• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Był policjantem i bramkarką, oszustem i oszustką. Dwa razy zmieniał płeć, a i tak go złapali

Michał Sielski
21 kwietnia 2024, godz. 15:00 
Opinie (228)
Andrzej D.-C. (w środku) został zatrzymany, bo na jego trop wpadł prezes klubu kobiecej piłki nożnej Checz Gdynia, w którym oszust trenował jako bramkarka. Andrzej D.-C. (w środku) został zatrzymany, bo na jego trop wpadł prezes klubu kobiecej piłki nożnej Checz Gdynia, w którym oszust trenował jako bramkarka.

Były policjant, współpracujący z Krzysztofem Rutkowskim, Andrzej D.-C., robiący sobie zdjęcia z prezydentami, prowadzący kancelarię prawną w Londynie, zarządzający pałacem i wyłudzający kredyty, dwukrotnie zmieniał płeć i przestępstwa popełniał także jako Joanna P. Ostatnio trenował jako bramkarka w Checzy Gdynia. To właśnie prezes tego klubu rozpoznał go i powiadomił organa ścigania, że poszukiwana listem gończym osoba ukrywa się w Gdyni.




Czy organa ścigania zrobiły wszystko, by zatrzymać poszukiwaną osobę?

Praca w policji, współpraca z Krzysztofem Rutkowskim



Rok 2001. Andrzej D. pracuje w wydziale przestępczości gospodarczej Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Ma 30 lat i jeszcze pełne nazwisko. A obok niego ówczesne gwiazdy mediów, ze słynnym detektywem (wtedy jeszcze nikt nie podważał jego licencji) Krzysztofem Rutkowskim na czele.

Właśnie realizowany jest odcinek z zatrzymania złodziei złota, zrabowanego jubilerowi w Wiedniu. Telewizja TVN potrzebuje ujęć rzucania na ziemię jakichś bandytów przez ludzi Rutkowskiego. Załatwia to Andrzej D., za co potem dostaje oficjalną karę upomnienia.

Znika Andrzej D., pojawia się Joanna D.



Pięć lat później Andrzeja D. już nie ma. I nie chodzi o to, że nie pracuje już w policji. W 2006 r. sąd oficjalnie potwierdza zmianę płci. Od teraz jest Joanna P., z nowym numerem PESEL i nowym dowodem osobistym. Poprzedni ma obowiązek zdać, ale oświadcza, że dokument zaginął i nie można go odnaleźć.

Joanna P. zakłada biuro prawne, ale sama zaczyna mieć prawne problemy. Jedna z pracownic składa doniesienie do inspekcji pracy i prokuratury. Straciła cierpliwość, bo dowiedziała się, że szefowa nie opłacała składek ZUS od jej pensji. Państwowa Inspekcja Pracy informuje prokuraturę, że nie może przeprowadzić kontroli, bo Joanna P. jej unika. Dopiero jesienią 2010 r. Joanna P. zostaje skazana za niepłacenie składek ZUS. Wyrok to grzywna do zapłacenia.

Ale w tym samym roku zaczyna się kolejna rozprawa. Joanna P. miała oszukać swojego klienta na 7 tys. zł.



Międzynarodowa kancelaria i Amber Gold



W tzw. międzyczasie rozpoczyna się jednak międzynarodowa kariera Andrzeja D. Tego samego, który formalnie już nie istnieje i nie ma też dowodu, który przecież zgubił. I tego samego, który jest już Joanną P. W Londynie powstaje spółka Dobrzyniecki & Partners Law Office LLP. Jest nie tylko kancelarią prawną. Rejestruje się też w oficjalnym spisie lobbystów w Sejmie i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Co ciekawe, lobbuje m.in. za wykreśleniem z Kodeksu karnego artykuł 219. Właśnie z tego artykułu skazana została Joanna P., która nie płaciła składek ZUS za swoją pracownicę.

To jednak tylko poboczny wątek działalności kancelarii. Na horyzoncie są bowiem ogromne pieniądze. Jest lato 2012 r., właśnie z hukiem upada Amber Gold. Firma inwestująca w złoto okazuje się piramidą finansową.

Kancelaria Dobrzyniecki & Partners ogłasza, że złożyła pozew w tej sprawie. Chce unieważnienia transakcji, dzięki której część majątku Amber Gold trafiło do innej firmy. Kancelaria zapowiada, że złoży też pozew zbiorowy przeciw Skarbowi Państwa. I każdy pokrzywdzony przez Amber Gold może się do niego dołączyć. Firma z Londynu zaczyna łowić klientów. Nikt nie sprawdza, że jej imienny partner ma wykształcenie średnie techniczne. A prawo zna głównie z pracy w policji.

"Informujemy o możliwości dochodzenia roszczeń bezpośrednio z majątku Panta Holdings BV. Informujemy o możliwości przystąpienia do powództwa wytoczonego przez Kancelarię w związku z wyżej wymienioną transakcją" - taka jest treść maila, który przekonuje coraz więcej poszkodowanych osób.

Ile osób zaufało firmie, która - jak się później okazało - skorzystała z wirtualnego adresu w Londynie? Tego dokładnie nie wiadomo. Nielicznym pokrzywdzonym było wstyd, bo dali się oszukać dwa razy na tej samej sprawie. Kilku zgłosiło się do Gazety Wrocławskiej, ale niewiele ugrali. Firma pobiera zaliczki i wprawdzie przegrywa kolejne sprawy, ale to nie przestępstwo. Usługi można przecież wykonywać na różnym poziomie. Nie ma podstaw nawet na oskarżenie.



Znika Joanna P., pojawia się Andrzej D.-C.



Andrzej D. z ówczesnym prezydentem Bronisławem Komorowskim. Andrzej D. z ówczesnym prezydentem Bronisławem Komorowskim.
W 2013 r. nie ma już Joanny P. Sądownie potwierdza kolejną zmianę płci i zostaje... ponownie Andrzejem D. Do nazwiska dodaje jednak drugi człon. Identyczny jak marka luksusowych zegarków. Brzmi światowo.

Andrzej D.-C. zaczyna prowadzić różne fundacje. Za bezinteresowną pomoc dzieciom zostaje nawet odznaczony odznaką Przyjaciel Dziecka. Gdzie się da, fotografuje się ze znanymi politykami. A potem lądują one na jednym z jego dwóch profili na Facebooku - tym, na którym jest mężczyzną.

W 2019 r. zostaje nawet z tego powodu bohaterem poselskiej interpelacji, bo powołuje się m.in. na znajomość z premierem Mateuszem Morawieckim. Miał też zdjęcie z prezydentem Bronisławem Komorowskim. To jednak fotografie robione przy okazji np. konferencji czy seminariów, gdy politycy pozują do zdjęć po kolei z wszystkimi chętnymi.

Wyroki dla Andrzeja podającego się za Joannę



Andrzej D.-C. był poszukiwany przez wymiar sprawiedliwości, bo ciążył na nim prawomocny wyrok. Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał wyrok dwóch lat i czterech miesięcy więzienia za oszustwa i łamanie praw pracowniczych.

Wyrok dotyczy czasów, gdy Joanna P. (będąc wtedy oficjalnie Andrzejem D.-C.) została zarządcą hotelu Pałac Tarnowskich w Ostrowcu Świętokrzyskim, nie wypłacając wynagrodzeń pracownikom, nie rejestrując umów oraz nie odprowadzając ubezpieczenia zdrowotnego i społecznego. Pracowników zatrudniała Joanna P., reprezentująca fundację Instytut Szkoleniowy Wymiaru Sprawiedliwości prowadzoną przez... Andrzeja D.-C., czyli tę samą osobę.

Wcześniej Joanna D. dwa razy cieszyła się z umorzenia śledztwa wobec siebie, a raz została uniewinniona. Jej największą karą była grzywna za nieopłacone składki ZUS.

Prezes małego klubu z Gdyni rozgryzł aferę na całą Polskę



Andrzeja D.-C. złapano po tym, jak sprawę rozgryzł Mateusz Bieszke, prezes Checzy Gdynia. To klub prowadzący od lat żeńskie drużyny piłkarskie. I właśnie do niego zgłosiła się Joanna P., która nie dość, że była doświadczoną w wyższych ligach bramkarką, to jeszcze zapowiedziała, że pomoże w administracji i pro bono obejmie funkcję kierownika drużyny. Idealna oferta dla klubu żeńskiej piłki nożnej, który wciąż boryka się ze sporym niedofinansowaniem.

- Joanna P. nie chciała żadnych pieniędzy, bo w piłce kobiecej ich po prostu praktycznie nie ma. Pomagała w klubie, trenowała jako trzecia bramkarka, ale zacząłem mieć pewne podejrzenia. Niby mówiła, że jest prawnikiem, ale kiedyś wymknęło się jej, że jednak finansistą i prowadzi fundację... Po kolejnych rozmowach uznałem, że to przestaje trzymać się kupy - mówi Mateusz Bieszke, prezes Checzy Gdynia.
Zaczął więc przeglądać internet. Na początek znalazł profil na Facebooku, który prowadziła Joanna P.

- Pod którymś z wpisów zaczęły pojawiać się zarzuty o oszustwa. Ktoś wstawił link do innego profilu. Okazało się, że to męski profil osoby o tym samym wyglądzie. I oba prowadzone były równolegle. Po nitce do kłębka dotarłem do reportażu "Gazety Wrocławskiej" i "Gazety Prawnej" sprzed lat. Okazało się, że nasza kierownik jest poszukiwana do kary odbycia więzienia - mówi Mateusz Bieszke.
O swoim odkryciu powiadomił organa ścigania.

Kogo skazać? Andrzeja czy Joannę?



- Andrzej D.-C. został zatrzymany i przebywa w Areszcie Śledczym w Gdańsku - odpowiedział na pytania Trojmiasto.pl sędzia Jan Klocek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.
Inny cytat znalazł się jednak wcześniej w Gazecie Prawnej.

- Joanna P., przed laty Andrzej D.-C., była poszukiwana listem gończym do odbycia 2,5 roku kary więzienia. Koniec kary przypada na 23 czerwca 2026 r. - powiedział na łamach "Gazety Prawnej".
Na razie w odosobnieniu przebywa jako Andrzej D.-C. Na męskim oddziale.

Miejsca

Opinie (228) ponad 20 zablokowanych

  • To trochę śmieszne.... (2)

    Pod artykułem o oszuście pokazać twarze niewinnych piłkarek , a zakryć twarz oszusta tak aby przypadkiem nikt go już nie rozpoznał - gdzie tu sens i logika - niech świeci ryjem jak kradł i oszukiwał , ale po co... lepiej niech ci niewinni świecą oczami za niego.

    • 20 0

    • (1)

      Wpisz sobie na fb Joanna d-c i będziesz mieć ryj

      • 2 0

      • Dlatego tym bardziej ryj powinien nam zaserwowac autor tej wierszowki, ktory z tego zyje.

        • 0 0

  • Tymczasem 10 kwietnia wyszedł w UK Raport Cass

    który stawia na głowie dotychczasowe spobodbe podejście do tranzycji dzieci - oby nowa władza w PL miała go na uwadze przy tworzeniu programu nowego przedmiotu "Edukacja zdrowotna". Kilka tygodni temu skandal z organizacją trans WPATH - dzieje się w temacie tylko w PL mediach cisza...

    • 8 1

  • No i co fani Bigosu?

    Taki kulturalny, wykształcony światowy a zdjęcia z oszustem sobie robił, czyli go lansował. Bul głowy.

    • 3 2

  • Czyli dorabiał sobie cycki czy uciął pindola (1)

    • 5 0

    • ani jedno, ani drugie. cała akcja była "na słowo honoru" i "musisz mi uwierzyć, bo ja tak czuję", czyli coś bardzo ostatnio modnego na zachodzie

      • 0 0

  • już oni tam dokładnie sprawdzą jaka płeć....hahahaha

    • 4 0

  • To jest ciekawe, jak on zmieniał płeć? (4)

    Obciął sobie przyrodzenie, a później przyszył?
    Jak to się odbywa? Dzisiaj jestem Stefanem a jutro Jolką? Kto o tym decyduje i podpisuje się pod tym?

    • 11 0

    • (2)

      jest w artykule - sąd zdecydował. nie przeszedł żadnej operacji. po prostu poszedł i powiedział, że dzisiaj się czuje Joanną, a za parę miesięcy stwierdził, że jednak czuje się Andrzejem. proste? proste.

      • 3 0

      • Czyli, psychiatrzy nie sa potrzebni, wystarczy sąd! (1)

        Czuje się dzisiaj że jestem zenkiem, robimy z ciebie Zenka, jutro chce być Napoleonem- sąd uznaje ze jestem Napoleonem!
        Dobre...
        Tylko jak żyć w świecie i**otow?

        • 2 0

        • Jak psychiatrze powiesz że czujesz się babą to boją się to kwestionować.

          • 0 0

    • Kotula i reszta lewaków

      • 0 0

  • Czy ktos moze polecic dobra kancelarie prawna? (1)

    U nas w kamienicy podobna sytuacja-wiekszosc mieszkan wlasnosciowych i jedno komunalne,zasiedlone patologia,zawilgocone,smierdzace,nieogrzewane.Mimo wielu monitow miasto nie zrobilo nic ,ani z lokatorami ,ani z lokalem.Chcemy z innymi wlascicielami pozwac Gdanskie Nieruchomowsci za wieloletnia degradacje wartosci budynku.Szukamy prawnikow nie zblatowanych z UM poprzez np. poldarmowy wynajem lokali na kancelarie od miasta.Bierzemy pod uwage najecie kogos spoza Palermo.

    • 4 0

    • przerabiałam to kilka lat temu...

      nie da się g.nieruchomosci działają jak mafia...a ci tzw. biedni ( patologia) jest wspierana przez organizację pomocowe, paczki dla dzieci różne dodatki...
      a człowiek nic nie może jest sam

      • 0 0

  • ale jak to.. (1)

    obcinali mu i przyszywali co kilka lat ?

    • 4 2

    • zaburzenia trzeba leczyć

      nie, uwierzyli mu na słowo - skoro twierdzi, że się czuje joanną, no to przecież musi być joanną. taka właśnie to jest paranoja.

      • 2 0

  • Co skradzione i zabrane wszystko wydal na plci zmiane.

    • 2 0

  • Czemu pietnuje sie w tym kraju slowo policjant

    Wiecznie gdzie jest afera to zaraz na 1 miejscu w nagłówku jest informacja ze ...były policjant to...były policjant tamto..byl i juz nie jest. Gdyby był teraz to jeszcze rozumiem. Ale to komuś zależy na tym by piętnować ta formacje niezależnie od tego ze jest czy juz byl policjantem. Niestety gdy czlowiek w tej formacji jest funkcjonariuszem to wykorzystuje się go na maksa, ale gdy odchodzi na emeryturę to juz firma o nim zapomina. A dziennikarze i tak dalej swoje...Bo to byl glina....

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane