Już tylko dwie drużyny liczą się w walce o mistrzostwo Polski w ekstraklasie rugby. Lechia Robod Gdańsk wygrywając w zaległym meczu na własnym boisku z Dableksem Ogniwem Sopot 32:17 (13:3) wyeliminowała tego rywala z walki o złoto, ale otworzyła równocześnie drogę do tytułu ...gdyńskiej Arce.
Po pierwszym gwizdku Leszka Kościelniaka z Koszalina do ataku z ochotą ruszyli goście. Już w pierwszych pięciu minutach Maciej Szablewski dwukrotnie kopał z karnego, ale w obu przypadkach niecelnie. Łącznik ataku zdobył wreszcie punkty w 17 minucie, gdy zaskoczył rywali z 15 metrów dropgolem. Gdy po chwili 10-minutową karę otrzymał
Rafał Kochański, który spowodował, że
Dariusz Wantoch-Rekowski z rozbitym nosem opuścił boisko, wydawało się, że sopocianie pójdą za ciosem.
- Czułem niepokój, czy Ogniwo nie zamknie nam możliwości walki o tytuł - przyznał Jakub Szymański, grający trener Arki. Gdynianom złoto uciekłoby, gdyby w Gdańsku wygrali goście.Jednak miejscowi w osłabieniu nie tylko, że nie ponieśli dalszych strat, ale wyrównali, gdy z karnego celnie przymierzył
Janusz Urbanowicz. Tuż przed przerwą, gdy Kochański wsparł ponownie młyn, uzyskali karną piątkę za nieprzepisowe blokowanie piłki w młynie przez Sylwestra Hodurę.
Losy meczu rozstrzygnęły się, gdy Lechii przyszło grać ponownie w osłabieniu (kara dla
Sławomira Kaszuby). Przyłożył Paweł Lipkowski, a Urbanowicz pięć punktów wykopał po karnym i podwyższeniu. Po akcji
Stanisława Więciorka, która podniosła wynik do 27:3, Stanisław Zieliński zaczął wprowadzać rezerwowych. Jednak Ogniwo jeszcze raz zerwało się do ataku. Oba przyłożenia wypracował Szablewski, a podwyższał Daniel Podolski. Tego drugiego tylko metr dzielił od tego, aby zmniejszyć straty do 22:27.
- Podopieczni tylko w 50 procentach zrealizowali założenia taktyczne. Zamiast grać szeroko, pchali się środkiem, co przynosiło im małe zyski terenu. O naszym sukcesie zadecydowała siła fizyczna. Ogniwo zaskoczyło mnie pozytywnie ambitną grą i szarżami - przyznał gdański szkoleniowiec, któremu należą się słowa uznania za to, że gasił próby ostrej gry w zarodku. Zawodnicy ukarani żółtymi kartkami od razu byli zdejmowani z boiska.
- Zabrakło nam siły i atutów, gdyż wielu podstawowych zawodników jest kontuzjowanych. Lechii muszę oddać, że w pierwszej połowie zagrała po mistrzowsku. Z kolei po przerwie po mistrzowsku grał... sędzia. Gdy próbowaliśmy odrabiać straty, zaczął wybijać nas z rytmu. Wcześniej z kolei nie zauważał u rywali antygry - mówił rozgoryczony Jarosław Hodura, grający szkoleniowiec Ogniwa.
Lechia Robod Gdańsk - Dablex Ogniwo Sopot 32:17 (13:3)Punkty zdobyli: Urbanowicz 12, Więciorek 5, Lenartowicz 5, Trędewicz 5, karna piątka - Szablewski 8, Dembicki 5, Podolski 4.
skład Lechii: Urbanowicz, Sajur, Kaszuba (49' Marciniak), Płonka, Kałużny (51' Sienkiewicz), Wojcieszak, Kochański (39' Doroszkiewicz), Więciorek, Lenartowicz (55' Jażdżewski), Jeryś, Lipkowski, Potarowicz (78' Trędewicz), Grebasz, Latopolski, Fedde.
skład Ogniwa: Ł. Mikołajczak, Jarowicz, Kasperek, Ignatowicz, Wantoch-Rekowski (21' Wilczuk), Dembicki, Pogorzelski (57' Czyż), S. Hodura, Janulewicz, Szablewski, Czaja, Malochwy (51' Cackowski), J. Hodura, Podolski 4, Jasiński.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
