Komisja Badania Przyczyn Wypadków Lotniczych ma poważne uwagi do bezpieczeństwa lotów w Porcie Lotniczym Gdańsk - Rębiechowo. Prokuratura zarzuca pracownikowi obsługi lotniska nieumyślne spowodowanie zagrożenia katastrofą lotniczą.Brazylijski embraer PLL LOT, rejsowy samolot z Warszawy, który lądował w Rębiechowie 13 kwietnia br. zjechał z pasa i zatrzymał się 120 metrów za jego krawędzią. Maszyna podchodziła do lądowania w ciężkich warunkach pogodowych - wiał silny wiatr i padał śnieg. Embraer po zetknięciu ze śliską, ośnieżoną nawierzchnią pasa wpadł w hydropoślizg (koła "szły" na poduszce wrzącej pary). Na pokładzie znajdowało się 45 osób. Nikomu nic się nie stało, ale zagrożenie było tak wysokie, że zdarzenie potraktowano jak wypadek. Embraer był sprawny, ale miał unieruchomione odwracacze ciągu, które wytwarzają wsteczny ciąg skracający "dobieg" samolotu.
- Materiał dowodowy pozwolił na postawienie jednemu z pracowników obsługi technicznej lotniska zarzutu nieumyślnego spowodowania zagrożenia katastrofą w ruchu lotniczym. Jeżeli wszystko potoczy się po naszej myśli, do końca roku podejmiemy decyzję o skierowaniu aktu oskarżenia, bądź też umorzeniu sprawy - powiedział "Głosowi" Krzysztof Skierski, szef Prokuratury Gdańsk-Południe.
Najważniejszym dowodem prokuratury jest raport Komisji Badania Przyczyn Wypadków Lotniczych. Inne materiały to zeznania świadków i pracowników Portu Lotniczego Rębiechowo.
- Prowadziliśmy własne postępowanie wyjaśniające. Protokół ze zdarzenia nie zawierał ocen, ale sprawozdanie z wykonania procedur i okoliczności zdarzenia. Nie było żadnych rażących naruszeń przepisów - stwierdził
Włodzimierz Machczyński, szef lotniska Rębiechowo. Dodał też:
- Incydenty jak ten z embraerem zdarzają się. Nie było nawet przesłanek do wystąpienia wypadku lotniczego.Komisja Badania Przyczyn Wypadków Lotniczych jest innego zdania. -
Zaistniała poważna przesłanka do wypadku lotniczego. Wszyscy zajmujący się lotnictwem znają obowiązujące także u nas przepisy międzynarodowe i aneksy do Konwencji Chicagowskiej. Mówią one, że jedną z poważnych przesłanek do wypadku lotniczego jest wyjechanie z pasa przy lądowaniu - mówi Stanisław Żurkowski, przewodniczący Komisji Badań Przyczyn Wypadków Lotniczych.
Szef komisji nie dziwi się, że prokuratura postawiła zarzut jednemu z pracowników Rębiechowa. W raporcie komisji znalazło się bowiem szereg zastrzeżeń.
- W Rębiechowie badania przyczepności powinno się wykonywać specjalistycznym saabem wyposażonym w komputer i piąte koło. Gdy pojazd ten się zepsuje dopuszcza się pomiar stanu przyczepności za pomocą zwykłego samochodu osobowego.Prawdopodobnie z powodu oszczędności zamiast użyć saaba (opona testująca jest droga i szybko się zużywa) zbadano pas innym samochodem. Ale i tak zrobiono to zbyt wcześnie, w rezultacie czego pilot otrzymał błędną informację, zbyt optymistyczną o stanie nawierzchni pasa startowego. Pilotce powiedziano, że stan pasa jest na "pięć", tymczasem był dużo gorszy.
Nie byłoby sprawy, gdyby zawczasu ten pas porządnie odśnieżono. Moim zdaniem szef lotniska jest współodpowiedzialny za nieprzestrzeganie procedur utrzymania pasa stosowanych zimą - stwierdził Żurkowski.
- Czy szef lotniska może nie uwzględniać międzynarodowych przepisów definiujących, jak klasyfikować wyjechanie lądującego samolotu z pasa - zapytaliśmy Zbigniewa Mączkę, szefa Głównego Inspektoratu ds. Lotnictwa Cywilnego.
- Nie odpowiem na to pytanie. Chcecie Machczyńskiego wsadzić do więzienia? Szef lotniska powinien znać przede wszystkim polskie przepisy. Aneksy do Konwencji Chicagowskiej obowiązują nasze państwo, ale nie podmioty działające na jego terenie.Jednak zdaniem Zbigniewa Mączki, który m.in. z Włodzimierzem Machczyńskim opracowywał zawetowane przez prezydenta prawo lotnicze podczas lądowania embraera w Gdańsku rzeczywiście zaszło poważne niebezpieczeństwo wypadku lotniczego.
- Istotny jest też fakt, że na lotnisku Rębiechowo nie byli w stanie udowodnić, że prawidłowo zmierzyli, czy jest ślisko. Stanisław Żurkowski:
- Nie chcę nikogo wsadzać do więzienia. Chcę, żeby przestrzegano przepisów i operacje lotnicze były bezpieczne. Jeżeli ktoś chce się zastanowić nad tym w więzieniu, to czemu nie? Zdarzenie było bardzo poważne. Samolot z pasażerami na pokładzie wyjechał daleko za pas. To zawsze grozi złamaniem golenia podwozia głównego i często prowadzi do uszkodzenia skrzydła, w którym znajdują się zbiorniki z paliwem.
Krzysztof Katka
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
