- 1 Arka wygrała sparing. Brak zmian w sztabie (15 opinii)
- 2 Arka pokonała Lechię w derbach rugby (15 opinii)
- 3 Skandal w Lęborku, nieskuteczny Bałtyk (25 opinii)
- 4 Transfery Lechii ocenione na "czwórkę" (12 opinii)
- 5 Pogrom Gedanii w Wolinie. Przegrała 0:6 (7 opinii)
- 6 Kto rządzi Halą Olivia i dlaczego nie właściciel? (426 opinii)
Skalpela się nie boję
12 stycznia 2005 (artykuł sprzed 19 lat)
Rozmowa z Anną Rybicką
Anna Rybicka podadała się wczoraj kolejnemu zabiegowi. Tym razem ingerencji chirurgicznej wymagało kolano drużynowej mistrzyni świata i Europy oraz wicemistrzyni olimpijskiej. Oczywiście, gdańskiej florecistki nie zobaczymy w najbliższy piątek na planszy podczas drugiej eliminacji floretowego Sietom Tour.
- Wydawało się, że zdobycie brązowego medalu w turnieju indywidualnym na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy oznaczać będzie, że na dobre zapomnisz o salach operacyjnych...
- Już w Kopenhadze walczyłam z kontuzjowaną kostką. Gdy rywalizowałam na planszy, nie czułam bólu, ale po zawodach był on nie do zniesienia. W październiku zdecydowałam się na przeszczep wiązadeł w kostce. Po tym zabiegu miałam przez dwa miesiące nogę w gipsie. Potem wzięłam się ostro za rehabilitację.
- I znów organizm się zbuntował?
- Nie. Jestem co prawda podatną na kontuzje zawodniczką, ale dobrze znoszę rehabilitację, szybko odstawiam kulę i wracam do dawnej sprawności. Nie boję się panicznie zabiegów chirurgicznych. Uważam nawet, że lepiej z czymś zrobić porządek niż się z tym męczyć, a potem narażać na zwyrodnienia stawów. I stąd ten pomysł, żeby oczyścić kolano. Tradycyjnie zaufałam doktorowi Zarzyckiemu.
- Przełom roku skłania do podsumowań, bilansów. Czy zastanawiałaś się, ile w twoim życiu było lat, w które wkraczałaś bez kontuzji?
- Rzeczywiście uzbierało się tego sporo. Najbardziej zapamiętałam rok przedolimpijski przed Sydney. Postanowiłam sobie wówczas, że nie będę chodzić na żadne imprezy, by nie ryzykować. Wytrwałam w tym postanowieniu, co było trudne, bo uwielbiam tańczyć. Podczas ostatniego sylwestra mogłam się bawić, choć ostrożnie, uważałam na kostkę.
- Jak cię znam, to rozbrat ze sportem wykorzystałaś nie tylko na podreperowanie zdrowia, ale także na naukę. Jakie zdobyłaś dyplomy?
- Ukończyłam studia podyplomowe z zakresu finansów europejskich, zdobyłam certyfikat językowy z angielskiego. Teraz podjęłam naukę w zakresie realizacji projektów unijnych.
- Czy w takim razie można powiedzieć, że floret jest jeszcze dla ciebie zajęciem numerem jeden?
- Dopóki trenuję, dopóty sport będzie na pierwszym planie. Ale jestem takim człowiekiem, który nie może się w 100-procentach realizować, jeśli odda się tylko jednej pasji. Lubię się uczyć. Co więcej, uważam, że moja aktywność na studiach, kursach i w sporcie napędzają się wzajemnie z dobrym skutkiem na wszystkich polach.
- Kiedy wracasz na plansze?
- Myślę, że to kwestia najbliższych tygodni. Chyba dużych zaników mięśniowych udało mi się uniknąć. Po operacji kostki solidnie popracowałam nad rehabilitacją. Teraz powinnam szybko wzmocnić się pod względem fizycznym, by na przełomie stycznia i lutego podjąć już treningi specjalistyczne. W tym sezonie nie muszę się nadmiernie spieszyć. Pierwsze zawody Pucharu Świata zaplanowane są dopiero na marzec.
Anna Rybicka podadała się wczoraj kolejnemu zabiegowi. Tym razem ingerencji chirurgicznej wymagało kolano drużynowej mistrzyni świata i Europy oraz wicemistrzyni olimpijskiej. Oczywiście, gdańskiej florecistki nie zobaczymy w najbliższy piątek na planszy podczas drugiej eliminacji floretowego Sietom Tour.
- Wydawało się, że zdobycie brązowego medalu w turnieju indywidualnym na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy oznaczać będzie, że na dobre zapomnisz o salach operacyjnych...
- Już w Kopenhadze walczyłam z kontuzjowaną kostką. Gdy rywalizowałam na planszy, nie czułam bólu, ale po zawodach był on nie do zniesienia. W październiku zdecydowałam się na przeszczep wiązadeł w kostce. Po tym zabiegu miałam przez dwa miesiące nogę w gipsie. Potem wzięłam się ostro za rehabilitację.
- I znów organizm się zbuntował?
- Nie. Jestem co prawda podatną na kontuzje zawodniczką, ale dobrze znoszę rehabilitację, szybko odstawiam kulę i wracam do dawnej sprawności. Nie boję się panicznie zabiegów chirurgicznych. Uważam nawet, że lepiej z czymś zrobić porządek niż się z tym męczyć, a potem narażać na zwyrodnienia stawów. I stąd ten pomysł, żeby oczyścić kolano. Tradycyjnie zaufałam doktorowi Zarzyckiemu.
- Przełom roku skłania do podsumowań, bilansów. Czy zastanawiałaś się, ile w twoim życiu było lat, w które wkraczałaś bez kontuzji?
- Rzeczywiście uzbierało się tego sporo. Najbardziej zapamiętałam rok przedolimpijski przed Sydney. Postanowiłam sobie wówczas, że nie będę chodzić na żadne imprezy, by nie ryzykować. Wytrwałam w tym postanowieniu, co było trudne, bo uwielbiam tańczyć. Podczas ostatniego sylwestra mogłam się bawić, choć ostrożnie, uważałam na kostkę.
- Jak cię znam, to rozbrat ze sportem wykorzystałaś nie tylko na podreperowanie zdrowia, ale także na naukę. Jakie zdobyłaś dyplomy?
- Ukończyłam studia podyplomowe z zakresu finansów europejskich, zdobyłam certyfikat językowy z angielskiego. Teraz podjęłam naukę w zakresie realizacji projektów unijnych.
- Czy w takim razie można powiedzieć, że floret jest jeszcze dla ciebie zajęciem numerem jeden?
- Dopóki trenuję, dopóty sport będzie na pierwszym planie. Ale jestem takim człowiekiem, który nie może się w 100-procentach realizować, jeśli odda się tylko jednej pasji. Lubię się uczyć. Co więcej, uważam, że moja aktywność na studiach, kursach i w sporcie napędzają się wzajemnie z dobrym skutkiem na wszystkich polach.
- Kiedy wracasz na plansze?
- Myślę, że to kwestia najbliższych tygodni. Chyba dużych zaników mięśniowych udało mi się uniknąć. Po operacji kostki solidnie popracowałam nad rehabilitacją. Teraz powinnam szybko wzmocnić się pod względem fizycznym, by na przełomie stycznia i lutego podjąć już treningi specjalistyczne. W tym sezonie nie muszę się nadmiernie spieszyć. Pierwsze zawody Pucharu Świata zaplanowane są dopiero na marzec.
Wywiady
Opinie (3)
-
2005-01-12 12:32
OD KIEDY FLORET CHODZI W ZAGLACH
- 0 0
-
2005-01-12 16:40
Aniu wracaj szybko do zdrowia. Kibice są z Tobą :)
- 0 0
-
2005-01-19 19:42
Dzieki, Stary,
Pamietam SDM!
Pozdrawiam, usciskaj dzieciaki.
Anka- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.