- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (263 opinie)
- 2 Dostał 5 mandatów naraz (70 opinii)
- 3 Były senator PiS trafił do więzienia (323 opinie)
- 4 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (204 opinie)
- 5 Winda, która wygląda jak kapliczka (50 opinii)
- 6 Rusza wyczekiwana inwestycja na Witominie (66 opinii)
Chory psychicznie sąsiad zmienia życie w gehennę
Podpalane gazety, fekalia wylewane na klatkę schodową, wyrywane klamki, rozryte ściany, niszczone drzwi w prywatnych mieszkaniach i zdewastowana klatka schodowa, która niedawno przeszła generalny remont. Tak od kilkunastu lat żyją mieszkańcy kamienicy przy ul. Złotników 28/29 w centrum Gdańska. Zwracali się o pomoc wszędzie, gdzie się dało - ale bez rezultatu.
Przeczytaj też: Sąsiad sąsiadowi wilkiem, czyli co uprzykrza życie na klatce
Tak o swoich sąsiadach piszą pozostali mieszkańcy w piśmie, jakie w czerwcu wysłali do Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych:
"W ich lokalu oraz wspólnej piwnicy gromadzone są śmieci w ilościach stanowiących zagrożenie epidemiologiczne oraz zagrożenie pożaru. Na klatce schodowej wylewane są notorycznie kałuże moczu oraz fekalia. Fekaliami również wysmarowane bywają ściany klatki schodowej i drzwi niektórych mieszkańców, głównie tych zwracających uwagę. Pan Adrian podpala na klatce schodowej papiery i gazety, zrzuca z pierwszego piętra podpalone papiery na wchodzących. Po wielokrotnym wyrywaniu wraz z zawiasami stylowych, drewnianych drzwi wejściowych do kamienicy, wspólnota wymieniła je na własny koszt na stalowe. Drzwi te również są wyłamywane. Klatka schodowa stale dewastowana jest ostrym narzędziem. W ścianach wyryte jest kilkaset głębokich rys."
- Problemy trwają od wielu lat. Po raz pierwszy zwróciliśmy na nie uwagę w piśmie do zarządcy wspólnoty w 2007 r. - mówi pani Katarzyna (imię zmienione). - Oficjalnie więc już od ośmiu lat męczymy się z sąsiadami, którzy codziennie zatruwają nam życie.
Sprawę od lat próbuje też załatwić zarządca nieruchomości - firma Ankra.
- To jest jak walka z wiatrakami - przyznaje Joanna Żywluk z Ankry. - Napisaliśmy wiele pism, do każdej możliwej instytucji - GZNK, sanepidu, opieki społecznej. Problem polega na tym, że uciążliwi lokatorzy są leczeni psychiatrycznie. Wszystko jest dobrze, póki biorą leki. Horror mieszkańców zaczyna się, kiedy je odstawiają. Jedyne, co możemy zrobić, żeby ulżyć mieszkańcom, to codziennie przysyłać kogoś do sprzątania klatki.
Jednorazowy sukces
Raz udało się posprzątać mieszkanie państwa Kowalskich, gdy razem przebywali na leczeniu w szpitalu na Srebrzysku. Podczas ich nieobecności GZNK wysłał swoją ekipę sprzątającą.
- Śmieci w mieszkaniu sięgały sufitu - opisuje pani Katarzyna. - Niestety, pracownicy, którym udało się wówczas posprzątać mieszkanie, zostali oskarżeni przez lokatorkę o kradzież 30 tys. zł. Sprawa trafiła do sądu, musieli zeznawać, bronić się przed zarzutami. Nic dziwnego, że nikt nie pali się do tego, żeby powtórzyć sprzątanie.
Ten jednorazowy incydent niczego nie zmienił w życiu wspólnoty. Codziennie, między godz. 22.30 a 23, uciążliwi lokatorzy wylewają na klatkę wiadro z fekaliami. Towarzyszy też temu specyficzny rytuał.
- Zanim wyjdą z wiaderkiem, sprawdzają, czy nikogo nie ma na klatce. Wielokrotnie otwierają i zamykają drzwi. Kiedy zostawiają je półotwarte, można zajrzeć do mieszkania. Widok jest przerażający - mówi pani Katarzyna.
Czekając na biegłego
Umęczeni takimi praktykami mieszkańcy blisko 1,5 roku temu wynajęli prawnika, by zmobilizował GZNK do wyeksmitowania uciążliwych sąsiadów.
- Sprawa utknęła, bo od roku sąd nie może się doprosić przebadania państwa Kowalskich przez biegłego psychiatrę. To jest absurd, bo przecież ci ludzie dwa razy byli na leczeniu na Srebrzysku! - dziwi się pani Katarzyna. - Być może wytoczymy sprawę GZNK o licytację lokalu, jest to jednak kosztowna i czasochłonna procedura, a my, jako wspólnota, już ponosimy ogromne koszty związane z dewastacją. Niedawno wyremontowaliśmy klatkę, którą pan Adrian już zniszczył.
Zapytany o sprawę GZNK rozkłada ręce.
- Znamy tę sprawę. Wielokrotnie pisemnie wzywaliśmy do przestrzegania regulaminu porządku domowego. Mogę potwierdzić, że są to ludzie trudni do rozmowy - mówi Agnieszka Kukiełczak , rzecznik GZNK. - W tej chwili sprawa ta jest na etapie postępowania sądowego, zmierzamy bowiem do odzyskania tego lokalu. Sprawa toczy się już 1,5 roku i jedyne, co możemy zrobić w tej chwili, to czekać na rozwiązanie jej przez sąd.
Miejsca
Opinie (352) ponad 10 zablokowanych
-
2015-11-13 08:46
czy to jest normalne ?
u nas jest takie prawo, ze matkę z dziećmi wyrzuca w szybkim tempie, a pijak i wandal dodatkowo chory psychicznie się szarogęsi
- 9 1
-
2015-11-13 09:44
wypitolić z mieszkania i zamknąć na sreberku
- 1 1
-
2015-11-13 09:58
JEDYNE WYŚCIE Z SYTUACJI (1)
Należy obie osoby UBESWŁASNOWOLNIĆ, co może poza rodziną zrobić PROKURATOR. W ten sposób będzie kurator nadzorował ich i wieksza możliwość działania.
POWODZENIA!- 6 0
-
2015-11-18 11:17
Ubezwłasnowolnienie nic nie daje.
Jak nie wierzysz to się dowiedz w sądach jakie prawa ma osoba ubezwłasnowolniona a jak "ubezwłasnowolniony" będzie opiekun takiej osoby. Dodam, że wszelkie akcje typu "samosąd" spowodują tylko konsekwencje prawne I kłopoty dla zanagazowanych osób.
- 0 0
-
2015-11-13 10:51
klatka (1)
krotka pilka 3 ostrzezenia i dostaje w morde i nie musi chodzic do kosmetyczki zaproscie mnie to zalatwie ten problem w jeden dzien
- 7 0
-
2015-11-13 11:55
Znasz adres. Przyjdż. Zaoferuj swoje usługi. Sprawa do uzgodnienia
- 1 0
-
2015-11-13 11:22
(1)
Jeżeli ktoś jest aż tak psychiczny to nie powinien w ogóle żyć w społeczeństwie tylko być zamkniętym w szpitalu! Dziwię się, że ktoś w ogóle ma problem żeby to zrozumieć!!!
- 3 2
-
2015-11-18 11:19
Powiedz to obrońcom praw człowieka i odpowiedzialnym instytucjom.
A Policja to nawet zgłoszenia nie będzie chciała przyjąć nie mówiąc o interwencji.
- 0 0
-
2015-11-13 12:40
kamieniczki
Dramat, przecież to mieszkanie jest w zabytkowych kamieniczkach, czy na prawdę nie ma na tych ludzi sposobu? Gdzie jest opieka społeczna. No ale może poczekajmy PIS doszedł do władzy, zobaczymy może teraz coś się poprawi w tej kwestii.
- 1 0
-
2015-11-13 20:31
Proponuje porozmawiac rowniez z tymi chorymi osobami w asyscie policjii a mocz dac do analizy. (3)
Bo moze sie okazac,ze mocz na klatce wcale nie jest tych osob-(lub jest) co pozwalalo by wytypowac lub zanegowac sprawce.Czesto moze byc tez i tak,ze i owszem osoby te maja cos z glowa ale nie niszacza klatki a tylko magazynuja smieci...moze komus to przeszkadzalo i wpadl na pomysl dorzucenia win...tym dwojgu...niewazne..Wazne jest natomiast,ze taki wywiad srodowiskowy powinien byc przeprowadzony w w asyscie policjii i mocz wziety do analizy...bo z tym moze jeszcze roznie i niejednoznacznie byc....Jesli zas na prawde sa niebezpieczni ich miejsce jest w innym miejscu .Fakty a nie mi sie wydaje.
- 0 7
-
2015-11-18 00:00
zapewniam że to prawda, na własne oczy miałam okazję widzieć tego pana w akcji...
- 0 0
-
2015-11-18 11:13
Nie masz pojęcia o czym mówisz!
- 0 0
-
2015-11-18 11:20
:)))))!
- 0 0
-
2015-11-16 13:12
Nie widze problemu
Nie widze problemu, dac lanie po twarzy psycholowi i morde mu w fekaliach wytarzać. Rytualnie co 2 dzień.
- 3 0
-
2015-11-17 06:59
Maly Kack ul. Wielunska (1)
Jest kobieta ktora co chwile krzyczy o bębnach infradzwiekach , i o Rafale ,o klatfach rzekomo zuconej na jej rodzine . jest to irytujące słychać nawet na radomskiej i kaliskiej . Zapraszamy straż miejska aby sie tym zajela !
- 0 0
-
2015-11-18 08:57
zadzwoń po policję!
Ludzie, dzwońcie po policję w takich przypadkach. Od tego oni są!
- 0 0
-
2015-11-17 22:26
prawo i sprawiedliwość
ŻENADA
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.