- 1 Nowe wyzwania Fudeko GAS (22 opinie)
- 2 Kiedy transfery żużlowców Energi Wybrzeża? (90 opinii)
- 3 Arka Gdynia niepokonana po przerwach (67 opinii)
- 4 16-letni tenisista z międzynarodowymi sukcesami (20 opinii)
- 5 Dlaczego Lechia wygrała? (91 opinii)
- 6 Obrotowy Wybrzeża dobrej myśli przed Kaliszem
Prokom Trefl - Unia/Wisła 88:74
Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia
PROKOM: Pacesas 10 (2/3 za dwa, 2/2 za trzy, 3 asysty, 3 przechwyty), Radosević 14 (6/7 za dwa, 2 przechwyty), Jagodnik 11 (5/6 za dwa, 4 asysty), Dylewicz 3 (3 straty), Stewart 20 (7/10 za dwa, 6/7 z wolnych, 15 zbiórek, 3 asysty) - Conlan 2 (4 straty), Świętoński, Pluta 8 (6/8 z wolnych), Marković 11 (2/8 za trzy), Masiulis 9.
UNIA/WISŁA: Hughes 23 (5/11 za dwa, 3/5 za trzy, 4/6 z wolnych, 4 zbiórki, 5 asyst, 6 strat, 2 przechwyty), Sulowski 14, Tuljković 13 (4/4 za dwa, 3 przechwyty), Żurawski 2 (7 zbiórek), Ansley 15 (4/13 za dwa, 1/6 za trzy, 9 zbiórek) - Seweryn, Szybilski 7 (4 zbiórki).
Już dawno prawica Mariusza Karola, trenera Unii/Wisły nie była tak wykorzystywana, jak podczas wizyty w Sopocie. Widać, że na Wybrzeżu nie zapomnieli, kto przez wiele spotkań towarzyszył na ławce rezerwowych Eugeniuszowi Kijewskiemu, trenerowi Prokomu w roli asystenta. Teraz Karol pracuje na własny rachunek, ale w Sopocie zawsze jest miele widziany. Ba, w trakcie dużej przerwy uciął sobie na tyle długą pogawędkę z Kazimierzem Wierzbickim, prezesem Trefla SSA oraz Jackiem Karnowskim, prezydentem Sopotu, że "Kijek" mógł się poważnie zaniepokoić o swoją posadę.
Do tej rozmowy z sopocką wierchuszką mógł przystąpić z podniesioną przyłbicą, gdyż po dwóch kwartach gospodarze wygrywali zaledwie 47:44. Na ten niespodziewany wynik złożyło się kilka elementów. Po pierwsze i najważniejsze, Prokom grał, bo... grał. Nie wysilając się chciał przejść Wisłę z Unią, myślami będąc już na meczu z Lietuvosem w Wilnie (Puchar ULEB). Po drugie, Kebu Stewart po raz pierwszy zszedł z boiska dopiero w 26 minucie (w sumie zagrał 37 minut).
Nie miał zmiennika. - I tak nie jestem zmęczony. Moje mięśnie funkcjonują bez zarzutu. O, popatrz - chwalił się po spotkaniu "Kebab". Ginataras Einikis, na skutek naciągnięcia mięśnia uda, przydreptał na mecz w "cywilkach". Takie rozwiązanie było lepsze dla widowiska, bo kipiący energią Amerykanin, mimo że niższy od Michaela Ansleya oraz otyłego Piotra Szybilskiego ("Bilu" przyznał się do 12 kilogramów nadwagi), był jedynym, który tak naprawdę mógł powstrzymać duet byłych zawodników Prokomu w podkoszowej walce. Prócz Szybilskiego w tym spotkaniu w Unii/Wiśle debiutował także Mujo Tuljković. Bośniak to dobry aktor. W jednej akcji zwijał się na parkiecie z bólu. Skręcenia stawu skokowego współczuła ma cała hala, a już w następnej akcji mknął w kontrze na kosz.
Swe prawdziwe oblicze Prokom pokazał jedynie przez sześć pierwszych minut trzeciej kwarty, które wygrał 20:7 i po dwóch wolnych znakomitego Miroslava Radosevicia wyszedł na 18-punktowe prowadzenie (69:51). W tym momencie emocje się skończyły. Zawodnicy mogli się skupić - na podkręcaniu swych statystyk, a kibice na podziwianiu urody i układów tanecznych sopockich cheeleaderek. - To spotkanie można podzielić na dwie części. W pierwszej słabiej zagraliśmy w obronie. Drużyna z Krakowa nawiązywała ze mną walkę. Rozmowa z zawodnikami w szatni pomogła. Trzeci kwarta zadecydowała o tym, że osiągnęliśmy bezpieczną przewagę - zauważył trener Kijewski.
Mariusz Karol, tren Unii/Wisły Tarnów: - Powrót do Sopotu jest zawsze dla mnie miły. Temu klubowi zawdzięczam bardzo wiele. Pierwszy powrót do Sopotu miałem w poprzednim sezonie, teraz zaliczył go Mike Anlsey. Widać było, że jest lekko podenerowany. Do Sopotu wrócił też Piotrek Szybilski, który pokazał, że jest centrem i gra jak center. Prokom jest tak silną drużyną, że na pierwszą porażkę będzie musiał czekać do przyjazdu do Krakowa.
Michael Ansley, skrzydłowy Unii/Wisły: - Mam 36 lat, ale nerwy mną rzucały jak nastolatkiem. Przyjechałem do Sopotu prawie jak do siebie do domu. Kiedy widzę tych ludzi, halę, szatnie, to zaraz wracają wspomnienia. Chciałem wypaść jak najlepiej, ale nie zawsze mi wychodziło.
Piotr Szybilski, center Unii/Wisły Tarnów: - Ważę te 12 kilogramów więcej, jednak to efekt pozostawania bez ruchu przez 10 miesięcy. Chciałbym zamienić ten tłuszcz na mięśnie w ciągu miesiąca. Chyba moja waga spowodowała, że w pewnym momencie Filip Dylewicz odbił się ode mnie jak piłka. Czy przypomniałem sobie dawne czasy ze wspólnych treningów w Prokomie? Filip jak zwykle udawał. Podbiegł do mnie, odepchnął się i przewrócił. A więc zrobił to co zwykle. Nawet później sam się z tego śmiał. Wydaje mi się, że Prokom, w którym grałem, był silniejszy od tej dzisiejszej drużyny.
5. kolejka.
Czarni Słupsk - Idea Śląsk Wrocław 75:84 (15:26, 16:19, 20:17, 24:22), Detal Met Noteć Inowrocław - Start Lublin 106:90 (27:23, 31:27, 35:15, 23:25), Gipsar Stal Ostrów Wielkopolski - Anwil Włocławek 76:74 (31:25, 25:17, 9:21, 11:11), Polonia Warbud Warszawa - AZS Gaz Ziemny Koszalin 94:80 (19:32, 28:13, 19:19, 28:16), Spójnia Stargard Szcz. - Ostromecko Astoria Bydgoszcz 60:83 (14:33, 16:16, 10:24, 20:10).
Kluby sportowe
Opinie (1)
-
2003-11-11 13:59
AZS UG przegrał z Politechniką Poznań
W niedzielę 9 XI koszykarze AZS UG przegrali w swoim drugim meczu LAK z Politechniką Poznań 63:75. Mecz miał być dla tych
drużyn okazją do rewanżu za nieudaną poprzednią kolejkę, kiedy oba zespoły przegrały swoje spotkania - aktualni mistrzowie
LAK z Poznania na własnym parkiecie z Akademią Świętkorzyską Piotrków Trybunalski, a gdańszczanie w Koszalinie z tamtejszą
Politechniką.
Niedzielny mecz zgodnie z przewidywaniami był wyrównany i bardzo emocjonujący. Początek spotkania należał do gości.
Zespołowe akcje w ataku i konsekwentna gra na w obronie powodowały, że zawodnicy z Poznania długo nie mogli znaleźć recepty
na grę beniaminka. W I kwarcie świetnie funkcjonował rzut z dystansu (Olik, Stefunko) i układała się gra centrów pod koszem
(Wąchalski, Bratkowski). Dopiero wariacki rzut Łukasza Stróżyka za trzy punkty równo z syreną zapewnił Poznaniakom remis w
pierwszej połowie. W drugiej na boisku powtarzał się ciągle ten sam schemat: zespół z Gdańska prowadził
dwoma, trzema punktami, po czym gospodarze niwelowali stratę. W trzeciej części gry gospodarze wyszli na prowadzenie
po raz pierwszy (51:50). Mimo wszystko po trzech kwartach to Gdańszczanie wygrywali 54:52. Jak się później okazało - mecz
rozstrzygnęły dwie akcje na pięć minut do końca, kiedy dwa razy z rzędu za trzy punkty trafił Łukasz Szulc.
Sześciopunktowej przewagi - największej do tego momentu grający w osłabieniu gdańszczanie (piąty faul Pawła Wąchalskiego)
nie potrafili już odrobić.
Paweł Wąchalski, center AZS UG: "Były dzisiaj momenty, w których nasza gra naprawdę mogła się podobać. Do połowy ostatniej
kwarty kontrolowaliśmy ten mecz, graliśmy dobrze w ataku pozycyjnym, ale w końcówce zawiedliśmy w obronie. Przegraliśmy za
dużo ważnych zbiórek, stąd końcowy wynik i porażka. Nie składamy broni. W dwóch meczach pokazaliśmy, że trzeba się z nami
liczyć, następny mecz gramy u siebie. Będziemy chcieli go wygrać"
Następny przystanek: sobota 15 XI, w sopockiej hali 100-lecia o godzinie 18.00. Uniwersytet Gdański zadebiutuje przed
trójmiejską publicznością meczem przeciwko AZS Politechnice Opole. Następnie dzień później - w niedzielę 16 XI w hali
MOSiR przy ulicy Kołobrzeskiej w Gdańsku o godzinie 11.00 AZS UG zmierzy się z AZS Politechniką Częstochowa. Oba spotkania
objęte są patronatem "Dziennika Bałtyckiego" oraz portalu www.naszmemiasto.pl.
Punkty dla AZS UG zdobywali: Marcin Olik 10, Radek Białas 14, Tomek Owsiński 5, Tomek Stefunko 15, Michał Rachoń 0,
Krzysiek Kozakiewicz 0, Maciek Gogola 3, Piotr "Shaggy Trzebiński 2, Paweł Wąchalski 7, Maciek Bratkowski 7.
Punkty dla AZS PP: Łukasz Szulc 18, Artur Lemański 4, Piotr Gacek 16, Grzegorz Janiak 0, Łukasz Stróżyk 9, Kaczor Paweł 6,
Piotr Pietrowniak 0, Grzegorz Serówka 0, Piotr Janowicz 7, Szymon Bartczak 0, Paweł Stankiewicz 15.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.