Najpierw gigantyczne cięcia w budżecie, teraz walka o władzę. Lokalna telewizja przeżywa polityczne oblężenie. Czy uda jej się obronić?
tak, ponieważ tylko ona opowiada o sprawach ważnych, ale "niekomercyjnych"
32%
tak, ale na pewno nie w takim kształcie jak dziś
42%
nie, wystarczy że istnieją lokalne stacje komercyjne
6%
żadna telewizja publiczna nie ma racji bytu
20%
Nowym szefem gdańskiego ośrodka TVP ma zostać człowiek SLD - twierdzi "Gazeta Wyborcza Trójmiasto". Oficjalnych kandydatów wciąż nie ma, ale jest sporo spekulacji i przecieków.
Mówi się o
Marianie Zacharewiczu (swojego czasu szef radia Eska Nord) oraz
Michale Dąbrowskim - działaczu lewicy i stowarzyszenia "Ordynacka". Pracował on kiedyś TVP Gdańsk, gdzie był kierownikiem produkcji. Mniejsze szanse ma
Dorota Sobieniecka-Kańska, była dziennikarka lewicowego "Głosu Wybrzeża", dziś dyrektor Gdańskiego Klubu Biznesu.
Wśród kandydatów wymieniany jest również znany dziennikarz
Janusz Trus, ale on sam rozwiewa wątpliwości. -
Dziękuję, nie skorzystam - mówi lakonicznie "Gazecie".
Obecny dyrektor gdańskiego oddziału TVP
Piotr Ostrowski ma zostać zdymisjonowany, głównie z powodu niechęci, jaką darzy go prominentny polityk PiS
Jacek Kurski. To właśnie PiS zawarł z SLD cichą koalicję, która powoli przejmuje władzę w publicznych mediach, w tym TVP.
Walka o stołki to nie jedyny problem TVP Gdańsk. Po cięciach budżetowych pracę może stracić wiele osób. W zeszłym roku telewizja dysponowała 30 mln zł, w tym roku budżet wynosi jedynie 16 mln zł z czego tylko 3 mln zł zostanie na produkcję programów. Cięcia w pierwszej kolejności dotkną osób współpracujących z TVP Gdańsk, ale część niemal 80-osobowej załogi najprawdopodobniej również zostanie zwolniona.