• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co się dzieje w gdańskiej Straży Miejskiej?

Marzena Klimowicz-Sikorska
21 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Nacisk na jak największą liczbę mandatów, kary dla opornych - taki ma być obraz gdańskiej Straży Miejskiej. Nacisk na jak największą liczbę mandatów, kary dla opornych - taki ma być obraz gdańskiej Straży Miejskiej.

Samobójcza śmierć strażniczki miejskiej, na której ciążyło 140 zarzutów związanych m.in. z fałszowaniem służbowej dokumentacji, wstrząsnęła funkcjonariuszami. - Robiła to, co kazali jej przełożeni. Wszyscy wiedzieli o tym, co się dzieje - mówi jeden z gdańskich strażników. - Nie doszłoby do tej tragedii, gdyby to ktoś w końcu przerwał - dodaje.



W czwartek strażnikami miejskimi w Gdańsku wstrząsnęła informacja o samobójczej śmierci Barbary K., strażniczki miejskiej z 20-letnim stażem pracy. W poniedziałek kobieta wyszła ze swojego mieszkania i słuch po niej zaginął. Zgłoszono zaginięcie, rozpoczęły się poszukiwania. Jej ciało znalazł w środę po południu klient baru KFC.

Więcej na temat śmierci gdańskiej strażniczki.

Kobieta była związana ze sprawą fałszowania, od blisko 10 lat, dokumentów, o czym pisaliśmy szeroko 13 marca. Prokuratura na razie nie łączy sprawy jej śmierci z zarzutami za fałszerstwo.

O tym, co dzieje się w gdańskiej Straży Miejskiej mówi nam, prosząc o anonimowość, jeden z funkcjonariuszy, który w gdańskiej straży pracuje od kilkunastu lat.

***

Marzena Klimowicz-Sikorska: Sprawa fałszowania protokołów trwała od blisko dekady. Dlaczego wyszła dopiero teraz?

- Zaczęła wychodzić na jaw już na jesieni 2012 r., kiedy to prokuratura zaczęła pobierać od nas dokumentację w tej sprawie. A od początku 2013 r. byliśmy już wzywani na przesłuchania. Ja również. Cała ta sprawa z protokołami, która miała na celu skrócenie procedury, była pokłosiem organizowanych przez komendanta [Leszka Walczaka - przyp. red.] konkursów na najlepszego strażnika miejskiego. Liczył się wynik - kto wypisze w miesiącu jak najwięcej mandatów. Nie było więc czasu na pracochłonną procedurę. To miało motywować do pracy.

Na czym dokładnie miała polegać ta motywacja?

- Większość kierowników przyjęła u nas, że miesięczne minimum mandatów ma wynieść 50 na strażnika. To było minimum, żeby dostać premię. To dużo, biorąc pod uwagę, że każdy z nas - poza chodzeniem po mieście - ma też sporo dodatkowych obowiązków. Na przykład zimą ciągle jeździmy po administracjach w sprawie nieodśnieżonych chodników. Nie ma czasu, żeby chodzić po ulicy, a tym bardziej, żeby chodzić osobiście na przesłuchania do protokołów. Dlatego skrócono nam tę procedurę.

Przeczytaj też o strażniku, który nie chciał poddać się presji liczby mandatów.

Czasami bywało tak, że jak zbliżał się okres rozliczeniowy i brakowało mandatów z jakiegoś paragrafu np. dotyczącego sprzątania po psach, to wysyłało się na miasto patrole, które miały skupić się przede wszystkim na tym. Mówiło się wtedy, że brakuje nam "piesków", więc dziś idziemy i "robimy pieski". Inne mandaty też się wystawiało, ale trzeba było skupić się na tym konkretnym wykroczeniu. I tak było ze wszystkim: jak brakowało mandatów za odśnieżanie - to się na to nastawialiśmy, jak za parkowanie - to rozglądaliśmy się za źle zaparkowanymi samochodami itd.

W 2012 r. wprowadzono ocenę miesięczną pracownika. Było powiedziane wprost, że kto będzie miał pierwsze negatywne oceny, ten może dostać wypowiedzenie z pracy. To był taki bat dla opornych, którzy nie chcieli poddawać się presji wypisywania jak największej liczby mandatów. Wielu się poddało, bo nie chcieli tracić pracy.

Czy zdarzały się przypadki utrudniania życia opornym strażnikom?

- Tak. Oporniejsi, albo ci, co podskoczyli, mieli ciągłą rotację referatów - ot tak, żeby utrudnić im życie. Jak się pracuje w jednym referacie kilka lat, zna się wszystkich i nagle trafia się do innego referatu, gdzie trudno od razu złapać wspólny język, gdzie panują różne podziały i wzajemne animozje, to jest to utrudnianie życia. I tak co jakiś czas. Do tego czepianie się za bzdury i grożenie na każdym kroku dyscyplinarnym zwolnieniem.

Od kiedy w straży miejskiej panuje taka atmosfera?

- Niezdrowa atmosfera zaczęła się odkąd na stanowisko komendanta wybrano Leszka Walczaka, człowieka z żołnierską przeszłością [jest absolwentem m.in. Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych - przyp. red], który straż zaczął traktować jak wojsko, a nas jak szeregowych żołnierzy. Mówiliśmy między sobą, że straż to ich taki prywatny folwark, a my - szeregowi żołnierze - nie mamy nic do gadania.

Kilka lat temu powołano nawet wewnętrzną komórkę ds. kontroli, w której pracowali ludzie, którzy ze strażą wcześniej nie mieli nic wspólnego. Miała ona kontrolować strażników, dokumentację, prawidłowość procedur itp. Ale sprawy z protokołami nikt nie wychwycił, mimo że mieliśmy różne audyty, a nawet część kierownictwa zgłaszała problem z fałszowaniem dokumentów.

Czy były jakieś naciski ze strony kierownictwa, kiedy zaczęły się przesłuchania?

- Nie, przynajmniej część kierownictwa uważała, że nikt nie będzie wyciągać konsekwencji z takiej błahostki, że poświadczanie nieprawdy to nic wielkiego. I choć przejęli się prokuraturą, czują się pokrzywdzeni, że wobec kierownictwa mogą być wyciągane konsekwencje za taką rzecz. Wiem, że związki zawodowe próbowały przebić się z tą sprawą wyżej, ale zawsze sprawa była bagatelizowana.

Według nas prokuratura powinna zebrać dowody i przedstawić wszystkim zarzuty w jednym okresie, a nie zabierać się pojedynczo, zaczynając od szaraczków. No i skończyło się tragicznie. Szkoda, straszna szkoda. Panią Basię znali wszyscy, pracowała u nas kilkanaście lat. Sympatyczna kobieta. W jednym z programów lokalnej telewizji rzecznik straży mówił o pani Basi, że była nadgorliwa i tworzyła dodatkową dokumentację [chodzi o wypowiedź Miłosza Jurgielewicza dla Panoramy w TVP Gdańsk z 18 marca - przyp. red.]. Nie byłaby "nadgorliwa", gdyby do tego procederu nie dopuszczano przez tyle lat, zwłaszcza, że robiła tak, jak jej kazano.

Coś się zmienia, bo coraz głośniej jest o tym, że w gdańskiej straży źle się dzieje.

- Większość strażników, jak i część kierownictwa jest zgodna, że dalej tak być nie może. Dlatego zdecydowałem się o tym opowiedzieć, może ktoś w końcu przejrzy na oczy, że w straży miejskiej źle się dzieje, a komendant jest nietykalny. Bo nie doszłoby do tej tragedii, gdyby ktoś wcześniej to ukrócił.

Co dalej, po śmierci strażniczki, będzie się działo ze sprawą nieprawidłowości w Straży Miejskiej w Gdańsku?

- Sprawa będzie toczyła się dalej, oczywiście w zakresie dotyczącym strażniczki zostanie umorzona - mówi prokurator Renata Klonowska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście.- Czynności jednak będą trwać dalej. Będziemy formułować kolejne zarzuty i stawiać je kolejnym osobom. Na razie to wszystko, co mogę powiedzieć.

Miejsca

Opinie (315) 8 zablokowanych

  • echh... cd(ost) (2)

    Konczac swoj wywod dochodze do nastepujacych konkluzji:
    1) gros spoleczenstwa mialo przykre doswiadczenia spowodowane kontaktem ze sluzba powolana do utrzymania porzadku prawnego, reagujaca na przypadek bezprawnego zachowania, czyli wyknujaca czynnosci, do ktorych zostala powolana, a zlosliwe i chamskie komentarze sa tylko checia odegrania sie za fakt wyciagniecia z "ofiary systemu" powszechnie znanych i swiadomie przez nia olewanych przepisow prawa. Jako osoby swiadomie (badz nie) wykraczajace poza system regulacji spoleczno-prawnych nie macie prawa glosu, a tym bardziej krytykowac osob z taka patologia walczacych.
    2) Sluzby mundurowe sa ok, jesli wyciagaja konsekwencje od wszystkich poza mna, gdyz tylko JA zawsze mam to nieszczescie trafic na zje...banego straznika\czke lub policjanta\tke, ktorzy jako zyciowi nieudacznicy kierujacy sie checia odwetu za bycie przesladowanym w mlodosci, ewentualnie bedac zbyt glupim i malo ambitnym wykonuja najbardziej pogardzana robote pod sloncem obrali sobie za cel w zyciu doje...bac mi wszelkimi sposobami, mimo iz w zyciu nie popelnilem nic nielegalnego.
    3) Powstrzymam sie od skomentowania inteligencji postujacych powyzej kretynow, ktorzy nie majac wczesniej stycznosci z zadna sluzba mundurowa, wypisuja pod jej adresem obelgi i inwektywy, tylko dlatego zeby byc za...je...bistym oraz zm wielu innych, nieznanych mi blizej powodow, ktore wylegly sie jedynie w opoznionym w rozwoju umysle takowej osoby.
    4) Mundurowy podejmujacy wobec kogokolwiek prawnie uzasadniona interwencje robi to z wszelkimi znamionami zawisci, kierujac sie jedynie checia do..je..bania slabszym i podsycajac tym swoja indolencje zyciowa i brak perspektyw na lepsza (czyli w zasadzie kazda inna) prace.

    Jest tego oczywiscie wiecej, ale nie chcialbym, aby zbyt wielka liczba slow tu zawartych spedzala sen z powiek tym wszystkim, ktorym ow wyklad jest poswiecony, co skutecznie zatraci sens slow w nim zawarty.

    • 1 8

    • Wiesz, jak miałem we Francji wypadek, to zjawiła się policja i pierwsze co mi pomogli, o mandacie nie było mowy

      Gdy miałem wypadek w Polsce, pierwsze co powiedzieli że jest mandat za stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym.

      Widzisz różnicę?

      Policja i straż powinna być od tego żeby pomagać ludziom. To jest jej celem. Celem ilościowym powinno więc być uzyskanie wystarczającej liczby pomocy udzielonej ludziom, a nie wystawionych mandatów.

      • 3 0

    • Niezły z ciebie oszołom Kura

      • 0 0

  • Zlikwidować tych oszustów i nierobów i po problemie!!!!!!!!!!!!!!

    • 6 5

  • Najlepszych z realizacji CELI zapraszam na obiadek. (1)

    do KFC.

    • 1 4

    • prostak

      • 0 0

  • Są tam jacyś psycholodzy ? Jeden taki ciągle przychodzi niby służbowo i ciągle chce gadać o...

    - damskich majtkach...
    Serio.
    Chyba nie jest to normalne... ? Wśród handlarzy ma już ksywę FIGI.

    • 5 2

  • straz .sraz

    a to co jakas praca na akrod to wypisywanie mandatow .Cale to bagno zwolnic na pierwszym miejscu cale kierownictwo tzn cholote i rozwiazac darmozjadow i nierobow

    • 2 3

  • Panie prezydencie - niech pan zabierze glos w tej sprawie (2)

    Kazdy szanujacy sie polityk samorzadowy zabralby glos w tej sprawie
    Czekamy na wypowiedz

    • 2 1

    • Budynia to nie dotyczy.

      Fakt ten jest najbardziej oczywisty.

      • 0 0

    • prezydent

      budyń nawet nie beknie....jest fajnie..PO rządzi.....możecie mu skoczyć!!!!!!

      • 0 0

  • Motto

    Ciekawe, że prawo jest OK kiedy jest obojętne,prawo jest uciążliwe kiedy jest nakazowe , a bezprawiem jest prawo,które jest egzekwowane w postaci kary i za jego nie przestrzeganie
    - tyle w tym temacie do płaczków co lamentują i rozwodzą się nad rozwiązaniem straży miejskich/gminnych.Przestrzegasz prawa to masz spokój .Pozdrowienia dla normalnych

    • 4 2

  • pogrzeb

    Pogrzeb Basi jest we wtorek o godz. 12:00 . Proponuje aby SM Gdańsk nie wygłupiał się i nie przyjechał radiowozami robić szopkę - jak już chcecie coś takiego robić zapytajcie może rodzinę .

    • 8 1

  • (1)

    Artykuł pod publiczkę. Napisany bez wielkiego wkładu pracy. Skoro są wypowiedzi podwładnych komendanta, również powinno być zamieszczone jego stanowisko w tej sprawie. Gdzie prawo do obrony? Autorka ma określoną wizję funkcjonowania Straży Miejskiej w Gdańsku i jeżeli coś nie pasuje koncepcji piszącej, przemilcza. Modne ostatnio przekazywanie gawiedzi półprawd. Tyle w temacie.

    • 2 7

    • komendant odmówił wypowiedzi ustami rzecznika prasowego - raczej twoja wypowiedz jest na zasadzie półprawd - wystarczyło pogadać z ta Panią i zapewnić iż pomimo zarzutów pracodawca będzie starał się pomóc chociażby poprzez prawników którzy pracują w straży . A nie zostawić samej sobie zawiesić i olać ją .
      w końcu procedury dotyczące tych przesłuchań powstały u góry - ktoś je akceptował i zatwierdzał a kierownik wykroczeń akceptował i ktoś też podpisywał wnioski do Sądu z ramienia komendanta. Obojętnie czy komendant wiedział czy nie wiedział odpowiada całościowo za jednostkę i za wszystko co się w niej dzieje. Wystarczyło zadzwonić i zaprosić na rozmowę - ale po co? najlepiej zrzucić wszystko na dół na zwykłego szarego pracownika .

      • 0 0

  • Tak działają niestety również inne instytucje czy służby - wyniki, zarządzanie przez cele, plany, analizy, konkursy, bałagan w przepisach, w których przeroście nie da się poprawnie funkcjonować, ściąganie kasy wręcz drakońskie, karuzela stanowisk, kolesiostwo. Brak realizacji tego, do czego są powołani, zapewniania bezpieczeństwa i zwyczajnej solidnej pracy. Lansowanie się, psychiczny wyzysk podwładnych. To zwykła rzeczywistość. Myślę, że ten tragiczny wypadek nie jest przypadkiem.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane