- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (263 opinie)
- 2 Dostał 5 mandatów naraz (70 opinii)
- 3 Były senator PiS trafił do więzienia (323 opinie)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (204 opinie)
- 5 Winda, która wygląda jak kapliczka (50 opinii)
- 6 Rusza wyczekiwana inwestycja na Witominie (66 opinii)
Awantura rodzinna na oczach przechodniów
Niepozornie wyglądający mężczyzna wprawił w osłupienie przechodniów spacerujących al. Zwycięstwa. Rzucił własne, kilkumiesięczne dziecko na trawnik, a następnie przewrócił żonę i uderzył przypadkową kobietę, która próbowała go uspokoić. Choć chwilę później zjawił się patrol straży miejskiej, żona agresora powiedziała, że nic się nie stało.
Aktualizacja, godz: 16:00 Straż Miejska poinformowała nas, że wobec sprawcy czwartkowego incydentu na al. Zwycięstwa zostały wyciągnięte konsekwencje. Odpowiednie pisma zostały już skierowane do MOPR-u, policji i sądu.
- Straż Miejska podjęła dziś kolejne czynności w tej sprawie, których po prostu nie można było dokonać w czwartek. Na podstawie danych, które zostały uzyskane podczas interwencji, do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie zostało skierowane pismo o przyjrzenie się sytuacji panującej w tej rodzinie. Kopię tego pisma otrzymała również policja. Ponadto, kolejne pismo zostało skierowane do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Gdańsku, gdyż każda sprawa z udziałem nieletnich wymaga zgłoszenia jej do sądu - tłumaczy Siółkowski.
- Ulicą szła rodzina z dwójką dzieci. Kobieta pchała przed sobą wózek z kilkuletnim dzieckiem, a mężczyzna miał w rękach kilkumiesięcznego niemowlaka. Nagle, pomiędzy dorosłymi doszło do kłótni. W pewnym momencie, mężczyzna rzucił trzymanym przez siebie maluchem na trawnik, a następnie przewrócił żonę na chodnik. Po chwili do agresora podbiegła przechodząca obok kobieta, która próbowała go uspokoić. Mężczyzna popchnął ją i uderzył w plecy, a potem jak gdyby nigdy nic zostawił swoją rodzinę i bez słowa poszedł na pobliski przystanek tramwajowy - relacjonuje pani Marzena.
Zaskakująca reakcja na widok straży miejskiej
Kiedy napastnik się ulotnił, wokół poturbowanej żony i jej dzieci zebrało się kilku przechodniów, którzy chcieli jej pomóc. Zatrzymali się również kierowcy, którzy widzieli zajście zza szyb swoich samochodów. Tak się złożyło, że dosłownie kilka minut później al. Zwycięstwa przejeżdżał patrol straży miejskiej, który został zatrzymany i poproszony o interwencję przez jednego ze świadków. Reakcja poturbowanej kobiety na widok mundurowych okazała się dość zaskakująca.
- Strażnicy poszli na przystanek i siłą doprowadzili mężczyznę z powrotem na miejsce zdarzenia. Kiedy zaczęli wypytywać jego żonę, co zaszło, ta zaczęła bagatelizować sprawę i zaprzeczać, aby stało się coś poważnego. Zebrani ludzie oniemieli. Choć jeszcze chwilę wcześniej kobieta zanosiła się płaczem i mówiła, że mąż regularnie ją bije, w obecności strażników wycofała się ze wszystkiego - kontynuuje pani Marzena.
Strażnicy zostali postawieni w wyjątkowo dziwnej sytuacji. W związku z tym agresywny mężczyzna nie został przez nich zatrzymany i wraz z rodziną został puszczony wolno.
Nie było podstaw do zatrzymania
O skomentowanie tej bulwersującej sprawy poprosiliśmy rzecznika straży miejskiej w Gdańsku. Rzecznik potwierdził, że interwencja w tej sprawie rzeczywiście miała miejsce, ale - zgodnie z relacją naszej czytelniczki - patrol niewiele mógł w tej sprawie zdziałać.
- Nasi funkcjonariusze przyjechali już po zdarzeniu, o którym mówili świadkowie. Nie stwierdzili, aby stało się coś poważnego. Z ich perspektywy to wyglądało na zwykłą kłótnię rodzinną, gdyż nie widzieli śladów żadnego pobicia. Ale co najważniejsze, kobieta z dwójką dzieci powiedziała, że w sumie nic się nie stało. W ogóle nie chciała zgłaszać sprawy na policję, choć jej to proponowano. Nie było żadnych podstaw, aby zatrzymać jej męża. Pouczono kobietę, że powinna iść na obdukcję, ale ona nie była tym również zainteresowana - informuje Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
Miejsca
Opinie (432) ponad 10 zablokowanych
-
2016-09-16 09:43
Nie było podstaw?
A znęcanie się nad dzieckiem? Rzucenie niemowlaka na trawnik, mogło się dla niego źle skończyć. Chyba ktoś w Straży Miejskiej powinien przemyśleć sprawę.
- 1 1
-
2016-09-16 09:43
Zaraz, zaraz...
Że żona zastraszona to jeszcze rozumiem, że żeby w domu nie zarobić, to broniła faceta. Ale ta druga, która od niego dostała to z jakiego powodu?
Coś tu się nie klei.- 3 0
-
2016-09-16 09:44
Widzicie!
Jak baba potrafi spokojnego człowieka, ojca rodziny, zwyczajnie z nudów wku**ć! ;-)
- 2 2
-
2016-09-16 09:46
Tak to jest w tym Gdańsku
Mieszkańcom tego patologicznego miasta nerwy puszczają.Co się dziwić.Beton leją dookoła,nerwy im puszczają,rachunki co chwile wyższe,woda śmierdzi,patole i pijaństwo na każdej ulicy w dzień i w nocy,smród zaszczanych i zas..nych i dziurawych ulic i chodników.Jeden wielki burdel.Ale dalej lubią lewactwo. Spokojnie,przejdzie im.
- 2 1
-
2016-09-16 09:47
opinia (1)
Standardowe zachowanie Polaka.
- 0 1
-
2016-09-16 09:51
Widzę żeś w myśl przysłowia: " W d*pie był i g*wno widział."
- 0 0
-
2016-09-16 09:48
michu
Jeżeli żona się boi lub lubi być bita przez męża to ok. Ale wara od dziecka ono nic nie powie. Moim zdaniem wina za bicie ze strony ojca i brak reakcji ze strony marki dyskfalifikuje ich jako rodziców wina leży po obu stronach. Opieka powinna sie tym napewnio zająć.
- 1 0
-
2016-09-16 09:52
Jak w końcu zabije albo pobije dzieciaka
to może wtedy w końcu za te wszystkie lata katowania odsiedzi, ale będzie miał ciepełko i obiadki, i nieróbstwo zagwarantowane!!na roboty przymusowe takich do kamieniołomów na dożywocie. A baba woli narażać swoje dzieci, przecież ten koleś może mieć problemy psychiczne, tylko jest niezdiagnozowany, i może powinien być odseparowany po prostu. A 500zł i tak na dziecko matka by dostała, a może nawet na dwójkę i alimenty, ja bym się nie zawahała.
- 2 0
-
2016-09-16 09:54
Nasze "opieki" i "straże" przewalają papiery.
Tak im każą przełożeni, taki jest system, za to płacą.
- 1 0
-
2016-09-16 09:59
swój swego nie ruszy
No cóż w obronie stanęła druga kobieta, bo dla faceta to chyba w naszym kraju normalne - lać, potrząsać, ubliżać. Szkoda, że nie ruszył się taki wielki jak on, który "posadziłby" tego opasa na trawniku, zostawiając mu na pysku (delikatne określenie) pamiątkę na długi jeszcze czas.
- 3 0
-
2016-09-16 10:02
A niemowlak?
Skoro został rzucony na trawę, to chyba należało wezwać pogotowie, albo przynajmniej dopilnować, aby znalazł się w szpitalu na podstawowych badaniach?
- 7 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.