• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bunt szperaczy

Sylwia Ressel
10 stycznia 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
- Nie ma demokracji, skoro człowiek nie może nawet śmieci zbierać do woli! - krzyczał umorusany, zziębnięty człowiek w nadszarpniętej czasem kurtce. Jeden z tych zniszczonych życiem ludzi, którzy zablokowali wczoraj wjazd na wysypisko w Gdańsku Szadółkach. Zwą ich szperaczami. Bardziej elegancko - zbieraczami. Wczoraj puściły im nerwy. Bo czy to po bożemu, zabraniać człowiekowi "odławiania" co cenniejszych odpadków? Nie dopuszczać, by grzebał w stertach gnijących resztek jedzenia, w brudnych opakowaniach i złomie, którym pokaleczy ręce?

Zatarasowali wjazd na wysypisko w Gdańsku Szadółkach rano. Ponad czterdziestu zbieraczy odpadków. W czapkach nasuniętych po oczy, ciepłych, roboczych kurtkach i ciężkich butach. Z grymasem na twarzach złorzeczyli na szefa Zakładu Utylizacyjnego w Szadółkach. Na włodarzy miasta, Pomorza, nawet kraju.

- Dawniej nikomu nie przeszkadzała nasza obecność na wysypisku - denerwował się pan Jacek, który od kilku lat para się zbieractwem. - To nasze jedyne źródło utrzymania. Raptem w tym roku chcą nas pozbawić i tego. To draństwo! Granda! Jak utrzymam rodzinę?! Za co kupię żarcie?! Przecież i teraz z tego co zbiorę mam, w dobrym wypadku, 20, 30 złotych dziennie!

- Wydzielili nam kawałek poletka na wysypisku i tylko tam wolno nam pracować - żalił się pan Zygmunt, jeden ze szperaczy z dłuższym stażem. - To getto! Co godzinę możemy "obrobić" pięć śmieciarek. A przecież jest nas ponad sto osób. Większość ma rodziny na utrzymaniu!

Inni manifestujący byli twardsi.

- Nie odejdziemy! - buntowali się. - Siłą nas nie wezmą, dranie!
Do swoich racji gdańscy szperacze przekonali nawet kierowców śmieciarek, które ze względu na protest, nie mogły rano wjechać główną bramą na wysypisko.
- Sercem jesteśmy ze zbieraczami - oświadczył jeden z kierowców. - Oni po prostu walczą o byt. Dlatego są zdesperowani.

Pod sąd

Obsługujący śmieciarki trzymali się jednak w bezpiecznej odległości, kiedy do akcji usunięcia ludzkiej blokady przystąpili gdańscy policjanci. Zwartym kordonem otoczyli grupkę szperaczy, niemal taranując ją i usuwając spod bramy pod ogrodzenie. Zbieracze byli bez szans. Ale jeszcze nie dawali za wygraną. Przekleństwami i "mocniejszymi" słowami próbowali przeciwstawić się funkcjonariuszom w pełnym rynsztunku.

- Trudna sprawa - komentował jeden z policjantów. - Dostaliśmy rozkaz, żeby usunąć blokadę... ale żal tych biednych ludzi.

Policja zatrzymała pięciu protestujących, którzy stawiali największy opór. Pięciu "trudnych". W ich przypadku prawdopodobnie bez sądu się nie obejdzie.

- Skierujemy wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie zatrzymanych osób - powiedziała młodszy aspirant Marta Grzegorowska, rzecznik komendanta miejskiego policji w Gdańsku. - Za uczestnictwo w nielegalnym zgromadzeniu, za zajęcie pasa drogowego i zakłócanie porządku publicznego. Czyny te zagrożone są karą grzywny do pięciu tysięcy złotych.

Ale i tak wiadomo, że nawet jeśli sąd nałoży na szperaczy taką właśnie grzywnę, nikt z nich jej nie zapłaci. Przecież groszem nie śmierdzą.

Prezes swoje wie

Henryk Pogorzelski, prezes zarządu Zakładu Utylizacyjnego w Szadółkach, z niepokojem śledził wczorajsze wydarzenia. Z niepokojem i przekonaniem, że prawo jest po stronie szefujących firmie.

- Odpowiadam za to, co dzieje się na terenie całego obiektu - stwierdził Hanryk Pogorzelski. - We wrześniu pod kołami pracującej maszyny zginął jeden ze szperaczy. Podczas świąt na wysypisku zamarzł kolejny. Nie możemy pozwolić, by dochodziło do tego typu wypadków. Dlatego wydzieliliśmy 1,7 - hektarowy teren, na którym mogą pracować szperacze. Przyjeżdża tam, co godzinę, pięć śmieciarek. Mają prawo pozyskiwać z nich odpadki. Więcej dać im nie możemy.

Henryk Pogorzelski wskazuje, że już z racji zorganizowania terenu dla zbieraczy, jego zabezpieczenia, firma ponosi straty.
- Przecież nawet ruch na wysypisku został przez to wszystko poważnie zakłócony - dodał Henryk Pogorzelski. - Przez szperaczy mamy około 800 tysięcy złotych strat rocznie. Za to płacą wszyscy podatnicy.

Prezes firmy argumentuje też, że Państwowa Inspekcja Pracy nie pozwala, by na wysypisku kręcili się ludzie spoza zakładu.
Przedstawiciele miasta zaproponowali szperaczom, by ci stworzyli spółkę, która będzie legalnie działać na wysypisku.

- Bo teraz ci wszyscy ludzie działają tam nielegalnie, nie płacą podatków stwierdził Antoni Szczyt, dyrektor Wydziału Infrastruktury Miejskiej w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. - To szara strefa. Gdyby tylko zechcieli założyć spółkę, z pewnością uzyskaliby zgodę na działalność. Mieliby wówczas większą możliwość pozyskiwania surowców na wysypisku. Ale oni takiego rozwiązania nie akceptują.

Wolność ponad wszystko

I pewnie już na nie nie przystaną. Bo zbieracze to ludzie wyjątkowi. Dla nich wolność nie ma ceny.
- Miałbym pracować w spółce? - dziwi się pan Józef. - A kto by nią kierował? Przecież tutaj nikt się nie zna na formalnościach. Między nami są tylko wolne ptaki.

- Będziemy protestować, aż urzędnicy pozwolą nam pracować na całym terenie wysypiska - zapowiedział pan Zygmunt. - Przecież o życie nasze chodzi...
Głos WybrzeżaSylwia Ressel

Opinie (77)

  • gallux :) nie załąpałem się wczoraj na dialog o molo :).
    Dziś to n awet nie rozumiem o czym dyskusja :(

    • 0 0

  • to cie młodziak wprowadze w światowe 3miejskie życie hehe
    tak ogólnie to dyskusja jest o życiu głównie zaś o dupie maryni:))))

    • 0 0

  • gallux

    ludzi to mi zal ale z tym podziwem...
    to zaden zaszczyt tylko koniecznosc smutek i trwoga
    ma racje darek z poznania,
    ze znajdzie sie
    zaraz jakas spolka sortujaca odpady..
    smieci to niezly interes.
    jak gdzies wyczytalam
    ten dzial gospodarki ma szanse
    na szybki rozwoj i sie rozwija
    wiecej kupujemy,
    wiecej wyrzucamy
    nie mamy w zwyczaju domowego
    sortowania smieci
    dlatego ktos to musi zrobic za nas...
    a jesli chodzi o te placenie za nic..
    spolka mogla by zatrudnic polowe szperaczy
    co by nie wpuszczali na wysypisko pozostalych.

    • 0 0

  • Lepiej być "bogatym" i martwym?

    Współczując ludziom, którzy zmuszeni są tak zarabiać na życie, rozumiem jednocześnie decyzję o ograniczeniu ( pożytecznej skądinąd ) działalności zbieraczy. Tam pracuje ciężki sprzęt, a ci ludzie wyciągają odpadki bezpośrednio spod kół kompaktora. Wiadomo o ofierze śmiertelnej, a ile tam było w zeszłym roku zmiażdżonych rąk i nóg ? Wbrew pozorom stwarzają też zagrożenie dla operatorów sprzętu. Czy ci którzy chcą aby "dać tym ludziom spokój" wezmą na swoje sumienie przyszłe ofiary? Analogicznie można by wpuścić zbieraczy np. do stoczni - tam też by zarobili - niech sobie chodzą, nie zawsze trzeźwi, pomiędzy suwnicami...
    Nie komentując akcji policji, pragnę zauważyć, że interweniowała nie dlatego, że zbierali złom, ale, że bez zezwolenia ( dziś blokujują legalnie :) zablokowali wywóz
    śmieci z półmilionowego miasta.

    • 0 0

  • ales

    jaki jest sens sortowania śmieci w domu gdy wyrzuca się je potem do jednego kosza?
    ciągle brakuje pojemników na sortowane odpady

    • 0 0

  • u mnie na osiedlu :) są osobne pojemniczki :).

    • 0 0

  • mamo

    u mnie pod domem pelno kublow do sortowania smieci..
    ale z wlasnego doswiadczenia wiem ,
    ze wrzucam tam glownie
    makulature i ciuchy na pck
    a reszta...
    do wspolnego gara

    • 0 0

  • a u mnie nie ma
    i co z tego że makulaturę wynoszę oddzielnie jak wrzucam wszystko do jednego kosza bo nie mam wyboru

    • 0 0

  • ales ja wiem że ty masz takie dobre serduszko że sama bys dała te 800 tysiecy żeby tylko nikt nie przeszkadzał tym ludziom w ich pożal się Boże egzystencji:))
    mi chodzi o to samo co wam ale ja widzę to inaczej
    komunalna s-ka z udziałem tych ludzi dająca zatrudnienie obsługę prawną i zatrudnieniową (fuj jakie słowo)
    dochód i jakieś 100 miejsc pracy
    przecież to nie jest chyba utopia???
    pieprzą o rybie i wędce ale z opcją koncesji na wędki
    co to niby ma być??

    • 0 0

  • pracę tych ludzi można uzasadnić też w wymierne korzyści ekologicznie a nawet pokusić o wyliczenie zysku
    oni tam głównie odzyskują złom
    mniejsze wydobycie bądź import rudy obniża koszty wytworzenia stali bo dochodzi odzyskany złom
    odzyskane wyszperane różne przedmioty trafiają z powrotem do obiegu bez potrzeby ich spalania co zatruwa atmosfere i podnosi koszty niszczenia śmieci...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane