Gdański Sąd Okręgowy skazał w środę 18-letniego Eryka B. na 10,5 roku więzienia za zabójstwo księdza, do którego doszło w marcu ubiegłego roku na Osiedlu Świętokrzyskim w Gdańsku.
Na poczet kary zaliczono mu czas, który spędził już w areszcie. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona zapowiada apelację.
Do zabójstwa doszło 24 marca 2011 roku na osiedlu Świętokrzyskim w Gdańsku. Policja sprawcę ujęła bardzo szybko - po dwóch dniach zatrzymano 18-latka z Wielkopolski. Znaleziono przy nim m.in. złoty łańcuszek należący do zamordowanego 39-letniego księdza.
Eryk B. przyznał się do zabójstwa, twierdził jednak od samego początku, że działał w obronie koniecznej. Prokuratura wiary w jego tłumaczenie nie dawała - głównie ze względu na to, iż nastolatek, już po zabójstwie, ukradł z mieszkania swojej ofiary pieniądze (560 zł) oraz złoty łańcuszek.
Niemniej jednak ustalono, że ksiądz i młody chłopak poznali się na czacie internetowym, gdzie umówili się na spotkanie o charakterze "towarzyskim". 18-latek przyjechał do księdza z wizytą. Skończyło się na kłótni i szarpaninie. Za przyczynę śmierci księdza uznano uduszenie na skutek uszkodzenia krtani.
Obrońca Eryka B. wnosił o uniewinnienie chłopaka, z kolei prokuratura - przynajmniej początkowo - domagała się dla niego kary od lat 12 do dożywocia. Ostatecznie kara okazała się jednak niższa.
-
Najważniejsze w rozstrzygnięciu sądu jest to, że uznał on, iż czyn popełniony przez mojego klienta nie został popełniony w związku z rozbojem, stąd inna jego kwalifikacja i niższy wyrok. Niemniej jednak nadal uważam, że Eryk powinien zostać uniewinniony i złożymy apelację - mówi
Jacek Potulski, obrońca 18-latka.