Puchar ULEB: Prokom Trefl - Cholet Basket

Dzisiejszy mecz z Cholet Basket (18.00) będzie dla koszykarzy Prokomu Trefla Sopot i jego kibiców wydarzeniem historycznym. Wicemistrzowie Polski spotkaniem z piątym zespołem francuskiej ekstraklasy zainaugurują rywalizację w Pucharze ULEB na własnym boisku. Po pierwszej kolejce Prokom jest ostatni w grupie F, bo przegrał mecz w Wilnie różnicą trzech punktów. Ekipa prowadzona przez Turka Ermana Kuntera zajmuje drugie miejsce. Zyciężyła grecki Ionikos NF Equantia dwoma "oczkami" (74:72). Mecz na żywo pokaże Polsat Sport.

Wyniki pokazują, że grupa F jest bardzo silna i... nic poza tym. Po 1. kolejce w dalszym ciągu nie wiadomo, na co tak naprawdę stać naszych rywali, kto jest faworytem, a kto może zapomnieć o awansie. Nie ulega wątpliwości, że zespół z miasteczka położonego w północno-zachodniej Francji, liczbą mieszkańców porównywalnego do Sopotu, jest bardzo twardym orzechem do zgryzienia. Wystarczy powiedzieć, że Cholet Basket jest jednynym zespołem w naszej grupie, który także w ubiegłym sezonie występował w Pucharze ULEB (zajęli piąte miejsce w grupie D, 4 zwycięstwa - 6 porażek). Mało tego, w sezonie 1998-99 Francuzi grali w Pucharze Saporty, a rok później w Eurolidze! Sięgali po 5 tytułów wicemistrzowskich (mimo że klub istnieje od 1926 roku, nigdy nie zdobył tytułu najlepszego teamu we Francji). Najbardziej znane koszykarskie nazwisko w Cholet Basket to Jim Bilba. 34-letni skrzydłowy to legenda europejskiego basketu. Czarnoskóry były reprezentant Francji, występujący w ostatnim sezonie w AEK Ateny, podpisał z naszym dzisiejszym rywalem aż pięcioletni kontrakt (3 lata jako zawodnik oraz 2 lata w klubie na stanowisku dyrektorskim). Jim to legenda także tego klubu. Na zakończenie kariery wrócił on do drużyny, w której rozpoczynał przygodę z francuską ekstraklasą (w 1988 roku). Potem grał w Limogesi, Adecco Asvel Villeurbanne. Aż sześciokrotnie wybierany był na MVP Meczu Gwiazd Ligue Nationale de Basketball, dwukrotnie był jej najlepszym obrońcą, a w 2001 roku - MVP sezonu Pro A. Brał on również udział w Euro All Star Game w 1999 roku w Moskwie oraz w Igrzyskach Olimpijskich w Sydney. W poprzednim sezonie nowy skrzydłowy Cholet zdobywał średnio w Eurolidze 3,5 punktu i 4,1 zbiórki.

Innym doskonale znanym nam graczem Cholet jest Terrell Lyday. W sezonie 2001/02 ten amerykański rozgrywający bronił barw tarnowskiej Unii. Potem grał w Galatasaray Stambuł, skąd do Cholet ściągnął go Turek Erman Kunter. Ten coach miał pod opieką Terrella właśnie podczas pracy w Galacie. W przerwie letniej Kunter zastąpił na stanowisku szkoleniowca Ruddy'ego Nelhomme'a.

Duet Lyday - Bilba zapewnił sukces ekipie Cholet w 1. kolejce w meczu z Ionikosem NF Eqiutia 74:72. Lyday grał aż 32 minuty i w tym czasie zdobył 21 punktów. Tyle samo czasu na parkiecie olbrzymiej hali La Meilleraie (7 "oczek") spędził Bilba. Trzeba przyznać, że minimalne zwycięstwa są znakiem firmowym drużyny z Cholet. W pięciu z sześciu wygranych spotkań w LNB nasz rywal miał zaledwie 7 i mniej punktów przewagi! Chyba najbardziej spektaluarny sukces Cholet odniósł w niedzielę. W 8. kolejce pokonał na własnym boisku Adecco Asvel Villeurbanne 76:72. W drużynie jest aż czterech Amerykanów. Prócz Lydaya są to: 26-letni silny skrzydłowy Greg Stolt, center John Whorton (205 cm) i 33-letni skrzydłowy DeRon Hayes (także obywatelstwo francuskie). Z reguły wyjściowa piątka składa się z kompletu czarnoskórych zawodników. Sopocianie mieli obejrzeć ich wyczyny na kasecie dostarczonej przez Greków z Ionikosu, jednak ta do wczoraj nie dotarła do Sopotu.

18-osobowa ekipa z Francji przyleciała do nas wczoraj około 17., a około 20 zaliczyła 1,5-godzinny trening.


Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu (przed meczem z Francuzami odprężał się w saunie): - Już zwycięstwo Cholet Basket nad Adecco Asvel Villeurbanne, grającym w Eurolidze, świadczy o tym, z jak trudnym rywalem przyjdzie nam się zmierzyć. Czeka nas półtorej godziny, a może i więcej, strasznej walki. Zewsząd słyszę głosy, że Francuzi wychodzą do gry piątką czarnoskórych. My mamy czterech białych i Kebu Stewarta.

Andrzej Pluta, kapitan Prokomu: - Musimy zagrać równo. Nie mogą mieć miejsca takie skoki i nierówności w grze, jakie były podczas spotkania z Lietuvosem w Wilnie. Do dziś trudno nam uwierzyć, jak mogliśmy dać się wciągnąć Litwinom w wybijankę. To nie ma prawa się powtórzyć. Słyszę, że Miroslav Radosević nie spisuje się najlepiej. Punkty to jednak nie wszystko. W Prokomie jest 10 dobrych koszykarzy i nie wszyscy mogą zdobywać po 20 punktów.

Tomas Pacesas, rozgrywający: - Gramy co dwa, trzy dni, nie mamy czasu na trening. Ale nie mamy też prawa czuć się zmęczeni. To dopiero początek sezonu. Do tego liga pokazała, że nikogo nie można lekceważyć. O Cholet Basket rozmawiałem z Dainiusem Adomaitisem, który gra z Gavrelines. Twierdzi, że Francuzi wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi, jednak nie grają po europejsku. Tam jest wielu Amerykanów, którzy wpoili im swój styl gry, czyli dużo biegania, gry jeden na jednego.

Goran Jagodnik, najlepszy strzelec Prokomu: - Pewnie, że pamiętam nasze mecze z Dijon. Spodziewam się, że z Cholet walka będzie trudniejsza. W sumie o francuskim baskecie mam dobre mniemanie, ale to my jesteśmy faworytem tego meczu. Nie boję się tego głośno powiedzieć. A ile punktów rzucę? Jeśli miałoby to dać zwycięstwo Prokomowi, to zgodziłbym się nawet na jeden punkcik.