• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ceny ryb jadą w dół

M.W.
26 lutego 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Gwałtownie spadające ceny skupu ryb są powodem akcji protestacyjnej rybaków morskich. Mówi się nawet o możliwości zorganizowania blokad portów. - Rybacy nikogo nie interesują. Teraz ponosimy koszty spraw nie załatwionych wcześniej przez rząd - mówi Maciej Dlouhy, prezes Krajowej Izby Rybackiej. - Wciąż nie ma ochrony rynku przed nieuczciwą konkurencją. Domagamy się wprowadzenia cen minimalnych na import ryb, albo ceł zaporowych. Pismo w tym tonie wystosowaliśmy do wicepremiera Kalinowskiego.

Według prezesa ceny skupu ryb spadły o połowę, co jednak w żaden sposób nie przełożyło się na ceny detaliczne. Zyski pośredników natomiast służą do finansowania kosztów transportu ryb rosyjskich droższych, bo sprowadzanych do Polski via Norwegia. Do niedawna z powodu sztormów nasi rybacy nie mogli łowić i przetwórcy musieli importować surowiec. Dziś, kiedy warunki pogodowe poprawiły się, nikt nie chce kupować polskich ryb, bo są już podpisane kontrakty.

- Ryby możemy sprzedać za pół ceny. Rybacy są oburzeni brakiem reakcji władz na tę sytuację. W tej chwili ogłoszono stan pogotowia protestacyjnego. Krajowa Izba Rybacka, po prostu spełnia wolę swych członków. Jesteśmy od tego by koordynować wspólną akcję. Nie chcemy blokowania portów. Jest to bardzo niebezpieczna ostateczność. Jeśli jednak zobaczymy, że w żaden inny sposób nie da się wyegzekwować naszych postulatów, zorganizujemy taką akcję. Uważamy jednak, że najważniejsza jest akcja informacyjna, żeby konsument wiedział, że protestujemy też i w jego interesie, a nie wrzucał nas do jednego worka z członkami Samoobrony blokującymi drogi - dodaje.

Przetwórcy nie przyznają się do szykanowania rybaków.
- O tym, jakie ryby kupujemy, decyduje nasze zapotrzebowanie - mówi Tomasz Wantzel - szef obróbki w zakładach rybnych "King Oscar" w Gniewinie. - Ryby, nawet tego samego gatunku, ale łowione na rozmaitych akwenach mogą bardzo się różnić między sobą. Na pewno nie chcemy przepłacać za surowiec, ale firma, która cieszy się dobrą marką, nie może sobie pozwolić na jej narażenie na szwank, a nie do wszystkich celów można użyć ryb bałtyckich.

- Ryby są tanie w skupie, a drogie w detalu - uważa Romualda Białkowska, dyrektor władysławowskiego "Szkunera". - Powód spadku cen skupu, to moim zdaniem nie import z Norwegii, ale import bardzo taniego i kiepskiej jakości mintaja z Chin. Do tego trzeba dodać wydłużanie się łańcuszka pośredników. Na przykład przy produkcji filetów z dorsza produktem ubocznym jest mielonka. Sprzedajemy ją po 6,50 zł/kg. W sklepach można ją kupić po 14-16 złotych. "Szkuner" jest jednocześnie firmą połowową i przetwórczą. Mamy też firmowe sklepy. Dzięki temu w mniejszym stopniu korzystamy z usług pośredników. Możemy więc więcej płacić rybakom. I nasi rybacy na razie nie protestują.

Rząd gotów jest spełnić postulaty rybaków, ale "o ile będą dobrze uzasadnione".
- Jeszcze nie dotarło do nas pismo Krajowej Izby Rybackiej, ale jeśli podane w nim przykłady udokumentują, że mamy do czynienia z importem po cenach dumpingowych, zostaną wprowadzone cła wyrównawcze. Jest to procedura normalna i uznawana przez WTO (Światową Organizację Handlu). Aby wprowadzić takie cła wnioskujący powinni zwrócić się za naszym pośrednictwem do Ministerstwa Gospodarki - informuje Leszek Dybiec, radca w Departamencie Rybołówstwa Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Głos WybrzeżaM.W.

Opinie (35)

  • szkoda rybakow...;-(

    • 0 0

  • taaaa .. ryb też szkoda, biedne zwierzaczki

    • 0 0

  • sic!!

    "a nie do wszystkich celów można użyć ryb bałtyckich"

    ???????????????????????????????????
    jaki oprócz spożywczego może być cel odłowu bałtyckiego na ten przykład dorsza??
    sportowy??

    • 0 0

  • kiedy giełda ryb w Gdańsku ?

    kiedy wreszcie będzie można w Gdańsku kupić swieżą rybkę prosto z kutra tak jak to było przed wojną ? Nie rozumiem dlaczego kutry nie mogą wpływać na Motławę i sprzedawać ryby bezpośrednio zainteresowanym. Taka giełda powstaje w Ustce, gdyby powstała taka w Gdańsku byłby to hit ! U mnie na osiedlu podjerzdżał facet izotermą i sprzedawał świeżutkie rybki ale podpierdzieliły go do Sanepidu głupie c**** prowadzące sklep mięsny. No i jak była kolejka za rybami tak teraz jest za wieprzowymi flakami :-(

    • 0 0

  • polecam gdyńską halę rybną - tanie i świeżutkie rybki :))))

    galluks - czytaj uważnie - p.Wanzel uważa po prostu, że jakość niektórych rybek bałtyckich nie przystaje do standardów jego firmy

    a sportowo dorsza tez na pewno da się łowić - może tu jest rozwiązanie dla niektórych rybaków - przekwalifikowanie się na turystykę i wożenie wędkarzy...

    • 0 0

  • może chodziło o to że potrzebują także gatunków nie występujących w Bałtyku
    na przykład taką smaczną rybkę jak sola

    • 0 0

  • Arturze
    nie pamietam co było przed wojną ale pamietam, że zanim zbudowano rafinerie, świeżutkiego halibuta czy flądrę mogłeś kupić prosto od rybaka na spockiej plaży
    na Rybakach :) obok WDW:)

    • 0 0

  • Rynek

    Rozwiązaniem problemu jest stworzenie rynku ryb. Ryby w sklepach kosztują sami wiecie ile, a rybak dostaje grosze. Najlepiej w tym interesie być pośrednikiem.
    Najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie przez rybaków sieci dystrybucji. Tata łowi, syn wiezie, a mama sprzedaje ;-)))

    • 0 0

  • Artur

    A u mnie na osiedlu raz w tygodniu kolesie przywożą świeżutkiego dorsza, fląderkę i śledzika. Pycha. Pieprzyć sanepid!

    • 0 0

  • w Łebie rybacy mają własne wędzarnie i smażalnie, prowadzone przez ich rodziny, latem te miejsca są okupowane przez turystów,
    można podejść do wędzarni i kupić ciepłą, ociekającą tłuszczem makrelę...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane