• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Awantura rodzinna na oczach przechodniów

Rafał Borowski
15 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Strażnik miejski rozmawia z agresorem. Strażnik miejski rozmawia z agresorem.

Niepozornie wyglądający mężczyzna wprawił w osłupienie przechodniów spacerujących al. Zwycięstwa. Rzucił własne, kilkumiesięczne dziecko na trawnik, a następnie przewrócił żonę i uderzył przypadkową kobietę, która próbowała go uspokoić. Choć chwilę później zjawił się patrol straży miejskiej, żona agresora powiedziała, że nic się nie stało.



Aktualizacja, godz: 16:00 Straż Miejska poinformowała nas, że wobec sprawcy czwartkowego incydentu na al. Zwycięstwa zostały wyciągnięte konsekwencje. Odpowiednie pisma zostały już skierowane do MOPR-u, policji i sądu.

- Straż Miejska podjęła dziś kolejne czynności w tej sprawie, których po prostu nie można było dokonać w czwartek. Na podstawie danych, które zostały uzyskane podczas interwencji, do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie zostało skierowane pismo o przyjrzenie się sytuacji panującej w tej rodzinie. Kopię tego pisma otrzymała również policja. Ponadto, kolejne pismo zostało skierowane do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Gdańsku, gdyż każda sprawa z udziałem nieletnich wymaga zgłoszenia jej do sądu - tłumaczy Siółkowski.



Jesteś świadkiem bójki na ulicy. Co robisz?

O incydencie, do którego doszło na al. Zwycięstwa zobacz na mapie Gdańska poinformowała nas czytelniczka. Na wysokości Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, kilkanaście metrów od schodów prowadzących do przejścia podziemnego, mężczyzna idący wraz ze swoją najbliższą rodziną dostał ataku furii.

- Ulicą szła rodzina z dwójką dzieci. Kobieta pchała przed sobą wózek z kilkuletnim dzieckiem, a mężczyzna miał w rękach kilkumiesięcznego niemowlaka. Nagle, pomiędzy dorosłymi doszło do kłótni. W pewnym momencie, mężczyzna rzucił trzymanym przez siebie maluchem na trawnik, a następnie przewrócił żonę na chodnik. Po chwili do agresora podbiegła przechodząca obok kobieta, która próbowała go uspokoić. Mężczyzna popchnął ją i uderzył w plecy, a potem jak gdyby nigdy nic zostawił swoją rodzinę i bez słowa poszedł na pobliski przystanek tramwajowy - relacjonuje pani Marzena.
Zaskakująca reakcja na widok straży miejskiej

Kiedy napastnik się ulotnił, wokół poturbowanej żony i jej dzieci zebrało się kilku przechodniów, którzy chcieli jej pomóc. Zatrzymali się również kierowcy, którzy widzieli zajście zza szyb swoich samochodów. Tak się złożyło, że dosłownie kilka minut później al. Zwycięstwa przejeżdżał patrol straży miejskiej, który został zatrzymany i poproszony o interwencję przez jednego ze świadków. Reakcja poturbowanej kobiety na widok mundurowych okazała się dość zaskakująca.

- Strażnicy poszli na przystanek i siłą doprowadzili mężczyznę z powrotem na miejsce zdarzenia. Kiedy zaczęli wypytywać jego żonę, co zaszło, ta zaczęła bagatelizować sprawę i zaprzeczać, aby stało się coś poważnego. Zebrani ludzie oniemieli. Choć jeszcze chwilę wcześniej kobieta zanosiła się płaczem i mówiła, że mąż regularnie ją bije, w obecności strażników wycofała się ze wszystkiego - kontynuuje pani Marzena.
Strażnicy zostali postawieni w wyjątkowo dziwnej sytuacji. W związku z tym agresywny mężczyzna nie został przez nich zatrzymany i wraz z rodziną został puszczony wolno.

Nie było podstaw do zatrzymania

O skomentowanie tej bulwersującej sprawy poprosiliśmy rzecznika straży miejskiej w Gdańsku. Rzecznik potwierdził, że interwencja w tej sprawie rzeczywiście miała miejsce, ale - zgodnie z relacją naszej czytelniczki - patrol niewiele mógł w tej sprawie zdziałać.

- Nasi funkcjonariusze przyjechali już po zdarzeniu, o którym mówili świadkowie. Nie stwierdzili, aby stało się coś poważnego. Z ich perspektywy to wyglądało na zwykłą kłótnię rodzinną, gdyż nie widzieli śladów żadnego pobicia. Ale co najważniejsze, kobieta z dwójką dzieci powiedziała, że w sumie nic się nie stało. W ogóle nie chciała zgłaszać sprawy na policję, choć jej to proponowano. Nie było żadnych podstaw, aby zatrzymać jej męża. Pouczono kobietę, że powinna iść na obdukcję, ale ona nie była tym również zainteresowana - informuje Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.

Miejsca

Opinie (432) ponad 10 zablokowanych

  • Chleb powszedni

    Tak właśnie wyglądają sprawy prowadzone przez organy ścigania. Sama pokrzywdzona nie chce zeznawać, więc sprawa zostaje umorzona. Potem dochodzi do nieszczęścia i wtedy wszystkiemu winna Policja, prokuratura, że umorzyła postępowanie. A to jest właśnie ich codzienność.

    • 0 0

  • Co z takich dzieci wyrośnie , oglądających takie awantury . Nawet jeśli jest na utrzymaniu tego gagatka, to większą krzywdę robi dzieciom każąc oglądać takie draki, aniżeli strach przed brakiem środków do życia. No i sama się przy tym poniża przed takim szmaciarzem.

    • 0 0

  • Boi się męża.

    Ofiary przemocy bardzo często kryją swojego oprawcę...Wcale się nie dziwię, że w tym całym chaosie, w obecności tylu ludzi....zaprzeczyła.

    • 1 1

  • Wstyd za SM Gdańsk

    Kobieta stwierdziła, że nie chce by podjęto interwencje względem jej męża - ok ma takie prawo. Aczkolwiek Straznicy nie mieli prawa wypuścić mężczyzny. Nawet jeśli postronna kobieta przed ich przybyciem oddaliła się z miejsca i sama nie zgłosiła interwencji wobec mężczyzny, to zostaje rzut niemowlakiem - czyli narażenie życia i zdrowia. To już jest przestępstwem i w tej chwili strażnicy nie dopełnili swoich obowiązków polegających na przekazaniu mężczyzny Policji.

    • 0 0

  • Jak lubi dostawać wpitziel od męża ,to niech ja leje! Co za glupia baba!.

    • 2 0

  • kobieta -?

    Kiedy kobieta zacznie myśleć o sobie a przede wszystkim o niewinnych dzieciach .Jeżeli jej sprawia to przyjemność OK ale dlaczego niewinne dzieci mają to oglądać ? albo po pewnym czasie stać się ofiarami przemocy ?

    • 1 0

  • hipster broda torba na ramieniu i myśli sobie mam wszystko w otworze przez, który wylatuje mi co dzień zawartość wczorajszego dnia mogę wszystko puki mam brodę :)

    • 0 0

  • no to w domu bedzie wp dol.

    • 2 0

  • tylu bylo tam ludzi, z 10 chlopa by mu taki wpie... zaserwowalo ze by ch.. nie mogl chodzic to by sie moze za ktoryms razem nauczyl, swiadkow by bylo brak, nikt nic nie widzial, a tak to nic mu nie zrobia, jak zawsze.

    • 2 0

  • Jak idiotka

    To niech ją n*********, tylko dzieci zabrać takiej patologi bo widze że oboje są chorzy....

    • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane