• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

10 lat temu Stefana W. skazano za napady na banki. Na pewno nie był niewinny

Piotr Weltrowski
29 maja 2024, godz. 07:00 
Opinie (87)
Zdjęcie z 29 maja 2014 roku. W. i Ł. słuchają wyroku odczytywanego przez sąd. Zdjęcie z 29 maja 2014 roku. W. i Ł. słuchają wyroku odczytywanego przez sąd.

"Siedziałem niewinny w więzieniu" - krzyczał po ataku na prezydenta Gdańska zabójca Pawła Adamowicza. Równo 10 lat temu gdański sąd skazał go za serię napadów na banki. Byliśmy wówczas na sali. I przypominamy tę sprawę, bo jasno pokazuje, że człowiek, który tak niechlubnie zapisał się w historii Gdańska nie był wówczas ani niewinny, ani też szalony.




Zdarza ci się grać w kasynie?

Młody człowiek pełen buty



21 maja 2014 roku nikt z obecnych na sądowej sali, gdzie kończył się proces w sprawie serii napadów na gdańskie banki, nie mógł przypuszczać, że wydawany właśnie wyrok stanie się kilka lat później pretekstem do zabójstwa prezydenta Gdańska - Pawła Adamowicza.

Na ławie oskarżony siedziało dwóch młodych chłopaków. Jeden z nich - Tobias Ł. - wyraził skruchę, widać było, dał się namówić na pomoc przy jednym z napadów "koledze z siłowni" i żałował tego, co się stało.

Drugi z oskarżonych - wręcz przeciwnie - był pełen buty, śmiał się z kolegi i odnosił się pogardliwie względem sądu, choć bez żadnych znamion szaleństwa.

Wszystko na temat Stefana W. i jego procesów

To był po prostu kolejny wyrok na młodego, pogubionego chłopaka, którego niełatwo będzie zresocjalizować. Takie wrażenie można było odnieść tego dnia na sali.

Pieniądze wydawał na taksówki, kasyna i taksówki do kasyna



5 lat i 6 miesięcy bezwzględnego więzienia - taki wyrok usłyszał wówczas przyszły zabójca prezydenta Gdańska. Czy wyrok ten był niesprawiedliwy i surowy? Obecni na sali dziennikarze i prawnicy tak go nie odebrali, w końcu dotyczył czterech napadów z bronią.

W. podczas wcześniejszej rozprawy w procesie dotyczącym napadów na banki. W. podczas wcześniejszej rozprawy w procesie dotyczącym napadów na banki.
Napadów dokonanych z raczej niskich pobudek - dodajmy - bo zrabowane pieniądze wydano na grę w kasynach i taksówki (np. z Gdańska do Warszawy, a konkretnie do kasyna w Warszawie) czy wyjazd na Wyspy Kanaryjskie.

Na siłowni przechwalał się napadami



Ale po kolei. Stefan W., czy raczej Stefan Wilmont (wydając prawomocny wyrok ws. zabójstwa Pawła Adamowicza sąd zgodził się na podawanie w mediach pełnych danych i wizerunku skazanego) na pomysł napadów na banki (i jedną placówkę SKOK) wpadł, gdy miał 21 lat.

Do "akcji" przygotowywał się oglądając filmy w internecie oraz sprawdzając okolicę za pomocą map Google. Wybierał takie placówki, przy których mieścił się postój taksówek - bo to właśnie nimi uciekał z miejsca napadu.



Ze swoich skoków nie robił wielkiej tajemnicy, opowiadał bywalcom małej amatorskiej siłowni, którą stworzył w swojej piwnicy, skąd ma na wszystko pieniądze. Przechwalał się wręcz.

Zamówił kurs do kasyna, dojechał do aresztu



Jednym z bywalców tej siłowni był właśnie Tobias Ł. i to jego W. namówił na pomoc w czwartym i - jak się okazało - ostatnim ze skoków. Ł. miał zamówić taksówkę, bo postój niedaleko banku był akurat nieczynny.

Tuż po skoku W. przybiegł ze zrabowanymi pieniędzmi, wraz z Ł. wsiedli do zamówionej wcześniej taksówki i... zamówili kurs do kasyna. Nie dojechali jednak daleko, bo policyjny radiowóz zajechał im drogę.

Zatrzymanie sprawcy napadów na banki - film sprzed 11 lat

Policja po poprzednich napadach stworzyła specjalną grupę, która obserwowała placówki, które mogły stanowić łakomy kąsek dla złodziei. Okazało się, że wytypowali dobrze, bo W. z kolegą wpadli w tak zastawioną pułapkę.

"Lubił się przebierać za policjanta"



Jak wyglądały same napady?

Podczas każdego z czterech napadów W. zastraszał personel placówki bronią. Za pierwszym razem był to pistolet gazowy, a podczas kolejnych skoków - pistolet alarmowy na naboje hukowe. Raz zresztą - podczas trzeciego z napadów - wystrzelił z niego w sufit, "żeby szybciej dano mu pieniądze".

  • Zdjęcia z kamer monitoringu wykonane podczas napadów na banki.
  • Zdjęcia z kamer monitoringu wykonane podczas napadów na banki.
Co ciekawe, podczas procesu Ł. zeznał, że jego kolega był "miłośnikiem militariów". Posiadał wiatrówki, pistolet hukowy, ale też policyjne krótkofalówki, kajdanki oraz... koszulki z napisem "policja".

- Lubił się przebierać za policjanta - mówił podczas procesu Ł.
W. pozował przy tym na "profesjonalistę". Ubrania, które miał na sobie podczas napadów wyrzucał do kilku różnych koszy na śmieci, zawsze po jednym elemencie. Za każdym razem przed skokiem zakładał też ciemne okulary, miał się wtedy śmiać i mówić kolegom, że "idzie po pieniądze".

Wyszedł z więzienia i zamordował prezydenta



Jak to się stało, że W. - skazany w maju 2014 roku na 5 lat i 6 miesięcy więzienia - wyszedł na wolność pod koniec grudnia 2018 roku i dosłownie kilka tygodni później zaatakował podczas gdańskiego finału WOŚP prezydenta Pawła Adamowicza?

Odpowiedź jest prosta - na poczet kary W. zaliczono pobyt w areszcie tymczasowym, w którym przebywał od czerwca 2013 roku, kiedy to zatrzymano go za napady.

Jedno jest pewne, wbrew temu, co sam W. krzyczał tuż po ataku na Pawła Adamowicza ("Siedziałem niewinny w więzieniu. Dlatego właśnie zginął Adamowicz"), na pewno 10 lat temu niewinnej osoby do więzienia nie wsadzono.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (87)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane