Filip Dylewicz zagrał w wyjściowej piątce reprezentacji Polski na inaugurację turnieju finałowego mistrzostw Europy. Skrzydłowy Prokomu Trefl Sopot rzucił Francuzom osiem punktów. Podopieczni Andreja Urlepa walczyli dzielnie, ale przegrali w Alicante 66:74 (18:22, 14:13, 21:25, 13:14). Dziś zmierzą się z... rodakami selekcjonera, Słowenią. Dla biało-czerwonych to pierwszy start w tej rangi imprezie od dziesięciu latPOLSKA: Adam Wójcik 19, Szymon Szewczyk 12, Filip Dylewicz 8,
Iwo Kitzinger 7, Andrzej Pluta 6,
Przemysław Frasunkiewicz 6, Łukasz Koszarek 5, Bartłomiej Wołoszyn 3, Robert Skibniewski 0,
Robert Witka 0.
FRANCJA: Tony Parker 16, Tariq Kirksay 12, Boris Diaw 10, Yakhouba Diawara 10, Joseph Gomis 9, Ronny Turiaf 7, Cedric Ferchaud 3, Sacha Giffa 3, Pape Badiane 2, Frederic Weis 2, Yohann Sangare 0.
W ostatnich latach reprezentacyjna koszykówka w wykonaniu męskim znalazła się na kontynentalnych peryferiach. Dopiero zatrudnienie ekscentrycznego Urlepa, który na mówił do powrotu do kadry m.in.
Adama Wójcika i
Andrzeja Plutę, którzy grali jeszcze w finałach mistrzostw Europy w 1997 roku, pozwoliło biało-czerwonym pomyślnie przebrnąć przez eliminacje. Do Hiszpanii pojechaliśmy przede wszystkim zaakcentować swoją obecność w elicie niż walczyć o laury. Sami zawodnicy przyznawali, że od inauguracyjnego rywala są słabsi w każdym aspekcie: motorycznym, fizycznym i technicznym. Natomiast selekcjoner dodawał, że Francja, to obok Hiszpanii, Grecji, Litwy i Chorwacji - jego faworyt do medalu.
Polacy rozpoczęli z respektem dla rywali. Obudzili się dopiero przy wyniku 4:10. Kolegów do walki poderwał Wójcik. Jeszcze w inauguracyjnej kwarcie, a potem zaraz na początku drugiej udało się naszym zbliżyć na dwa punkty różnicy (12:14, 20:22). Na przerwę biało-czerwoni zeszli zaledwie z trzema "oczkami" straty (32:35). Przez kilka minut zaraz po zmianie stron uwierzyliśmy, że nie musimy przegrać. Dylewicz i Wójcik przypomnieli sobie jak grali w Prokomie i to oni wyprowadzili Polskę na prowadzenie 36:35! Niestety, wystarczyło kilka niecelnych rzutów, a Francuzi odzyskali rezon. W 27. minucie było 52:44 na korzyść brązowych medalistów mistrzostw sprzed dwóch lat. Zabrakło nam "trójek". Zza linii 6,25 nasi zawodnicy trafili tylko cztery razy, gdy rywale aż jedenaście. W 35. minucie "Trójkolorowi" objęli najwyższe prowadzenie w tym meczu 67:57.
-
Nie trafialiśmy rzutów z otwartych pozycji i mieliśmy za dużo strat. Rywale rzucali w ostatnich sekundach akcji, to świadczy o ich doświadczeniu, klasie. Jestem zadowolony z postawy swoich koszykarzy, bo walczyli z sercem i zaangażowaniem - ocenił Urlep.
W drugim meczu grupy D Słowenia pokonał nieznacznie Włochów 69:68 (21:14, 17:11, 18:20, 13:23). Do drugiej fazy mistrzostw z każdej z trzech grup wyjdą po trzy najlepsze zespoły. Gdyby się to Polsce udało to w czołowej "12" kontynentu rywalizowałaby z drużynami z grupy C. W niej na inaugurację Czechy po dogrywce przegrały z Niemcami 78:83 (14:12, 17:13, 13:21, 30:28, dogrywka 4:9), a Litwa pokonała Turcję 85:69 (19:16, 25:20, 19:12, 22:21).
Dodajmy, że w oczach Stepasa Butautasa nie znalazł uznania gracz Prokomu,
Donatas Slanina. Litwin, który przygotowywał się do start w mistrzostwach Europy z narodową drużyną, może dołączyć już do klubowych kolegów. Natomiast drugim koszykarzem Prokomu Trefl, obok Dylewicza, który występuje w turnieju finałowym w Hiszpanii, jest
Milan Gurovic. Skrzydłowy był najskuteczniejszym zawodnikiem swojej reprezentacji (24 punkty, trzy rzuty za trzy, grał pełne 40 minut), ale na niewiele się to zdało, bo Serbia uległa Rosji 65:73 (13:21, 17:17, 18:16, 17:19).
jag.