• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co dalej ze stadem ogierów?

Tadeusz Gruchalla
6 sierpnia 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Czy jedno z największych w Polsce - Stado Ogierów w Starogardzie Gdańskim, należące do Agencji Nieruchomości Rolnej, zostanie uratowane i powróci do dawnej świetności? Polityka ówczesnego decydenta Adama Tańskiego z byłej Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa nie zdołała na szczęście doprowadzić do sprywatyzowania stada. Na jego teren wpuszczono dzierżawców, a Jerzy Jaremkiewicz, związany z tym obiektem przez kilkanaście lat podjął decyzję o odejściu do innej placówki - w Lublinie. Dziś wokół starogardzkiego Stada Ogierów zmienił się klimat, także polityczny.

Stado Ogierów w Starogardzie Gdańskim, znane w całym kraju przez hodowców koni, nie ma szczęścia. Za sprawą układów politycznych, które tu najbardziej odcisnęły swoje piętno. Kiedy ponad dwa lata temu oddanego i lubianego (przynajmniej przez zdecydowaną większość pracowników stada) Jerzego Jaremkiewicza zastąpiono zootechnikiem z AWS, zaczęły się zgrzyty. Wprowadzono dzierżawę za grosze, nie poprzedzoną żadnymi, choćby podstawowymi zasadami ekonomii i zdrowego rozsądku. Sytuację wykorzystali co majętniejsi obywatele, zakładając na tym terenie własne kluby.

- Wartego 100 tys. zł ogiera Kordiel, który mógł być doskonałym reproduktorem, decydenci oddali w prywatne ręce pod pretekstem choroby - twierdzą pracownicy. - Nikt z nikim się tu nie liczył, panowała wolnoamerykanka.

Kordiel, jak ustalił "Głos" trafił w ramach dzierżawy do Klubu Jeździeckiego Stadnina pani Szydłowskiej, b. dyrektora wydziału prywatyzacji UW i starogardzkiego Polmosu, prominentnego urzędnika AWS. Umowa dzierżawy - na szczęście - się skończyła. Kordiel powrócił do stada.

Jeśli do tego dodać, że spadła dochodowość stada, a dotacje wciąż mają tendencje malejące, twardy orzech do zgryzienia ma teraz Agencja Nieruchomości Rolnej, która chce starogardzkie stado ratować. Zastrzega jednak, że niezależnie od sympatii i antypatii załogi, wciąż nie ma ono szczęścia do właściwego szefa.

- Czy to sprawa aż tak zła, aby wymagała interwencji? - pyta retorycznie Zbigniew Urbański, zastępca dyrektora Zespołu Nadzoru Właścicielskiego w biurze prezesa Agencji Nieruchomości Rolnej. - Przyjechali tutaj przedstawiciele pracowników, głównie reprezentowanych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Niepokoił ich fakt łączenia starogardzkiego stada ze stadem w Kwidzynie. Odpowiedź była prosta. Należałoby obsadzać administratorów na zasadzie przetargów. Robiliśmy to kilkakrotnie, ale sami administratorzy nie chcieli być powoływani w ten sposób.

Agencja ma obecnie na terenie Polski cztery spółki zorganizowane w stadach ogierów. Gdyby stad nie połączyła z obecnymi spółkami, te mogłyby zostać sprywatyzowane.

- Aby nie dopuścić do rozdysponowania majątku najlepszą formą jest włączenie stad do spółek będących na liście spółek strategicznych - twierdzi dyr. Z. Urbański. - Pracownicy zrozumieli tę sytuację. W Starogardzie Gdańskim prowadzone jest stado z tzw. rachunku własnego. Będzie trzeba dokładnie rozliczyć dochody, przychody. Wszystko po to, aby nie było takiej sytuacji, aby stado starogardzkie utrzymywało to np. w Kętrzynie.

Urbański wie, że brakuje pieniędzy, aby dawną świetność stada przywrócić. W agencji radzą teraz, jak poprawić dochodowość tego stada, żeby niezależnie od dotacji, marginalnych, pozyskać dochody pozwalające na lepsze funkcjonowanie.
Czy jednak ANR zastanawia się także nad przywróceniem do pracy w Starogardzie Jerzego Jaremkiewicza?
- Pana Jaremkiewicza znam doskonale od wielu lat, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń - dodaje Urbański. - Ale wtedy wyrażano obiekcje, czy może on być dyrektorem stada. Został nim pan Niski, a decydujący o tym dyr. Helta, szef warszawskiego oddziału ANR, bo to jemu podlegają stada, miał do tego prawo. Po pewnym czasie okazało się, że i Niski tej załodze nie odpowiadał. Zresztą, jak pamiętam, w Starogardzie Gd. nie było jeszcze takiego dyrektora, który odpowiadałby załodze. Na dzisiaj istotnie sytuacja jest taka, że część załogi chciałaby powrotu pana Jaremkiewicza. Ale to na dzisiaj, bo za miesiąc czy dwa znów pracownikom przestałby odpowiadać. Czy jego powrót jest możliwy? Możliwe jest wszystko. Jednak nie rozważamy kwestii zmiany na tym stanowisku. Do obecnego dyrektora też zgłoszone są zastrzeżenia...

Jerzego Jaremkiewicza odnaleźliśmy w prywatnym ośrodku hodowli koni w Lublinie. Zapytany, czy ma poczucie krzywdy, mówi że "dzisiaj każdego można skrzywdzić w pięć minut". Odszedł ze starogardzkiego stada ponad dwa lata temu, wyprowadzając się równocześnie z tego miasta.

- Zostałem odwołany, bo była taka opcja żeby przyłączyć stado kwidzyńskie do starogardzkiego, przed czym się broniłem - powiedział nam Jaremkiewicz. - Wiedziałem, że będzie to finansowa kula u nogi. A kiedy tak się stało, jak "góra" chciała, zostałem odwołany.

Jaremkiewicz przez kilkanaście lat był zastępcą dyrektora Stada Ogierów w Starogardzie Gd. Potem, z konkursu, został jego dyrektorem. W 1993 r., gdy stada przejęła AWRSP przez rok był jego tymczasowym zarządcą, a potem administratorem. Po odwołaniu pracował jeszcze przez dwa lata jako główny specjalista. Dziś, na pytanie "Głosu", czy zechciałby powrócić do Starogardu, gdyby mu taką propozycję złożono, mówi, że nie wie. - Przede wszystkim nikt takiej oferty mi nie złożył - mówi.

Głos WybrzeżaTadeusz Gruchalla

Opinie (41)

  • 10-11 to piątek-sobota
    lepszy ty juz bedziesz po zajęciach, na weekend możesz wyrwać się do domu
    a akademik to nie bursa, nikt nie zabrania wychodzić kiedy się chce
    nie ma jak życie studenckie :)

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane