Krzysztof Koziorowicz został dość nieoczekiwanie pierwszym trenerem koszykarek
Lotosu VBW Clima Gdynia. Pracę z zespołem rozpoczął bardzo udanie od zwycięstw z Valenciennes i Polfą Pabianice.
- Kiedy dowiedział się pan, że zostanie pierwszym trenerem?- W środę wieczorem.
- Czy nie miał pan obaw przyjmując tę propozycję na kilka godzin przed tak ważnym meczem?- Zawsze są obawy gdy bierze się zespół w trakcie rozgrywek, nawet jeżeli ma się więcej czasu przed meczem niż ja miałem. Skutki tej decyzji mogły być różne. Uznaliśmy jednak, że tak będzie najlepiej. Sytuacja również była specyficzna. Wiedziałem na co stać zespół i zawierzyłem dziewczynom.
- Czy miał pan okazję porozmawiać z trenerem Ziemińskim?- Jesteśmy w stałym kontakcie.
- Nie obawia się pan, że po kilku niepowodzeniach straci pan posadę?- Użył pan złego słowa. Nie boję się takiej sytuacji, ale się z nią liczę. Znam ten zawód. Nie można w nim przewidzieć, jak długo będzie się pracowało z drużyną. Zmiany często nie zależą od trenera czy zawodniczek. Mam nadzieję, że będę miał okazję być szkoleniowcem tego zespołu jak najdłużej. Na razie nie wyznaczono mi limitu porażek.
- Chyba o lepszym debiucie nie mógł pan marzyć?- To prawda. Taka wygrana na początek jest bardzo przyjemna.
- Dwa trudne mecze za panem i dwa zwyciestwa na koncie, oba w takich samych rozmiarach. Chyba nie miałby pan nic przeciwko temu, żeby tak było w każdym meczu?- Takie spotkania kosztują trenerów dużo zdrowia. Jednocześnie hartują zespół i wykształcają charakter drużyny. Gdybyśmy jednak mogli rozegrać mecz z Polfą dwa dni później, zwycięstwo byłoby wyższe. Dziewczyny nie zdążyły zregenerować sił po ciężkim pojedynku z Valenciennes.
- Zespół wygrał oba spotkania w dramatycznych końcówkach. Czy to pana zasługa?- Dziewczynom należą się słowa uznania za to, że w tak trudnej sytuacji potrafiły się zmobilizować i wygrać. Są bardzo zaangażowane i zdeterminowane w tym, co robią. Ważny jest również fakt, aby mieć z nimi dobry kontakt. Wydaje mi się, że zostałem przez nie zaakceptowany.
- Co chciałby pan zmienić w grze zespołu?- Chciałbym dokonać pewnych zmian, ale to nie jest takie proste. Mamy jeszcze pewne braki jeżeli chodzi o obronnę. Dziewczyny muszą być lepiej przygotowane do gry defensywnej. W spotkaniu z Valenciennes pozwoliliśmy rywalkom rzucić 71 punktów, a mogło być jeszcze mniej. Jeśli chodzi o grę w ataku, wszystkie zawodniczki wykazują w tym kierunku zdolności.
- Wypada zatem życzyć równie udanych kolejnych spotkań.- Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć.
Tomasz Łunkiewicz