzelił w długi róg. Piękna bramka i cenny remis. Bo z ciężarem porażki trudno byłoby teraz pracować gdynianom przez dwa wolne tygodnie.
Gol na 2:2 wisiał w powietrzu. Od trafienia
Reginisa arkowcy - już musieli - ruszyli do natarcia i dosłownie w ciągu 60 sekund powinien wyrównać wyróżniający się
Gregorek. W sytuacji sam na sam strzelił jednak w
Załuskę. W 75 min, po "główce" Dymkowskiego, futbolówka już minęła golkipera, ale na linii bramkowej stał wysoki
Kośmicki.
Arka atakowała, gospodarze cofali się. Wreszcie nasi dopięli celu. Grali w tym momencie z przewagą, ponieważ za linią boczną dochodził do siebie
Kulig, oszołomiony w zderzeniu z Kośmickim.
Przykro, że nerwowa końcówka, jak w Lubinie, znowu wynikała z błędów w defensywie. Miejscowi strzelili na 1:1 tuż przed przerwą, kiedy tak naprawdę powinno być 2:0. W 43 min Załuska instynktownie obronił uderzenie Gregorka z woleja. Za chwilę
Wyłupski nie miał tyle farta, ponieważ, kiedy wychodził do dośrodkowania, ubiegł go
Jeziorski, jakby wybił mu piłkę z rąk. Nie dość tego, odbił ją na środek pola karnego. Powstało zamieszanie, w którym Kulig strzelił do pustej bramki.
W 55 min nasz bramkarz już sam pospieszył się ze złą decyzją. Co prawda akcja Jagiellonii wzięła się od straty
Ulanowskiego, jednak to Wyłupski, wybiegając na skraj pola karnego, na przeciw
Kobeszce (napastnik miał na plecach arkowca), sprowokował gola. Kobeszko kopnął piłkę po trawie, a tuż przed linią końcową dopadł do niej Reginis. Inaczej nie wpadłaby do siatki. Ambitny wślizg były piłkarz Zatoki Braniewo okupił bolesnym zderzeniem ze słupkiem. Było 1:2.
Ów słupek był chyba pechowy dla gdynian. Proszę sobie wyobrazić, że w 17 min najpierw
Pudysiak trafił w niego, następnie poprawił
Gregorek (w ten sam słupek!), druga poprawka młodego snajpera trafił w... drugi słupek i wreszcie wtrącił się Dymkowski.
Zadyma w Gliwicach. Starcia zwaśnionych pseudokibiców Piasta i Ruchu doprowadziły do przerwania meczu i zakończenia go przed czasem, co nie zdarzyło się na polskich boiskach od dawna. Było rannych kilku policjantów. Walkower dla chorzowian raczej nie byłby na rękę arkowcom.
Już przed meczem funkcjonariusze wyłapywali chuliganów, m.in. w Katowicach zatrzymali siedmiu mężczyzn w wieku 17-30 lat udających się na mecz, a wyposażonych w kominiarkę, siekierę, nóż sprężynowy i ochraniacz na zęby.
Spokój, choć pojechało tam ponoć podad 400 fanów z Jaworzna, panował pod Klimczokiem. Porażka Szczakowianki to prawie sensacja. Kto wie, czy teraz nie pozostanie jej walka tylko o prawo gry w... ulubionym barażu?
19. KOLEJKA:
MKS Pogoń Szczecin - Łódzki KS 3:1 (0:0); Kaźmierczak (53), Moskalewicz (55), Gajewski (87) - Kosmalski (49). Widzów 17 500.
Cracovia - Stasiak Opoczno ();
Aluminium Konin - Zagłębie Lubin 1:1 (0:1); Witkowski (47-karny) - Januszewski (22). Widzów 1200.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Szczakowianka Jaworzno 2:0 (2:0); Czak (23), Błasiak (39). Widzów 5000.
GKS Bełchatów - Tłoki Gorzyce 1:0 (0:0); Dziedzic (61). Widzów 2000.
Piast Gliwice - Ruch Chorzów - przerwany w 55 min przy stanie 0:0! Widzów 4000.
Jagiellonia - ARKA 2:2.
PAUZOWALI:
RKS Radomsko,
Polar Wrocław.